[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powrotu na łono rodziny a strachem przed konfrontacją
z rodzicami.
 Wiesz co?  Galen zdejmował mankiet ciśnienio-
mierza.  Mogę do nich zadzwonić, żeby zorientować
się w sytuacji. Jeśli się nie ucieszą, odłożę słuchawkę
i nie będziesz musiała nic mówić.
Twarz dziewczyny pojaśniała.
 Zrobi to pan? Dla mnie?
Sięgnął po telefon.
 Podaj mi ich numer.
Nikki, wyczerpana emocjonalnym napięciem i zara-
zem uszczęśliwiona z takiego rozwoju wydarzeń, wy-
szła z pokoju.
Galen zawsze starał się bagatelizować sprawę znik-
nięcia swojej siostry, więc dopiero teraz Nikki zrozu-
miała, jak bardzo cierpi, nic o niej nie wiedząc. Za-
tem ukrywanie przed nim podejrzeń w kwestii tożsa-
mości matki Emmy jest czystym okrucieństwem, a przy-
142 OCALONE %7łYCIE
zwolenie na to, by związał się emocjonalnie z bratani-
cą i zatajanie jej faktycznego pochodzenia  wręcz
nieludzkie.
Musi, po prostu musi, podzielić się z nim tą wiedzą.
Kiedy Alice vel Mary wróci, ona, Nikki, postara się być
tak przekonująca jak Galen teraz. Spróbuje wspiąć się
na szczyty elokwencji, by Alice vel Mary nie odeszłapo
raz drugi.
Ma też niepodważalny argument w postaci małej
Emmy. Nie odda jej matce, dopóki Galen nie odzyska
siostry, którą stracił tyle lat temu.
ROZDZIAA DZIESITY
Nikki czekała pod drzwiami, ponieważ miała zamiar
rozmówić się z Galenem, lecz zadzwonił jej pager, więc
poprosiła, by przekazano mu, że czeka na niego, i ruszy-
ła do ambulatorium.
 Co się dzieje?  spytała rejestratorkę.
 Telefon.  Jean podała jej słuchawkę.  Brat.
Czy coś się stało?
 Odbiorę u siebie.
 Cześć, siostrzyczko  To był Derek.
 Cześć. O co chodzi?
 Za dziesięć minut mam ważne spotkanie, więc
pomyślałem, że zdążę do ciebie zadzwonić. Co słychać
w Hope?
 Wszystko w porządku. Spędzę tutaj urlop.
 Chyba żartujesz. Aż tyle tam atrakcji?
 Mam co robić.
 Co u Galena?
 Po staremu. Dlaczego pytasz?
 Rozmawiam z tobą.
 Derek, posłuchaj...  mówiła powoli, zastanawia-
jąc się, czy rzeczywiście chce poznać jego opinię.  Czy
mogę cię o coś zapytać?
 Strzelaj.
 Dlaczego wy zawsze wszystko za mnie załatwiali-
ście?
144 OCALONE %7łYCIE
 Co ci przyszło do głowy?  zdziwił się Derek.
 Odpowiedz.
 Bo byliśmy od ciebie więksi.
 Bądz poważny.
 Bo byłaś słodka.
 Czy naprawdę byłam taka bezradna?
Tym razem Derek się zamyślił.
 To nie była bezradność. Sprawiałaś wrażenie...
zrezygnowanej.  Czekał na jej reakcję, ale ona mil-
czała.  Zachowywałaś się tak, jakby nie należało ci się
to, co dla nas było oczywiste.  Nadal brak komentarza.
 Czy to znaczy, że powinienem zwołać resztę dzielnych
braci, żebyśmy wspólnymi siłami ujarzmili smoka,
który cię nęka?
Teraz Nikki się roześmiała.
 Nie, serdeczne dzięki! To było pytanie retoryczne.
 Wobec tego skoro nie zagraża ci żaden smok,
udam się na moje biznesowe spotkanie. Cześć.
Zdecydowanie wolałaby, by bracia nie wyruszali na
wojnę ze smokami, ponieważ te, z którymi teraz stoi oko
w oko, musi pokonać sama. Czas uporać się z pierw-
szym.
 Jak wam poszło z rodzicami Melanie?  zapytała
Galena.
Odchylił się w fotelu, splótł ramiona na piersi i u-
śmiechnął się szeroko.
 Już tu jadą  oświadczył.  Mam wrażenie, że nie
rozwiązuje to ich wszystkich problemów, ale może
skłoni do wizyty w poradni rodzinnej.
 To bardzo optymistyczny początek. Idziemy na
lunch? Muszę z tobą porozmawiać.
 %7łałuję, ale obiecałem Melanie, że zabiorę ją do
OCALONE %7łYCIE 145
bufetu. Fern dała jej kanapkę, a ona omal nie zjadła jej
z folią. Czy to coś ważnego?
Uznała, że parę godzin zwłoki niczego nie zmieni.
 Może poczekać. Wpadnij do mnie po południu.
Myślę, że jej rodzice będą całować ci stopy.
 Znam lepsze miejsca do całowania  odrzekł
z filuternym błyskiem w oku, a Nikki zaczerwieniła się
po same uszy.
 Ja też  szepnęła.
Przerwę na lunch spędziła u Emmy, w żłobku,
a Uózniej miała niezliczonych pacjentów. Koło czwar-
tej, gdy zbierała się do domu, na korytarzu zatrzymałają
Jean.
 Nie zgadniesz, co się stało  oznajmiła rejestrator-
ka czerwona z emocji.
 Jean, uspokój się, bo dostaniesz apopleksji. Czy
w poczekalni siedzi jakiś osobnik ścigany listem goń-
czym?
 To nie żarty  obruszyła się Jean.  I tak mi nie
uwierzysz, jak powiem ci, co się stało.
 Co się stało?
 Wróciła pani Martin.
Nikki serce podskoczyło do gardła.
 Jesteś pewna?
 Oczywiście. Chce się z tobą widzieć.
 A pacjenci mają czekać?
 Jest tylko jeden. Z wysypką.
 Przyjmę go, zanim pójdę do niej. Niech pani
Martin zaczeka w moim pokoju.
Pacjent cierpiał na zapalenie skóry wywołane sokiem
sumaka. Należało przepisać mu maść sterydową oraz
płyn do przemywania poparzonych miejsc i pouczyć
146 OCALONE %7łYCIE
o konieczności uprania jego ubrań tak, by nie pomiesza-
ły się z odzieżą pozostałych członków rodziny.
Wychodząc z sali, wzięła głęboki wdech, ponieważ
nie była przygotowana na to, że tak nagle straci dziecko,
do którego zdążyła się przywiązać.
Alice była w eleganckim kostiumiku i w butach na
wysokim obcasie. Mimo to nadal była bardzo podobna
do dziewczynki z albumu Galena.
 Witaj, Alice.  Nikki zamknęła za sobą drzwi.
 A może witaj, Mary?
 Pani wie?
 Domyśliłam się. Nie spodziewałam się, że wróci
pani tak szybko. Proces już się skończył?
 To też się przed panią nie ukryło?
 Domyśliłam się  powtórzyła Nikki.  Przypad-
kiem. Oglądaliśmy z Galenem wiadomości, kiedy mig-
nęły nam ujęcia z procesu Archesa. Rozpoznałam panią.
 To znaczy, że Galen też o tym wie.
Nikki pokręciła głową.
 Galen wie, że zostawiła mi pani Emmę, ponieważ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl