[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanim oddadzą tym, którzy na to zasłu\yli. Gdybyś ty się tym zajmował, ile
zakazanych do tej pory technologii byłbyś w stanie spamiętać?
David zamknął usta z głośnym kłapnięciem.
- Słyszałem te\, \e zwycięzcy dostaną w prezencie czas na symulatorach LM-
2025 - ciągnął Leif. - To teraz najlepszy system na świecie. Du\o się mo\na
dowiedzieć o obecnych trendach w programowaniu, zaglądając do takiej maszyny.
Matt pokiwał głową.
- A co ich powstrzyma przed wykorzystaniem całej masy systemów VR?
Nawet te, które dla nas są kompletnie przestarzałe, mogą pchnąć ich technologię o
całe dziesięciolecia.
David zmarszczył brwi.
- Z powodu embarga są zmuszeni projektować własne chipy - powiedział. -
Bardzo by się im przydało bli\sze spojrzenie na nowoczesny mikroprocesor.
- No dobrze, więc istnieje bardziej dorosły powód, \eby nas szpiegować -
przyznał Andy.
- Poza tym, włamali się do systemu komputerowego w hotelu, \eby umieścić
tam program ostrzegawczy, na wypadek gdybyśmy odkryli ich stanowisko podsłuchu
- mówił dalej Leif.
- Tego nie wiemy - zaprotestował David. - Ludzie z hotelu nic nie mówili o
problemach z systemem ochronnym.
- śaden hotel by się do tego nie przyznał - powiedział Andy.
Matt kiwnął głową.
- Pani Ramirez najwyrazniej chciała wszystko zatuszować.
- Zresztą, wcią\ nie wiemy, czy to nie my ich wystraszyliśmy. - Andy poło\ył
rękę na piersi i przybrał cnotliwy wyraz twarzy. - To znaczy, ja na pewno nie. Spałem.
Ale reszta z was - mo\e podło\yli w pokoju pluskwę albo wykorzystali promień
lasera odbijający się od okna, \eby się dowiedzieć, o czym rozmawialiście? - Posłał
kolegom drwiący uśmiech. - Nie wiadomo. Mo\e potrafią czytać z ruchu warg?
Leif cię\ko westchnął. Wszystko było mo\liwe. Ich próby zdemaskowania
szpiega mogą spełznąć na niczym. Nie warto tracić czasu na roztrząsanie coraz to
bardziej zwariowanych teorii.
Matt zmarszczył brwi.
- Myślicie, \e powinniśmy powiedzieć o tym kapitanowi Wintersowi? - spytał.
- To przecie\ mo\e być spisek, mający na celu kradzie\ zakazanych technologii.
Słysząc to Leif znów cię\ko westchnął, poniewa\ sam się nad tym
zastanawiał, nie mogąc zasnąć w pokoju hotelowym.
- Nie mamy wystarczających dowodów - powiedział. - Naprawdę chcesz, \eby
przyciągnął tu ekipę Net Force, jeśli oka\e się, \e był to zwykły dowcip jakiegoś
smarkacza?
Cisza, która zapadła przy stole była najlepszą odpowiedzią.
- Mo\e i nie wiemy, kto nas obserwuje - powiedział w końcu David z powa\ną
miną. - Ale wiemy na pewno, \e ktoś to robi. Jutro rano pójdę do głównego szefa -
Wallensteina i powiem mu o tym. Przynajmniej zrobimy trochę hałasu.
Andy energicznie pokiwał głową.
- Właśnie! Naróbmy trochę szumu. Jeśli będziemy siedzieć cicho, to nasz
szpieg się przyczai i nic nie wyjdzie na jaw. A jak wywołamy burzę, będzie musiał
zareagować. - Uśmiechnął się szeroko. - I niewykluczone, \e zrobi błąd, dzięki
któremu go nakryjemy.
Pojawił się kelner z pokazną tacą. Leif z uznaniem wciągnął do nozdrzy
zapach jedzenia. Prawdziwe, a nie taśmowa produkcja niby-mięsa z soi, po którym na
języku zawsze zostawał rybny posmak. Posiłek odwrócił uwagę od rozmowy i
chłopcy ochoczo chwycili za sztućce, \eby zająć się czymś na miarę swoich
mo\liwości.
Następnego rano dnia przyjechała po Zwiadowców pracownica działu PR z
Pinnacle Productions, Jane Givens.
- Mamy dziś dosyć napięty plan - oznajmiła. - Obejrzycie studio, łącznie ze
stałymi planami Ostatecznej Granicy . - Z tonu młodej kobiety wynikało, \e to
przywilej przyznawany niewielu zwiedzającym. - Potem oficjalny lunch, załatwienie
spraw związanych z wynajęciem dla was samochodu i wreszcie zobaczymy, jak
projekty waszego statku wyglądają na naszym komputerze.
- Wczoraj nic nie chciałem mówić - zaczął David - ale \aden z nas nie ma
jeszcze osiemnastu lat. - W Waszyngtonie przed ukończeniem osiemnastu lat nikt nie
mo\e się ubiegać o prawo jazdy, chyba \e dostanie odpowiednie zezwolenie, co nie
zdarzało się często.
- Czy któryś z was ma prawo jazdy? - spytała Jane Givens.
- Ja - zgłosił się Leif.
Zdał je, kiedy skończył szesnaście lat, co było dozwolone w stanie Nowy Jork.
Nie mógł jednak jeszcze prowadzić tam samodzielnie samochodu.
- Masz skończone szesnaście lat?
Leif skinął głową.
- Więc nie powinno być problemu. W Kalifornii rok temu zmieniono przepisy
i osoby, które ukończyły szesnaście lat mogą prowadzić samochód. - Pokręciła głową.
- Nie mnie dziękujcie, tylko anarcho-liberałom.
- Komu? - spytał Andy.
- Jesteście w Kalifornii cały dzień i jeszcze nie natknęliście się na kazania
Derle a? - Kobieta była zdziwiona. - W Sieci holo i stacjach radiowych roi się od jego
reklam.
- Nie mieliśmy czasu ani na jedno, ani na drugie - odparł David.
- Głównie spaliśmy, jedliśmy i znów spaliśmy - wyjaśnił Andy.
- Có\, prędzej czy pózniej poznacie jego machinę propagandową -
odpowiedziała młoda kobieta. - Elrod Derle jest milionerem, bardzo typowym dla
Kalifornii, czyli ekscentrycznym. Dorobiwszy się w bran\y informatycznej, zajął się
polityką. Zało\ył własną partię, za pośrednictwem której walczy o wolność osobistą,
zagro\oną według niego monopolami rządowymi .
Leif zamrugał powiekami.
- Czy nie o to samo walczą wszystkie partie?
Kobieta roześmiała się i znów pokręciła głową.
- Tylko \e Derle i jego anarcho-liberałowie podejmują konkretne działania.
Uwalniają ludzi inteligentnych z jarzma mikrowładzy . Tak to określają. Wierzą, \e
jeśli potrafisz prowadzić samochód, powinieneś mieć do tego prawo. Z drugiej strony,
jeśli spowodujesz wypadek, płacisz wysokie, do\ywotnie odszkodowanie
poszkodowanym...
- Dość surowe podejście - zauwa\ył Leif.
- Konwencjonalnych polityków doprowadza to do szału - nie wspominając o
towarzystwach ubezpieczeniowych i adwokatach, specjalizujących się w
odszkodowaniach - powiedziała młoda kobieta. - Derle ma wystarczającą ilość
pieniędzy, \eby spore sumy przeznaczyć na reklamę i zdobywa sobie coraz więcej
zwolenników. W chwili obecnej skupia wysiłki na swoim rodzinnym stanie, walcząc
o poparcie zwykłych obywateli. - Givens westchnęła. - Ale wiecie, co mówią. Za
Kalifornią - prędzej czy pózniej - idzie reszta kraju.
Leif zmarszczył brwi. Zdarzało mu się słyszeć, jak któryś z jego bogatych
kolegów narzeka na nadmiar przepisów , ale kładł to na karb arogancji bogatego
dzieciaka. Teraz nie wykluczał, \e ktoś taki mógł słyszeć kazania Derle a.
- Miło nam słyszeć, \e będziemy mieli samochód do dyspozycji na czas
pobytu w Kalifornii - powiedział. - Obawiam się jednak, \e zepsujemy pani dzisiejszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
zanim oddadzą tym, którzy na to zasłu\yli. Gdybyś ty się tym zajmował, ile
zakazanych do tej pory technologii byłbyś w stanie spamiętać?
David zamknął usta z głośnym kłapnięciem.
- Słyszałem te\, \e zwycięzcy dostaną w prezencie czas na symulatorach LM-
2025 - ciągnął Leif. - To teraz najlepszy system na świecie. Du\o się mo\na
dowiedzieć o obecnych trendach w programowaniu, zaglądając do takiej maszyny.
Matt pokiwał głową.
- A co ich powstrzyma przed wykorzystaniem całej masy systemów VR?
Nawet te, które dla nas są kompletnie przestarzałe, mogą pchnąć ich technologię o
całe dziesięciolecia.
David zmarszczył brwi.
- Z powodu embarga są zmuszeni projektować własne chipy - powiedział. -
Bardzo by się im przydało bli\sze spojrzenie na nowoczesny mikroprocesor.
- No dobrze, więc istnieje bardziej dorosły powód, \eby nas szpiegować -
przyznał Andy.
- Poza tym, włamali się do systemu komputerowego w hotelu, \eby umieścić
tam program ostrzegawczy, na wypadek gdybyśmy odkryli ich stanowisko podsłuchu
- mówił dalej Leif.
- Tego nie wiemy - zaprotestował David. - Ludzie z hotelu nic nie mówili o
problemach z systemem ochronnym.
- śaden hotel by się do tego nie przyznał - powiedział Andy.
Matt kiwnął głową.
- Pani Ramirez najwyrazniej chciała wszystko zatuszować.
- Zresztą, wcią\ nie wiemy, czy to nie my ich wystraszyliśmy. - Andy poło\ył
rękę na piersi i przybrał cnotliwy wyraz twarzy. - To znaczy, ja na pewno nie. Spałem.
Ale reszta z was - mo\e podło\yli w pokoju pluskwę albo wykorzystali promień
lasera odbijający się od okna, \eby się dowiedzieć, o czym rozmawialiście? - Posłał
kolegom drwiący uśmiech. - Nie wiadomo. Mo\e potrafią czytać z ruchu warg?
Leif cię\ko westchnął. Wszystko było mo\liwe. Ich próby zdemaskowania
szpiega mogą spełznąć na niczym. Nie warto tracić czasu na roztrząsanie coraz to
bardziej zwariowanych teorii.
Matt zmarszczył brwi.
- Myślicie, \e powinniśmy powiedzieć o tym kapitanowi Wintersowi? - spytał.
- To przecie\ mo\e być spisek, mający na celu kradzie\ zakazanych technologii.
Słysząc to Leif znów cię\ko westchnął, poniewa\ sam się nad tym
zastanawiał, nie mogąc zasnąć w pokoju hotelowym.
- Nie mamy wystarczających dowodów - powiedział. - Naprawdę chcesz, \eby
przyciągnął tu ekipę Net Force, jeśli oka\e się, \e był to zwykły dowcip jakiegoś
smarkacza?
Cisza, która zapadła przy stole była najlepszą odpowiedzią.
- Mo\e i nie wiemy, kto nas obserwuje - powiedział w końcu David z powa\ną
miną. - Ale wiemy na pewno, \e ktoś to robi. Jutro rano pójdę do głównego szefa -
Wallensteina i powiem mu o tym. Przynajmniej zrobimy trochę hałasu.
Andy energicznie pokiwał głową.
- Właśnie! Naróbmy trochę szumu. Jeśli będziemy siedzieć cicho, to nasz
szpieg się przyczai i nic nie wyjdzie na jaw. A jak wywołamy burzę, będzie musiał
zareagować. - Uśmiechnął się szeroko. - I niewykluczone, \e zrobi błąd, dzięki
któremu go nakryjemy.
Pojawił się kelner z pokazną tacą. Leif z uznaniem wciągnął do nozdrzy
zapach jedzenia. Prawdziwe, a nie taśmowa produkcja niby-mięsa z soi, po którym na
języku zawsze zostawał rybny posmak. Posiłek odwrócił uwagę od rozmowy i
chłopcy ochoczo chwycili za sztućce, \eby zająć się czymś na miarę swoich
mo\liwości.
Następnego rano dnia przyjechała po Zwiadowców pracownica działu PR z
Pinnacle Productions, Jane Givens.
- Mamy dziś dosyć napięty plan - oznajmiła. - Obejrzycie studio, łącznie ze
stałymi planami Ostatecznej Granicy . - Z tonu młodej kobiety wynikało, \e to
przywilej przyznawany niewielu zwiedzającym. - Potem oficjalny lunch, załatwienie
spraw związanych z wynajęciem dla was samochodu i wreszcie zobaczymy, jak
projekty waszego statku wyglądają na naszym komputerze.
- Wczoraj nic nie chciałem mówić - zaczął David - ale \aden z nas nie ma
jeszcze osiemnastu lat. - W Waszyngtonie przed ukończeniem osiemnastu lat nikt nie
mo\e się ubiegać o prawo jazdy, chyba \e dostanie odpowiednie zezwolenie, co nie
zdarzało się często.
- Czy któryś z was ma prawo jazdy? - spytała Jane Givens.
- Ja - zgłosił się Leif.
Zdał je, kiedy skończył szesnaście lat, co było dozwolone w stanie Nowy Jork.
Nie mógł jednak jeszcze prowadzić tam samodzielnie samochodu.
- Masz skończone szesnaście lat?
Leif skinął głową.
- Więc nie powinno być problemu. W Kalifornii rok temu zmieniono przepisy
i osoby, które ukończyły szesnaście lat mogą prowadzić samochód. - Pokręciła głową.
- Nie mnie dziękujcie, tylko anarcho-liberałom.
- Komu? - spytał Andy.
- Jesteście w Kalifornii cały dzień i jeszcze nie natknęliście się na kazania
Derle a? - Kobieta była zdziwiona. - W Sieci holo i stacjach radiowych roi się od jego
reklam.
- Nie mieliśmy czasu ani na jedno, ani na drugie - odparł David.
- Głównie spaliśmy, jedliśmy i znów spaliśmy - wyjaśnił Andy.
- Có\, prędzej czy pózniej poznacie jego machinę propagandową -
odpowiedziała młoda kobieta. - Elrod Derle jest milionerem, bardzo typowym dla
Kalifornii, czyli ekscentrycznym. Dorobiwszy się w bran\y informatycznej, zajął się
polityką. Zało\ył własną partię, za pośrednictwem której walczy o wolność osobistą,
zagro\oną według niego monopolami rządowymi .
Leif zamrugał powiekami.
- Czy nie o to samo walczą wszystkie partie?
Kobieta roześmiała się i znów pokręciła głową.
- Tylko \e Derle i jego anarcho-liberałowie podejmują konkretne działania.
Uwalniają ludzi inteligentnych z jarzma mikrowładzy . Tak to określają. Wierzą, \e
jeśli potrafisz prowadzić samochód, powinieneś mieć do tego prawo. Z drugiej strony,
jeśli spowodujesz wypadek, płacisz wysokie, do\ywotnie odszkodowanie
poszkodowanym...
- Dość surowe podejście - zauwa\ył Leif.
- Konwencjonalnych polityków doprowadza to do szału - nie wspominając o
towarzystwach ubezpieczeniowych i adwokatach, specjalizujących się w
odszkodowaniach - powiedziała młoda kobieta. - Derle ma wystarczającą ilość
pieniędzy, \eby spore sumy przeznaczyć na reklamę i zdobywa sobie coraz więcej
zwolenników. W chwili obecnej skupia wysiłki na swoim rodzinnym stanie, walcząc
o poparcie zwykłych obywateli. - Givens westchnęła. - Ale wiecie, co mówią. Za
Kalifornią - prędzej czy pózniej - idzie reszta kraju.
Leif zmarszczył brwi. Zdarzało mu się słyszeć, jak któryś z jego bogatych
kolegów narzeka na nadmiar przepisów , ale kładł to na karb arogancji bogatego
dzieciaka. Teraz nie wykluczał, \e ktoś taki mógł słyszeć kazania Derle a.
- Miło nam słyszeć, \e będziemy mieli samochód do dyspozycji na czas
pobytu w Kalifornii - powiedział. - Obawiam się jednak, \e zepsujemy pani dzisiejszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]