[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głowie. Ale czy zdołałby pokonać Ricka w bójce? Nie dowie się tego,
jeśli nie spróbuje.
- On ma rację - wtrąciła się Diana, która zaczęła przechadzać się
po pokoju. - Co zrobisz, jeśli ci nie zapłacą? Pójdziesz na policję?
- Siadaj - warknął Rick. - Na policję nie pójdę ani ja, ani wy.
Tkwicie w tym po uszy. Na tym polega doskonałość tego planu.
- Nie bądz głupi - odparowała Diana, nie przerywając chodzenia.
- Masz słuszność. Tkwię w tym równie głęboko, jak ty. Ale ja nie
liczę na to, że ci dwoje mi coś zapłacą. - Krążyła za sofą, na której
siedział Dan. Poruszała się energicznie. - Ja bym była ostrożna,
Hanson - dodała. - Kiedy Norrisowie położą już łapę na pieniądzach,
czemu mieliby ci zapłacie?
Dan widział, że agent trawi słowa jego matki. To, co mówiła,
miało sporo sensu. Postanowił wzmocnić efekt,
- Przemyśl to. Głupio zrobiłeś, że nie domagałeś się od razu
swojego udziału. Jeśli coś stanie się któremuś z nas, na kogo zrzucą
winę? Oni znikną za granicą, a ty zostaniesz.
Trzasnęły drzwi samochodu. Najwyrazniej coś było nie tak, ale
Dan nie widział dokładnie co, bo okna przesłaniały koronkowe
firanki. Dostrzegł ciemną głowę Celeste na tylnym siedzeniu. Phil
obszedł samochód i zajrzał pod maskę. W głosie Shawny słychać było
złość. Dan mógł liczyć tylko na to, że jego szczęście się nie skończy i
auto nadal nie będzie chciało zapalić. Oraz na to, że z Celeste jest
Kumpel.
230
RS
- Puść nas, a dostaniesz swój udział - powiedziała spokojnie
Diana.
- Nie gadajcie bzdur, bo będę musiał was zastrzelić -
odpowiedział równie spokojnie Rick.
- A co zrobisz z tyloma trupami? - zapytała Diana.
- Zawsze mogę powiedzieć, że mnie zaatakowaliście - odparł
Rick.
- Nawet ja, kobieta? Nikt nie uwierzy, że musiałeś zastrzelić
kobietę. - Potknęła się i prawie upadła. - Cholerny but. - Uklęknęła,
żeby rozetrzeć kostkę. - Dan - syknęła z bólu. - Chyba skręciłam nogę.
Możesz mi pomóc?
Dan podniósł się, zakręciło mu się w głowie, ale szybko
odzyskał równowagę i podszedł do matki. Budziła w nim mieszane
uczucia. Był zły, że wplątała się w to wszystko, ale przecież nie
zdawała sobie sprawy z tego, że ropa pochodzi z nielegalnego zródła.
- Pozwól mi spojrzeć - powiedział, klękając obok niej. Kątem
oka dostrzegł pistolet wytrącony z ręki Phila Norrisa podczas bójki.
- Au! - krzyknęła, chociaż nawet jej nie dotknął. - Delikatniej,
synu.
Byli ukryci za sofą. Dan sięgnął po pistolet i wsunął go do
kieszeni.
- Trzeba obłożyć kostkę lodem - stwierdził, pomagając matce
wstać i usiąść na krześle.
- Nie myślcie, że puszczę was do kuchni - powiedział Rick. - Co
wam chodzi po głowie?
231
RS
- Więc ty idz po lód - zasugerował Dan.
Rick podszedł do drzwi: prowadzących do kuchni, jakby chciał
zatarasować sobą przejście.
- Raczej nie. Usiądz, Carson, Mam cię już powyżej dziurek w
nosie. Oboje usiądzcie i zamknijcie się.
Dan był gotów wyciągnąć pistolet, kiedy drzwi otworzyły się tak
gwałtownie, że Rick stracił równowagę. Zatoczył się w stronę Dana,
który błyskawicznie wymierzył mu silny cios w głowę rękojeścią
pistoletu. Rick upadł na podłogę, tracąc przytomność. Dan okręcił się
na pięcie i skoczył za sofę.
- Nie strzelaj - usłyszał głos Jessa Harpera.
- Jess! Skąd się tutaj wziąłeś?
- Przyjechałem z Celeste - odparł, podchodząc bliżej. Z kuchni
wysunął się Kenneth. Był poważnie ranny, ale trzymał się na nogach,
-Mamy posiłki.
Za nimi do pokoju wszedł Trell Sylvest. Dan wycelował w
niego, ale Jess uspokoił go gestem dłoni.
- Ukrył się w luku bagażowym mojego samolotu, a potem jechał
za nami wynajętym samochodem. Przyszedł z odsieczą.
- Celeste grozi niebezpieczeństwo - powiedział Trell. - Jeśli
mamy ją ocalić, musimy działać razem.
Dan przyjrzał się Trellowi. Nie był do końca pewien, czy może
mu ufać. Trell uniósł rękę. Trzymał w niej wiązkę kabli.
232
RS
- Zdjąłem kopułki rozdzielaczy zapłonów - wyjaśnił z
niepewnym uśmiechem. - Nie odjadą, ale musimy połączyć siły, żeby
Celeste nie stała się krzywda.
Dan opuścił broń. To był doprawdy dzień pełen niespodzianek.
- Dobrze. Phil i Shawna są uzbrojeni - dodał, spoglądając w
stronę okna. - Idą tutaj.
Trell schował się za drzwiami wejściowymi, a Jess i Kenneth
zniknęli w kuchni. Zamierzali spróbować dostać się do Celeste,
o ile została w samochodzie. Dan złapał Ricka za nogę i wciągnął go
za sofę. Potem przeskoczył przez nią i usiadł.
- Pozwól im wejść - powiedział do Trella. - Zajmij się Shawną.
- Nie ma sprawy. Faceta zostawiam na twojej głowie.
Dan przez chwilę się zawahał, ale nie było już czasu na
rozważanie, czy może zaufać, Trellowi. Wsunął pistolet pod udo i
rozsiadł się wygodnie.
Drzwi otworzyły się i weszła Shawna. Rozejrzała się dookoła. W
ręce trzymała odbezpieczoną broń. Diana i Dan siedzieli spokojnie na
sofie.
- Gdzie Rick? - zapytała.
- W kuchni - odpowiedział Dan. - Coś nie tak z samochodem?
Trell stał za drzwiami, kilkanaście centymetrów od Shawny.
Dan był pewien, że jeśli ona wyczuje jego obecność, Celeste zginie.
Wyjrzał przez okno. Ukochana stała koło samochodu i wpatrywała się
w dom, chociaż nie mogła dojrzeć Dana. Nim wyszła, próbowała
powiedzieć mu, że jest tu Jess, że jeszcze nie wszystko stracone. A
233
RS
teraz, mimo że dzieliło ich zaledwie dwadzieścia metrów, równie
dobrze mogłaby znajdować się po drugiej stronie oceanu.
- Wyglądasz na chorego z miłości - powiedziała okrutnie
Shawna. - Nic jej nie jest. I nie będzie, jeśli dostaniemy pieniądze.
Wiesz, Dan, zaangażowanie emocjonalne może stanowić poważny
problem dla biznesmena. Zwłaszcza takiego, na którym ciąży klątwa
związana z miłością. - Uśmiechnęła się złośliwie.
- Moim problemem nie jest niemożność obdarzenia uczuciem.
Rzecz w tym, że pomyliłem się w wyborze osoby, z którą powinienem
się związać.
Musiał za wszelką cenę zatrzymać na sobie jej uwagę. Kątem
oka dostrzegł, że Trell się nieco przesuwa, zajmuje lepszą pozycję do
skoku. Miał szansę złapać Shawnę, ale Celeste nie przestawało grozić
niebezpieczeństwo ze strony Phila. Dan dostrzegł przez firankę, że
Celeste odgarnia włosy z twarzy i spogląda w stronę lasu.
- Twój problem polega na tym, że zawsze wszystko dostawałeś
na tacy, w związku z czym uznałeś, że całe twoje życie potoczy się
gładko - powiedziała z rosnącym żarem Shawna.
Dan zdawał sobie sprawę z tego, że Shawna uważnie mu się
przygląda. Musiał być ostrożny.
- %7łal mi cię, Shawna. Dorastałaś w biedzie i dlatego wymyśliłaś
sobie nową osobowość.
- Daruj sobie współczucie.
Dan był zachwycony, że udało mu się ją rozgniewać. Jej słabym
punktem była duma. Zamierzał to wykorzystać.
234
RS
- Nawet jeśli uda wam się uciec z pieniędzmi, nie masz nic
więcej. Nie kochasz Phila. Nikogo nie kochasz. A zwłaszcza siebie.
Bo ty tego nie potrafisz. Miałaś wszystko. Byłaś kochana, a nawet
więcej, byłaś wielbiona. I odrzuciłaś to. Pewnie to prawda, że nie da
się uciec od swoich korzeni. Byłaś zdesperowanym dzieckiem,
głodnym dóbr materialnych i pozbawionym miłości. A teraz jesteś po
prostu starsza i jeszcze bardziej zdesperowana. %7łałosna.
- Zamknij się.
Shawna zaczęła się do niego zbliżać. Dan poczuł dreszcz
radości. Szła prosto w pułapkę.
- Zrezygnowałaś z życia, o jakim każdy marzy. Dałbym ci
wszystko, czego byś zapragnęła. Dałbym ci. Wystarczyło tylko
poprosić.
- Nikt nikomu nic nie daje za darmo - syknęła. - Ludzie mają
tylko to, co sobie sami wezmą. Takie jest życie. Nie mogłeś dać mi
nic poza swoją miłością. Oczywiście, miałeś wielkie marzenia,
obiecywałeś dużo, ale obietnicami nie można się pożywić, marzeń nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
głowie. Ale czy zdołałby pokonać Ricka w bójce? Nie dowie się tego,
jeśli nie spróbuje.
- On ma rację - wtrąciła się Diana, która zaczęła przechadzać się
po pokoju. - Co zrobisz, jeśli ci nie zapłacą? Pójdziesz na policję?
- Siadaj - warknął Rick. - Na policję nie pójdę ani ja, ani wy.
Tkwicie w tym po uszy. Na tym polega doskonałość tego planu.
- Nie bądz głupi - odparowała Diana, nie przerywając chodzenia.
- Masz słuszność. Tkwię w tym równie głęboko, jak ty. Ale ja nie
liczę na to, że ci dwoje mi coś zapłacą. - Krążyła za sofą, na której
siedział Dan. Poruszała się energicznie. - Ja bym była ostrożna,
Hanson - dodała. - Kiedy Norrisowie położą już łapę na pieniądzach,
czemu mieliby ci zapłacie?
Dan widział, że agent trawi słowa jego matki. To, co mówiła,
miało sporo sensu. Postanowił wzmocnić efekt,
- Przemyśl to. Głupio zrobiłeś, że nie domagałeś się od razu
swojego udziału. Jeśli coś stanie się któremuś z nas, na kogo zrzucą
winę? Oni znikną za granicą, a ty zostaniesz.
Trzasnęły drzwi samochodu. Najwyrazniej coś było nie tak, ale
Dan nie widział dokładnie co, bo okna przesłaniały koronkowe
firanki. Dostrzegł ciemną głowę Celeste na tylnym siedzeniu. Phil
obszedł samochód i zajrzał pod maskę. W głosie Shawny słychać było
złość. Dan mógł liczyć tylko na to, że jego szczęście się nie skończy i
auto nadal nie będzie chciało zapalić. Oraz na to, że z Celeste jest
Kumpel.
230
RS
- Puść nas, a dostaniesz swój udział - powiedziała spokojnie
Diana.
- Nie gadajcie bzdur, bo będę musiał was zastrzelić -
odpowiedział równie spokojnie Rick.
- A co zrobisz z tyloma trupami? - zapytała Diana.
- Zawsze mogę powiedzieć, że mnie zaatakowaliście - odparł
Rick.
- Nawet ja, kobieta? Nikt nie uwierzy, że musiałeś zastrzelić
kobietę. - Potknęła się i prawie upadła. - Cholerny but. - Uklęknęła,
żeby rozetrzeć kostkę. - Dan - syknęła z bólu. - Chyba skręciłam nogę.
Możesz mi pomóc?
Dan podniósł się, zakręciło mu się w głowie, ale szybko
odzyskał równowagę i podszedł do matki. Budziła w nim mieszane
uczucia. Był zły, że wplątała się w to wszystko, ale przecież nie
zdawała sobie sprawy z tego, że ropa pochodzi z nielegalnego zródła.
- Pozwól mi spojrzeć - powiedział, klękając obok niej. Kątem
oka dostrzegł pistolet wytrącony z ręki Phila Norrisa podczas bójki.
- Au! - krzyknęła, chociaż nawet jej nie dotknął. - Delikatniej,
synu.
Byli ukryci za sofą. Dan sięgnął po pistolet i wsunął go do
kieszeni.
- Trzeba obłożyć kostkę lodem - stwierdził, pomagając matce
wstać i usiąść na krześle.
- Nie myślcie, że puszczę was do kuchni - powiedział Rick. - Co
wam chodzi po głowie?
231
RS
- Więc ty idz po lód - zasugerował Dan.
Rick podszedł do drzwi: prowadzących do kuchni, jakby chciał
zatarasować sobą przejście.
- Raczej nie. Usiądz, Carson, Mam cię już powyżej dziurek w
nosie. Oboje usiądzcie i zamknijcie się.
Dan był gotów wyciągnąć pistolet, kiedy drzwi otworzyły się tak
gwałtownie, że Rick stracił równowagę. Zatoczył się w stronę Dana,
który błyskawicznie wymierzył mu silny cios w głowę rękojeścią
pistoletu. Rick upadł na podłogę, tracąc przytomność. Dan okręcił się
na pięcie i skoczył za sofę.
- Nie strzelaj - usłyszał głos Jessa Harpera.
- Jess! Skąd się tutaj wziąłeś?
- Przyjechałem z Celeste - odparł, podchodząc bliżej. Z kuchni
wysunął się Kenneth. Był poważnie ranny, ale trzymał się na nogach,
-Mamy posiłki.
Za nimi do pokoju wszedł Trell Sylvest. Dan wycelował w
niego, ale Jess uspokoił go gestem dłoni.
- Ukrył się w luku bagażowym mojego samolotu, a potem jechał
za nami wynajętym samochodem. Przyszedł z odsieczą.
- Celeste grozi niebezpieczeństwo - powiedział Trell. - Jeśli
mamy ją ocalić, musimy działać razem.
Dan przyjrzał się Trellowi. Nie był do końca pewien, czy może
mu ufać. Trell uniósł rękę. Trzymał w niej wiązkę kabli.
232
RS
- Zdjąłem kopułki rozdzielaczy zapłonów - wyjaśnił z
niepewnym uśmiechem. - Nie odjadą, ale musimy połączyć siły, żeby
Celeste nie stała się krzywda.
Dan opuścił broń. To był doprawdy dzień pełen niespodzianek.
- Dobrze. Phil i Shawna są uzbrojeni - dodał, spoglądając w
stronę okna. - Idą tutaj.
Trell schował się za drzwiami wejściowymi, a Jess i Kenneth
zniknęli w kuchni. Zamierzali spróbować dostać się do Celeste,
o ile została w samochodzie. Dan złapał Ricka za nogę i wciągnął go
za sofę. Potem przeskoczył przez nią i usiadł.
- Pozwól im wejść - powiedział do Trella. - Zajmij się Shawną.
- Nie ma sprawy. Faceta zostawiam na twojej głowie.
Dan przez chwilę się zawahał, ale nie było już czasu na
rozważanie, czy może zaufać, Trellowi. Wsunął pistolet pod udo i
rozsiadł się wygodnie.
Drzwi otworzyły się i weszła Shawna. Rozejrzała się dookoła. W
ręce trzymała odbezpieczoną broń. Diana i Dan siedzieli spokojnie na
sofie.
- Gdzie Rick? - zapytała.
- W kuchni - odpowiedział Dan. - Coś nie tak z samochodem?
Trell stał za drzwiami, kilkanaście centymetrów od Shawny.
Dan był pewien, że jeśli ona wyczuje jego obecność, Celeste zginie.
Wyjrzał przez okno. Ukochana stała koło samochodu i wpatrywała się
w dom, chociaż nie mogła dojrzeć Dana. Nim wyszła, próbowała
powiedzieć mu, że jest tu Jess, że jeszcze nie wszystko stracone. A
233
RS
teraz, mimo że dzieliło ich zaledwie dwadzieścia metrów, równie
dobrze mogłaby znajdować się po drugiej stronie oceanu.
- Wyglądasz na chorego z miłości - powiedziała okrutnie
Shawna. - Nic jej nie jest. I nie będzie, jeśli dostaniemy pieniądze.
Wiesz, Dan, zaangażowanie emocjonalne może stanowić poważny
problem dla biznesmena. Zwłaszcza takiego, na którym ciąży klątwa
związana z miłością. - Uśmiechnęła się złośliwie.
- Moim problemem nie jest niemożność obdarzenia uczuciem.
Rzecz w tym, że pomyliłem się w wyborze osoby, z którą powinienem
się związać.
Musiał za wszelką cenę zatrzymać na sobie jej uwagę. Kątem
oka dostrzegł, że Trell się nieco przesuwa, zajmuje lepszą pozycję do
skoku. Miał szansę złapać Shawnę, ale Celeste nie przestawało grozić
niebezpieczeństwo ze strony Phila. Dan dostrzegł przez firankę, że
Celeste odgarnia włosy z twarzy i spogląda w stronę lasu.
- Twój problem polega na tym, że zawsze wszystko dostawałeś
na tacy, w związku z czym uznałeś, że całe twoje życie potoczy się
gładko - powiedziała z rosnącym żarem Shawna.
Dan zdawał sobie sprawę z tego, że Shawna uważnie mu się
przygląda. Musiał być ostrożny.
- %7łal mi cię, Shawna. Dorastałaś w biedzie i dlatego wymyśliłaś
sobie nową osobowość.
- Daruj sobie współczucie.
Dan był zachwycony, że udało mu się ją rozgniewać. Jej słabym
punktem była duma. Zamierzał to wykorzystać.
234
RS
- Nawet jeśli uda wam się uciec z pieniędzmi, nie masz nic
więcej. Nie kochasz Phila. Nikogo nie kochasz. A zwłaszcza siebie.
Bo ty tego nie potrafisz. Miałaś wszystko. Byłaś kochana, a nawet
więcej, byłaś wielbiona. I odrzuciłaś to. Pewnie to prawda, że nie da
się uciec od swoich korzeni. Byłaś zdesperowanym dzieckiem,
głodnym dóbr materialnych i pozbawionym miłości. A teraz jesteś po
prostu starsza i jeszcze bardziej zdesperowana. %7łałosna.
- Zamknij się.
Shawna zaczęła się do niego zbliżać. Dan poczuł dreszcz
radości. Szła prosto w pułapkę.
- Zrezygnowałaś z życia, o jakim każdy marzy. Dałbym ci
wszystko, czego byś zapragnęła. Dałbym ci. Wystarczyło tylko
poprosić.
- Nikt nikomu nic nie daje za darmo - syknęła. - Ludzie mają
tylko to, co sobie sami wezmą. Takie jest życie. Nie mogłeś dać mi
nic poza swoją miłością. Oczywiście, miałeś wielkie marzenia,
obiecywałeś dużo, ale obietnicami nie można się pożywić, marzeń nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]