[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale u nas chyba dobrze się czułaś, co?
- Gdybym mogła, zostałabym. Gdybym mogła, to nie wróciłabym tam już nigdy.
- Ale co
dzwonił do ciebie każdego wieczoru.
- O pierwszej w nocy, chcesz chyba powiedzied... Ja tego nie nazywam miłością i tak w ogóle jej
nie potrzebuję...
- Ależ nie mów tak, Nathalie. Przecież ty kochasz swojego ojca, jestem tego pewna. Musisz się
cieszyd z powrotu. Tutaj byłaś na wakacjach.
- Nie żądaj ode mnie, żebym się cieszyła. Kiedy skooczę osiemnaście lat, zwiewam. Wrócę tutaj,
nie zniosę dłużej życia tam. Pomożesz mi, jeżeli wrócę?
- Oczywiście, ale powiedz, właściwie dlaczego?
To pierwszy raz, kiedy tak wyczerpująco komuś
o tym mówię. Także pierwszy raz ktoś naprawdę ze mną rozmawia, kieruje do mnie takie prawdziwe, na
serio, przyjacielskie słowa.
Do pokoju wchodzi moja siostra i milknę, już i tak powiedziałam zbyt wiele.
29 grudnia 1988 roku skooczę osiemnaście lat, to jeszcze długi okres oczekiwania. Muszę przetrzymad
tylko trochę więcej niż rok więzienia. Rok w więziennej celi.
Mam przecież Bruno i jest nadzieja. Mam Chantal, moją przyjaciółkę, morze i siódmą falę, oni wszyscy
nie odmówią mi pomocy.
Za rok spakuję swoje rzeczy. Za rok pójdę sama swoją drogą, on nie będzie mógł mi już nic zrobid, prawo
będzie po mojej stronie. Wówczas i ja będę w pełni własnych sił. Teraz już nie chcę umrzed, już nie. W
ciągu ośmiu dni dowiedziałam się, co to znaczy żyd, i teraz już wiem, co to jest prawdziwe życie, nie
wypuszczę tego! Tymczasem zaplanuję sobie przeżycie. Moje zaręczyny z Bruno to pierwszy punkt.
Pierścionek zaręczynowy nie obchodzi mnie, chodzi mi tylko o przyjęty zwyczaj, będę należed oficjalnie
do jednego mężczyzny. Datę wyznaczyliśmy wspólnie, maj 1987 roku. To już za parę tygodni, Potem
przetrzymam, do grudnia 1988 roku będę trzymała buzię na kłódkę. Przeminie więc pięd lat kryminału,
płatne z góry. Najważniejsze dla mnie jest teraz, żeby mama, moja siostra i brat nie doznali żadnych
przykrości, żeby ten cały brud przeze mnie nie wydostał się na powierzchnię. On nie może mnie
236
skalad na oczach wszystkich ludzi. Nie mogę mówid, opowiadad o tych rzeczach, oskarżyd, to oznacza,
oskarżyd samą siebie. Muszę poradzid sobie z tym sama, sama byd sędzią i skazad go. Potem spieprzad.
Jeszcze nie miałam siedemnastu lat i nie wiedziałam, że zacznę o tym mówid dużo prędzej. Miałam
jedyny zamiar, uciec i milczed. Intensywnie myślałam tylko nad tym, aby móc to przetrzymad i w ten
sposób wydostad się z tego. W jaki sposób? Co ja tam wiem! Przetrzymad, tak brzmiało hasło.
Długodystansowy bieg, pieprzony maraton z linią mety w dniu szczęśliwych urodzin Nathalie. Zdmuchnij
świeczki i uciekaj ze swoim narzeczonym, wskocz w siódmą falę, utop swoją tajemnicę w morzu, zaduś
to raz na wszystkie czasy.
Dziecinada, wiem, to są sprzeczności. Prawda zmywa do czysta, jeżeli w ogóle... ale nawet wtedy nie
zmyje tego tak, aby pozostał kryształ.
13
>
Mama przyjmuje nas z szarą twarzą i smutnym uśmiechem. Wydaje się załamana, jak mechaniczna lalka,
która już nie funkcjonuje. Przez ten tydzieo on z pewnością zrobił piekło z jej życia. On stale potrzebuje
ofiary, mnie nie było, a więc wziął ją. Widzę to wyraznie, teraz mogę rozpoznad tę milczącą męczarnię.
Oboje od wielu lat już się- nie rozumieją i ona go znosi tylko z naszego powodu. To jest takie idiotyczne.
- Mamo...
Mama... Mama, udręczone serce, pocieszam ją moim szczęściem z tego tygodnia wolności. Jakie to
wszystko jest obłudne, nigdy nie zostanie do kooca wypowiedziane. Mam jednak jeszcze coś, szkic, który
przywiozłam znad morza. Do tej pory budowałam w sobie najgorszy z najgorszych pancerz oporu, a
właśnie ta krótka wycieczka pozwoliła mi go odpowiednio wzmocnid. Kiedy już człowiek raz zażył parę
kropli wolności, chciałby potem wypid ich całą butelkę. Mama przyciska nas troje do siebie, jest
szczęśliwa, że znowu ma wszystkich przy sobie, a nieszczęśliwa przez to szczęście, które przeżyliśmy bez
niej. Zbiera nas dookoła siebie, my jesteśmy jakby częściami puzzli, których jej brakowało. Teraz
238
już rozumiem lepiej, o czym opowiadam w szkole tym wszystkim, którzy mnie od lat pytają. "Moi rodzice
się nie rozumieją, moi rodzice się kłócą". Dzisiaj, w świetle tej tygodniowej przerwy, obserwuję
katastrofę ich małżeostwa z rozsądku. Ten rozpad bije z głębi jej oczu i nieszczęścia wyrytego na
zaciśniętych ustach.
Słyszę, jak w kuchni woła do mojej siostry. Woła, nie, on wrzeszczy:
- Sophie, rób kawę, ale szybko!
Ten Hitler przygotowuje nam powitanie. Znowu przejmuje panowanie nad swoimi domowymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl