[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Od wielu dni cukiernicy wznosili zamki z marcepanów malowanych w barwy Francji.
A musztarda! Nie nadeszła musztarda. Potrzeba jej trzydzieści jeden kamionek. Następnie -
biesiadnicy nie będą jedli z ręki. Niesłusznie sprzedano za podłą cenę pięćdziesiąt tysięcy
drewnianych miseczek z poprzedniej koronacji, lepiej by było je umyć i przechować. Ze cztery
tysiące dzbanów zostało stłuczonych czy skradzionych. Szwaczki pospiesznie obrębiały dwa tysiące
sześćset łokci materii na obrusy i można liczyć, że ogół wydatków wyniesie blisko dziesięć tysięcy
liwrów.
Prawdę rzekłszy mieszkańcy Reims wyjdą jednakże na swoje ponieważ koronacja ściągnie wielu
kupców lombardzkich i włoskich, a ci opłacali podatek od sprzedaży.
Koronacja - podobnie jak każda królewska uroczystość - odbywała się w iście jarmarcznym
rozgardiaszu. Nieprzerwanie ciągnęły się widowiska dla ludu, na które zbiegał się on z daleka.
Kobiety stroiły się w nowe szaty; kawalerowie nie skąpili na klejnoty, hafty, piękne sukna, a nawet
futra sprzedawało się bez trudu. Fortuna uśmiechała się do spryciarzy, a kupczyk, który nie
pożałował gorliwości zręcznie obsługując klientelę, zbijał w tydzień majątek na dobre pięć lat.
Nowy król zamieszkał w pałacu arcybiskupim, przed którym wciąż stały tłumy, aby oglądać monarszą
parę lub wpadać w zachwyt na widok wozu królowej, obciągniętego malinowym szkarłatem.
Królowa Joanna w otoczeniu dam dworu, z ożywieniem cechującym kobietę pełną radości z
otrzymanych darów, czuwała nad rozpakowywaniem dwunastu wielkich kufrów, czterech nabijanych
gwozdziami bahutów, ( skrzynka o wypukłym wieku do przechowywania i przewożenia odzieży;
zazwyczaj obita skórą i nabijana gwozdziami.) kufra z obuwiem i skrzynki z korzeniami. Garderoba
jej z pewnością była najpiękniejsza ze wszystkich, jakie kiedykolwiek posiadała pierwsza dama
Francji. Na każdy dzień, niemal każdą godzinę tego triumfalnego pochodu był przewidziany specjalny
strój.
W opończy ze złotogłowiu podbitej gronostajami królowa uroczyście wjechała do miasta, gdzie na
ulicach na cześć królewskiej pary odbywały się przedstawienia, misteria oraz igry. W przeddzień
koronacji - na wieczerzę, która niebawem się odbędzie, królowa przybędzie w fioletowej aksamitnej
szacie, bramowanej wiewiórczym futerkiem. Rano na koronację przywdzieje suknię z tureckiego
złotogłowiu, na nią rozciętą purpurową szatę i płaszcz szkarłatny; na obiad - suknię haftowaną w
herby Francji, zaś na wieczerzę przewidziana była szata ze złotogłowiu i dwa odmienne płaszcze
gronostajowe.
Nazajutrz włoży suknię z zielonego aksamitu, a następnie inną z lazurowej kamchy oraz pelerynę z
popielic. Nigdy nie pokaże się w tym samym stroju ani w tych samych klejnotach.
Cuda te leżały rozłożone w komnacie, której dekoracja również została sprowadzona z Paryża: białe,
jedwabne opony z wyhaftowanymi złotą nicią tysiącem trzystu dwudziestu i jedną papużkami z tarczą
herbową hrabiów Burgundii w środku, gdzie stał lew na czerwonym polu; siedem tysięcy srebrnych
koniczynek zdobiło baldachim kołdrę i poduszki. Na podłogę rzucono kobierce z herbami Francji i
Burgundii.
Joanna kilkakrotnie wchodziła do apartamentu Filipa prosząc, by podziwiał piękno tkaniny lub
kunsztowne jej wykonanie.
- Najdroższy mój Panie, mój wielce umiłowany - wołała - jakimże szczęściem mnie darzycie!
Choć niezbyt skłonna do okazywania uczuć nie mogła powstrzymać łez napływających do oczu.
Olśniewał ją własny los, zwłaszcza gdy sobie przypomniała miesiące spędzone niedawno w
więzieniu Dourdan. Co za nadzwyczajny obrót losu i to w niespełna półtora roku. Wspominała
zmarłą Małgorzatę, wspominała swą siostrę Blankę Burgundzką uwięzioną wciąż w Zamku
Gaillard...  Biedna Blanka tak lubiła stroje! rozmyślała przymierzając złoty pas wysadzany
rubinami i szmaragdami.
Filip był zatroskany i raczej zachmurzał go entuzjazm żony; wspólnie z wielkim skarbnikiem
przeglądał rachunki.
- Bardzo jestem rad, moja droga, że wszystko wam się tak podoba - wreszcie odpowiedział. -
Widzicie, idę za przykładem mego ojca, który - jak go znałyście - był bardzo oszczędny w wydatkach
osobistych, ale nie skąpił, gdy chodziło o blask majestatu. Pokazujcie te piękne stroje, bo nie tylko są
dla was, ale i dla ludu, który wam je ofiarowuje ciężko pracując; troszczcie się o nie, bo nieprędko
dostaniecie podobne. Po koronacji trzeba nam będzie zacisnąć pasa.
- Filipie - zapytała Joanna - czy w tym dniu nic nie uczynicie dla mojej siostry Blanki?
- Już uczyniłem, już to uczyniłem. Jest traktowana znowu jak księżniczka, ale pod warunkiem, że nie
opuści murów, gdzie przebywa. Musi być przecie jakowaś różnica między nią, grzesznicą, a wami,
Joanno, co zawsze byłyście czysta i niesłusznie obwiniona.
Wypowiedział ostatnie słowa, skierowując na żonę spojrzenie, w którym więcej widniało pieczy o
honor królewski niż przekonania co do jej uczuć.
- A poza tym - dorzucił - mąż jej nie sprawia mi wcale radości w obecnym okresie. Mam w nim
niedobrego brata.
Joanna pojęła, że próżno byłoby nalegać i że więcej zyska nie powracając do tego tematu. Odeszła, a
Filip znów jął przeglądać zapisane cyframi długie karty, które mu przedkładał Galfryd de Fleury.
Koszty koronacji nie ograniczały się wyłącznie do strojów króla i królowej. Filip oczywiście
otrzymał trochę prezentów; tak więc Mahaut podarowała mieniące się sukno na szatki dla
młodziutkich księżniczek i małego Ludwika Filipa.
Król jednak musiał sprawić nowe stroje pięćdziesięciu czterem zbrojnym sierżantom z osobistej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl