[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wokół siebie otwartą przestrzeń.
Wyczuwał, że robotnicy są zdumieni jego dbałością o wygodę i dobre
samopoczucie zwierząt. Zagrody były wystarczająco obszerne, żeby zwierzęta
nie czuły się zamknięte.
A kiedy zdjął marynarkę i stanął obok nich do pracy, patrzyli na niego w
osłupieniu. Tylko stary Rymań nie okazał zdumienia.
 Jego Lordowska Mość nie zmienił się ani trochę  odezwał się jeden z
ludzi.  Tak samo jak w młodości gotów jest pomóc każdemu i nie boi się
pobrudzić sobie rąk.
 Myślę, że już się nie zmienię  uśmiechnął się lord Vernham.
Gdy w małej gospodzie postawił im piwo i jabłecznik, byli bardzo
uradowani. Dziś jednak nie miał szans, żeby sobie popracować. Musiał pojawić
się o wyznaczonej godzinie w wiejskim kościele.
Domyślił się, że przygotowania do ślubu musiały być bardzo gorączkowe.
Liczba napływających życzeń pozwalała przypuszczać, że na uroczystości będą
obecni wszyscy znaczniejsi ludzie w hrabstwie. W przesyłanych listach dawni
znajomi wyrażali radość z jego powrotu i choć nie ujawniali tego otwarcie, nie
było dla nich zaskoczeniem, że żeni się z córką Teobalda Muira. Pogłębiło to
jeszcze jego przekonanie, że stał się przedmiotem manipulacji, że postawiono
go w sytuacji bez wyjścia.
 Nigdy jeszcze nie czułem się tak podle"  powiedział do siebie.
Dawny lokaj jego ojca, którego zatrudnił, przygotował ślubny garnitur i
kilka krawatów zakupionych w pośpiechu w St.Albans. Lord Yernham
spoglądał na nie z niesmakiem i, wzruszając ramionami na widok ślubnego
stroju, zszedł na śniadanie. W małej jadalni, w której postanowił jadać do czasu
wyremontowania wielkiej sali jadalnej, znajdował się tylko stół, dwa krzesła
oraz kredens. Krzesła pochodziły z różnych kompletów, a jedno miało złamane
oparcie, co było zapewne przyczyną tego, że nie zostały sprzedane Teobaldowi
Muirowi. Obrus, którym nakryty był stół, odznaczał się wprawdzie
nieskazitelną bielą, lecz w wielu miejscach był podarty. Zastawa stołowa
również stanowiła zbieraninę z różnych serwisów: filiżanki pochodziły z
jednego kompletu, talerze z innego. Oczywiście nie było na stole srebrnych
nakryć.
Holden, który go obsługiwał, próbował wyjaśnić sytuację:
 Wasza Lordowska Mość musi mi wybaczyć ten skromny posiłek, ale
konie przybyły dopiero dziś rano, więc wcześniej nie można było posłać ludzi
po zakupy do sklepu.
Lord Vernham nic nie odpowiedział. Przypomniał sobie, że przyszły teść
obiecał przysłać konie z Kingsclere, dopóki nie kupi własnych. Choć mógłby je
nabyć na kredyt, coś go powstrzymywało przed zaciąganiem długów.
Postanowił zaczekać, aż zapłaci swoim arystokratycznym tytułem za majątek
żony.
 Niczego mi więcej nie potrzeba, Holdenie  powiedział krótko.
 Wydaje mi się, milordzie, że zwierzęta, na które pan czeka, przybędą tu
niebawem.
Wyraz twarzy lorda Vernhama zmienił się natychmiast.
 Co ty mówisz?
 Mały Bill, syn drwala, przybiegł do kuchni kilka minut temu i
powiedział, że widział trzy duże wozy zmierzające w stronę Vernham Abbey.
 A więc nareszcie przyjechały! To wspaniale!  zawołał.
Zjadł resztę jajek na bekonie, potem wstał od stołu i skierował się w stronę
drzwi wejściowych. Mógł widzieć stamtąd kamienny most i wysadzaną dębami
aleję łączącą się z główną drogą. Stał przez kilka minut, następnie idąc ku
dołowi, spostrzegł czwórkę koni pociągowych wiozących na otwartej
platformie jedną z klatek ze zwierzętami.
 Już tu jadą, Holdenie!  zawołał, nie mogąc opanować podniecenia.
Lord Vernham miał zupełnie inny wyraz twarzy, kiedy siedział obok
narzeczonej w jadalni w Kingsclere. Po ceremonii ślubnej, w czasie której mu
się zdawało, że otoczony jest obcym tłumem, przekonał się, że wiele osób to
starzy przyjaciele. Nie widział ich wiele lat i obecnie był zachwycony, że
spotyka się z nimi znowu, że słyszy ciepłe słowa i serdeczne powitania.
 Jak to miło, że wróciłeś do Vernham Abbey  mówiły ich spojrzenia i
usta, a lord Vernham ściskał im dłonie.
Podczas weselnego przyjęcia, które było bardzo wystawne, lord Vernham
uświadomił sobie, że nie zamienił jeszcze ani jednego słowa z żoną. W
kościele, kiedy szła, prowadzona przez ojca w stronę ołtarza, miała twarz
zakrytą welonem i głowę spuszczoną. Nie mógł więc nawet jej się przyjrzeć.
Zaskoczyło go jednak, gdy wkładał na jej palec obrączkę, że dłoń miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl