[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Popatrzyła na niego trochę strwożona. Potem rozpoczęła z wahaniem:
- Ach, baronie Lutz, ośmieliłam się pana zatrzymać, ale musiałam to zrobić.
Wiedziałam, co pana sprowadziło dzisiaj do Feldegg. Wiedziałam także to, że
Urszula nie mogłaby panu odpowiedzieć... tak.
Zastanowiła się przez chwilę zanim zaczęła mówić dalej.
- To jest dla mnie bardzo przygnębiające, to wszystko, co się zdarzyło. A Ur-
szula będzie miała u nas teraz jeszcze ciężej niż poprzednio. - Westchnęła cicho i
w tym zabrzmiało prawdziwe strapienie.
Baron Rippach uścisnął jej gorąco dłoń i popatrzył na nią z uwagą.
- Pani sądzi, że panna Urszula zapłaci za to, że starałem się o jej rękę?
Gusti popatrzyła na niego bojazliwie.
- Ach, w tęj sprawie nie mogę powiedzieć wszystkiego, co naprawdę chciała-
bym.
W tym momencie pochylił się nad nią.
- Panno Gusti, wiedziałem już od dawna, że w Feldegg jest pani jedynym
człowiekiem, który jest dobry dla panny Urszuli.
- Och... nie może pan zapominać o moim bracie Malte, panie baronie. On jest
niestety dość rzadko w domu, wie pan o tym. Pan jest przyjacielem Malte i pan
R
L
T
go zna. To, dręczy go tak samo jak mnie, że rodzice i Astrid nie mają dla niej ani
odrobiny miłości.
W oczach barona zabłysło coś na kształt zaskoczenia. Malte von Feldegg? To
byłby on, ten do którego należało serce Urszuli? Jak gdyby spadła mu łuska z
oczu. Tak... to musiał być Malte. Urszula mówiła o beznadziejnym uczuciu do
kogoś, a Malte zwierzył mu się, że jego rodzice naciskają na niego, by bogato się
ożenił. Ponieważ on nie może mieć biednej żony w sytuacji, w jakiej znajdują się
teraz interesy w Feldegg. Tak, ktoś taki jak Malte musiał kochać całą swoją istotą
kobietę tak cudowną jak Urszula.
- Tak, a więc pani brat Malte należy także do przyjaciół panny Urszuli? - zapy-
tał zamyślony.
Przytaknęła żarliwie.
- Tak, baronie Lutz. Malte bardzo cierpi z tego powodu, że nie może nic zrobić
dla Urszuli, a teraz przecież ona tak potrzebuje jakiegoś wiernego przyjaciela.
Jak teraz będzie wyglądała jej sytuacja w Feldegg, jeżeli pan nie przyjedzie do
nas więcej. Nie mogę sobie tego nawet wyobrazić. Będzie się jej robiło wyrzuty,
że... ach Boże... nie mogę mówić o tym wszystkim, o czym chciałabym powie-
dzieć. A oprócz tego, ja sama byłabym bardzo nieszczęśliwa, jeżeli kontakty
między Rippach i Feldegg zostałyby zerwane.
To ostatnie zdanie zabrzmiało jak głębokie westchnienie pełne rezygnacji.
Baron Rippach patrzył zamyślony na tę dziewczynę o szczupłej, pełnej wdzię-
ku sylwetce, która szła teraz obok niego, bardzo zatrwożona, z pochyloną nisko
głową.
Przez chwilę zastanawiał się. Powrót teraz do Feldegg był dla niego niemożli-
wy. Jednocześnie jednak dręczyłby go niepokój o los Urszuli, jeżeli nie wie-
działby, ani nie mógł się nic o niej dowiedzieć. To, że Gusti była oddana Urszuli,
o tym wiedział już wcześniej, a teraz błogosławił pomysł tej dzielnej małej, która
go zatrzymała przed wyjazdem.
Szybko zdecydował się i ujął jej dłoń.
R
L
T
- Panno Gusti, a czy moglibyśmy oboje teraz zawrzeć przymierze, by bronić
interesów panny Urszuli i od czasu do czasu spotykać się, na jakimś neutralnym
gruncie?
Jej oczy zwilgotniały.
- Ach tak, z całego serca chętnie to uczynię.
- Cieszy mnie to. Chciałbym pani, moja droga, mała współpracowniczko po-
wiedzieć, że szczęście i dobro panny Urszuli jest dla mnie cenniejsze niż moje
własne. Ale jako osoba, której dano kosza, nie mogę właściwie dalej się o nią
troszczyć. Tutaj musiałaby być jakaś osoba pośrednicząca w tym, a pani nadawa-
łaby się do tej roli bardzo dobrze. Musiałaby mnie pani zawsze na bieżąco infor-
mować, jeżeli spotkałoby pannę Urszulę coś nieprzewidzianego. Wszystko co jej
dotyczy interesuje mnie w największym stopniu. Czy pani to rozumie?
- Naturalnie, baronie Lutz, i pan z pewnością dowie się o wszystkim. Mogliby-
śmy się spotykać codziennie, jeżeli panu to odpowiada.
- Pewnie, panno Gusti! Może tutaj, na tej leśnej drodze. Pani musi tylko ustalić
o której godzinie, jaka pora dla pani będzie najlepsza. Gdyby pani nie mogła kie-
dyś przyjść, wtedy spotkamy się następnego dnia.
Gusti skinęła przyzwalająco głową.
- Tak, możemy to tak zorganizować.
- I jeszcze jedno, panno Gusti. Pani wie, że jutro przyjeżdża do mnie mój ku-
zyn Hans. Przed nim nie musimy się kryć. On wie, że miałem zamiar starać się o
rękę panny Urszuli i dowie się oczywiście, jak to się skończyło. Możemy więc
wszystko spokojnie omawiać w jego obecności.
Twarz Gusti oblał płomienny rumieniec. Chciała głośno krzyczeć z radości, a
najchętniej, gdyby mogła, objęłaby z radości barona.
- A więc dobrze, panie baronie Lutz - powiedziała uszczęśliwiona - baron
Hans zostanie włączony do naszego przymierza, ale oprócz niego, nikt więcej nie
powinien o tym wiedzieć.
R
L
T
- Nie, nie. Przede wszystkim sama panna Urszula także nie! Powiedziała pani
o tym zupełnie przypadkowo, ale to dobrze, ponieważ sam nie umiałbym pani o
to prosić.
- Wiem o tym, baronie Lutz. Z panem mogę bez zastanowienia spiskować. Ma
pan moje nieograniczone zaufanie.
Ujął jej dłoń i pogładził ją.
- Moja droga, mała współpracowniczko... Pani jest wspaniałym człowiekiem.
Zaśmiała się zawstydzona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl