[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zziębniętego ciała broniła jedynie cieniutka koszula...
Fakt, że brat najwyrazniej ma jakieś zamiary wobec Kelly,
tylko pogarsza sytuację. Tyle że to nie Tom przyszedł jej dziś z
pomocą... Ben skarcił się w duchu. Czy dla kobiety warto
narażać na szwank braterskie więzi? Odpowiedz jest jasna.
Potraktuje Kelly zwyczajnie, jak pacjentkę.
Jednak gdy przy nim usiadła, jego determinacja osłabła.
Wilgotne od deszczu, złocistorude loki Kelly spływały jej po
ramionach, rozsiewając woń wiosennego ogrodu. Przyciągnął ją
do siebie i odstawiwszy na bok kubek, pogładził delikatnie po
ramionach, jakby była małą wystraszoną kotką. Przez kilka
minut rozkoszował się jej bliskością, gdy nagle odsunęła się
gwałtownie.
- Na pewno się spieszysz; pójdę zawołać psa - powiedziała,
kierując się ku drzwiom.
RS
72
Chciała wyjść na korytarz, ale Ben zastąpił jej drogę.
- Pojedziecie ze mną.
- Dziękuję, ale nigdzie nie pojedziemy.
- Nie?
- Tak właśnie powiedziałam.
- Przecież nie możecie tu zostać.
- A to dlaczego?
- Ponieważ nie macie prądu i nie możesz włączyć ogrzewania
ani kuchenki.
- Przecież jest czerwiec, nie grudzień. Po prostu musimy się
cieplej ubrać, a rano życie i tak wróci do normy.
- Nie wiadomo. Zależy, w jakim stanie jest linia wysokiego
napięcia.
- Poczekamy, zobaczymy.
Wyraz uporu, jaki znowu pojawił się na twarzy Kelly,
zaczynał go powoli go irytować.
- Po co stwarzasz niepotrzebne trudności?
- Sprawiłyśmy ci dosyć kłopotów. Zabezpieczyłeś okno i
jestem ci za to bardzo wdzięczna. Na tym twoje zobowiązania
się kończą. Poza tym już raz przerabialiśmy ten temat.
- Owszem, i wtedy wygrałem. - Ben nadal stał w przejściu.
- Jeśli martwisz się o to, co ludzie powiedzą, to wyjaśnię im,
że jesteście z Tomem zaręczeni.
- Zaręczeni? - Twarz Kelly wyrażała kompletne zaskoczenie.
- Właśnie. Od razu przestaną sobie cokolwiek wyobrażać
- zapewnił.
- Ale skąd ci przyszło do głowy, że Tom i ja...
- Macie się pobrać? Tom mi powiedział. Kelly pokręciła
głową z niedowierzaniem.
- Tom tak powiedział? Kiedy?
Ben próbował sobie przypomnieć słowa brata.
- Zanim się wprowadziłaś do miasta, wpadł do mnie z wizytą.
Mówił, że ma nadzieję, że niedługo będziesz należeć do naszej
rodziny, więc wydawało mi się...
RS
73
- To ci się zle wydawało. Tom i ja zwyczajnie się przyjaznimy
- wyjaśniła beznamiętnie.
- Przyjaznicie? - Dobrze wiedział, ile znaczeń może kryć to
pojęcie.
- Tylko przyjaznimy. Przecież on nawet nigdy...
- Nigdy co?
Twarz Kelly oblała się rumieńcem.
- ...mnie nie pocałował.
Z jakiegoś nie znanego sobie powodu Ben poczuł ogromną
ulgę i bez dalszego wahania przytulił Kelly do siebie.
Zesztywniała tylko na chwilę, po czym przylgnęła do niego
całym ciałem. Jej usta miały taki cudowny smak! %7ładnej
kobiety nie pożądał tak bardzo od czasu, gdy opuściła go
Alyce...
Wspomnienie byłej żony podziałało na niego jak kubeł zimnej
wody. Zwolnił ucisk i cofnął się o krok. Czyżby brzemię
przeszłości miało ciążyć na nim przez resztę życia?
Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie. Na twarzy
Kelly malowała się gorycz. Gdy chciała odejść, Ben chwycił ją
za rękę.
- Dlaczego Tom powiedział, że będziesz należeć do rodziny,
skoro nie żywi wobec ciebie żadnych zamiarów?
- To chyba jasne? - żachnęła się. - Próbował nas wyswatać.
Ben jeszcze raz wrócił myślami do rozmowy z bratem. Zarzucił
mu wtedy, że ugania się za starszymi od siebie kobietami, a
Tom nie zaprzeczył. Dobrze wiedział, że gdyby próbował
umówić Bena na randkę, ten odmówiłby bez wahania. Ale
prośba o roztoczenie opieki nad przyszłą szwagierką to zupełnie
co innego. Tom musiał uznać, że istnieje szansa, że znajomość
brata z Kelly przerodzi się w głębsze uczucie.
I pomyśleć, że zawsze uważał brata za niezdolnego do
zaplanowania jakiejkolwiek strategii. Tymczasem Tom zagrał
na nim jak na starym, dobrze znanym instrumencie. Ben sam nie
wiedział jeszcze, czy powinien się wściekać.
RS
74
- Tom i jego dziewczyna ciągle próbowali umawiać mnie ze
swoimi przyjaciółmi. Nawet parę razy się zgodziłam, ale żaden
z nich nie przypadł Carlie do gustu, wiec zawsze kończyło się
na pierwszej randce - wyjaśniła Kelly ze wzruszeniem ramion.
- Rozumiem.
Błysk, jaki jeszcze przed chwilą rozświetlał jej oczy, znikł
teraz zupełnie. Patrzyła przed siebie tępym wzorkiem.
- Tom kazał ci się nami zająć, tak? Przytaknął.
- No to wszystko jest jasne. Zwalniam cię z wszelkiej
odpowiedzialności, tylko proszę, idz, zanim Carlie się obudzi.
- Dlaczego nie chcesz, żeby mnie zobaczyła?
Złość Kelly okazała się silniejszy niż determinacja, żeby do
końca zachować spokój.
- Bo nie pozwolę, żebyś ją znowu skrzywdził.
- A co ja takiego zrobiłem? - Najwyrazniej nie rozumiał, o co
go oskarża.
Kelly tylko odrzuciła włosy do tyłu.
- Nie obrażaj mnie. Zlepy by zauważył, że w ogóle o nią nie
dbasz.
- Zaczekaj chwilę...
- Carlie jest małą dziewczynką i to jasne, że tęskni za męskim
towarzystwem, którego nigdy w życiu nie zaznała. Z jakiegoś
powodu spodobałeś się jej i teraz nie zamieniłaby cię nawet na
lody. A ty raz po raz ją odrzucasz.
Musiał przyznać, że Kelly ma rację. Dołożył wszelkich starań,
żeby nie zbliżyć się do małej.
- Ona nie rozumie, dlaczego raz jesteś miły, a potem
zachowujesz się, jakbyś jej nie znał. Zresztą, ja też nie jestem w
stanie tego pojąć, dlatego najlepiej będzie, jeśli ograniczymy
nasze kontakty do minimum. Nie mam ochoty bez przerwy cię
usprawiedliwiać.
- Co Tom ci o mnie powiedział? - zapytał Ben łagodnie. Kelly
nerwowo poruszyła stopą.
RS
75
- Chyba za mało. - Znowu wzruszyła ramionami. - Mówił, że
jesteś rozwiedziony, że jesteś pracoholikiem i znakomitym
diagnostą.
- A nie wspomniał, że...
- %7łe co?
- %7łe mam córkę? - odrzekł, nie spuszczając z niej wzroku.
RS
76
ROZDZIAA SIDMY
- Masz córkę? - wykrztusiła. Ben ze smutkiem pokiwał głową.
- Tom nigdy mi o niej nie mówił. Co się z nią dzieje?
- Pozwól, że zacznę wszystko od początku. Kiedy skończyłem
staż, z energią przystąpiłem do pracy. Pacjenci dzwonili do mnie
o wszelkich porach dnia i nocy, a ja nigdy nikomu nie
odmówiłem pomocy. Alyce, to znaczy moja była żona, nie była
w stanie zrozumieć, dlaczego spędzam więcej czasu w szpitalu
niż w domu.
Ben zacisnął dłonie.
- Czułem się taki dumny, że w końcu osiągnąłem cel.
Zostałem lekarzem, czułem się potrzebny i nikogo nie chciałem
zawieść. Tyle że pomagałem innym kosztem własnej rodziny.
Zrobił przerwę, lecz Kelly milczała. Sam musi dokończyć tę
spowiedz. Przyćmione światło świec stworzyło atmosferę
sprzyjającą zwierzeniom.
- Tanya miała dziewięć lat, kiedy sprawy przybrały
nieoczekiwany obrót. Alyce twierdziła, że od tygodni uskarża [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl