[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyszedł, zobaczyłam, że pochwa od rewolweru, zazwyczaj wiszącego na ścianie, jest pusta. A w
chwilę potem usłyszałam wystrzał. Wybiegłam natychmiast. W świetle błyskawicy dojrzałam
Calverta jak zrywał się z ziemi i uciekał w kierunku bocznej furtki. Macpherson już nie żył. Tuż
przy nim leżał porzucony przez Calverta rewolwer. Calvert musiał go na pewien czas przedtem
wykraść z pochwy. Wróciłam do domu. Mimo wszystko byłam mocno wstrząśnięta tym
wydarzeniem. Słyszałam wprawdzie odgłosy strzelaniny i pościgu, ale myślałam, że to gonią za
Calvertem. Nic innego mi nawet przez myśl nie przyszło. Toteż, gdy powiedziano mi o ujęciu
mordercy, nie wymieniając nazwiska, byłam pewna, że chodzi o niego. Tak samo pózniej, gdy
już w domu wuja Spencera doszła mnie wiadomość o przyznaniu się mordercy bez zastrzeżeń do
winy. Dlatego nie złożyłam sędziemu zeznań, uważając, że jest to zbędne.
 Ach tak...  westchnął  a ja myślałem...
 Co?  spojrzała z wyrzutem  przypuszczał pan, że jestem zdolna przyjąć taką ofiarę?
 Cóż  przywarł do jej oczu gorejącym spojrzeniem  ode mnie... zresztą, to byłoby takie
naturalne i tak miałem go zamiar... usunąć. Usunąć jak wstrętnego płaza... zwłaszcza po tym, co
usłyszałem przez niedomknięte okno.
Zaczerwieniła się jeszcze bardziej, kierując wzrok znowu ku oknu.
 Nie, nie powinien pan tak sądzić. Nie mogłabym tego znieść, gdyby ktoś za mnie... 
wzdrygnęła się.  Boże, jakie to jednak wszystko okropne.
 Okropne  powtórzył bezdzwięcznie  bardziej nawet okropne, niż pani myśli  nie
wyjawił jednak co miał na myśli, wypowiadając te słowa.
Kate nie domyśliła się. Nie podejrzewała ani na chwilę, w jakim kierunku biegły myśli
Czarnego Johna.
 Niech pan słucha dalej. Otóż, jeden z detektywów sędziego Granta znalazł pański
rewolwer...
 Znalazł jednak? A ja byłem tak pewny...
 To podobno bardzo zdolny detektyw. Od razu doszedł do wniosku, że nie pan zastrzelił
Macphersona. Mam wrażenie, że przez pewien czas żywił podejrzenia na temat mojej osoby.
Przeprowadził rewizję na farmie. Konferował z kucharką. Znalazł poplamione krwią pantofelki
i rewolwer. Na szczęście bezpośrednio potem zobaczył na palcach niejakiej Emilii Murray, zdaje
się narzeczonej Calverta, pierścionki zrabowane Macphersonowi. Aresztowano ją. Powiedziała
od razu, od kogo otrzymała ten prezent. Policja oczekiwała w jej mieszkaniu na Calverta.
Niedługo zresztą. Calvert był tak ograniczony, że bez trudu wpadł w zastawioną pułapkę.
Z początku wypierał się w żywe oczy, pózniej zrezygnował i powiedział prawdę. Wtedy, gdy
pana porwano z więzienia, było już wiadomo kto zastrzelił Macphersona, choć Calvert przebywał
na wolności.
 Czy wie pan, kto zorganizował to całe porwanie?  spojrzała na niego pytająco?
John przymknął oczy.
 Tak, wiem  powiedział nieco sennie  ale to już mój osobisty rachunek do wyrównania.
Zmęczone brzmienie jego głosu przeraziło Kate.
 Boże!  spojrzała z niepokojem na pobladłą twarz Johna  jaka ja jestem, żeby pana tak
męczyć.
 Ależ nie, skądże znowu...
 Doktor Harvey miał rację, że mnie nie chciał do pana dopuścić.
 Ooo!  zaprotestował  nie miał racji, chciałbym jeszcze wiedzieć, w jaki sposób...
 Tss  przyłożyła paluszek do ust  na dzisiaj koniec konferencji. Teraz musi pan zasnąć.
Jutro odpowiem na wszystkie pytania.
Usłuchał bez sprzeciwu. Naprawdę czuł się bardzo słabo.
Nazajutrz jednak ani słowem nie zahaczyli o ponurą sprawę morderstwa. Choć rozmawiali
dość dużo. Niemal bez przerwy. Ale mieli tyle innych tematów do omówienia. Bardziej
słonecznych.
W sobotę, przy porannym badaniu pacjenta, doktor Harvey pogwizdywał wesołego marsza.
Niezbyt melodyjnie, ale za to głośno.
 No chłopcze, all right. Może w poniedziałek pozwolę ci na chwilę opuścić łóżko.
 W poniedziałek?  John zamyślił się głęboko. Nie były to widocznie wesołe myśli, bo
twarz jego spochmurniała.
 Cóż to?  ofuknął go doktor  zamiast skakać do góry z radości, jakieś grymasy? Nie jesteś
zadowolony, że cię wyciągnąłem z tego całego świństwa?
 Ależ oczywiście...  zdobył się na imitację uśmiechu  żeby pan doktor wiedział jak bardzo
mu jestem wdzięczny za jego starania... i za ocalenie... Gdyby doktor Harvey wiedział naprawdę,
nie miałby specjalnych powodów do zadowolenia.
Kate przyniosła pęk róż z własnego ogródka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl