[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Słucham?
- Sądziłem, że przyda się ktoś zdolny przerobić nasze mundury na ubrania cywilne.
- Zamierzasz zostać szwaczką?
- Co w tym złego? - spytał Ibn Bakr i zacisnął pięść. Pokaz zrobił wrażenie nawet na Alexie.
- A nic, nic.
- Potrafię szyć, robić na drutach, szydełkować, znam ścieg supełkowy, krzyżykowy,
gałązkowy, mereszkowy, węzełkowy, angielski. Potrafię obrębiać, obszywać...
- Starczy, sierżancie. Jestem pełen podziwu dla waszych uzdolnień. Bądzcie gotowi. Jak
zdobędziemy materiał, sami się zgłosimy.
Sierżant zasalutował i odszedł.
Kilgour spojrzał za nim i westchnął głęboko.
Wieczorem znów zawyły syreny. Zmęczeni jeńcy zebrali się na dziedzińcu, dokładnie
naprzeciwko wysokiej na pięć metrów sterty załadowanych czymś palet. Nikt nie wiedział, jaką
niespodziankę uszykowano tym razem.
Komendant Derzhin przyjął od pułkownika Virungi meldunek o stanie liczebnym. Potem
przemówił; krótko i treściwie, za to wstrząsająco.
- Więzniowie, wasza praca znalazła uznanie.
A niech to, pomyślał Sten. Najwyższa pora zająć się sabotażem.
- W nagrodę zostałem upoważniony do wydania wam paczek Pomocy Jenieckiej. To
wszystko. Pułkowniku Virunga, proszę przejąć dowodzenie.
Wyraznie osłupiały Virunga zasalutował jak w transie.
Reszta była równie zdumiona.
Sten domyślał się, w czym rzecz. Pamiętał jak raz w pewnym obozie trafił się komendant o
szczególnie miękkim sercu. Przekazanie paczek jeńcom kosztowało go przydział do jednostki
bojowej.
Pomoc Jeniecka była organizacją dobroczynną, działającą pod patronatem ostentacyjnie
neutralnych Manabi. Troszczyła się o jeńców obu walczących stron. Dbała o ich prawa, zbierała
skargi, a co najważniejsze: dożywiała. Tahnijczycy jawnie kpili z dwóch pierwszych zadań, trzecie
doceniali. Każda paczka zawierała trochę łakoci, witaminy i ubrania na zmianę dla dziesięciu
więzniów. Sten zastanawiał się czasem, czy te starsze damy, oficjalnie przedstawiane jako osoby
kierujące organizacją, wiedziały, że większość przesyłanych jeńcom dóbr nigdy nie trafia w ręce
właściwego adresata. Co ocalało w transporcie, znikało za sprawą strażników. Nawet ta jedna
paczka, którą Sten kiedyś otrzymał, została już wcześniej solidnie uszczuplona.
- %7łarcie - szepnął ktoś.
Szeregi zakołysały się niebezpiecznie.
Virunga oprzytomniał. Jeszcze moment, a karne wojsko zmieni się w motłoch rozchwytujący
dobra.
- Baczność! Do dziesięciu... odlicz! Zdążył w ostatniej chwili.
- Trzech ochotników... rozdać... paczki. Cristata... Kilgour... Horatio!
Lay Reader Cristata mruknął coś pod nosem, ale widać uznał, że robota jest godziwa, bo
wyszedł przed szereg. Sten i Alex za nim.
- Sir - szepnął Sten. - Wskazane, żeby...
- Całkiem słusznie - przerwał mu Virunga. - Zapomniałem. Jeszcze jeden! Starszy sierżant
Isby!
Doświadczony kwatermistrz zebrał kule i wykuśtykał z szeregu. Starszy wojak stracił nogę
skutkiem braku właściwej opieki medycznej. Zdarza się, wojna. Jednak nic nie usprawiedliwiało
oprawców, którzy nie zatroszczyli się o nową kończynę dla poszkodowanego. Ale cóż, procesy o
zbrodnie wojenne widywano w państwie Tahnijczyków jedynie na starych filmach.
- Reszta... rozejść się! Dwie godziny... na rozdanie paczek.
Szeregi poszły w rozsypkę, ale nikt nie opuścił dziedzińca. Podział przesyłek wymagał
szczególnego nadzoru, nawet jeśli trzech pierwszych ochotników cieszyło się sporym zaufaniem
niemal wszystkich współwięzniów.
Sten spojrzał na Alexa i tamten przytaknął. Musi wziąć pułkownika Virunge na stronę i
wyjaśnić mu kilka niuansów. Jeśli informacje zasłyszane jeszcze w trakcie służby w sekcji
Modliszki były wciąż prawdziwe, paczki spadły im jak z nieba.
Natchniony świeżym optymizmem Sten zasalutował i czym prędzej się oddalił. Naprawdę
miał inne zadanie do wykonania.
Strażnicy syknęli na Stena i ten cofnął się pospiesznie. Otworzyli drzwi celi. Jeden wydał
rozkazujące parsknięcie. Chwilę pózniej w progu stanęła St. Clair mrużąc oczy przed światłem.
Przez miesiąc już niemal całkiem doszła do zdrowia, była tylko znacznie chudsza, co jednak nie
dziwiło przy tak skromnych racjach żywnościowych. Stan ogólny dziewczyny wskazywał, że
musiała pilnować codziennej gimnastyki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl