[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmiarów groszku. Chwilę pózniej mężczyzna podniósł w ciemnościach wzrok i uśmiechnął się
do Doriana. Serce skoczyło chłopcu do gardła.
Fabrykant zabawek powoli oddalał się w stronę lasu osrebrzonego światłem księżyca. I
choć Dorian usilnie wytężał wzrok, nie udało mu się dostrzec choćby śladu cienia Lazarusa.
Chwilę pózniej mężczyzna zniknął w ciemnościach.
* * *
Pokonawszy długi korytarz łączący fabrykę zabawek z domem fabrykanta, Ismael i Irne
znalezli się w samym środku rezydencji Cravenmoore. Nocą pałac Lazarusa sprawiał wrażenie
mrocznego labiryntu, którego korytarze zaludnione dziesiątkami mechanicznych istot
rozgałęziały się niczym macki falujące we wszystkich kierunkach. Z latarni wieńczącej spiralne
schody w centrum budynku padało światło podobne do mżawki purpurowych, złocistych i
niebieskich refleksów, które spływały ku wnętrzu Cravenmoore jak odpryski kalejdoskopu.
Pogrążone w letargu sylwetki automatów, zastygłe twarze na tle murów nasuwały Irne
myśl o magicznym zaklęciu, które, rzucone na wszystkich mieszkańców pałacu, uwięziło ich w
zaczarowanym śnie. Bardziej przyziemny Ismael dostrzegał w nich jedynie wytwory
pogmatwanego niespokojnego umysłu, który powołał je do życia. Ale wcale go to nie uspokajało,
wręcz przeciwnie, w miarę jak zagłębiali się w zakazaną część rezydencji Lazarusa Janna, coraz
wyrazniej odczuwali jego niewidzialną obecność. Osobowość fabrykanta zabawek odcisnęła
swoje piętno w każdym szczególe tej barokowej konstrukcji: od sklepienia ozdobionego freskami
przedstawiającymi scenki słynnych baśni po mozaikę na podłodze: bezkresną szachownicę
tworzącą hipnotyczną sieć i zwodzącą wzrok szalonym efektem optycznym. Przemierzanie
pomieszczeń Cravenmoore podobne było zagłębianiu się w fascynujący i zarazem straszny sen.
Ismael zatrzymał się u podnóża schodów i przyglądając się badawczo każdemu niemal
stopniowi, wspiął się wzrokiem po spirali ginącej pod sklepieniem. W tym czasie Irne
zauważyła, że jeden ze skonstruowanych przez Lazarusa zegarów, obdarzony twarzą w kształcie
słońca, otwiera oczy i uśmiecha się do nich. W chwili gdy wskazówki zetknęły się na godzinie
dwunastej, słoneczny cyferblat ustąpił miejsca tarczy księżyca promieniującej widmowym
światłem. Zegar toczył ciemnymi, lśniącymi oczyma z lewa na prawo i z prawa na lewo.
 Idziemy na górę  szepnął Ismael.  Sypialnia Hannah jest na drugim piętrze.
 Ty wiesz, ile tu jest pokoi? Dziesiątki! Skąd możemy wiedzieć, który z nich
zajmowała?
 Hannah opowiadała mi, że jej sypialnia znajdowała się na końcu korytarza i wychodziła
na zatokę.
Irne przytaknęła, choć nie do końca była pewna, czy te informacje im wystarczą.
Chłopak zdawał się równie przytłoczony atmosferą miejsca jak ona, chociaż nie przyznałby się
do tego nawet na mękach. Raz jeszcze spojrzeli na zegar.
 Już północ  powiedziała Irne.  Lazarus chyba zaraz wróci.
 No to w drogę.
Schody wspinały się wymyślną spiralą zdającą się zaprzeczać prawu ciążenia, jakby to
były nie schody, ale katedralne łuki spotykające się na sklepieniu. Wbiegając szybko po
stopniach, dotarli na pierwsze piętro. Ismael chwycił Irne za rękę i pociągnął ją za sobą. Im
wyżej szli, tym bardziej ściany zdawały się zawężać wokół nich, wywierając wrażenie, że oboje
wchodzą w gardziel kamiennego potwora, co jeszcze potęgowało odczuwaną przez nich
klaustrofobię.
 Jesteśmy już blisko  powiedział chłopak, nieomylnie odczytując pełne przerażenia
milczenie Irne.
Po trzydziestu sekundach, które dłużyły im się w nieskończoność, dotarli do drzwi
prowadzących na drugie piętro rezydencji i wydostali się wreszcie z przytłaczającej klatki
schodowej. Przed nimi rozciągał się główny korytarz wschodniego skrzydła. Horda
znieruchomiałych postaci czaiła się w cieniu.
 Powinniśmy się rozdzielić  odezwał się Ismael.
 Wiedziałam, że to zaproponujesz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl