[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lorową pocztówkę. Na odwrocie, napisane pismem Nicka,
widniały słowa: Pojechałem do domu. Poszło dobrze.
Zacząłem umawiać się na randki, tak jak sugerowałaś".
Podpis brzmiał: Nick".
Ellie wpatrywała się w kartkę przez dłuższą chwilę. No
tak, tyle warte były jego zapewnienia, że chce z nią dzielić
życie. Spotyka się już z inną kobietą.
A oni oboje nigdy nie byli na randce. Nigdy ze sobÄ… nie
tańczyli, nie jedli kolacji we dwoje, nawet nie byli na space
rze. Teraz Nick spotyka siÄ™ i je kolacje z innymi kobietami.
Takimi, które nigdy nie będą go kochały tak jak ona.
- Do diabła z nim - powiedziała do siebie Ellie. - Co
mnie to obchodzi? Po co w ogóle napisał, skoro odszedł na
zawsze?
Na drugi dzień jadła kolację z Margot i Philipem.
Wspomniała im o kartce.
- No i co on pisze? Gdzie jest? - zapytała Margot,
a Philip zamarł z nożem do krojenia rostbefu w ręce.
Ellie powiedziała, co Nick pisze i dodała:
- Nie wiem, po co w ogóle przysłał tę kartkę.
- Pewnie po to, żeby cię uspokoić i zawiadomić, że ma
216 NIE MA UCIECZKI
się dobrze - powiedział z uśmiechem Philip, mrugając do
żony.
- Przecież chciałaś, żeby się spotykał z kobietami. Po
winnaś być zadowolona - dodała Margot.
- No tak, nie posiadam się z radości.
Tej nocy, w łóżku, Ellie powtarzała sobie, że pocztówka
jest najlepszym dowodem na to, że postąpiła słusznie, nie
pozwalając Nickowi zostać. Tydzień pózniej nadeszła druga
kartka. Z Rehobeth Beach w stanie Maryland. Widok szero
kiej, piaszczystej plaży obudził w Ellie niespodziewaną tęsk
notę za Georgią, za widokami, które pamiętała z dzieciństwa.
Niemal ze strachem odwróciła kartkę. Tym razem Nick
pisał: Będą mnie znowu wydawać. Cieszę się życiem.
Plaże są wspaniałe. Pozdrów wszystkich. Nick".
Ellie wiedziała, że opublikowanie książki znaczy dla
Nicka bardzo wiele. %7łyczyła mu dobrze, więc ucieszyła się
bardzo z tej wiadomości. Czy Nick wciąż spotyka się z in
nymi kobietami? - zastanowiła się.
Przy kolacji pokazała kartkę wszystkim gościom i do
mownikom. Podnieceni wiadomościami, chcieli napisać
do Nicka, opowiedzieć mu o wszystkim, co dzieje się na
ranczu, a może nawet wysłać mu paczkę z ciasteczkami
Alberty. Nie było jednak zwrotnego adresu.
W poniedziałek przyjechała Margot. Zaledwie Ellie
zdążyła się z nią przywitać, na podjazd skręcił samochód
dostawczy pomalowany na różowo.
Obie kobiety patrzyły na niego zdziwione.
- Spodziewasz się kwiatów? - zapytała Margot.
- Nie. Kierowca pewnie chce zapytać o drogę. Pójdę
zobaczyć.
NIE MA UCIECZKI 217
Z samochodu wysiadł mężczyzna.
- Panna Ellie Winslow? - zapytał.
- Tak - odrzekła zaskoczona Ellie.
- Mam dla pani przesyłkę. Proszę tutaj podpisać.
Ellie podpisała, podekscytowana. Kto jej przysyła
kwiaty? Przecież nie jest chora ani nie ma dzisiaj urodzin.
Mężczyzna sięgnął do wnętrza samochodu i wyjął dużą
doniczkę z pięknie kwitnącymi fiołkami afrykańskimi. Fiole
towe kwiaty z żółtymi pręcikami przelewały się przez jej brzeg.
- Dziękuję-powiedziała Ellie i wzięła roślinę.
Wyciągnęła rękę z doniczką, pokazując ją Margot.
- Są dla ciebie? Od kogo? - pytała Margot, wchodząc
za niÄ… do kuchni.
Ellie z promiennym uśmiechem postawiła kwiat na sto
le i sięgnęła po małą kopertę.
Wyjęła z niej oddarty od większej kartki kawałek pa
pieru. Widniała na nim jedna litera, Z".
- Kto to jest Z"? - zapytała Margot, zaglądając jej
przez ramiÄ™.
- Nie wiem. Nie znam nikogo o imieniu zaczynajÄ…cym
siÄ™ na Z.
- Może masz jakiegoś tajemniczego adoratora, który
wkrótce da się poznać.
- Dziwne. Nie mam pojęcia, kto by to mógł być. Kwia
ty są piękne, prawda? Może zadzwonię do kwiaciarni i do
wiem się, kto je zamówił.
Okazało się jednak to niemożliwe, bo klient zapłacił
gotówką.
Dwa dni pózniej w skrzynce na pocztę, wraz z listami,
Ellie znalazła pudełko czekoladek - nadziewanych kar-
218 NIE MA UCIECZKI
melem i orzechami. Tym razem na oddartym kawałku kar
teczki widniało jej imię: Ellie".
Kto mógł przysłać czekoladki?
Ależ oczywiście - to Margot. Pewnie chciała, żeby jej
przyjaciółka miała się nad czym zastanawiać, żeby łamała
sobie głowę i nie rozmyślała o Nicku. Ellie uśmiechnęła się.
To miłe ze strony Margot, ale niepotrzebne. Przecież ona
radzi sobie dobrze. Margot nie powinna wydawać pieniędzy.
Zadzwoniła do przyjaciółki, ale ta zaprzeczyła. Nie
wysłała jej ani kwiatów, ani czekoladek. Uważała jednak,
że wszystko to jest bardzo romantyczne.
Ellie odłożyła słuchawkę. Nie zgadzała się z Margot.
Cała sprawa byłaby romantyczna, gdyby znała ofiarodaw
cę i lubiła go. Ale tak była tylko frustrująca.
Na drugi dzień po południu w skrzynce na listy znalazła
kolejną pocztówkę, tym razem przedstawiającą widok sto
licy stanu, Annapolis. Na odwrocie Nick pisał: Mieszka
nie sprzedane. Nie wrócę już do San Francisco. Wciąż
randkujÄ™, podjÄ…Å‚em decyzjÄ™. Nick".
Ellie zamarła. Zrobiło jej się ciemno przed oczami.
Nick prawdopodobnie zamierza się ożenić. Wiedziała, że
tak będzie. No cóż, ma nadzieję, że jest szczęśliwy. Pomy
ślała, że go już nigdy nie zobaczy. Nie mogła uwierzyć, że
znalazł sobie kogoś tak szybko.
Poczuła ból w sercu. Jednak postanowiła się cieszyć -
ze względu na niego.
Tak - będzie się cieszyła.
Kierując się impulsem, podeszła do telefonu i wykręciła
numer informacji w Salisbury. Były tam cztery rodziny no
szące nazwisko Tanner. Czwarta okazała się rodziną Nicka.
NIE MA UCIECZKI 219
- Przykro mi, nie ma go w domu. Pojechał do swojej
dziewczyny - odpowiedziała starsza kobieta, gdy Ellie po
prosiła do telefonu Nicka. - Czy coś przekazać?
- Nie, dziękuję.
Ellie rozłączyła się. Zrobiło się jej słabo. Rzeczywistość
okazała się gorsza niż jej przewidywania.
W piątek po południu Ellie stała w korralu i myła szlau
chem Penelopę. Zwinia kwiczała i rzucała się pod strumie
niem zimnej wody. Ellie śmiała się. Zapomniała na chwilę
o cierpieniu, które ostatnio towarzyszyło jej bez przerwy.
Zgrzyt opon na żwirze i szczekanie Tama zwróciły
uwagę Ellie. Znowu nadjechał samochód dostawczy.
- Dzień dobry, co pan ma dla mnie dzisiaj? - zapytała
mężczyznę, który z niego wysiadł.
- Coś wspaniałego - odrzekł, wyjmując duże białe
pudło przewiązane szeroką złotą wstążką.
Ellie poczuła, że serce bije jej mocniej. W tym pudle
muszą być róże. Nigdy w życiu nie dostała róż, ale takie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
lorową pocztówkę. Na odwrocie, napisane pismem Nicka,
widniały słowa: Pojechałem do domu. Poszło dobrze.
Zacząłem umawiać się na randki, tak jak sugerowałaś".
Podpis brzmiał: Nick".
Ellie wpatrywała się w kartkę przez dłuższą chwilę. No
tak, tyle warte były jego zapewnienia, że chce z nią dzielić
życie. Spotyka się już z inną kobietą.
A oni oboje nigdy nie byli na randce. Nigdy ze sobÄ… nie
tańczyli, nie jedli kolacji we dwoje, nawet nie byli na space
rze. Teraz Nick spotyka siÄ™ i je kolacje z innymi kobietami.
Takimi, które nigdy nie będą go kochały tak jak ona.
- Do diabła z nim - powiedziała do siebie Ellie. - Co
mnie to obchodzi? Po co w ogóle napisał, skoro odszedł na
zawsze?
Na drugi dzień jadła kolację z Margot i Philipem.
Wspomniała im o kartce.
- No i co on pisze? Gdzie jest? - zapytała Margot,
a Philip zamarł z nożem do krojenia rostbefu w ręce.
Ellie powiedziała, co Nick pisze i dodała:
- Nie wiem, po co w ogóle przysłał tę kartkę.
- Pewnie po to, żeby cię uspokoić i zawiadomić, że ma
216 NIE MA UCIECZKI
się dobrze - powiedział z uśmiechem Philip, mrugając do
żony.
- Przecież chciałaś, żeby się spotykał z kobietami. Po
winnaś być zadowolona - dodała Margot.
- No tak, nie posiadam się z radości.
Tej nocy, w łóżku, Ellie powtarzała sobie, że pocztówka
jest najlepszym dowodem na to, że postąpiła słusznie, nie
pozwalając Nickowi zostać. Tydzień pózniej nadeszła druga
kartka. Z Rehobeth Beach w stanie Maryland. Widok szero
kiej, piaszczystej plaży obudził w Ellie niespodziewaną tęsk
notę za Georgią, za widokami, które pamiętała z dzieciństwa.
Niemal ze strachem odwróciła kartkę. Tym razem Nick
pisał: Będą mnie znowu wydawać. Cieszę się życiem.
Plaże są wspaniałe. Pozdrów wszystkich. Nick".
Ellie wiedziała, że opublikowanie książki znaczy dla
Nicka bardzo wiele. %7łyczyła mu dobrze, więc ucieszyła się
bardzo z tej wiadomości. Czy Nick wciąż spotyka się z in
nymi kobietami? - zastanowiła się.
Przy kolacji pokazała kartkę wszystkim gościom i do
mownikom. Podnieceni wiadomościami, chcieli napisać
do Nicka, opowiedzieć mu o wszystkim, co dzieje się na
ranczu, a może nawet wysłać mu paczkę z ciasteczkami
Alberty. Nie było jednak zwrotnego adresu.
W poniedziałek przyjechała Margot. Zaledwie Ellie
zdążyła się z nią przywitać, na podjazd skręcił samochód
dostawczy pomalowany na różowo.
Obie kobiety patrzyły na niego zdziwione.
- Spodziewasz się kwiatów? - zapytała Margot.
- Nie. Kierowca pewnie chce zapytać o drogę. Pójdę
zobaczyć.
NIE MA UCIECZKI 217
Z samochodu wysiadł mężczyzna.
- Panna Ellie Winslow? - zapytał.
- Tak - odrzekła zaskoczona Ellie.
- Mam dla pani przesyłkę. Proszę tutaj podpisać.
Ellie podpisała, podekscytowana. Kto jej przysyła
kwiaty? Przecież nie jest chora ani nie ma dzisiaj urodzin.
Mężczyzna sięgnął do wnętrza samochodu i wyjął dużą
doniczkę z pięknie kwitnącymi fiołkami afrykańskimi. Fiole
towe kwiaty z żółtymi pręcikami przelewały się przez jej brzeg.
- Dziękuję-powiedziała Ellie i wzięła roślinę.
Wyciągnęła rękę z doniczką, pokazując ją Margot.
- Są dla ciebie? Od kogo? - pytała Margot, wchodząc
za niÄ… do kuchni.
Ellie z promiennym uśmiechem postawiła kwiat na sto
le i sięgnęła po małą kopertę.
Wyjęła z niej oddarty od większej kartki kawałek pa
pieru. Widniała na nim jedna litera, Z".
- Kto to jest Z"? - zapytała Margot, zaglądając jej
przez ramiÄ™.
- Nie wiem. Nie znam nikogo o imieniu zaczynajÄ…cym
siÄ™ na Z.
- Może masz jakiegoś tajemniczego adoratora, który
wkrótce da się poznać.
- Dziwne. Nie mam pojęcia, kto by to mógł być. Kwia
ty są piękne, prawda? Może zadzwonię do kwiaciarni i do
wiem się, kto je zamówił.
Okazało się jednak to niemożliwe, bo klient zapłacił
gotówką.
Dwa dni pózniej w skrzynce na pocztę, wraz z listami,
Ellie znalazła pudełko czekoladek - nadziewanych kar-
218 NIE MA UCIECZKI
melem i orzechami. Tym razem na oddartym kawałku kar
teczki widniało jej imię: Ellie".
Kto mógł przysłać czekoladki?
Ależ oczywiście - to Margot. Pewnie chciała, żeby jej
przyjaciółka miała się nad czym zastanawiać, żeby łamała
sobie głowę i nie rozmyślała o Nicku. Ellie uśmiechnęła się.
To miłe ze strony Margot, ale niepotrzebne. Przecież ona
radzi sobie dobrze. Margot nie powinna wydawać pieniędzy.
Zadzwoniła do przyjaciółki, ale ta zaprzeczyła. Nie
wysłała jej ani kwiatów, ani czekoladek. Uważała jednak,
że wszystko to jest bardzo romantyczne.
Ellie odłożyła słuchawkę. Nie zgadzała się z Margot.
Cała sprawa byłaby romantyczna, gdyby znała ofiarodaw
cę i lubiła go. Ale tak była tylko frustrująca.
Na drugi dzień po południu w skrzynce na listy znalazła
kolejną pocztówkę, tym razem przedstawiającą widok sto
licy stanu, Annapolis. Na odwrocie Nick pisał: Mieszka
nie sprzedane. Nie wrócę już do San Francisco. Wciąż
randkujÄ™, podjÄ…Å‚em decyzjÄ™. Nick".
Ellie zamarła. Zrobiło jej się ciemno przed oczami.
Nick prawdopodobnie zamierza się ożenić. Wiedziała, że
tak będzie. No cóż, ma nadzieję, że jest szczęśliwy. Pomy
ślała, że go już nigdy nie zobaczy. Nie mogła uwierzyć, że
znalazł sobie kogoś tak szybko.
Poczuła ból w sercu. Jednak postanowiła się cieszyć -
ze względu na niego.
Tak - będzie się cieszyła.
Kierując się impulsem, podeszła do telefonu i wykręciła
numer informacji w Salisbury. Były tam cztery rodziny no
szące nazwisko Tanner. Czwarta okazała się rodziną Nicka.
NIE MA UCIECZKI 219
- Przykro mi, nie ma go w domu. Pojechał do swojej
dziewczyny - odpowiedziała starsza kobieta, gdy Ellie po
prosiła do telefonu Nicka. - Czy coś przekazać?
- Nie, dziękuję.
Ellie rozłączyła się. Zrobiło się jej słabo. Rzeczywistość
okazała się gorsza niż jej przewidywania.
W piątek po południu Ellie stała w korralu i myła szlau
chem Penelopę. Zwinia kwiczała i rzucała się pod strumie
niem zimnej wody. Ellie śmiała się. Zapomniała na chwilę
o cierpieniu, które ostatnio towarzyszyło jej bez przerwy.
Zgrzyt opon na żwirze i szczekanie Tama zwróciły
uwagę Ellie. Znowu nadjechał samochód dostawczy.
- Dzień dobry, co pan ma dla mnie dzisiaj? - zapytała
mężczyznę, który z niego wysiadł.
- Coś wspaniałego - odrzekł, wyjmując duże białe
pudło przewiązane szeroką złotą wstążką.
Ellie poczuła, że serce bije jej mocniej. W tym pudle
muszą być róże. Nigdy w życiu nie dostała róż, ale takie [ Pobierz całość w formacie PDF ]