[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chem dxgn¹Å‚ szyjkê wazy swoim szpadlem. Waza pêkÅ‚a i rozsypaÅ‚a
siê, uderzaj¹c o twardy grunt poni¿ej. Indy ukl¹kÅ‚ i ostro¿nie siêgn¹Å‚
do wnêtrza.
KtoS idzie ostrzegła go Deirdre.
Cisn¹Å‚ na wazê szuflê pyÅ‚u, po czym wróciÅ‚ do swojej dziury,
podczas gdy jeden z ludzi Powella przeszedÅ‚ obok nich, pchaj¹c przed
sob¹ wózek.
PoczułeS coS?
Indy potrz¹sn¹Å‚ przecz¹co gÅ‚ow¹.
Deirdre pochyliÅ‚a siê, starÅ‚a z wazy pyÅ‚, po czym odwróciÅ‚a j¹
do góry dnem.
Indy, tu coS jest.
Co? spytał szeptem.
Wydaje mi siê, ¿e to pergamin.
PodszedÅ‚ do niej i pochyliÅ‚ siê, a dziewczyna próbowaÅ‚a wyj¹æ
znalezisko.
Nie wyci¹gaj tego na wierzch sykn¹Å‚ widz¹c, ¿e ktoS idzie
w ich kierunku.
No, có¿ tu mamy, siostrzyczko?
Za nimi staÅ‚ Powell, wymachuj¹c broni¹.
Nic odparła Deirdre.
A co takiego przed chwil¹ zakopaÅ‚aS?
PowiedziaÅ‚am, ¿e nic.
Powell przystawił pistolet do jej głowy.
Lepiej dla ciebie, je¿eli nie bêdziesz kÅ‚amaæ, siostrzyczko.
Daj mu to powiedział Indy.
Aha, wiêc ukrywacie coS. Powell wezwaÅ‚ kilku swoich ludzi.
Strzelił palcami i wskazał na otwór, oni zaS szybko odkopali stłu-
czon¹ wazê i pergamin.
Wiêc co to mo¿e byæ? Powell wydawaÅ‚ siê zaciekawiony,
a jednoczeSnie rozczarowany, ¿e nie jest to zÅ‚oty zwój. Dobrze ich
pilnujcie to powiedziawszy, podszedł do Sciany, gdzie była zamo-
cowana pochodnia.
Mam nadziejê, ¿e to rozpadnie mu siê w rêkach mrukn¹Å‚ Indy.
Nie mów tak odezwaÅ‚a siê Deirdre. To mo¿e byæ coS wa¿-
nego.
Jej twarz była pokryta smugami brudu, mahoniowe włosy opa-
dały swobodnie na policzki.
WÅ‚aSnie tego siê bojê. Indy wyci¹gn¹Å‚ szyjê, by móc obser-
wowaæ najlepiej, jak mu siê uda.
Przy pomocy jednego ze swych ludzi Powell powoli rozwin¹Å‚
zwój. Nie umiaÅ‚ jednak obchodziæ siê z pergaminem i rozpadÅ‚ mu
siê na trzy czêSci. Ponownie zaÅ‚o¿yÅ‚ okulary i zacz¹Å‚ biedziæ siê nad
tekstem. Indy postanowiÅ‚, ¿e je¿eli zostanie poproszony, by coS roz-
szyfrowaæ, celowo wprowadzi Powella w bÅ‚¹d.
Powell nie zastanawiaÅ‚ siê dÅ‚ugo nad tym, co nale¿y dalej robiæ.
Zbli¿yÅ‚ siê do miejsca, gdzie stali jego ludzie.
W porz¹dku, zwi¹¿cie ich. Nadgarstki do kostek. Wszystkich
z wyj¹tkiem czcigodnego ojca.
Co masz zamiar ze mn¹ zrobiæ? za¿¹daÅ‚ odpowiedzi Byrne,
gdy zbiry przyst¹piÅ‚y do pracy.
Bêdziesz moim tÅ‚umaczem, kochany tatusiu. Wiem, ¿e twoja
Å‚acina jest doskonaÅ‚a. Bêdziesz tak¿e moim kozÅ‚em ofiarnym. Na
ciebie spadnie odpowiedzialnoSæ za ich Smieræ, poniewa¿ policja
znajdzie u ciebie w domu kolejny pojemnik z gazem.
Nie uwierz¹ w to warkn¹Å‚ Byrne.
Powell wzruszył ramionami.
Mo¿e i tak. Ale kiedy przeprowadz¹ dokÅ‚adne Sledztwo, wyj-
dzie na jaw prawda o tobie i twoich rekrutach. Jestem pewny, ¿e pod
wpÅ‚ywem lekkiego nacisku jeden z tych sÅ‚abiutkich, mÅ‚odych ¿oÅ‚nie-
rzy zacznie mówiæ.
Nie uda ci siê z tym umkn¹æ zagrzmiaÅ‚ Byrne. Prawo bo¿e
zwyciê¿y.
Powell rozeSmiaÅ‚ siê.
Rozwa¿ê to.
W¹skooki szeroko uSmiechn¹Å‚ siê do Indy ego, obwi¹zuj¹c mu
sznurem kostki. To wystarczyÅ‚o Jonesowi. GwaÅ‚townie odci¹gn¹Å‚ nogi
do tyÅ‚u, brykn¹Å‚, wal¹c stopami pierS napastnika. W¹skooki byÅ‚ zu-
peÅ‚nie zaskoczony; zachwiaÅ‚ siê i upadÅ‚ na bok. Indy rzuciÅ‚ siê na
niego i wyci¹gn¹Å‚ broñ tkwi¹c¹ w kaburze. W¹skooki jednak zaci-
sn¹Å‚ palce wokół nadgarstków Indy ego. Zaczêli walczyæ, ale Indy
miaÅ‚ przewagê. GwaÅ‚townym ruchem uwolniÅ‚ swoje rêce, po czym
cofn¹Å‚ siê, operuj¹c wycelowanym rewolwerem od jednej strony do
drugiej.
Pohamuj siê, Jones! Powell przystawiÅ‚ pistolet do gÅ‚owy
Deirdre. Rzuæ to! Natychmiast! Albo ona zginie.
Indy wypuSciÅ‚ broñ.
Na twarz! wrzasn¹Å‚ Powell.
W¹skooki chwyciÅ‚ pistolet i uderzyÅ‚ nim Indy ego w plecy, wy-
wracaj¹c go na ziemiê. WytytÅ‚aÅ‚ mu twarz w pyle, po czym wraz
z jednym ze swych towarzyszy wykrêciÅ‚ nadgarstki do tyÅ‚u i przy-
wi¹zaÅ‚ je do kostek.
Indy plun¹Å‚ piachem. Powell blado siê uSmiechn¹Å‚.
Instynkt przetrwania jest silny. A¿ tak silny skin¹Å‚ na W¹sko-
okiego. Przygotujcie wszystko. Czas, ¿ebySmy ju¿ sobie poszli.
W¹skooki gdzieS znikn¹Å‚. Gdy Indy ponownie go zobaczyÅ‚, zro-
zumiał, co takiego zaplanował dla nich Powell. Niecałe trzy metry
od miejsca, gdzie przywi¹zani byli on i Deirdre, zbir poÅ‚o¿yÅ‚ na pÅ‚a-
skim gÅ‚azie pojemnik z chlorem. W pobli¿u znajdowaÅ‚a siê Joanna
i gospodyni ksiêdza, nieco dalej le¿eli Carl i Richard. Mogli jedynie
liczyæ na to, ¿e pojemnik bêdzie opró¿niony lub wadliwy.
Powell schyliÅ‚ siê i podniósÅ‚ skrêcone kawaÅ‚ki pergaminu, które
upuScił, gdy Indy próbował ucieczki. Podał je Byrne owi, podczas gdy
W¹skooki koñczyÅ‚ przygotowania do emisji SmiercionoSnego gazu.
Czytaj, ojcze. Natychmiast.
Nie.
Powell westchn¹Å‚.
Rób, jak uwa¿asz. Nie jesteS jedynym czÅ‚owiekiem znaj¹cym
Å‚acinê. Ale w takim razie umrzesz razem z nimi.
Dobrze. Daj mi to.
Shannon le¿aÅ‚ na ziemi, obserwuj¹c przez otwór wnêtrze jaski-
ni. WidziaÅ‚ Indy ego i Deirdre le¿¹cych na ziemi oraz doln¹ poÅ‚owê
postaci Joanny. Nie mógÅ‚ zobaczyæ Powella, lecz po brzmieniu jego
gÅ‚osu wiedziaÅ‚, ¿e znajduje siê gdzieS w pobli¿u.
Gdy dotarÅ‚ ju¿ na szczyt klifu, rozci¹gn¹Å‚ siê wzdÅ‚u¿ otworu o po-
szarpanej krawêdzi i czekaÅ‚. DostrzegaÅ‚ SwiatÅ‚o pochodni, lecz nic wiê-
cej. Ludzie pracowali w czêSci jaskini zbyt oddalonej od wejScia. Jedy-
nym dxwiêkiem, jaki mógÅ‚ wyÅ‚owiæ, byÅ‚y powtarzaj¹ce siê od czasu do
czasu odgÅ‚osy Å‚opaty uderzaj¹cej o skaÅ‚ê oraz skrzypienie kół wózka.
Shannon zacz¹Å‚ sobie wyobra¿aæ, ¿e wkracza bez wahania do
jaskini. Podczas gdy wszyscy sÅ‚uchali Byrne a, przekradÅ‚by siê tu¿
przy Scianie, przechodz¹c bezpoSrednio pod pochodniami. Mo¿e
zdoÅ‚aÅ‚by ukryæ siê w jednym z otworów i chwyciæ Powella za kost-
kê, gdy bêdzie przechodziÅ‚. Wtedy mógÅ‚by go rozbroiæ i wszyscy
pozostali rzuciliby broñ, zobaczywszy, ¿e ich szef znalazÅ‚ siê w pu-
Å‚apce. ByÅ‚o to wÅ‚aSnie coS takiego, co chêtnie by zrobiÅ‚, wiedziaÅ‚
jednak, ¿e na zrealizowanie takiego planu nie ma szans. Tego rodza-
ju rzeczy dziaÅ‚y siê w serialach. A to byÅ‚o prawdziwe ¿ycie; zbyt
prawdziwe jak dla niego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
chem dxgn¹Å‚ szyjkê wazy swoim szpadlem. Waza pêkÅ‚a i rozsypaÅ‚a
siê, uderzaj¹c o twardy grunt poni¿ej. Indy ukl¹kÅ‚ i ostro¿nie siêgn¹Å‚
do wnêtrza.
KtoS idzie ostrzegła go Deirdre.
Cisn¹Å‚ na wazê szuflê pyÅ‚u, po czym wróciÅ‚ do swojej dziury,
podczas gdy jeden z ludzi Powella przeszedÅ‚ obok nich, pchaj¹c przed
sob¹ wózek.
PoczułeS coS?
Indy potrz¹sn¹Å‚ przecz¹co gÅ‚ow¹.
Deirdre pochyliÅ‚a siê, starÅ‚a z wazy pyÅ‚, po czym odwróciÅ‚a j¹
do góry dnem.
Indy, tu coS jest.
Co? spytał szeptem.
Wydaje mi siê, ¿e to pergamin.
PodszedÅ‚ do niej i pochyliÅ‚ siê, a dziewczyna próbowaÅ‚a wyj¹æ
znalezisko.
Nie wyci¹gaj tego na wierzch sykn¹Å‚ widz¹c, ¿e ktoS idzie
w ich kierunku.
No, có¿ tu mamy, siostrzyczko?
Za nimi staÅ‚ Powell, wymachuj¹c broni¹.
Nic odparła Deirdre.
A co takiego przed chwil¹ zakopaÅ‚aS?
PowiedziaÅ‚am, ¿e nic.
Powell przystawił pistolet do jej głowy.
Lepiej dla ciebie, je¿eli nie bêdziesz kÅ‚amaæ, siostrzyczko.
Daj mu to powiedział Indy.
Aha, wiêc ukrywacie coS. Powell wezwaÅ‚ kilku swoich ludzi.
Strzelił palcami i wskazał na otwór, oni zaS szybko odkopali stłu-
czon¹ wazê i pergamin.
Wiêc co to mo¿e byæ? Powell wydawaÅ‚ siê zaciekawiony,
a jednoczeSnie rozczarowany, ¿e nie jest to zÅ‚oty zwój. Dobrze ich
pilnujcie to powiedziawszy, podszedł do Sciany, gdzie była zamo-
cowana pochodnia.
Mam nadziejê, ¿e to rozpadnie mu siê w rêkach mrukn¹Å‚ Indy.
Nie mów tak odezwaÅ‚a siê Deirdre. To mo¿e byæ coS wa¿-
nego.
Jej twarz była pokryta smugami brudu, mahoniowe włosy opa-
dały swobodnie na policzki.
WÅ‚aSnie tego siê bojê. Indy wyci¹gn¹Å‚ szyjê, by móc obser-
wowaæ najlepiej, jak mu siê uda.
Przy pomocy jednego ze swych ludzi Powell powoli rozwin¹Å‚
zwój. Nie umiaÅ‚ jednak obchodziæ siê z pergaminem i rozpadÅ‚ mu
siê na trzy czêSci. Ponownie zaÅ‚o¿yÅ‚ okulary i zacz¹Å‚ biedziæ siê nad
tekstem. Indy postanowiÅ‚, ¿e je¿eli zostanie poproszony, by coS roz-
szyfrowaæ, celowo wprowadzi Powella w bÅ‚¹d.
Powell nie zastanawiaÅ‚ siê dÅ‚ugo nad tym, co nale¿y dalej robiæ.
Zbli¿yÅ‚ siê do miejsca, gdzie stali jego ludzie.
W porz¹dku, zwi¹¿cie ich. Nadgarstki do kostek. Wszystkich
z wyj¹tkiem czcigodnego ojca.
Co masz zamiar ze mn¹ zrobiæ? za¿¹daÅ‚ odpowiedzi Byrne,
gdy zbiry przyst¹piÅ‚y do pracy.
Bêdziesz moim tÅ‚umaczem, kochany tatusiu. Wiem, ¿e twoja
Å‚acina jest doskonaÅ‚a. Bêdziesz tak¿e moim kozÅ‚em ofiarnym. Na
ciebie spadnie odpowiedzialnoSæ za ich Smieræ, poniewa¿ policja
znajdzie u ciebie w domu kolejny pojemnik z gazem.
Nie uwierz¹ w to warkn¹Å‚ Byrne.
Powell wzruszył ramionami.
Mo¿e i tak. Ale kiedy przeprowadz¹ dokÅ‚adne Sledztwo, wyj-
dzie na jaw prawda o tobie i twoich rekrutach. Jestem pewny, ¿e pod
wpÅ‚ywem lekkiego nacisku jeden z tych sÅ‚abiutkich, mÅ‚odych ¿oÅ‚nie-
rzy zacznie mówiæ.
Nie uda ci siê z tym umkn¹æ zagrzmiaÅ‚ Byrne. Prawo bo¿e
zwyciê¿y.
Powell rozeSmiaÅ‚ siê.
Rozwa¿ê to.
W¹skooki szeroko uSmiechn¹Å‚ siê do Indy ego, obwi¹zuj¹c mu
sznurem kostki. To wystarczyÅ‚o Jonesowi. GwaÅ‚townie odci¹gn¹Å‚ nogi
do tyÅ‚u, brykn¹Å‚, wal¹c stopami pierS napastnika. W¹skooki byÅ‚ zu-
peÅ‚nie zaskoczony; zachwiaÅ‚ siê i upadÅ‚ na bok. Indy rzuciÅ‚ siê na
niego i wyci¹gn¹Å‚ broñ tkwi¹c¹ w kaburze. W¹skooki jednak zaci-
sn¹Å‚ palce wokół nadgarstków Indy ego. Zaczêli walczyæ, ale Indy
miaÅ‚ przewagê. GwaÅ‚townym ruchem uwolniÅ‚ swoje rêce, po czym
cofn¹Å‚ siê, operuj¹c wycelowanym rewolwerem od jednej strony do
drugiej.
Pohamuj siê, Jones! Powell przystawiÅ‚ pistolet do gÅ‚owy
Deirdre. Rzuæ to! Natychmiast! Albo ona zginie.
Indy wypuSciÅ‚ broñ.
Na twarz! wrzasn¹Å‚ Powell.
W¹skooki chwyciÅ‚ pistolet i uderzyÅ‚ nim Indy ego w plecy, wy-
wracaj¹c go na ziemiê. WytytÅ‚aÅ‚ mu twarz w pyle, po czym wraz
z jednym ze swych towarzyszy wykrêciÅ‚ nadgarstki do tyÅ‚u i przy-
wi¹zaÅ‚ je do kostek.
Indy plun¹Å‚ piachem. Powell blado siê uSmiechn¹Å‚.
Instynkt przetrwania jest silny. A¿ tak silny skin¹Å‚ na W¹sko-
okiego. Przygotujcie wszystko. Czas, ¿ebySmy ju¿ sobie poszli.
W¹skooki gdzieS znikn¹Å‚. Gdy Indy ponownie go zobaczyÅ‚, zro-
zumiał, co takiego zaplanował dla nich Powell. Niecałe trzy metry
od miejsca, gdzie przywi¹zani byli on i Deirdre, zbir poÅ‚o¿yÅ‚ na pÅ‚a-
skim gÅ‚azie pojemnik z chlorem. W pobli¿u znajdowaÅ‚a siê Joanna
i gospodyni ksiêdza, nieco dalej le¿eli Carl i Richard. Mogli jedynie
liczyæ na to, ¿e pojemnik bêdzie opró¿niony lub wadliwy.
Powell schyliÅ‚ siê i podniósÅ‚ skrêcone kawaÅ‚ki pergaminu, które
upuScił, gdy Indy próbował ucieczki. Podał je Byrne owi, podczas gdy
W¹skooki koñczyÅ‚ przygotowania do emisji SmiercionoSnego gazu.
Czytaj, ojcze. Natychmiast.
Nie.
Powell westchn¹Å‚.
Rób, jak uwa¿asz. Nie jesteS jedynym czÅ‚owiekiem znaj¹cym
Å‚acinê. Ale w takim razie umrzesz razem z nimi.
Dobrze. Daj mi to.
Shannon le¿aÅ‚ na ziemi, obserwuj¹c przez otwór wnêtrze jaski-
ni. WidziaÅ‚ Indy ego i Deirdre le¿¹cych na ziemi oraz doln¹ poÅ‚owê
postaci Joanny. Nie mógÅ‚ zobaczyæ Powella, lecz po brzmieniu jego
gÅ‚osu wiedziaÅ‚, ¿e znajduje siê gdzieS w pobli¿u.
Gdy dotarÅ‚ ju¿ na szczyt klifu, rozci¹gn¹Å‚ siê wzdÅ‚u¿ otworu o po-
szarpanej krawêdzi i czekaÅ‚. DostrzegaÅ‚ SwiatÅ‚o pochodni, lecz nic wiê-
cej. Ludzie pracowali w czêSci jaskini zbyt oddalonej od wejScia. Jedy-
nym dxwiêkiem, jaki mógÅ‚ wyÅ‚owiæ, byÅ‚y powtarzaj¹ce siê od czasu do
czasu odgÅ‚osy Å‚opaty uderzaj¹cej o skaÅ‚ê oraz skrzypienie kół wózka.
Shannon zacz¹Å‚ sobie wyobra¿aæ, ¿e wkracza bez wahania do
jaskini. Podczas gdy wszyscy sÅ‚uchali Byrne a, przekradÅ‚by siê tu¿
przy Scianie, przechodz¹c bezpoSrednio pod pochodniami. Mo¿e
zdoÅ‚aÅ‚by ukryæ siê w jednym z otworów i chwyciæ Powella za kost-
kê, gdy bêdzie przechodziÅ‚. Wtedy mógÅ‚by go rozbroiæ i wszyscy
pozostali rzuciliby broñ, zobaczywszy, ¿e ich szef znalazÅ‚ siê w pu-
Å‚apce. ByÅ‚o to wÅ‚aSnie coS takiego, co chêtnie by zrobiÅ‚, wiedziaÅ‚
jednak, ¿e na zrealizowanie takiego planu nie ma szans. Tego rodza-
ju rzeczy dziaÅ‚y siê w serialach. A to byÅ‚o prawdziwe ¿ycie; zbyt
prawdziwe jak dla niego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]