[ Pobierz całość w formacie PDF ]
de la Nuił Maurice'a Ravela oraz Wariacje ABEGG Roberta
Schumanna. "Najwyrazniej nie uważał mnie za skończone
zero", komentuje to dzisiaj Martha.
Na następnej lekcji nie tylko znała na pamięć obie partytury, ale jej rozumienie zapisu zasługiwało
na najwyższą
pochwałę. "Dla mnie było to łatwe". Wiele lat pózniej obsypane nagrodami i wyróżnieniami
nagranie Gaspard de la
74
Nuit potwierdzi jej bliskie związki z Ravelem.
W książce Mein ganzes Leben ist ein Skandal {Całe moje
życie to skandal) Gulda napisał, że z zasady odrzuca tradycję
i że nauczanie zawsze go nudziło. Ale dodaje: "z wyjątkiem
doświadczenia z Marthą Argerich". I nie mówi o niej jak
o uczennicy, lecz opisuje prawdziwą relację artystów.
Wiele lat pózniej Martha ponownie spotkała się ze swym
byłym mistrzem. Był wściekły, że tak się opuściła:
- Co ty robisz ze swoim życiem, Argerich?
Pragnął, by wykorzystała swój niezwykły talent do improwizacji, grała jazz, realizowała się w pełni
w muzyce,
zamiast trwonić swe zdolności, wiodąc chaotyczne życie
neurotycznej solistki, kapryśnej i rozpieszczonej. Gdy
w latach sześćdziesiątych Gulda przyjechał na tournee do
Argentyny, wywołał istne trzęsienie ziemi, oświadczając
dziennikarzowi gazety "La Razón", gdy ten zapytał o jego
wspaniałą uczennicę:
- Poważnie wątpię w jej przyszłość, ponieważ wiedzie
bardzo nieuporządkowane życie.
Rozmawiał też o tym z argentyńskim pianistą Efraimem
Paeskym. Gulda był bardzo przejęty bezładnym trybem ży-
cia Marthy i zasmucony tym, co określał jako "straszliwe
marnotrawstwo".
- Sam rozumiesz - wyjaśniał koledze po fachu - to
nie tylko najlepsza pianistka na świecie, to fenomen, którego nie da się wyjaśnić.
Gdy Paesky zaprotestował:
- Pan też, maestro...
Gulda potrząsnął głową:
- Nie, zapewniam cię. Martha to artystka doskonała.
11. Z BOLZANO DO GENEWY
Próba ognia
Gulda uważał, że artysta nie powinien zbyt długo pozostawać ze swoim mistrzem.
- Zaczynasz grać jak ja - powiedział kiedyś Marcie.
- To niedobrze!
I dodał ze śmiechem:
- To samo przydarzyło mi się z Seidlhoferem, ale on
nigdy nie grał koncertów, więc nikt nie zauważył...
Martha chętnie pracowałaby z nim dłużej, lecz okoliczności to uniemożliwiły. Po pierwsze,
zmieniła się sytuacja
polityczna w Argentynie. We wrześniu 1955 roku Peron został obalony przez Revolución
Libertadora. Pozycja rodziny
Argerichów w ambasadzie stała się niepewna. Po drugie,
Gulda miał w 1956 roku udać się na długie, pięciomiesięczne tournee. Co robić? Martha wpadła na
pomysł, by przystąpić do konkursu w Genewie. Nie po to, by rozpocząć
międzynarodową karierę, lecz by pójść śladami uwielbianego nauczyciela, który wygrał ten
konkurs w wieku szesnastu lat. W owych czasach nie było tak wielu konkursów
muzycznych jak dziś, a genewski był jednym z najbardziej
prestiżowych.
Gulda wyjechał i Martha nie miała najmniejszej ochoty
zostać w Wiedniu. Stała presja wywierana przez matkę doprowadzała ją do szału. Juanita chciała
nadal kontrolować
życie córki, jak wtedy, gdy była dzieckiem. Lecz Martha
się zmieniła: wychodziła na miasto z przyjaciółmi, paliła
papierosy i zapuściła długie włosy. Juan Manuel Argerich
stawał po stronie córki:
- Pozwól się jej usamodzielnić - mówił. -_
Juanita, czując, że nie wygra, znalazła inne rozwiązanie.
Martha pojedzie do Genewy, by pracować z Madeleine Lipatti, z którą pozostawała w przyjaznych
stosunkach, i zamieszka u znajomych z kręgów genewskiego mieszczaństwa. Madeleine Lipatti,
wdowa po wielkim pianiście Dinu
Lipattim, który sześć lat wcześniej zmarł na białaczkę, była
asystentką Nikity Magaloffa w konserwatorium, w klasie
wirtuozów stworzonej przez Franza Liszta, gdy kompozytor schronił się w Szwajcarii z kochanką
Marie d'Agoult.
Dinu Lipatti niestrudzenie prowadził tę klasę pomimo choroby, aż do 1949 roku. W Genewie
Martha nie zapisała się
do konserwatorium, ale czuła się tam doskonale. Któregoś
dnia dyrektor pokazał jej zeszyty, w których Liszt zapisywał osobiste komentarze na temat swych
uczniów. Na jednej ze stron napisał tylko: "Piękne oczy", bez żadnej oceny
o talencie muzycznym... Bardzo ją to rozbawiło.
Martha Argerich od razu porozumiała się z Madeleine
Lipatti. Wspomina stojące na fortepianie szklane naczynie
wypełnione płatkami kwiatów i tę szczególną, niemal religijną atmosferę, jaka panowała w jej
domu.
"Lipatti grała jak anioł i wiodła życie świętej", mówił
dyrygent Ernest Ansermet, wielki wykonawca Bacha, Mozarta i Chopina, który zmarł w wieku
chrystusowym, zbierając ostatnie siły i żegnając się ze światem chorałem Jezu,
tyś radością moją* na festiwalu w Besancon.
Gdy tylko Madeleine usłyszała, jak Martha gra, zachwyciła się jej talentem i przez kilka miesięcy
starała się utrzymać w ryzach dziewczynę, którą rozpierała energia. Martha także uznała, że pani
Lipatti jest pełną wdzięku osobą.
Madeleine wysłała parę listów i udało jej się zdobyć stypendium pozwalające argentyńskiej
pianistce pozostać przez
kilka miesięcy w Europie. Chciała ją przedstawić Walterowi
Legge, legendarnemu producentowi z wytwórni EMI, który zdecydował o karierze Karajana i
Callas. Jemu też należy
zawdzięczać ostatnie nagrania Lipattiego. Lecz zawsze, gdy
Martha ma kogoś poznać, wycofuje się i wszystko spełza na
niczym. "To takie nienaturalne", wyjaśnia.
Nikita Magaloff, zaciekawiony, przyszedł, by jej posłuchać. Urodzony w Sankt Petersburgu,
czterdziestoletni
wówczas interpretator Chopina, skończył z wyróżnieniem
konserwatorium w Paryżu i usłyszał od Maurice'a Ravela
entuzjastyczne słowa pochwały. Uczeń Prokofiewa, przyjaciel Strawińskiego, poślubił córkę
wielkiego węgierskiego
skrzypka Josepha Szigetiego.
Martha zagrała dla niego Sonatę h-moll Chopina, a Magaloff a zdumiało jej doskonałe zrozumienie
tak charakterystycznego, tak subtelnego stylu polskiego kompozytora.
Od razu zakochał się w jej grze, dostrzegając możliwości
Chorał z Kantaty BWV 147 Jana Sebastiana Bacha, zaaranżowany na
fortepian przez Myrę Hess.
Marthy, które zdawały się nieograniczone. Zarzucał jej tylko skłonność do przyspieszania tempa,
czego Martha była
zawsze doskonale świadoma.
- Grałam dziś jak znarowiony koń czy jak małe prosię?
- pytała przyjaciół, którzy słuchali jej gry.
Dziewczynę urzekały wyszukane maniery, wielka kultura i finezja Magaloffa. Gdy wszyscy
zgodnie twierdzili,
że twarz Marthy przywodzi na myśl uśmiechnięte oblicze
79
Mony Lisy, on widział w niej raczej podobieństwo do świętego Jana, innej enigmatycznej i
niejednoznacznej postaci
Leonarda da Vinci. Pianistka, zawsze szczęśliwa, gdy ktoś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
de la Nuił Maurice'a Ravela oraz Wariacje ABEGG Roberta
Schumanna. "Najwyrazniej nie uważał mnie za skończone
zero", komentuje to dzisiaj Martha.
Na następnej lekcji nie tylko znała na pamięć obie partytury, ale jej rozumienie zapisu zasługiwało
na najwyższą
pochwałę. "Dla mnie było to łatwe". Wiele lat pózniej obsypane nagrodami i wyróżnieniami
nagranie Gaspard de la
74
Nuit potwierdzi jej bliskie związki z Ravelem.
W książce Mein ganzes Leben ist ein Skandal {Całe moje
życie to skandal) Gulda napisał, że z zasady odrzuca tradycję
i że nauczanie zawsze go nudziło. Ale dodaje: "z wyjątkiem
doświadczenia z Marthą Argerich". I nie mówi o niej jak
o uczennicy, lecz opisuje prawdziwą relację artystów.
Wiele lat pózniej Martha ponownie spotkała się ze swym
byłym mistrzem. Był wściekły, że tak się opuściła:
- Co ty robisz ze swoim życiem, Argerich?
Pragnął, by wykorzystała swój niezwykły talent do improwizacji, grała jazz, realizowała się w pełni
w muzyce,
zamiast trwonić swe zdolności, wiodąc chaotyczne życie
neurotycznej solistki, kapryśnej i rozpieszczonej. Gdy
w latach sześćdziesiątych Gulda przyjechał na tournee do
Argentyny, wywołał istne trzęsienie ziemi, oświadczając
dziennikarzowi gazety "La Razón", gdy ten zapytał o jego
wspaniałą uczennicę:
- Poważnie wątpię w jej przyszłość, ponieważ wiedzie
bardzo nieuporządkowane życie.
Rozmawiał też o tym z argentyńskim pianistą Efraimem
Paeskym. Gulda był bardzo przejęty bezładnym trybem ży-
cia Marthy i zasmucony tym, co określał jako "straszliwe
marnotrawstwo".
- Sam rozumiesz - wyjaśniał koledze po fachu - to
nie tylko najlepsza pianistka na świecie, to fenomen, którego nie da się wyjaśnić.
Gdy Paesky zaprotestował:
- Pan też, maestro...
Gulda potrząsnął głową:
- Nie, zapewniam cię. Martha to artystka doskonała.
11. Z BOLZANO DO GENEWY
Próba ognia
Gulda uważał, że artysta nie powinien zbyt długo pozostawać ze swoim mistrzem.
- Zaczynasz grać jak ja - powiedział kiedyś Marcie.
- To niedobrze!
I dodał ze śmiechem:
- To samo przydarzyło mi się z Seidlhoferem, ale on
nigdy nie grał koncertów, więc nikt nie zauważył...
Martha chętnie pracowałaby z nim dłużej, lecz okoliczności to uniemożliwiły. Po pierwsze,
zmieniła się sytuacja
polityczna w Argentynie. We wrześniu 1955 roku Peron został obalony przez Revolución
Libertadora. Pozycja rodziny
Argerichów w ambasadzie stała się niepewna. Po drugie,
Gulda miał w 1956 roku udać się na długie, pięciomiesięczne tournee. Co robić? Martha wpadła na
pomysł, by przystąpić do konkursu w Genewie. Nie po to, by rozpocząć
międzynarodową karierę, lecz by pójść śladami uwielbianego nauczyciela, który wygrał ten
konkurs w wieku szesnastu lat. W owych czasach nie było tak wielu konkursów
muzycznych jak dziś, a genewski był jednym z najbardziej
prestiżowych.
Gulda wyjechał i Martha nie miała najmniejszej ochoty
zostać w Wiedniu. Stała presja wywierana przez matkę doprowadzała ją do szału. Juanita chciała
nadal kontrolować
życie córki, jak wtedy, gdy była dzieckiem. Lecz Martha
się zmieniła: wychodziła na miasto z przyjaciółmi, paliła
papierosy i zapuściła długie włosy. Juan Manuel Argerich
stawał po stronie córki:
- Pozwól się jej usamodzielnić - mówił. -_
Juanita, czując, że nie wygra, znalazła inne rozwiązanie.
Martha pojedzie do Genewy, by pracować z Madeleine Lipatti, z którą pozostawała w przyjaznych
stosunkach, i zamieszka u znajomych z kręgów genewskiego mieszczaństwa. Madeleine Lipatti,
wdowa po wielkim pianiście Dinu
Lipattim, który sześć lat wcześniej zmarł na białaczkę, była
asystentką Nikity Magaloffa w konserwatorium, w klasie
wirtuozów stworzonej przez Franza Liszta, gdy kompozytor schronił się w Szwajcarii z kochanką
Marie d'Agoult.
Dinu Lipatti niestrudzenie prowadził tę klasę pomimo choroby, aż do 1949 roku. W Genewie
Martha nie zapisała się
do konserwatorium, ale czuła się tam doskonale. Któregoś
dnia dyrektor pokazał jej zeszyty, w których Liszt zapisywał osobiste komentarze na temat swych
uczniów. Na jednej ze stron napisał tylko: "Piękne oczy", bez żadnej oceny
o talencie muzycznym... Bardzo ją to rozbawiło.
Martha Argerich od razu porozumiała się z Madeleine
Lipatti. Wspomina stojące na fortepianie szklane naczynie
wypełnione płatkami kwiatów i tę szczególną, niemal religijną atmosferę, jaka panowała w jej
domu.
"Lipatti grała jak anioł i wiodła życie świętej", mówił
dyrygent Ernest Ansermet, wielki wykonawca Bacha, Mozarta i Chopina, który zmarł w wieku
chrystusowym, zbierając ostatnie siły i żegnając się ze światem chorałem Jezu,
tyś radością moją* na festiwalu w Besancon.
Gdy tylko Madeleine usłyszała, jak Martha gra, zachwyciła się jej talentem i przez kilka miesięcy
starała się utrzymać w ryzach dziewczynę, którą rozpierała energia. Martha także uznała, że pani
Lipatti jest pełną wdzięku osobą.
Madeleine wysłała parę listów i udało jej się zdobyć stypendium pozwalające argentyńskiej
pianistce pozostać przez
kilka miesięcy w Europie. Chciała ją przedstawić Walterowi
Legge, legendarnemu producentowi z wytwórni EMI, który zdecydował o karierze Karajana i
Callas. Jemu też należy
zawdzięczać ostatnie nagrania Lipattiego. Lecz zawsze, gdy
Martha ma kogoś poznać, wycofuje się i wszystko spełza na
niczym. "To takie nienaturalne", wyjaśnia.
Nikita Magaloff, zaciekawiony, przyszedł, by jej posłuchać. Urodzony w Sankt Petersburgu,
czterdziestoletni
wówczas interpretator Chopina, skończył z wyróżnieniem
konserwatorium w Paryżu i usłyszał od Maurice'a Ravela
entuzjastyczne słowa pochwały. Uczeń Prokofiewa, przyjaciel Strawińskiego, poślubił córkę
wielkiego węgierskiego
skrzypka Josepha Szigetiego.
Martha zagrała dla niego Sonatę h-moll Chopina, a Magaloff a zdumiało jej doskonałe zrozumienie
tak charakterystycznego, tak subtelnego stylu polskiego kompozytora.
Od razu zakochał się w jej grze, dostrzegając możliwości
Chorał z Kantaty BWV 147 Jana Sebastiana Bacha, zaaranżowany na
fortepian przez Myrę Hess.
Marthy, które zdawały się nieograniczone. Zarzucał jej tylko skłonność do przyspieszania tempa,
czego Martha była
zawsze doskonale świadoma.
- Grałam dziś jak znarowiony koń czy jak małe prosię?
- pytała przyjaciół, którzy słuchali jej gry.
Dziewczynę urzekały wyszukane maniery, wielka kultura i finezja Magaloffa. Gdy wszyscy
zgodnie twierdzili,
że twarz Marthy przywodzi na myśl uśmiechnięte oblicze
79
Mony Lisy, on widział w niej raczej podobieństwo do świętego Jana, innej enigmatycznej i
niejednoznacznej postaci
Leonarda da Vinci. Pianistka, zawsze szczęśliwa, gdy ktoś [ Pobierz całość w formacie PDF ]