[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oceniony zosta" naleÝycie, dziadkowe gromy umilk"y, weselisko si´
odby"o, po czym ciocia Ela wyjecha"a do wi´kszego jeszcze miasta, bo
màÝ jej w Berlinie znalaz" wcale dobrze p"atnà redaktorskà posad´
w jakimÊ naukowym wydawnictwie.
Babcia jest drobna, szczup"a, zawsze wyprostowana i nieodmiennie
ubrana na czarno. Popielate  nie ca"kiem (choç ma teraz juÝ dobrze po
siedemdziesiàtce) siwe jeszcze w"osy rozdziela poÊrodku zawsze
krzywym przedzia"kiem, a cieniutki warkocz spina w tyle g"owy du-
Ýymi, drucianymi szpilkami w koczek, czyli tak tu zwany Dutt. Uszy
ma spore, nosa teÝ jej pot´Ýnego Stwórca nie poskàpi", wàskie wargi
cz´sto przejaÊnia cokolwiek niedowierzajàcym uÊmiechem, a sp"owia-
"e, niebieskie oczy, bacznie spoglàdajàce spod g"´bszego jeszcze niÝ
u Puma daszka, cz´sto "zawià, co nie przeszkadza jej przecieÝ szyç ani
czytaç. U lekarza nie by"a nigdy w Ýyciu, nie ma teÝ takiej na Êwiecie
si"y, która zdo"a"aby jà zmusiç do odwiedzenia okulisty. Úarliwie wie-
rzy w Boga, co niedziela w´druje na wczesnà msz´, ale poza tym po-
lega na w"asnym, dobrze wypróbowanym rozsàdku. PodróÝowaç nie
lubi: kaÝdà z zagranicznych córek odwiedzi"a zaledwie dwa razy
w Ýyciu. Co innego, gdy w dzie’ jej urodzin dwa malutkie pokoiki na-
pe"niajà si´ gwarem gratulantów: godnie przyjmuje Ýyczenia, cieszy
si´ prezentami i juÝ po chwili gromadzi wszystkich wokó" rozsuni´te-
go na t´ uroczystoÊç owalnego sto"u pe"nego niewymyÊlnych pyszno-
Êci.
Z maciupkiego, jak dziupla ciemnego, przedpokoiku dwoje drzwi
otwiera si´ po obu stronach do pokoików Babci. We frontowym, pa-
radnym, ma"o co widaç przez nieduÝe okienka, tak g´sto zastawione
sà doniczkami jaskrawoczerwonych pelargonii i fioletowo-róÝowych,
dzwonkowych fuksji. Na pod"odze zapokostowanej na czerwono stoi
jeszcze wielka donica ciemnozielonego mirtu.
 Par´ ga"àzek dam ci do wianka, jak do Êlubu si´ b´dziesz stroiç 
obiecuje wnuczce.
- 81 -
Mi´dzy oknami mieÊci si´ tremo: wàskie, d"ugie lustro od sufitu aÝ
do pod"ogi. Uj´te w politurowane, bràzowe ramy i u do"u ozdobione
pó"eczkà, na której stoi ca"a kolekcja róÝnokszta"tnych muszli z dale-
kich wód.
 A przy"óÝ no t´ muszl´ do ucha: zaraz us"yszysz, jak morze szumi
 i doprawdy: szumia"o zawsze!
Umeblowania dope"nia wspomniany stó", kryty na co dzie’ zielonà,
pluszowà serwetà, oraz równie pluszowe  choç ciemnoczerwone 
kanapa i dwa fotele. W kàcie za drzwiami bia"y kaflowy piec. A z dru-
giej strony: gi´ty bujak, czyli wyplatany fotel na biegunach, i stoliczek
z gramofonem. Babcia jest bowiem nami´tnà konsumentkà muzyki ta-
necznorozrywkowej i po pracowitym dniu kiwa si´ b"ogo w owym fo-
telu do wtóru najmodniejszych  g"ównie przez córki dosy"anych 
szlagierów. Gramofon trzeba z boku nakr´ciç korbkà, nastawiç nale-
Ýycie co i rusz zmienianà ig"´, których ca"e pude"eczko leÝy zapobie-
gliwie w szufladce, i juÝ koncert moÝe si´ zaczàç.
Pokoik naprzeciw jest jeszcze mniejszy, mroczniejszy i nie tak suto
urzàdzony. MieÊci si´ w nim Ýelazne "óÝko (zamczysta szafa da"a si´
jakoÊ, choç z trudem, wepchaç do przedpokoiku), takiÝ stojak na dwie
emaliowane miski do mycia, niewielki, prostokàtny stó" pokryty pod-
niszczonà ceratà, kilka sfatygowanych krzese" i kanapka, na której sy-
pia  Królewna. Bo to w"aÊnie Babcia, mimo swoich lat, z oddaniem
ho"ubi i wychowuje tu starszà swojà wnuczk´ o egzotycznym imieniu
Leila, którà osieroconà, z wirów rewolucji i wojny do niej przywiezio-
no. Leila jest naprawd´ królewnà, rodzinnà pi´knoÊcià, smuk"onogà,
zgrabnà, o z"ocistych, wijàcych si´ w"osach i wielkich, zielonych
oczach, rozkapryszonà jedynaczkà, której ca"a rodzina stara si´ doga-
dzaç na wyÊcigi. Wie o tym doskonale i wykorzystuje te sentymenty,
juÝ to utyskujàc na surowoÊç Babci, juÝ to cichcem wymykajàc si´
z lekcji w jakÝe nudnej handlówce (musi przecieÝ dziewczyna mieç ja-
kiÊ fach w r´ku!), juÝ to strojàc b"agalne minki do Puma:  Stryjku-u!
Stryjek mi da na kajzery!
A kajzery, których z kajzerkami myliç nie naleÝy, to czysto jedwab-
ne i niewiarygodnie drogie po’czochy. Ale jakÝe w nich, zw"aszcza
tak zgrabne, nóÝki wyglàdajà!
Do tego pokoiku przylega maluÊka kuchenka, a z niej drzwi wiodà
na balkonik, gdzie zimà zalega spory kopczyk w´gla (schodziç po opa"
do piwnicy Babcia juÝ nie moÝe, a Leila nie ma czasu: ledwo, Ýe z ko-
szykiem po kartofle kiedy tam zbiegnie!), a w pogodniejsze pory roku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl