[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Okay, teraz już chciałam ją walnąć. Za to, co powiedziała o Jasonie.
Ale zanim zdążyłam rzucić jej się do gardła, stanęła między nami Darlene, mówiąc:
- W sumie, Amy, cieszę się, że na siebie wpadłyśmy. W kinie jest nowy film z
Brittany Murphy i tak się zastanawiałam, czy nie chciałabyś jutro wybrać się na niego ze mną.
Popatrzyłam na Darlene, osłupiała. Lauren też. Alyssa, Mark, Sean i Todd tak samo.
No ale Todd zawsze gapi się na Darlene, więc to się nie liczy.
- Hm - mruknęłam, totalnie zbita z tropu takim obrotem sytuacji. - Taa. Jasne. Z miłą
chęcią.
- Darlene - odezwała się Lauren lodowato. - Co ty wyrabiasz?
- Umawiam się do kina z przyjaciółką - odparła Darlene. W jej głosie nie było nic z
tonu słodkiej idiotki. - Masz coś przeciwko?
Lauren zmrużyła mocno utuszowane rzęsy.
Ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Alyssa odsunęła się od niej i stanęła przy
mnie.
- Hej - powiedziała. - A ja mogę też iść z wami, dziewczyny?
Darlene spojrzała na mnie. Ja spojrzałam na Darlene.
I zdałam sobie sprawę, że tu przecież wcale nie chodzi o kino.
No cóż, o kino też. Ale w pewnym sensie - wcale nie.
- Jasne - zwróciłam się do Alyssy. - Możesz iść. - A potem, przypominając sobie radę
z Książki, dodałam: - Im nas więcej, tym weselej.
- Zwietnie - oświadczyła Alyssa i uśmiechnęła się do mnie. To był pierwszy uśmiech,
jaki zobaczyłam na jej twarzy od paru dni.
- Co się tu wyrabia? Czy wyście się wszyscy nawdychali kleju? - spytała Lauren
niecierpliwym tonem.
Darlene ją zignorowała.
- A co teraz robicie? - spytała mnie i Jasona.
- Chcieliśmy iść na kawę... - powiedział Jason, wskazując na drzwi Coffee Pot.
- Och, mniam! - oblizała wargi Darlene. - Kawa świetnie by mi zrobiła. A ty co,
Alysso?
- Uwielbiam kawę - stwierdziła Alyssa. - Mogę iść z wami?
Jason spojrzał na mnie, unosząc brwi. Wzruszyłam ramionami.
- Jasne - rzekł.
- Super! - Alyssa pchnęła drzwi Coffee Pot, kawiarni, w której z całą pewnością jej
noga nigdy wcześniej nie postała, i weszła do środka. Po piętach dreptała jej Darlene...
Ale ona jeszcze zatrzymała się na progu i spojrzała na Seana iTodda.
- Idziecie? - spytała. - Czy nie?
Todd przeniósł wzrok z Darlene na Marka i z powrotem na Darlene. Potem,
wzruszając ramionami, powiedział do Marka:
- Wybacz, stary.
A potem on i Sean poszli za Darlene do środka.
Jason i ja spojrzeliśmy po sobie. A potem on otworzył mi drzwi i oznajmił:
- Panie przodem.
Weszłam do kawiarni. Darlene i Alyssa, i Sean, i Todd znalezli stolik przy oknie.
Pomachali do nas - jakbyśmy mogli ich nie znalezć, zwłaszcza że byli tam jedynymi ludzmi
poza Kirsten, która powiedziała do nas:
- O, cześć! To, co zwykle?
- To, co zwykle - odparł Jason. A potem dodał, wskazując stolik zajęty przez Darlene:
- I jesteśmy z nimi.
Kirsten uniosła brwi.
- Nowi przyjaciele? - powiedziała z taką miną, jakby była pod wrażeniem. - A wy mi
próbowaliście wmawiać, że nie jesteście popularni!
A potem poszła wziąć od nich zamówienie. Jakby nigdy nic.
Jakby nigdy nic założyła, że po prostu byliśmy skromni, nie chcąc się przyznawać do
popularności.
Wtedy powiedziałam do Jasona:
- Zaczekaj momencik.
I wybiegłam na zewnątrz.
- Hej - zwróciłam się do Lauren i Marka, którzy powoli zbierali się do odejścia.
Lauren obróciła się na pięcie. A ja zobaczyłam coś, czego nigdy w życiu nie
spodziewałam się zobaczyć.
Ona płakała.
- Co? - spytała ostro.
- Ja tylko... - Przełknęłam ślinę. - Ja tylko chciałam spytać, czy nie macie ochoty do
nas dołączyć.
- Czyś ty kompletnie postrada...
Ale zanim Lauren zdążyła skończyć, Mark objął ją ramieniem i powiedział:
- Dzięki, Amy. Bardzo chętnie.
- Ale... - zająknęła się Lauren.
Mark chyba musiał naprawdę mocno ją ścisnąć, bo dodała tylko:
- A co mi tam.
I poszli za mną do Pot.
Co dowodzi, że niezależnie od tego, co mówią inni... Te rady z Książki naprawdę
działają.
36
Niedziela, 3 września, 12.00 w nocy
Poszłam wczoraj póznym wieczorem do łazienki i wyjrzałam przez okno - z
przyzwyczajenia. Wcale nie szpiegowałam Jasona.
A on zakleił okna wielkimi arkuszami pakowego papieru.
Ale nie ma sprawy. Bo na papierze nakleił fosforyzującymi po ciemku gwiazdkami:
Dobranoc, Kręciołku.
Podziękowania
Serdecznie dziękuję Beth Ader, Jennifer Brown, Barb Cabot, Michele Jaffe, Laurze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
Okay, teraz już chciałam ją walnąć. Za to, co powiedziała o Jasonie.
Ale zanim zdążyłam rzucić jej się do gardła, stanęła między nami Darlene, mówiąc:
- W sumie, Amy, cieszę się, że na siebie wpadłyśmy. W kinie jest nowy film z
Brittany Murphy i tak się zastanawiałam, czy nie chciałabyś jutro wybrać się na niego ze mną.
Popatrzyłam na Darlene, osłupiała. Lauren też. Alyssa, Mark, Sean i Todd tak samo.
No ale Todd zawsze gapi się na Darlene, więc to się nie liczy.
- Hm - mruknęłam, totalnie zbita z tropu takim obrotem sytuacji. - Taa. Jasne. Z miłą
chęcią.
- Darlene - odezwała się Lauren lodowato. - Co ty wyrabiasz?
- Umawiam się do kina z przyjaciółką - odparła Darlene. W jej głosie nie było nic z
tonu słodkiej idiotki. - Masz coś przeciwko?
Lauren zmrużyła mocno utuszowane rzęsy.
Ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Alyssa odsunęła się od niej i stanęła przy
mnie.
- Hej - powiedziała. - A ja mogę też iść z wami, dziewczyny?
Darlene spojrzała na mnie. Ja spojrzałam na Darlene.
I zdałam sobie sprawę, że tu przecież wcale nie chodzi o kino.
No cóż, o kino też. Ale w pewnym sensie - wcale nie.
- Jasne - zwróciłam się do Alyssy. - Możesz iść. - A potem, przypominając sobie radę
z Książki, dodałam: - Im nas więcej, tym weselej.
- Zwietnie - oświadczyła Alyssa i uśmiechnęła się do mnie. To był pierwszy uśmiech,
jaki zobaczyłam na jej twarzy od paru dni.
- Co się tu wyrabia? Czy wyście się wszyscy nawdychali kleju? - spytała Lauren
niecierpliwym tonem.
Darlene ją zignorowała.
- A co teraz robicie? - spytała mnie i Jasona.
- Chcieliśmy iść na kawę... - powiedział Jason, wskazując na drzwi Coffee Pot.
- Och, mniam! - oblizała wargi Darlene. - Kawa świetnie by mi zrobiła. A ty co,
Alysso?
- Uwielbiam kawę - stwierdziła Alyssa. - Mogę iść z wami?
Jason spojrzał na mnie, unosząc brwi. Wzruszyłam ramionami.
- Jasne - rzekł.
- Super! - Alyssa pchnęła drzwi Coffee Pot, kawiarni, w której z całą pewnością jej
noga nigdy wcześniej nie postała, i weszła do środka. Po piętach dreptała jej Darlene...
Ale ona jeszcze zatrzymała się na progu i spojrzała na Seana iTodda.
- Idziecie? - spytała. - Czy nie?
Todd przeniósł wzrok z Darlene na Marka i z powrotem na Darlene. Potem,
wzruszając ramionami, powiedział do Marka:
- Wybacz, stary.
A potem on i Sean poszli za Darlene do środka.
Jason i ja spojrzeliśmy po sobie. A potem on otworzył mi drzwi i oznajmił:
- Panie przodem.
Weszłam do kawiarni. Darlene i Alyssa, i Sean, i Todd znalezli stolik przy oknie.
Pomachali do nas - jakbyśmy mogli ich nie znalezć, zwłaszcza że byli tam jedynymi ludzmi
poza Kirsten, która powiedziała do nas:
- O, cześć! To, co zwykle?
- To, co zwykle - odparł Jason. A potem dodał, wskazując stolik zajęty przez Darlene:
- I jesteśmy z nimi.
Kirsten uniosła brwi.
- Nowi przyjaciele? - powiedziała z taką miną, jakby była pod wrażeniem. - A wy mi
próbowaliście wmawiać, że nie jesteście popularni!
A potem poszła wziąć od nich zamówienie. Jakby nigdy nic.
Jakby nigdy nic założyła, że po prostu byliśmy skromni, nie chcąc się przyznawać do
popularności.
Wtedy powiedziałam do Jasona:
- Zaczekaj momencik.
I wybiegłam na zewnątrz.
- Hej - zwróciłam się do Lauren i Marka, którzy powoli zbierali się do odejścia.
Lauren obróciła się na pięcie. A ja zobaczyłam coś, czego nigdy w życiu nie
spodziewałam się zobaczyć.
Ona płakała.
- Co? - spytała ostro.
- Ja tylko... - Przełknęłam ślinę. - Ja tylko chciałam spytać, czy nie macie ochoty do
nas dołączyć.
- Czyś ty kompletnie postrada...
Ale zanim Lauren zdążyła skończyć, Mark objął ją ramieniem i powiedział:
- Dzięki, Amy. Bardzo chętnie.
- Ale... - zająknęła się Lauren.
Mark chyba musiał naprawdę mocno ją ścisnąć, bo dodała tylko:
- A co mi tam.
I poszli za mną do Pot.
Co dowodzi, że niezależnie od tego, co mówią inni... Te rady z Książki naprawdę
działają.
36
Niedziela, 3 września, 12.00 w nocy
Poszłam wczoraj póznym wieczorem do łazienki i wyjrzałam przez okno - z
przyzwyczajenia. Wcale nie szpiegowałam Jasona.
A on zakleił okna wielkimi arkuszami pakowego papieru.
Ale nie ma sprawy. Bo na papierze nakleił fosforyzującymi po ciemku gwiazdkami:
Dobranoc, Kręciołku.
Podziękowania
Serdecznie dziękuję Beth Ader, Jennifer Brown, Barb Cabot, Michele Jaffe, Laurze [ Pobierz całość w formacie PDF ]