[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dumą.
Shannen nie słyszała tych słów, bo właśnie szła do Clarka Garretta, by
powiedzieć mu, co o nim myśli.
RS
72
ROZDZIAA DZIEWITY
Szychy z produkcji chciały osobiście uczestniczyć w wieczornym
głosowaniu, więc Shannen miała na razie zostać na wyspie, by wrócić
razem z nimi i kolejnym zawodnikiem wykluczonym z gry.
- Pilnuj, żeby ta walnięta blizniaczka nie znalazła się w zasięgu kamery -
powiedział Clark do Tynana.
- Jak chcesz, możesz ją nawet trzymać na smyczy, byleby nie wlazła w
kadr.
Clark otarł pot z czoła mokrą już chusteczką. Wyglądał na wyczerpanego
po awanturze z Shannen. Zwymyślała go na oczach wszystkich. Tynan,
który nasłuchał się wielu obelg w związku z rodzinnym skandalem, musiał
przyznać, że Shannen osiągnęła w tej sztuce prawdziwe mistrzostwo. Gdy
wrzasnęła na koniec: Może wreszcie ktoś poda mojej siostrze i Ricowi coś
do picia i jedzenia!", wszyscy rzucili się, by wykonać jej polecenie.
- Dziękuję, Tynan, że wskoczyłeś do wody, by powstrzymać tę wariatkę
przed zepsuciem sceny. Dwoje przegranych wlokących się do brzegu". To
było świetne - powiedział Clark.
Tynan pokiwał głową. Był zdegustowany reakcją Clarka na omdlenie
Lauren, a do tego jeszcze przypuszczeniem, że on skoczył do wody, by
ratować ujęcie, a nie pomóc Shannen w ratowaniu siostry. Zresztą Shannen
nie potrzebowała jego interwencji. Podtrzymując Lauren, powiedziała do
Tynana:
- Poradzimy sobie. Wracaj i bierz się do filmowania, bo będziesz miał
kłopoty. Clark jest wściekły.
- A niech go szlag! - żachnął się Tynan.
Wtedy zjawili się dwaj asystenci, którzy pomogli Lauren i Ricowi
wygramolić się z wody, a Shannen i Tynan zostali sami na plaży.
- Tynan, bierz się do roboty - ponagliła znów Shannen. - Bo cię wywalą.
- No i co z tego? - spytał zaczepnie.
- Każdemu się trafia szef dupek. Ale niestety praca to praca, więc...
- Dobrze, już dobrze, tylko oszczędz mi tych kazań - przerwał Tynan.
Wpadł we własne sidła, okłamując ją w kwestii swego majątku. Teraz
martwiła się o niego, że może stracić pracę, a on miał poczucie winy. Jak i
kiedy wyznać prawdę? Nie chciał jej dłużej oszukiwać. Shannen, która
myślała, że jego zatroskana mina wiąże się z pracą, odeszła szybko do
RS
73
siostry i Rica, którzy pochłaniali właśnie kolejną butelkę wody.
Wreszcie nadeszła chwila głosowania i gdy finałowa czwórka rozsiadła
się na zwykłych miejscach przeznaczonych na wieczorne rady, Bobby
palnął mówkę na temat czwórki, która oto zostanie zredukowana do trójki.
Konrad trzymał kurczowo totem nietykalności, jakby był wysadzany
drogimi kamieniami. Lauren, Rico i Cortnee wyglądali na zdenerwowanych
i przyglądali się sobie nieufnie.
Shannen stała obok Tynana, który ich właśnie filmował.
- To takie smutne. Pamiętam, jak jeszcze niedawno cała ta czwórka
bardzo się lubiła, a teraz jedno drugiemu nie ufa.
- To było nieuniknione, Shannen. Teraz każdy gra o siebie.
- Wiem, wiem - westchnęła. - To tylko gra.
- Czas głosować - oznajmił głośno Bobby.
- Ojej! - jęknęła Shannen. Odszukała wzrokiem siostrę i pokazała, że
trzyma za nią kciuki.
Lauren przygryzła dolną wargę i odwróciła wzrok.
Jak zwykle imiona zawodników wypisane na kartkach były odczytywane
przez Bobby'ego z melodramatycznym naciskiem.
- Cortnee - odczytał pierwszy głos.
Ze swego miejsca za kamerą Shannen po raz pierwszy widziała kartki z
wypisanymi imionami. Od razu poznała pismo Lauren.
- Lauren - przeczytał Bobby drugi głos. To imię było wypisane krągłym
dziewczęcym pismem, być może Cortnee.
- Dziewczyny właśnie wykasowały się wzajemnie
- szepnęła do Tynana, który tego nie skomentował. -Myślę, że powinny
trzymać się razem.
- Rico! - huknął Bobby, a Shannen, patrząc na dziwne bazgroły,
domyśliła się, że to pewnie pismo Konrada, który zawsze chwalił się swymi
szkolnymi niepowodzeniami na każdym polu.
- Trzy głosy na trzy różne osoby - obwieścił uroczyście Bobby.
Shannen z trudem powstrzymała się, by nie wyrwać mu ostatniej kartki.
- Na tej ostatniej kartce wypisane jest imię osoby, która za chwilę zgasi
latarkę i opuści wyspę - wymówił z namaszczeniem Bobby. Po czym przez
nieznośnie długą chwilę przypatrywał się kartce, zanim odwrócił ją do
kamery.
- Lauren! - odczytał wreszcie.
RS
74
Shannen i Lauren jednocześnie wzięły głęboki oddech, a potem
uśmiechnęły się ze spokojem. Tynan przenosił wzrok z jednej siostry na
drugą, zafascynowany podobieństwem ich reakcji. Jedna z kamer
zatrzymała się na Lauren, której uśmiech nie znikał z ust. Tynan
zarejestrował, jak Cortnee wymienia uściski z Konradem i Rikiem.
- Przykro mi, kochanie - szepnął Tynan do Shannen.
- I tak dobrze, że udało nam się dotrzeć tak daleko
- wzruszyła ramionami. - Zresztą Lauren wygra aż pięć tysięcy dolarów
za dojście do finału.
Tynan pomyślał, że suma ta, po odjęciu wypadku, może nie pokryć
nawet napraw domu babci, nie wspominając o jadłodajni.
- W każdym razie Jordan nadal powinna kupować losy na loterii - dodała
beztrosko Shannen.
- Shannen, nie musisz przede mną ukrywać rozczarowania - powiedział
Tynan.
Kamera zarejestrowała, jak Lauren gasi latarkę, a następnie przeniosła się
na zwycięską trójkę. Zaraz potem Lauren podeszła do siostry i wybuchnęła
płaczem.
- Oh, Shan, tak mi przykro! Powinnam oddać tobie totem, zamiast
zatrzymywać go dla siebie. Ty na pewno byś nie spadła z tego pala, a poza
tym nikt by nie głosował przeciwko tobie. Jestem do niczego!
- Lauren, przestań! - Shannen przytuliła siostrę i pogłaskała ją po
włosach. - Zwietnie sobie radziłaś, obu świetnie nam poszło. Na swój
sposób, to wszystko było nawet całkiem zabawne.
- Nie, było koszmarne! - zachłipała Lauren. - %7łałuję, że tu
przyjechałyśmy, że cię zaciągnęłam na przesłuchanie. Shannen, chcę już
wracać do domu!
Podeszła Heidi i spojrzała znacząco na Tynana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
dumą.
Shannen nie słyszała tych słów, bo właśnie szła do Clarka Garretta, by
powiedzieć mu, co o nim myśli.
RS
72
ROZDZIAA DZIEWITY
Szychy z produkcji chciały osobiście uczestniczyć w wieczornym
głosowaniu, więc Shannen miała na razie zostać na wyspie, by wrócić
razem z nimi i kolejnym zawodnikiem wykluczonym z gry.
- Pilnuj, żeby ta walnięta blizniaczka nie znalazła się w zasięgu kamery -
powiedział Clark do Tynana.
- Jak chcesz, możesz ją nawet trzymać na smyczy, byleby nie wlazła w
kadr.
Clark otarł pot z czoła mokrą już chusteczką. Wyglądał na wyczerpanego
po awanturze z Shannen. Zwymyślała go na oczach wszystkich. Tynan,
który nasłuchał się wielu obelg w związku z rodzinnym skandalem, musiał
przyznać, że Shannen osiągnęła w tej sztuce prawdziwe mistrzostwo. Gdy
wrzasnęła na koniec: Może wreszcie ktoś poda mojej siostrze i Ricowi coś
do picia i jedzenia!", wszyscy rzucili się, by wykonać jej polecenie.
- Dziękuję, Tynan, że wskoczyłeś do wody, by powstrzymać tę wariatkę
przed zepsuciem sceny. Dwoje przegranych wlokących się do brzegu". To
było świetne - powiedział Clark.
Tynan pokiwał głową. Był zdegustowany reakcją Clarka na omdlenie
Lauren, a do tego jeszcze przypuszczeniem, że on skoczył do wody, by
ratować ujęcie, a nie pomóc Shannen w ratowaniu siostry. Zresztą Shannen
nie potrzebowała jego interwencji. Podtrzymując Lauren, powiedziała do
Tynana:
- Poradzimy sobie. Wracaj i bierz się do filmowania, bo będziesz miał
kłopoty. Clark jest wściekły.
- A niech go szlag! - żachnął się Tynan.
Wtedy zjawili się dwaj asystenci, którzy pomogli Lauren i Ricowi
wygramolić się z wody, a Shannen i Tynan zostali sami na plaży.
- Tynan, bierz się do roboty - ponagliła znów Shannen. - Bo cię wywalą.
- No i co z tego? - spytał zaczepnie.
- Każdemu się trafia szef dupek. Ale niestety praca to praca, więc...
- Dobrze, już dobrze, tylko oszczędz mi tych kazań - przerwał Tynan.
Wpadł we własne sidła, okłamując ją w kwestii swego majątku. Teraz
martwiła się o niego, że może stracić pracę, a on miał poczucie winy. Jak i
kiedy wyznać prawdę? Nie chciał jej dłużej oszukiwać. Shannen, która
myślała, że jego zatroskana mina wiąże się z pracą, odeszła szybko do
RS
73
siostry i Rica, którzy pochłaniali właśnie kolejną butelkę wody.
Wreszcie nadeszła chwila głosowania i gdy finałowa czwórka rozsiadła
się na zwykłych miejscach przeznaczonych na wieczorne rady, Bobby
palnął mówkę na temat czwórki, która oto zostanie zredukowana do trójki.
Konrad trzymał kurczowo totem nietykalności, jakby był wysadzany
drogimi kamieniami. Lauren, Rico i Cortnee wyglądali na zdenerwowanych
i przyglądali się sobie nieufnie.
Shannen stała obok Tynana, który ich właśnie filmował.
- To takie smutne. Pamiętam, jak jeszcze niedawno cała ta czwórka
bardzo się lubiła, a teraz jedno drugiemu nie ufa.
- To było nieuniknione, Shannen. Teraz każdy gra o siebie.
- Wiem, wiem - westchnęła. - To tylko gra.
- Czas głosować - oznajmił głośno Bobby.
- Ojej! - jęknęła Shannen. Odszukała wzrokiem siostrę i pokazała, że
trzyma za nią kciuki.
Lauren przygryzła dolną wargę i odwróciła wzrok.
Jak zwykle imiona zawodników wypisane na kartkach były odczytywane
przez Bobby'ego z melodramatycznym naciskiem.
- Cortnee - odczytał pierwszy głos.
Ze swego miejsca za kamerą Shannen po raz pierwszy widziała kartki z
wypisanymi imionami. Od razu poznała pismo Lauren.
- Lauren - przeczytał Bobby drugi głos. To imię było wypisane krągłym
dziewczęcym pismem, być może Cortnee.
- Dziewczyny właśnie wykasowały się wzajemnie
- szepnęła do Tynana, który tego nie skomentował. -Myślę, że powinny
trzymać się razem.
- Rico! - huknął Bobby, a Shannen, patrząc na dziwne bazgroły,
domyśliła się, że to pewnie pismo Konrada, który zawsze chwalił się swymi
szkolnymi niepowodzeniami na każdym polu.
- Trzy głosy na trzy różne osoby - obwieścił uroczyście Bobby.
Shannen z trudem powstrzymała się, by nie wyrwać mu ostatniej kartki.
- Na tej ostatniej kartce wypisane jest imię osoby, która za chwilę zgasi
latarkę i opuści wyspę - wymówił z namaszczeniem Bobby. Po czym przez
nieznośnie długą chwilę przypatrywał się kartce, zanim odwrócił ją do
kamery.
- Lauren! - odczytał wreszcie.
RS
74
Shannen i Lauren jednocześnie wzięły głęboki oddech, a potem
uśmiechnęły się ze spokojem. Tynan przenosił wzrok z jednej siostry na
drugą, zafascynowany podobieństwem ich reakcji. Jedna z kamer
zatrzymała się na Lauren, której uśmiech nie znikał z ust. Tynan
zarejestrował, jak Cortnee wymienia uściski z Konradem i Rikiem.
- Przykro mi, kochanie - szepnął Tynan do Shannen.
- I tak dobrze, że udało nam się dotrzeć tak daleko
- wzruszyła ramionami. - Zresztą Lauren wygra aż pięć tysięcy dolarów
za dojście do finału.
Tynan pomyślał, że suma ta, po odjęciu wypadku, może nie pokryć
nawet napraw domu babci, nie wspominając o jadłodajni.
- W każdym razie Jordan nadal powinna kupować losy na loterii - dodała
beztrosko Shannen.
- Shannen, nie musisz przede mną ukrywać rozczarowania - powiedział
Tynan.
Kamera zarejestrowała, jak Lauren gasi latarkę, a następnie przeniosła się
na zwycięską trójkę. Zaraz potem Lauren podeszła do siostry i wybuchnęła
płaczem.
- Oh, Shan, tak mi przykro! Powinnam oddać tobie totem, zamiast
zatrzymywać go dla siebie. Ty na pewno byś nie spadła z tego pala, a poza
tym nikt by nie głosował przeciwko tobie. Jestem do niczego!
- Lauren, przestań! - Shannen przytuliła siostrę i pogłaskała ją po
włosach. - Zwietnie sobie radziłaś, obu świetnie nam poszło. Na swój
sposób, to wszystko było nawet całkiem zabawne.
- Nie, było koszmarne! - zachłipała Lauren. - %7łałuję, że tu
przyjechałyśmy, że cię zaciągnęłam na przesłuchanie. Shannen, chcę już
wracać do domu!
Podeszła Heidi i spojrzała znacząco na Tynana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]