[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i zamglonych dolin.
Zapomniała o zdenerwowaniu. Poczuła się zaszczycona.
- JesteÅ› ojcem Liama.
- To prawda. - Kiedy się uśmiechnął, jego sroga twarz
złagodniała. Podszedł do niej bez szmeru, obuty w miękkie
brązowe trzewiki, i ujął jej rękę, by złożyć na niej szarmancki
pocaÅ‚unek. - To wielka przyjemność móc ciÄ™ spotkać, Ro­
wan. Dlaczego siedzisz tu samotna i zatroskana?
OCZAROWANI 175
- Czasami lubiÄ™ być sama, a troskanie siÄ™ to jedno z mo­
ich najbardziej ulubionych zajęć.
PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i strzeliÅ‚ palcami, a jej szkicownik po­
szybował prosto do jego ręki.
- Nie, to jest twoje ulubione zajÄ™cie. - RozsiadÅ‚ siÄ™ na powa­
lonym pniu drzewa, przechylając na bok głowę, tak że jego
włosy, niczym płynne srebro, spłynęły mu na ramiona. - Robisz
to z talentem, a do tego z wdziÄ™kiem. - PosunÄ…Å‚ siÄ™ trochÄ™ i nie­
dbaÅ‚ym ruchem poklepaÅ‚ miejsce obok siebie. - UsiÄ…dz - po­
wiedział, kiedy się nie ruszyła. - Nie zjem cię.
- To wszystko jest takie... niezwykłe.
Kiedy popatrzyÅ‚ na niÄ…, w jego zielonych oczach malowa­
Å‚o siÄ™ szczere zdziwienie.
- Dlaczego?
- Dlaczego? - Siedziała na drzewie obok czarownika, już
drugiego, którego spotkała w życiu. - Może ty przywykłeś do
tego, ale dla zwykłego śmiertelnika to wszystko jest po prostu
zdumiewajÄ…ce.
Zmrużył oczy, a gdyby Rowan była w stanie przeniknąć
umysł Finna, zdziwiłyby ją jego szybkie, zniecierpliwione
myÅ›li, skierowane do syna. Ten uparty szczeniak nie powie­
dział jej jeszcze. Na co on czeka?
Gdy Finn opamiętał się i przypomniał sobie, że to jest
terytorium Liama, a nie jego, uśmiechnął się znowu do
Rowan.
- Czytałaś opowiadania, prawda? Poznałaś legendy
i pieśni mówiące o nas?
- Tak, oczywiście, ale...
- A jak myślisz, Rowan, skąd biorą się i jak powstają
legendy i pieśni, jeśli nie z ziarenek prawdy? - Po ojcowsku
176 OCZAROWANI
poklepaÅ‚ jÄ… po rÄ™ku. - OczywiÅ›cie, że czÄ™sto bywajÄ… naciÄ…g­
niÄ™te i wypaczone, stÄ…d biorÄ… siÄ™ czarownicy zadajÄ…cy katu­
sze niewinnym dzieciom lub wrzucajÄ…cy je do ognia, by
potem zjeść je na kolację. Czy sądzisz, że chcemy cię upiec
i urządzić sobie ucztę?
Jego wesołość była zarazliwa.
- Nie, oczywiście, że nie.
- No, więc przestań dygotać. - Rozwiawszy jej obawy,
zaczął kartkować szkicownik. - Naprawdę potrafisz to robić.
- Rozpromienił się na dobre, gdy doszedł do rysunku, na
którym oczy wróżek mrugały z gąszczu kwiatów. - Zwietnie,
dziewczyno, ale dlaczego nie używasz kolorów?
- Nie radzÄ™ sobie z farbami - zaczęła - ale wÅ‚aÅ›ciwie dla­
czego nie miałabym spróbować pasteli? To mogłoby być
nawet całkiem zabawne.
MruknÄ…Å‚ z aprobatÄ… i dalej przewracaÅ‚ kartki. Kiedy do­
szedÅ‚ do Liama, stojÄ…cego na klifach na szeroko rozstawio­
nych nogach z arogancką miną, jak chłopiec uśmiechnął się
od ucha do ucha, a w jego oczach i w głosie pojawiła się
duma.
- Och, to cały on! Zwietnie go uchwyciłaś.
- Naprawdę? - zapytała niemal szeptem i zaczerwieniła
się, gdy znowu popatrzył na nią zielonymi oczami.
- Każda kobieta ma władzę i moc, Rowan, musi się tylko
nauczyć z nich korzystać. Poproś go o coś.
- O co?
- O co zechcesz. -I już po chwili postukaÅ‚ palcem w kar­
tkÄ™. - Dasz mi to? Dla jego matki.
- OczywiÅ›cie, że tak. - Ledwie zaczęła wyrywać rysu­
nek, gdy kartka sama zniknęła.
OCZAROWANI 177
- Ona za nim tÄ™skni - powiedziaÅ‚ Finn. - %7Å‚yczÄ™ ci dobre­
go dnia, Rowan z 0'Mearów.
- Och, ale... - Rozpłynął się, zanim zdążyła go zapytać,
czy nie poszedłby z nią do Liama. - Są rzeczy na niebie
i ziemi, o których siÄ™ nie Å›niÅ‚o naszym filozofom - wyrecyto­
wała szeptem do siebie, podniosła się i sama poszła do Liama.
Nie czekał na nią, w każdym razie tak sobie mówił. Miał
zbyt dużo spraw i przemyÅ›leÅ„, żeby zapeÅ‚nić czas, wiÄ™c oczy­
wiście nie szwendał się bez celu po domu, oczekując jej
z utęsknieniem.
Czy nie powiedział jej, że nie zamierza dzisiaj pracować?
Czy nie powiedział tego specjalnie po to, by mogli jakiś czas
pobyć osobno? Obojgu przyda się trochę samotności, czyż nie?
Więc gdzie, do diabła, ona się podziewa? zastanawiał się,
krążąc bez celu po domu.
Mógłby to przecież sprawdzić, nie ruszając się z miejsca,
ale byłby to niezaprzeczalny dowód i przyznanie się, że chce
ją mieć tutaj, a przecież ona także dała jasno i wyraznie do
zrozumienia, że potrzebuje więcej prywatności.
Czy on jej w tym przeszkadza? Oparł się pokusie, by [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl