[ Pobierz całość w formacie PDF ]
grzanek z masłem.
Panna Holroyd zachichotała.
Spójrz, Catherine. Nie oprzesz się takiej uczcie!
W małej sali było niezwykle przytulnie. Catherine skubała grzankę i popijała herbatę
dziwnie otępiała, nie czując przez chwilę bólu, jaki sprawiało jej zbliżające się nieuniknione
rozstanie z Eduardem.
Więc jaka jest twoja opinia o tradycyjnym portugalskim weselu? spytała tia Clara,
wyrywając ją z zamyślenia.
Było urocze. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Trudno sobie wyobrazić ładniejszą
i szczęśliwszą pannę młodą niż Ana.
Zostaniesz teraz sam, Eduardo stwierdziła panna Holroyd.
E verdade zgodził się, rzucając Catherine posępne spojrzenie.
A, właśnie. Postanowiłaś coś w sprawie posady u Eduarda? Przyjmiesz ją? zwróciła
się starsza pani do dziewczyny.
Catherine ostrożnie odstawiła filiżankę.
Nie, niestety nie. To... to niemożliwe.
Dlaczego?
Catherine nie chce znowu opuszczać Anglii wtrącił szybko Eduardo.
Panna Holroyd zmarszczyła brwi.
A wydawało mi się, że taka jestem sprytna.
Bo to prawda odparł Eduardo z uśmiechem. Ale dla Catherine nie byłoby to
wygodne, infelizmente.
No, cóż, to jej decyzja, chociaż szkoda. Panna Holroyd podniosła się z miejsca.
Czuję się ogromnie zmęczona. Jeśli odprowadzisz mnie do pokoju, Eduardo, to może
Catherine zgodzi się zmyć naczynia, skoro odesłałeś służące.
Oczywiście. Dziewczyna wstała również, doskonale zdając sobie sprawę, że panna
Holroyd mówi to nie bez powodu.
Ale ty też jesteś zmęczona zaoponował Eduardo.
Nie tak bardzo, bym nie mogła tego zrobić.
W takim razie pomogę ci.
Słusznie pochwaliła tia Clara. Dobrze ci zrobi, jak poznasz własną kuchnię.
Dobranoc, dzieci.
Ucałowała Catherine w policzek i wsparła się na ramieniu Eduarda, tym razem chętnie
przyjmując jego pomoc.
Mężczyzna wrócił do sali właśnie w chwili, kiedy Catherine kończyła składać filiżanki i
talerzyki na tacę i miała ją odnieść do kuchni.
Przepraszam powiedział skrępowany. Wiesz, oczywiście, że moja ciotka sądzi, że
robi nam wielką przysługę?
Najwyrazniej nie udało mi się ukryć swoich uczuć tak dobrze, jak chciałem.
Wyjął jej tacę z rąk i ruszył przodem do kuchni; wyglądał tak niedorzecznie, że Catherine
zdobyła się nawet na uśmiech. Odstawił tacę z brzękiem porcelany i zwrócił się do
dziewczyny z ironicznym uśmiechem.
To dlatego, że nie lubi Antonii. Choć właściwie nie ma powodu. Antonia i ja nigdy nie
byliśmy kochankami.
Naprawdę? Catherine drżały ręce, kiedy wkładała naczynia do zlewu. Chociaż to nie
ma znaczenia. Teraz.
Zaczęła w pośpiechu zmywać talerze i filiżanki.
Chcesz powiedzieć, że nic cię to nie obchodzi!
Nie odparła zdławionym głosem. Chcę powiedzieć, że nie powinno mnie to
obchodzić.
Otarła łzę mokrą ręką. Eduardo przyciągnął ją i odwrócił do siebie.
Meu amor, nie płacz! powiedział cicho. Catherine pociągnęła nosem i odsunęła się.
Nie. W porządku. Uśmiech zamarł jej na wargach, kiedy zobaczyła w jego oczach
bezsilną rozpacz. Proszę! Nie patrz tak na mnie. Znamy się tak krótko.
To nie ma znaczenia. Musnął palcami jej policzek. Godziny, dnie, minuty,
n'importa. Kocham cię. Uwierz mi, Catherine. Nawet jeśli nie zobaczę cię już nigdy w życiu,
nie zmieni to moich uczuć, querida. Nie obchodzi mnie, kim był twój ojciec. To ciebie
pragnę. Tylko ciebie.
Catherine zbladła. Zagryzła mocno drżącą dolną wargę i odwróciła się w stronę zlewu,
starając się opanować i dokończyć pracę.
Eduardo obserwował ją w milczeniu, ze skrzyżowanymi rękami, jakby za wszelką cenę
chciał się powstrzymać przed wzięciem jej w ramiona. W końcu dziewczyna opanowała się
nieco i zwróciła w jego stronę ze zdecydowanym uśmiechem.
Nie zamierzasz wytrzeć naczyń? Popatrzył na nią, nie rozumiejąc.
Como?
Talerze powtórzyła. Gdzie są ścierki do ich wytarcia?
Ja się zastanawiam, jak będę żyć bez ciebie, a ty potrafisz jedynie mówić o naczyniach?
spytał. Coś w jego głosie upewniło ją, że on też powściągnął uczucia.
Chyba będzie lepiej, jak zostawimy je po prostu do wyschnięcia stwierdziła
prozaicznie.
Stali naprzeciw siebie; twarz dziewczyny była równie biała jak jej kostium.
Chyba pora powiedzieć dobranoc odezwała się niepewnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
grzanek z masłem.
Panna Holroyd zachichotała.
Spójrz, Catherine. Nie oprzesz się takiej uczcie!
W małej sali było niezwykle przytulnie. Catherine skubała grzankę i popijała herbatę
dziwnie otępiała, nie czując przez chwilę bólu, jaki sprawiało jej zbliżające się nieuniknione
rozstanie z Eduardem.
Więc jaka jest twoja opinia o tradycyjnym portugalskim weselu? spytała tia Clara,
wyrywając ją z zamyślenia.
Było urocze. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Trudno sobie wyobrazić ładniejszą
i szczęśliwszą pannę młodą niż Ana.
Zostaniesz teraz sam, Eduardo stwierdziła panna Holroyd.
E verdade zgodził się, rzucając Catherine posępne spojrzenie.
A, właśnie. Postanowiłaś coś w sprawie posady u Eduarda? Przyjmiesz ją? zwróciła
się starsza pani do dziewczyny.
Catherine ostrożnie odstawiła filiżankę.
Nie, niestety nie. To... to niemożliwe.
Dlaczego?
Catherine nie chce znowu opuszczać Anglii wtrącił szybko Eduardo.
Panna Holroyd zmarszczyła brwi.
A wydawało mi się, że taka jestem sprytna.
Bo to prawda odparł Eduardo z uśmiechem. Ale dla Catherine nie byłoby to
wygodne, infelizmente.
No, cóż, to jej decyzja, chociaż szkoda. Panna Holroyd podniosła się z miejsca.
Czuję się ogromnie zmęczona. Jeśli odprowadzisz mnie do pokoju, Eduardo, to może
Catherine zgodzi się zmyć naczynia, skoro odesłałeś służące.
Oczywiście. Dziewczyna wstała również, doskonale zdając sobie sprawę, że panna
Holroyd mówi to nie bez powodu.
Ale ty też jesteś zmęczona zaoponował Eduardo.
Nie tak bardzo, bym nie mogła tego zrobić.
W takim razie pomogę ci.
Słusznie pochwaliła tia Clara. Dobrze ci zrobi, jak poznasz własną kuchnię.
Dobranoc, dzieci.
Ucałowała Catherine w policzek i wsparła się na ramieniu Eduarda, tym razem chętnie
przyjmując jego pomoc.
Mężczyzna wrócił do sali właśnie w chwili, kiedy Catherine kończyła składać filiżanki i
talerzyki na tacę i miała ją odnieść do kuchni.
Przepraszam powiedział skrępowany. Wiesz, oczywiście, że moja ciotka sądzi, że
robi nam wielką przysługę?
Najwyrazniej nie udało mi się ukryć swoich uczuć tak dobrze, jak chciałem.
Wyjął jej tacę z rąk i ruszył przodem do kuchni; wyglądał tak niedorzecznie, że Catherine
zdobyła się nawet na uśmiech. Odstawił tacę z brzękiem porcelany i zwrócił się do
dziewczyny z ironicznym uśmiechem.
To dlatego, że nie lubi Antonii. Choć właściwie nie ma powodu. Antonia i ja nigdy nie
byliśmy kochankami.
Naprawdę? Catherine drżały ręce, kiedy wkładała naczynia do zlewu. Chociaż to nie
ma znaczenia. Teraz.
Zaczęła w pośpiechu zmywać talerze i filiżanki.
Chcesz powiedzieć, że nic cię to nie obchodzi!
Nie odparła zdławionym głosem. Chcę powiedzieć, że nie powinno mnie to
obchodzić.
Otarła łzę mokrą ręką. Eduardo przyciągnął ją i odwrócił do siebie.
Meu amor, nie płacz! powiedział cicho. Catherine pociągnęła nosem i odsunęła się.
Nie. W porządku. Uśmiech zamarł jej na wargach, kiedy zobaczyła w jego oczach
bezsilną rozpacz. Proszę! Nie patrz tak na mnie. Znamy się tak krótko.
To nie ma znaczenia. Musnął palcami jej policzek. Godziny, dnie, minuty,
n'importa. Kocham cię. Uwierz mi, Catherine. Nawet jeśli nie zobaczę cię już nigdy w życiu,
nie zmieni to moich uczuć, querida. Nie obchodzi mnie, kim był twój ojciec. To ciebie
pragnę. Tylko ciebie.
Catherine zbladła. Zagryzła mocno drżącą dolną wargę i odwróciła się w stronę zlewu,
starając się opanować i dokończyć pracę.
Eduardo obserwował ją w milczeniu, ze skrzyżowanymi rękami, jakby za wszelką cenę
chciał się powstrzymać przed wzięciem jej w ramiona. W końcu dziewczyna opanowała się
nieco i zwróciła w jego stronę ze zdecydowanym uśmiechem.
Nie zamierzasz wytrzeć naczyń? Popatrzył na nią, nie rozumiejąc.
Como?
Talerze powtórzyła. Gdzie są ścierki do ich wytarcia?
Ja się zastanawiam, jak będę żyć bez ciebie, a ty potrafisz jedynie mówić o naczyniach?
spytał. Coś w jego głosie upewniło ją, że on też powściągnął uczucia.
Chyba będzie lepiej, jak zostawimy je po prostu do wyschnięcia stwierdziła
prozaicznie.
Stali naprzeciw siebie; twarz dziewczyny była równie biała jak jej kostium.
Chyba pora powiedzieć dobranoc odezwała się niepewnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]