[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Spełniasz jej marzenie?
Jayne usiadła prosto.
- Tak. - Któregoś dnia spełni też inne marzenia swojej matki, o których rozmawia-
ły.
Podczas posiłku wypytywali się nawzajem o ulubione programy telewizyjne, fil-
my, drużyny sportowe. Raz się zgadzali, innym razem różnili, wspólnie dopingowali San
Diego Padres i Chargers.
Jayne nabrała na widelec resztkę ryżu.
- Nie do wiary. Wszystko zjadłam. Od miesięcy nie miałam takiego apetytu.
- Od siedmiu miesięcy?
Kiwnęła głową.
- Wyleczyłam się z Richa. Ale człowiek potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie.
Tak mówi Molly.
- Ma rację.
- Molly zwykle ma rację - stwierdziła Jayne. - Dwa lata temu się rozwiodła. Nie-
dawno ponownie wyszła za mąż i spodziewa się pierwszego dziecka. Dzięki naszemu
weekendowi w Las Vegas.
R
L
T
- Wygląda na to, że niezle się tam bawiłyście.
Jayne prychnęła.
- Opowiedz mi o tym.
- Nie wiedziałabym, od czego zacząć - odparła. - Podczas tego weekendu moje
przyjaciółki poznały swoich mężów. Alex dostała pracę w Vegas i nie wróciła do San
Diego. Zakochała się w swoim szefie, z wzajemnością. Molly poznała męża w hotelowej
restauracji. Serena spotkała Jonasa w barze i tej samej nocy za niego wyszła.
- A ty?
- Ja wtedy nienawidziłam mężczyzn. Nie chciałam mieć z żadnym do czynienia.
Bez urazy.
- Nie ma sprawy.
- Więc wróciłam do domu z nową fryzurą.
- To o wiele mniej zobowiązujące niż mąż czy dziecko.
- Zdecydowanie.
- Dobry wybór.
Spojrzała na niego bacznie.
- Nie chcesz się powtórnie ożenić?
- Nie.
- A ja, nawet po tym, co mi zrobił Rich, nie wyobrażam sobie, żebym miała starzeć
się samotnie. Pięćdziesiąta rocznica ślubu to jest coś.
- Może dla ciebie. Dla mnie to dożywotni wyrok.
- Chętnie go odsiedzę. - Kiedy znajdzie właściwego mężczyznę, któremu można
ufać.
Gdy kelner położył na stoliku rachunek, Tristan po niego sięgnął. Jayne chwyciła
go za rękę.
- Mężczyzna płaci za randkę - powiedział Tristan. - Zwłaszcza na pierwszej randce.
- To nie jest randka.
Zamierzał coś odpowiedzieć, ale się rozmyślił.
- Masz rację. To nie jest randka. Podzielmy się.
R
L
T
- Dzięki. - Jayne dodała dwadzieścia procent napiwku i podzieliła całą sumę na pół.
Otworzyła torebkę i wyjęła z niej kopertę z napisem: Jedzenie w mieście. Odliczyła wła-
ściwą kwotę. - Moja połowa.
- O co chodzi z tą kopertą? - spytał.
- To sposób na kontrolowanie wydatków, kiedy płacisz gotówką.
Tristan rzucił na stolik platynową kartę kredytową.
- Ja wolę korzystać z plastiku i zarabiać punkty w liniach lotniczych.
- Nie zdobywasz ich dość, podróżując służbowo?
- Te wykorzystuję na prywatne podróże - wyjaśnił.
Jayne nie rozumiała, jak ktoś znajduje przyjemność w spędzaniu czasu poza do-
mem, ale ugryzła się w język. Tristan nie był też klientem, który musi wysłuchać jej
przemowy na temat niebezpieczeństw związanych z życiem na kredyt.
- Poza tym wygodniej jest płacić kartą niż gotówką.
- Wygodniej? - Zacisnęła wargi i pouczyła do dziesięciu, tak jak Alex. Nie pomo-
gło. - Może ci się tak wydawać, ale tylko do czasu, gdy zaczną cię ścigać komornicy.
- Co?
- Jestem doradcą dłużników - wyjaśniła. - Codziennie tłumaczę ludziom, żeby kon-
trolowali swoje finanse. Po pierwsze mówię im, żeby przestali płacić kartami kredyto-
wymi. Nie można wyjść z długów, jeśli wciąż zwiększa się zadłużenie karty.
- O ile co miesiąc spłacasz debet, nie ma sprawy.
- Aż pewnego dnia coś się wydarza i nie możesz go spłacić - odrzekła. - Miliony
ludzi walczą z długami, bo stracili pracę albo zmniejszono im pensje, albo wydali więcej,
niż zarobili. To najgorsze uczucie na świecie. Jeśli mogę komuś pomóc uniknąć tego
koszmaru, zrobię to.
Przyglądał się jej z uwagą.
- Mówisz o tym z pasją.
- To moja praca.
- Brzmi raczej jak misja.
R
L
T
- Może - przyznała. - Po rozwodzie mama sporo korzystała z kart kredytowych,
żebyśmy mogły przeżyć. Nie mogę uciec od myśli, że stres związany z długami i nie-
możliwością ich spłacenia przyczynił się do jej śmierci.
Tristan wyciągnął rękę i dotknął dłoni Jayne.
- Przepraszam, jeśli mnie poniosło - powiedziała.
- Nie ma sprawy. Rozumiem.
- Co rozumiesz?
- Ciebie - odparł, jakby rozmawiali o jej ulubionym zapachu albo koktajlu mlecz-
nym. - Twoja praca jest dla ciebie powołaniem.
Alex, Molly i Serena wiedziały o tym, za to Rich nigdy tego nie rozumiał. Tym-
czasem Tristan...
Jayne spuściła znów wzrok na jego dłoń na swojej dłoni. On ją rozumie. Po to ma
się przyjaciół. Po chwili zdumienia poczuła dziwne zadowolenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl