[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Z zaskoczeniem przyjęła taki punkt widzenia.
- A zatem... zostajesz?
Nell udała, że poważnie zastanawia się nad tą propozycją, choć w
głębi duszy wiedziała, jaka będzie jej odpowiedz. Ten odosobniony
dom był idealnym miejscem, by ukryć się przed dziennikarzami. Co
zaś do Zacka Hilliarda... sama zadba o to, żeby nie sprawiał jej
str. 23
RS
kłopotu.
- Zostanę - odpowiedziała po długim milczeniu.
- Zwietnie. - Uśmiechnął się. - Dawno nie miałem w domu gościa.
To miła odmiana.
Widząc jego ożywione spojrzenie, Nell poczuła, że coś ściska ją w
żołądku.
- Hm... muszę rozpakować resztę swoich rzeczy -powiedziała
szybko i skierowała się do drzwi.
Jego usta z wolna rozchyliły się w uśmiechu.
- Słusznie. Zrób to od razu.
Czyżby znowu się ze mnie naigrawał? pomyślała. W tym
człowieku jest coś niepokojącego, zwłaszcza gdy czuje się swobodnie
i ma uśmiech na twarzy. Wybiegła z pokoju i znalazłszy się za
drzwiami, głęboko odetchnęła. Chyba zwariowałam, zostając tu jako
gość Zacka Hilliarda, doszła do przekonania. Ale to miejsce było
doskonałą kryjówką przed wścibskimi dziennikarzami.
Zamieszkałaby gdzie bądz, byle tylko uniknąć kamer, fleszy i
natrętnych pytań!
Ułożywszy rzeczy w szafkach i szufladach, uprzytomniła sobie, że
jest głodna. Od rana nic nie jadła ani nie piła. Zeszła na dół i
otworzywszy drzwi kuchni, osłupiała z wrażenia. Zobaczyła
przystojną starszą kobietę, która podśpiewując wesoło, zmywała
stos naczyń i garnków.
- Skoro masz tu zamieszkać, powinienem przedstawić cię mojej
gospodyni - usłyszała tuż za plecami głos Zacka.
Przestraszona, niemal podskoczyła w miejscu. Ależ ten człowiek
potrafił wytrącić ją z równowagi!
- Mówiłam ci, żebyś nie nachodził mnie cichaczem - powiedziała
ostrzej, niż zamierzała.
- Nikogo nie nachodzę cichaczem - odparł, spoglądając na nią
rozjarzonym wzrokiem. - Jestem we własnym domu i mogę chodzić,
gdzie mi się podoba. Przywitaj się z signorą Ginelli. I bądz dla niej
miła i uprzejma - dodał cicho ostrzegawczym tonem. - Nie
zamierzam stracić najlepszej gospodyni, jaką kiedykolwiek miałem.
str. 24
RS
Nell już miała oświadczyć, że w żadnym wypadku nie
doprowadziłaby jego gospodyni do złożenia wymówienia, kiedy
Zack wepchnął ją do kuchni. Ciemnowłosa kobieta odwróciła się i
rzuciła panu domu szeroki uśmiech, który powoli znikał z jej twarzy,
gdy dostrzegła Nell.
- To jest Nell Sutherland, signora Ginelli - powiedział Zack. -
Zostanie u mnie przez dwa tygodnie - dodał, po czym zwrócił się do
Nell: - Signora Ginelli przychodzi tu raz w tygodniu. Sprząta dom i i
pilnuje, żebym się dobrze prowadził. Zrobiła zawiedzioną minę,
ponieważ ma piękną córkę o imieniu Maria, którą jej zdaniem
powinienem poślubić.
- Z Marią byłby pan szczęśliwy - wtrąciła z wyrzutem gospodyni.
- Bez wątpienia - przytaknął Zack, odwzajemniając uśmiech. -
Jeśli kiedykolwiek postanowię zawrzeć związek małżeński, obiecuję,
że Maria będzie pierwsza na liście kandydatek. A teraz proszę
pokazać Nell, gdzie co jest i jak wszystko działa. Ja zaś muszę znalezć
mechanika, który pojedzie po mój motor i naprawi go.
- Miał pan wypadek? - zapytała z niepokojem signora Ginelli. -
Stąd te siniaki i potłuczenia?
- A niby skąd? Przypuszcza pani, że Nell mnie pobiła? - dorzucił z
uśmiechem.
- Jestem przekonana, że signorina Sutherland jest bardzo miłą
dziewczyną - odparła surowo gospodyni. - Tak by nie postąpiła.
- Nie byłbym tego taki pewny - odrzekł oschle Zack. - Teraz
muszę obdzwonić mechaników. Do zobaczenia.
Po jego wyjściu Nell poczuła się niezręcznie.
- Czy... mogę zrobić sobie kawę? - spytała.
- Oczywiście - powiedziała signora Ginelli i otworzyła drzwiczki
dobrze zaopatrzonych szafek. - Znajdzie tu pani wszystko, co będzie
jej potrzebne.
- Pani mówi doskonale po angielsku - zauważyła Nell, sięgając do
szafek.
- Miałam kiedyś angielskiego adoratora. Byłam młoda i głupia i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl