[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kierunku stodoły. - Ma mnóstwo współczucia.
Beth odwołała swoją randkę z Chase'em, a Dhanya uznała, że
naprawdę strasznie tęskni za oglądaniem telewizji. Ivy
wyobraziła sobie Willa na jego tapczanie, z Beth i Dhanyą po obu
stronach, podtrzymujących go za łokcie jak pomocne anioły.
- Chcesz zagrać? - zaproponowała Kelsey, wyciągając w jej
stronę rakietkę do badmintona.
- Dobra. - Zrobiły kilka zamachów na rozgrzewkę, odbijając
lotkę nad siatką.
- A więc umawiasz się z tym boskim tajemniczym gościem? -
spytała Kelsey.
- Umawiam się? Nie.
- Beth powiedziała nam, że byłaś u niego, kiedy zapomniałaś o
swojej randce z Willem.
Ivy podbiła opadającą lotkę i uderzyła ją krawędzią rakietki.
- Pomagałam Guyowi uprzątnąć miejsce, w którym mieszka.
- Beth mu nie ufa. Ivy nie odpowiedziała.
- Dlaczego mu nie ufa? - dopytywała się Kelsey.
- Nie wiem - odparła Ivy i rzuciła się za łotką. Kelsey zdawała
się zmieniać strategię, posyłając lotkę tak, by Ivy mogła jej łatwo
dosięgnąć, być może sądząc, że to ją zachęci do dalszych
zwierzeń.
- Co sądzisz o Chasie?
- Tak naprawdę go nie znam - odpowiedziała Ivy, niechętna do
dzielenia się opiniami z kimś, kto najpewniej zaraz je rozpowie.
Kelsey przewróciła oczami.
- Cóż, mnie wystarczyło pięć minut. Jest odrażający.
- Odrażający? - powtórzyła Ivy, biorąc swobodny zamach.
- Uwielbia kontrolować innych - wyjaśniła Kelsey. - Niczego
nie nienawidzę bardziej niż faceta, który usiłuje kontrolować
dziewczynę.
Ivy wątpiła, czy jakikolwiek facet odniósłby sukces w
kontrolowaniu Kelsey.
- Beth opowiedziała nam o Tristanie. Ivy odbiła serw bez
komentarza.
- Nie miałam pojęcia! Nigdy nie znałam dziewczyny, której
chłopak został zamordowany!
Ivy mocno palnęła w lotkę.
- Szkoda, że nie poznałam Tristana i Gregory'ego - ciągnęła
Kelsey. - Zeszłe lato musiało być niesamowite!
Ivy stała jak słup, nawet nie biorąc zamachu. Co ta Kelsey
sobie myślała, że zeszłe lato to był reality show polegający na
tym, kto przetrwa?
- Nie spuszczaj oczu z lotki - poradziła Kelsey. - Beth
powiedziała, że Will wychodził z siebie, żeby ci pomóc, kiedy
zginął Tristan.
- Tak. Nikt nie mógłby być bardziej życzliwy.
- Ale życzliwość to nie namiętność - odparła Kelsey. - A my
lubimy namiętność.
Ivy odbiła serw z pełnym pasji zamachem.
- Kelsey, nie zakładaj niczego na temat związku mojego i
Willa.
- Nie zakładałabym, gdybyś mi opowiedziała szczegóły. Na
przekór samej sobie, Ivy roześmiała się.
- Beth powiedziała, że robicie ognisko Tristana na Race Point
dla uczczenia jego pamięci. Czy ja i Dhanya możemy przyjść?
- Nie jestem pewna, czy to dalej aktualne.
- Jest aktualne - poinformowała ją Kelsey. - To kolejna rzecz,
której nie lubię: faceci, którzy zachowują się lojalnie i troskliwie
bez względu na to, co zrobisz. To znaczy..., no bo co oni starają
się udowodnić?
Ivy opuściła rakietkę.
- Mam dosyć.
- Ale nawet nie zaczęłyśmy liczyć punktów - zaprotestowała
Kelsey.
Ivy skinęła głową.
- Idealny moment, żebym skończyła.
Piętnaście minut pózniej Ivy wymknęła się z domku tylnymi
drzwiami i pojechała na plażę w Pleasant Bay, gdzie tydzień temu
ona, Will i Philip spędzili popołudnie. Siedząc na plaży w zapa-
dającym zmierzchu, niedaleko od kępy drzew, którą szkicował
Will, przesiewała wspomnienia, starając się zrozumieć, dlaczego
tak długo zajęło jej uświadomienie sobie, że nie potrafi oddać
Willowi swojego serca.
Wstała i przemierzyła tę samą trasę, jaką ona i Philip obrali
wtedy wokół piaszczystego przylądka. W bezksiężycową noc
spokojna woda była usiana światłem gwiazd. Ivy przypomniała
sobie gwiezdną świątynię, w której Tristan ją pocałował.
Wyszeptała jego imię i mogła niemal usłyszeć jego odpowiedz:
 Moja ukochana". Prawie. Głos, który teraz słyszała w swojej
głowie, był tylko wspomnieniem i wiedziała o tym. Prawdziwe
było to, co usłyszała wtedy. Różnica między chwilą obecną a
minioną sprawiała, że moment tuż po wypadku stał się dla niej
jeszcze
bardziej realny. Dla Ivy tamten uścisk był bardziej
rzeczywisty niż najbardziej namacalne i zwyczajne chwile jej
życia.
A co, jeżeli to rzeczywiście był Tristan, a Lacey miała rację co
do konsekwencji?  Poważne naruszenie zasad", co to oznaczało?
I jaką złą obecność wyczuwała Beth? Czy Gregory mógł
powrócić?
- Lacey. Lacey Lovitt. Muszę z tobą porozmawiać! - zawołała
Ivy. Usiadła nad samą wodą, obserwując i czekając. Upływały
kolejne minuty. Po drugiej stronie zatoki żółty rożek księżyca
wyzierał znad wąskiego paska plaży.
- Ale masz beznadziejne wyczucie czasu! Na widok fioletowej
poświaty Ivy wstała.
- Cześć, Lacey.
- No to co tym razem, kolejna uszczęśliwiająca wizja? Ivy
tańcząca z gwiazdami?
Ivy przyglądała się, jak anioł wiruje, fioletowa mgła tańczy
pod nisko zawieszonym księżycem. Po chwili powiedziała:
- Beth ma sny.
- Beth, radio?
 Radio" to było określenie Lacey na osobę, która była otwarta
na  świat po drugiej stronie" - naturalne medium.
- Tak - potwierdziła Ivy i zrelacjonowała jej sen.
- Kiedy pierwszy raz go miała?
- Nie jestem pewna. Dwa tygodnie temu, kiedy brałyśmy
udział w seansie...
- W seansie! - wykrzyknęła Lacey. - Radio powinno mieć
więcej rozumu!
Ivy opisała tamto wydarzenie, włącznie z tym, jak dziwnie
zachowywał się wskaznik, poruszając się w stronę przeciwną do
ruchu wskazówek zegara, oraz jak dziewczynom nie udawało się
go spowolnić.
- I to się stało przed twoim wypadkiem? Ivy wróciła do niego
myślami.
- Kilka dni wcześniej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl