[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na swoim pierwszym balu. Przez całą drogę milczałaś, bąknąwszy tylko, że był to bardzo miły
wieczór. Nic poza tym? Lucius uznał, że jesteś zbyt onieśmielona, żeby powiedzieć
więcej. Teraz jednak zostawiłam go u siebie i rozmawiamy we dwie. Weszła do pokoju.
- Och! - Susanna zaczęła gorliwie zaciągać firanki, chociaż wiedziała, że kiedyś w końcu będzie
musiała się odwrócić. - Przecież to był naprawdę bardzo miły wieczór.
- Tylko  miły ? I tylko  bardzo ? - Frances zaśmiała się z cicha, a potem zamilkła, widząc, że
Susanna wciąż boryka się z firanką.
- Ależ ty... chyba nie płaczesz?
- Oczywiście, że nie - zaprotestowała Susanna, ale głos zadrżał jej żałośnie.
- Och, moje ty biedactwo! - zawołała Frances. - Co się stało? Susanna zaczęła szukać
chustki. Frances była już w nocnej bieliznie, przygotowana do snu. Miała na sobie długi, powiewny,
ciemnobłękitny peniuar, a rozpuszczone ciemne włosy spływały jej na plecy.
- Och, jaka jestem niemądra. Dałam się zaskoczyć na płaczu - odparła Susanna, wycierając nos - I to
z tak niewłaściwego powodu. Zapewniam cię, że to nie z żalu, wręcz przeciwnie. Opuściłam tylko
dwa tańce. A i tak mogłam zatańczyć jeden z nich z panem Finnem. Ale panna Honeydew poczuła się
słabo i zabrałam ją do bufetu.
Usiadła na łóżku i podciągnęła nogi, tak żeby objąć kolana rękami. Stopy okryła szlafrokiem.
- Całkiem jak za dawnych dobrych czasów. - Frances uśmiechnęła się, siadając przy gotowalni. -
Brakuje mi wspólnych pogawędek. W szkole mogłyśmy je prowadzić do póznej nocy. Co nie znaczy,
że chciałabym zrezygnować z mojego dzisiejszego życia i wrócić tam...
Miałam sporo szczęścia, ale musiałam coś poświęcić.
- Czy podobał ci się ten wiejski bal?
- Jasne! Na wsi zawsze bawię się lepiej niż na wielkich przyjęciach w Londynie. Poza tym ty tu byłaś
i miałaś miłych partnerów. Tańczyłam z Luciusem walca i widziałam, że ty także go tańczysz.
Wszystko było niemal idealne. - Tak, będę miała o czym opowiadać po powrocie do Bath.
Tańczyłam walca, w dodatku z wicehrabią. Co prawda nie z księciem, lecz to mała różnica.
- Walc wydaje mi się piękniejszy od innych tańców, bo jest taki... och... romantyczny.
- Owszem.
Susanna przymknęła oczy. Wydało się jej wtedy, że niemal płynęła po parkiecie.
Nieoczekiwanie znów zaczęła płakać, tak mocno, że wstrząsał nią szloch.
- Och, Boże, za jaką idiotkę musisz mnie uważać! Zapadła kłopotliwa cisza.
- Susanno... czy ty się czasem nie zakochałaś w wicehrabim? Susanna spojrzała na Frances ze zgrozą.
- Nie! Oczywiście, że nie! Kto ci powiedział coś tak niemądrego? Azy spływały jej po policzkach.
Starła je pospiesznie chustką.
- Ach, moje biedactwo - powtórzyła raz jeszcze Frances.
- Mówisz od rzeczy. Na pewno się w nim nie zakochałam, chociaż bardzo go polubiłam. Co za
szkoda, że jest już właściwie po wakacjach. Smutno mi będzie pożegnać
was obydwoje i wszystkich innych. - Aącznie z wicehrabią?
- Tak. - Susanna zdobyła się na blady uśmiech. - Aącznie z nim.
- I tylko go lubisz? - Frances zmarszczyła brwi. W świetle świecy wyglądała na zmartwioną.
Przyjaciele się nie całują. A on ją pocałował pod kościelnym wiązem. Zapamięta to na resztę życia.
Wsparła czoło o kolana.
- Susanno. - Frances wstała z krzesła i usiadła koło niej na łóżku, gładząc ją łagodnie po plecach.
Usiłowała opanować płacz. Nigdy przecież nie była beksą.
- On jest tylko przyjacielem - wyjąkała, kiedy mogła już mówić. - Ale przyjaciele stają
się sobie bliscy, Frances, a mnie by serce pękło, gdybym się musiała żegnać z tobą, z Anne czy
Claudią na zawsze.
- A więc serce ci pęka?
- Ależ skąd! To tylko przenośnia. Jest mi po prostu smutno. Bardzo smutno, mimo miłych wspomnień.
- Czuję się bezradna - odparła Frances po minucie czy dwóch. - Nie wiem, co ci powiedzieć ani jak
cię pocieszyć. A zatem nie uwierzyła jej zapewnieniom.
Susanna zwiesiła w milczeniu głowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl