[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tyzy nie są zbyt zachęcające, ale od chwili gdy ujrzałam
oszałamiający widok na zatokę z sypialni na- górze, wie
działam, że po prostu muszę mieć ten dom, bez względu na
wszystko.
TEN TRZECI " 105
Romantyczką, doszedł do wniosku Jonas. Nietrudno się
było tego domyślić. Przede wszystkim kto jak nie roman
tyk marzyłby o wiktoriańskim domu? A kto jak nie drugi ro
mantyk porzuciłby doskonale rokującą karierę architekta, by
zająć się odnawianiem takich domów? - zadał sobie w duchu
pytanie.
- Czy zastanawiała się pani nad wyburzeniem domu i zbu
dowaniem czegoś nowego? - spytał po przeczytaniu raportu
inspektora budowlanego.
- Nie.
- Byłoby to prawdopodobnie łatwiejsze. I tańsze.
-- Pieniądze nie stanowią problemu, oczywiście w grani
cach rozsądku - odparła lekko. - Babcia założyła dla mnie
spory fundusz powierniczy, który spokojnie rósł przez ostat
nie dwadzieścia lat.
- Powinna być pani ostrożniejsza w podawaniu takich in
formacji - ostrzegł Jonas. - Sporo przedsiębiorców podbiłoby
cenę po usłyszeniu podobnego oświadczenia.
Poczuł na sobie uważny wzrok Alanny. Wydawała się za
dowolona z tego, co zobaczyła.
- Ale nie pan.
- Nie - zgodził się Jonas. - Ja nie.
Tym razem uśmiech objął również jej oczy, rozjaśniając je
tak, że przypominały lśniące szmaragdy.
- A więc teraz, kiedy zobaczył pan najgorsze, może opro
wadzÄ™ pana po domu?
Dokładniejsze oględziny ujawniły, że budynek jest w gor
szym stanie, niż wynikało to że wstępnej ekspertyzy. Wyma
rzony dom Alanny był, delikatnie mówiąc, ruiną. Jonas właś
nie myślał, w jaki sposób przekonać ją, by kupiła sobie inny,
kiedy wprowadziła go do pokoju na górze.
- To niewiarygodne. - Podszedł do wąskiego okna o łuko
wym sklepieniu, zbyt małego na tak oszałamiający widok.
106 " TEN TRZECI
Zachodzące słońce zmieniło wody zatoki w płynne złoto, bia
łe żagle trzepotały pogodnie na wietrze, mewy krążyły nad
falami w poszukiwaniu ryb. Utkwił wzrok w trzy ciemne
kształty poruszające się w wodzie niczym cienie.
- Czy dobrze widzÄ™?
- Wieloryby - potwierdziła Alanna z dumą. - Czyż nie są
wspaniałe?
Wyobraził sobie ten głos szepczący jego imię w trakcie
miłosnych zmagań, co wywołało kolejny przypływ pożąda
nia. Tym razem silniejszy niż poprzedni.
Stała tuż obok.
- I co pan myśli?
Co ja myślę? %7łe masz niewiarygodne oczy. Mógłbym się
w nie wpatrywać godzinami.
- O wielorybach? - spytał.
Spojrzała na niego pytająco.
- O domu.
- A, tak. - Jonas z wysiłkiem skoncentrował się na celu
swej wizyty. - Cóż, zacznijmy od tego, że fundamenty są
w strasznym stanie.
- Proszę mi powiedzieć, że nie jest tak zle.
- Przykro mi. Dom stoi na cedrowych palach. Cedr jest
wprawdzie odporny na zniszczenie, ale tutaj został naruszony
przez termity.
- Nie możemy po prostu wezwać kogoś, kto je wytępi?
- Trzeba to zrobić tak czy inaczej. Ale jeśli zechce pani
wziąć kredyt, pojawi się inny problem. W dzisiejszych cza
sach większość banków wymaga betonowych fundamentów.
- Chce mi pan powiedzieć, że nie dostanę pożyczki?
- Prawdopodobnie nie, dopóki nie zmieni pani fundamentu.
- Co to oznacza?
Jonas zaczął kreślić w szkicowniku.
- Przede wszystkim podnosi siÄ™ dom lewarkiem, usuwa
TEN TRZECI " 107
stare belki i słupy. Potem trzeba zrobić wykopy i formy na
podmurówkę i ściany. Do form wlewa się beton. Następnie
dom jest umieszczany na nowym fundamencie.
Alanna przez długą chwilę patrzyła w milczeniu na ry
sunki.
- Dobrze. Co jeszcze?
- Będzie pani potrzebowała nowego dachu. Poprzedni
właściciele położyli trzy warstwy papy na oryginalnych drew
nianych gontach, co bardzo obciążyło więzbę dachową. Jedna
silna wichura i może być po wszystkim. Proponowałbym usu
nięcie wszystkich starych materiałów, naprawienie więzby
i położenie nowych cedrowych gontów. W ten sposób dach
będzie wyglądał na autentyk, podniesie wartość domu i powi
nien, w tym klimacie, przetrwać pokolenia.
- Podoba mi się to - zauważyła Alanna. Chociaż jakaś
część jej natury tęskniła za własnym domem od początku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
tyzy nie są zbyt zachęcające, ale od chwili gdy ujrzałam
oszałamiający widok na zatokę z sypialni na- górze, wie
działam, że po prostu muszę mieć ten dom, bez względu na
wszystko.
TEN TRZECI " 105
Romantyczką, doszedł do wniosku Jonas. Nietrudno się
było tego domyślić. Przede wszystkim kto jak nie roman
tyk marzyłby o wiktoriańskim domu? A kto jak nie drugi ro
mantyk porzuciłby doskonale rokującą karierę architekta, by
zająć się odnawianiem takich domów? - zadał sobie w duchu
pytanie.
- Czy zastanawiała się pani nad wyburzeniem domu i zbu
dowaniem czegoś nowego? - spytał po przeczytaniu raportu
inspektora budowlanego.
- Nie.
- Byłoby to prawdopodobnie łatwiejsze. I tańsze.
-- Pieniądze nie stanowią problemu, oczywiście w grani
cach rozsądku - odparła lekko. - Babcia założyła dla mnie
spory fundusz powierniczy, który spokojnie rósł przez ostat
nie dwadzieścia lat.
- Powinna być pani ostrożniejsza w podawaniu takich in
formacji - ostrzegł Jonas. - Sporo przedsiębiorców podbiłoby
cenę po usłyszeniu podobnego oświadczenia.
Poczuł na sobie uważny wzrok Alanny. Wydawała się za
dowolona z tego, co zobaczyła.
- Ale nie pan.
- Nie - zgodził się Jonas. - Ja nie.
Tym razem uśmiech objął również jej oczy, rozjaśniając je
tak, że przypominały lśniące szmaragdy.
- A więc teraz, kiedy zobaczył pan najgorsze, może opro
wadzÄ™ pana po domu?
Dokładniejsze oględziny ujawniły, że budynek jest w gor
szym stanie, niż wynikało to że wstępnej ekspertyzy. Wyma
rzony dom Alanny był, delikatnie mówiąc, ruiną. Jonas właś
nie myślał, w jaki sposób przekonać ją, by kupiła sobie inny,
kiedy wprowadziła go do pokoju na górze.
- To niewiarygodne. - Podszedł do wąskiego okna o łuko
wym sklepieniu, zbyt małego na tak oszałamiający widok.
106 " TEN TRZECI
Zachodzące słońce zmieniło wody zatoki w płynne złoto, bia
łe żagle trzepotały pogodnie na wietrze, mewy krążyły nad
falami w poszukiwaniu ryb. Utkwił wzrok w trzy ciemne
kształty poruszające się w wodzie niczym cienie.
- Czy dobrze widzÄ™?
- Wieloryby - potwierdziła Alanna z dumą. - Czyż nie są
wspaniałe?
Wyobraził sobie ten głos szepczący jego imię w trakcie
miłosnych zmagań, co wywołało kolejny przypływ pożąda
nia. Tym razem silniejszy niż poprzedni.
Stała tuż obok.
- I co pan myśli?
Co ja myślę? %7łe masz niewiarygodne oczy. Mógłbym się
w nie wpatrywać godzinami.
- O wielorybach? - spytał.
Spojrzała na niego pytająco.
- O domu.
- A, tak. - Jonas z wysiłkiem skoncentrował się na celu
swej wizyty. - Cóż, zacznijmy od tego, że fundamenty są
w strasznym stanie.
- Proszę mi powiedzieć, że nie jest tak zle.
- Przykro mi. Dom stoi na cedrowych palach. Cedr jest
wprawdzie odporny na zniszczenie, ale tutaj został naruszony
przez termity.
- Nie możemy po prostu wezwać kogoś, kto je wytępi?
- Trzeba to zrobić tak czy inaczej. Ale jeśli zechce pani
wziąć kredyt, pojawi się inny problem. W dzisiejszych cza
sach większość banków wymaga betonowych fundamentów.
- Chce mi pan powiedzieć, że nie dostanę pożyczki?
- Prawdopodobnie nie, dopóki nie zmieni pani fundamentu.
- Co to oznacza?
Jonas zaczął kreślić w szkicowniku.
- Przede wszystkim podnosi siÄ™ dom lewarkiem, usuwa
TEN TRZECI " 107
stare belki i słupy. Potem trzeba zrobić wykopy i formy na
podmurówkę i ściany. Do form wlewa się beton. Następnie
dom jest umieszczany na nowym fundamencie.
Alanna przez długą chwilę patrzyła w milczeniu na ry
sunki.
- Dobrze. Co jeszcze?
- Będzie pani potrzebowała nowego dachu. Poprzedni
właściciele położyli trzy warstwy papy na oryginalnych drew
nianych gontach, co bardzo obciążyło więzbę dachową. Jedna
silna wichura i może być po wszystkim. Proponowałbym usu
nięcie wszystkich starych materiałów, naprawienie więzby
i położenie nowych cedrowych gontów. W ten sposób dach
będzie wyglądał na autentyk, podniesie wartość domu i powi
nien, w tym klimacie, przetrwać pokolenia.
- Podoba mi się to - zauważyła Alanna. Chociaż jakaś
część jej natury tęskniła za własnym domem od początku [ Pobierz całość w formacie PDF ]