[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Santorini, wyśle im pocztówkę.
Obudziła się, czując na policzku miękki moherowy koc.
- Smacznie spałaś - powiedział Andreas, odkładając laptop. - Zaraz lądujemy.
Cleo poprawiła włosy. Miała nadzieję, że nie zniszczyła misternej fryzury.
Za oknem było ciemno, a w dole migotały skupiska świateł. Cleo zaczęła się ner-
wowo rozglądać za lusterkiem, aby sprawdzić, czy nie ma podkrążonych oczu.
- Wyglądasz bardzo dobrze.
Odwróciła się zdziwiona, myśląc, że się przesłyszała. Andreas wsunął swoją teczkę
do schowka obok fotela.
- Wierz mi, wszystko gra - powiedział z uśmiechem. - Wyglądasz wspaniale. Nie
pamiętam, czy już ci to mówiłem.
Pod wpływem jego gorącego spojrzenia poczuła podniecenie. Nikt jej dotąd nie
powiedział, że wspaniale wygląda, nawet jej własna matka.
- Dobrze wiedzieć, że praca tylu ludzi nie poszła na marne - odparła, starając się,
by jej głos brzmiał obojętnie.
R
L
T
Odpięła pas i wstała z zamiarem udania się do łazienki. W tej samej chwili samolot
wylądował i gdyby nie ramię Andreasa, straciłaby równowagę. Znalazła się na jego ko-
lanach i odruchowo się do niego przytuliła. Andreas przyjrzał jej się i ostrzegł:
- W kwestii przytulania radziłbym nie żartować.
To mówiąc, objął ją ramieniem. Wstrzymała oddech i spojrzała na jego szczupłą
twarz. Serce waliło jej jak szalone. Poczuła, jak podniecenie ogarnia całe jej ciało, rozle-
wa się żarem od miejsca, gdzie Andreas położył swą dłoń, przez ramiona, piersi, aż do
pośladków wciśniętych w jego uda. Z przerażeniem wyczuła, że Andreas też jest pod-
niecony
- Puść mnie!
Andreas pochylił się nad nią. Widziała pogłębioną zmarszczkę między jego
brwiami i przymknięte oczy.
- Lepiej, żebyś się nie wierciła, bo nie ręczę za siebie - powiedział cicho.
Poderwała się gwałtownie.
- To ty mnie złapałeś!
- Ale nie kazałem ci się do mnie tulić.
Kiedy wysiedli z samolotu, Cleo poczuła intensywny, czysty zapach od morza.
Wzięła głęboki oddech w nadziei, że się uspokoi. To jednak nie pomogło.
- Witaj na Santorini - powiedział Andreas, po czym objął ją i pocałował w czubek
głowy.
Cleo przeszedł dreszcz. Nie wiedziała, czy to z zimna, czy dlatego, że Andreas ją
objął. Czuła kształt jego torsu, męski zapach ciała. Choć było to miłe, nie potrafiła się
rozluznić. Nie mogła zapomnieć, że to wszystko było na pokaz.
- Uśmiechnij się - powiedział Andreas. - Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.
Nie miała pojęcia, jak się zachować, jak powinna odegrać rolę kochanki. Jej jedy-
nym doświadczeniem była rola żałosnej ofiary niedojrzałego chłystka, który zostawił ją
bez grosza przy duszy. Trzeba się było przyznać Andreasowi, że przeżyła tylko jedno
zbliżenie z mężczyzną i to nieudane. Kiedy prawda wyjdzie na jaw, na pewno będzie
wściekły. Z obawą podniosła głowę, ale twarz Andreasa zwrócona była w stronę stojące-
go na płycie lotniska samochodu.
R
L
T
Spuściła głowę, czując rosnące skrępowanie.
- Cleo?
- Słucham? - Podniosła głowę.
Niespodziewanie Andreas namiętnie ją pocałował. Bezwiednie objęła ramionami
jego szyję. Pragnęła, aby ten pocałunek trwał wiecznie, chciała znów znalezć się w sa-
molocie, na jego kolanach, i poczuć jego podniecenie. Zaczęła sobie wyobrażać, jak się
kochają. Nagle Andreas odskoczył od niej jak oparzony. Spojrzała na niego oszołomiona.
- Co robisz? - wyrwało jej się z ust.
- Chodzmy - odparł zniecierpliwiony i przyczesał ręką włosy. - Chcę ci kogoś
przedstawić.
O karoserię czerwonego sportowego modelu alfa romeo opierała się chuda blon-
dynka o pociągłej twarzy. Miała na sobie obcisłe dżinsy ze złotym paskiem, białą bluzkę,
a na nogach szpilki. Pomimo swego nowego wizerunku Cleo poczuła się przy nieznajo-
mej jak szara myszka.
- Cleo, poznaj Petrę Demitriou - powiedział Andreas. - Jest moją prawą ręką w in-
teresach. Ma prawdziwie żelazny uścisk.
Petra roześmiała się i potrząsnęła długimi włosami.
- Dziękuję. Myślałam, że nigdy tego nie zauważysz.
Dziewczyna wyciągnęła długie ramię, by przywitać się z Cleo, a jej bystre spojrze-
nie prześlizgnęło się po ciele Australijki. Widocznie uznała, że nie stanowi dla niej za-
grożenia, gdyż na jej twarzy pojawił się lekceważący uśmiech. Trudno się było dziwić.
Cleo wciąż czuła się obco w nowym wcieleniu.
- Witaj, Cleo. Goście Andreasa są zawsze mile widziani.
Chociaż głos Petry brzmiał słodko, wyczuwało się w nim nieprzyjemną nutę. Wi-
tanie nowej kochanki Andreasa nie było pewnie niczym miłym dla jego pięknej pod-
władnej. Cleo nie pozostawało nic innego, jak się uśmiechnąć i grzecznie podać jej rękę.
Palce Petry były długie i szczupłe, a dłoń chłodna. Dziewczyna szybko cofnęła rękę i po-
dała Andreasowi kluczyki.
R
L
T
- Pomyślałam, że chętnie poprowadzisz swoje nowe auto. Dzisiaj nam je przywiez-
li. Usiądę z Cleo na tylnym siedzeniu. Andreas wypróbuje wóz, a my będziemy się mo-
gły lepiej poznać - dodała, spoglądając na Australijkę.
- Z miłą chęcią - odparła niepewnie Cleo.
- Nie musiałaś przyjeżdżać na lotnisko. Trzeba było wysłać szofera - odezwał się
Andreas, nie kryjąc niezadowolenia.
Petra roześmiała się i kusząco oblizała usta. Zrobiła to samo, gdy parę tygodni te-
mu siedzieli razem w restauracji. Położyła rękę na jego udzie i poprosiła, by odwiózł ją
do domu.
- Wiem, że nie mogłeś się doczekać przejażdżki tym cackiem.
Tym razem oboje byli trzezwi. Zirytowało Andreasa, że mimo obecności Cleo
Petra zachowuje się tak wyzywająco. Znalazł sobie przecież nową kochankę i Petra po-
winna wiedzieć, że jej umizgi nie robią na nim wrażenia. Jak dobrze, że nie wrócił do
domu sam, chociaż mógł wybrać kogoś bardziej przekonującego do roli wampa. Cleo
zachowywała się, jakby połknęła kij od szczotki. Będzie nad nią musiał popracować, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl