[ Pobierz całość w formacie PDF ]

te dziecko, będę miał pewność, że jest naprawdę moje, czego
wielu mężczyzn nie może powiedzieć o swoim potomstwie!
Opadając na poduszki, Bess uświadomiła sobie, że jej
mąż ani razu nie wspomniał o miłości. Ale to nieistotne, na
pomniała się w duchu. Dał jej siebie, ona oddała się jemu,
a jeżeli jeszcze z tego złączenia miałoby się narodzić dziecko,
czego więcej mogłaby pragnąć?
- Czy życzyłbyś sobie, żeby to był chłopiec?
Drew zawahał się na moment. Jaką odpowiedzią sprawił
by jej najwięcej przyjemności? Do tej pory traktował kobiety,
104
z którymi sypiał, z odpowiednią kurtuazją, ale do żadnej ni-
gdy nie czuł tego co do Bess. Była więc to dla niego zupełnie
nowa sytuacja.
- Nasze pierworodne dziecko może równie dobrze być
dziewczynką - odparł powoli i z namysłem. - Ale potem
chciałbym, żebyś dała mi dziedzica.
W nagrodę otrzymał promienny uśmiech. Bess bała się
że będzie od niej żądał, by rodziła chłopców, a przecież
o tym decydował tylko Pan Bóg.
Rozmyślając o przyszłym potomku, ponownie zapadła
w sen, a gdy się obudziła, męża nie było już u jej boku. Aoże
wydawało się bez niego dziwnie puste. Po chwili się zorien-
towała, że ze snu wyrwało ją wejście ciotki Hamilton w to-
warzystwie wielu dwórek i służących. Służące niosły dzbany
z gorącą wodę, mydło i ręczniki. Za nimi kroczyło dwóch
lokajów, którzy dzwigali drewnianą wannę.
- Witaj o poranku, moja droga! - wykrzyknęła Mary. - Twój
mąż powiedział, że jesteś już gotowa, by powitać nowy dzień.
Ciotka podeszła do łoża, odrzuciła kapę i pomogła Bess
zejść po schodkach, jakby bratanica nagle okulała czy zaniemog-
ła z powodu choroby. Potem rozkazała jednej z dwórek, żeby
ściągnęła prześcieradło i pokazała wszystkim zgromadzonym.
- Oto dowód czystości waszej pani! - oznajmiła.
Bess z trudem powstrzymywała się od śmiechu, ale tylko
jej było tak wesoło, bo pozostałe kobiety spoglądały na nią
z powagą i szacunkiem. Ponieważ wszystkie dobrze wiedzia
ły, że od urodzenia Bess żyła w czystości, ich reakcja wydała
jej się grubo przesadzona.
105
Lokaje napełnili wannę i opuścili komnatę, a wówczas
służące ją wykąpały, ubrały w bogate szaty i ponownie sta
rannie utrefiły jej włosy. W końcu sprowadziły na dół po
schodach, a na przodzie procesji szła dwórka z poplamio
nym prześcieradłem w rękach.
Bess najchętniej zjadłaby śniadanie w kuchni, jak często
czyniła w przeszłości, i czego, jak uświadomiła sobie ze smut
kiem, już nigdy więcej nie będzie mogła robić. A tak przy oka
zji, gdzie się podziewał jej mąż? I czemu zostawił ją samą?
Nie musiała długo czekać na odpowiedz.
Stał u podnóża szerokich schodów, z Gilbertem u boku,
jak zwykle dzierżącym dumnie swoją białą laskę. To praw
dziwy cud, doszła do wniosku Bess, że marszałek nie tkwił
przy wielkim łożu, gdy Drew brał ją w posiadanie, żeby jak
najszybciej obwieścić całemu światu o sukcesie lorda!
Ta myśl ją rozbawiła, uśmiechnęła się więc szeroko, co
sprawiło prawdziwą przyjemność jej mężowi. Drew też się
uśmiechnął, uświadamiając sobie, jak bardzo wizyta w Lei
cestershire i złączenie z żoną różniło się od jego wcześniej
szych wyobrażeń. Gdy wyruszał z Londynu, spodziewał się,
że przyjdzie mu iść do łożą ze szpetną kobietą, która nie zdo
ła wzbudzić w nim dostatecznego pożądania, by spełnił swo
ją małżeńską powinność.
Tymczasem spotkał kobietę nie tylko piękną, ale pocią
gającą go z tak niezwykłą siłą, że sam nie mógł się nadziwić
reakcjom własnego ciała na jej widok. I chociaż wcześniej
rozmyślał tylko o tym, jak ją poskromić, to gdy już znalazł
się z nią w łożu, zależało mu wyłącznie na tym, by jej dostar-
106
czyć rozkoszy, o wiele mniej zaś interesowało go zaspokoje
nie własnej żądzy.
- Witaj, moja droga. - Ujął jej szczupłą dłoń. - Zjemy
śniadanie w małej bawialni. Powiedziałem twojemu mar
szałkowi, że tego ranka zapewne wolałabyś posiedzieć w nie
licznym gronie, towarzyszyć nam więc będą tylko nasi se
kretarze oraz naturalnie twoja ciotka. Dla pozostałych gości
i dworzan przygotowano stoły w wielkiej bawialni. A my zaś,
przy śniadaniu, omówimy przygotowania do wyjazdu do
Derbyshire i porozmawiamy o naszej wspólnej przyszłości.
Bess uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Nie miała ochoty, by
podczas posiłku ścigały ją dziesiątki spojrzeń dworzan, cie
kawych, jak ich pani przeżyła noc utraty dziewictwa.
Kiedy siedziała z Drew przy niewielkim stole i słuchała,
jak rozmawia z Charlesem i Walterem Hampdenem, zaczęła
mu wybaczać, że w dzień ślubu przyrównał ją do małpy. Mo
że jej wciąż nie kochał, ale najwyrazniej pogodził się z fak
tem, że Bess jest jego żoną, a sądząc po jego słowach, zamie
rzał ją zabrać nie tylko do Buxton, ale i do Londynu.
- Musisz wysłać do stolicy odpowiednie rozkazy, Charle
sie, by przygotowano Exford House na przyjazd nie tylko pa
na, ale i nowej pani. Moja żona chciałaby mieszkać w domu,
a nie w koszarach odpowiednich jedynie dla mężczyzn. Bo
widzisz, moja droga... - zwrócił się do Bess - .. .przez wiele
lat mieszkaliśmy tam sami z ojcem, więc wnętrzom braku
je kobiecej ręki. Ale to się musi zmienić. Być może, jak lady
Shrewsbury, zechcesz sama się zająć urządzeniem rezyden
cji. - Rozejrzał się po komnacie z zadowoloną miną. - O tak,
107
jestem pewien, że wszystkim wyszłoby to na dobre, bo Athe
rington House jest dokładnie taki, jaki powinien być rodzin
ny dom: ciepły w wystroju i przytulny.
- To wszystko zasługa naszej pani, wasza lordowska mość
- wtrącił Walter Hampden. Zawsze dba o wygodę wszyst
kich wokół.
- Od dziś musi więc zadbać i o moją. - Drew posłał żonie
oszałamiający uśmiech. - A ja się jej odwzajemnię tym samym.
Jakże jego zachowanie się różniło od wyobrażeń i lęków
Bess. Jeszcze nigdy nie czuła się tak obłędnie szczęśliwa jak
tego pogodnego, letniego poranka. Warujący przy drzwiach
Pompejusz musiał wyczuć jej dobry nastrój, bo podbiegł
i wcisnął prosząco nos w jej dłoń. Bess podała mu smakowi
ty kąsek, ale kiedy Drew się nachylił i pogłaskał psa, zdrajca
Pompejusz natychmiast zaczął się do niego łasić.
- Swoim urokiem zniewalasz nie tylko mnie, ale i mojego
psa - szepnęła do męża Bess. - Czy nic już mi nie zostawisz?
Drew uniósł cynowy kufel pełen doskonałego piwa z Lei
cestershire.
- W oczach Boga i prawa mąż i żona to jedność, ja jednak
nie zamierzam być zbyt apodyktycznym małżonkiem.
Cóż, przyszłość pokaże, pomyślała Bess. Ciotka kiedyś
jej powiedziała, że prawdziwy test dla mężczyzny przycho
dzi dopiero po kilku latach małżeństwa, gdy dają znać o so
bie przyzwyczajenie i rutyna. Jeżeli kocha żonę szczerze, to
oprócz tego, że jest kochankiem, staje się także serdecznym
przyjacielem, takim jak sir Braithwaite był dla Mary Hamil
ton, zanim uległ wypadkowi.
108
Może rzeczywiście dobrze im zrobi, gdy wyjadą do Bux
ton, poznają się lepiej w nowym otoczeniu. Tymczasem mie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl