[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łóżka. Dla Red było jednak zbyt wcześnie, żeby położyć się
spać, toteż zeszła znowu na dół. Miała cichą nadzieję, że Linus
przeniósł się z saloniku do gabinetu matki, gdzie czasem
pracował, ale zastała go przed telewizorem. Zawahała się w
progu, lecz gestem zaprosił ją do środka.
- Felicja mówiła mi, że występowałaś w jakimś australijskim
serialu - powiedział, gdy przysiadła sztywno na kanapie przy
ścianie.
- Owszem.
- Tylko tyle? Nic mi nie opowiesz?
- Nie, ponieważ tak naprawdę wcale cię to nie interesuje.
Popatrzył na nią uważniej.
- Zostaliśmy skazani na swoje towarzystwo, niewiele o sobie
nawzajem wiedząc.
- Nie mam żadnych referencji, jeśli o to ci chodzi -
odpowiedziała szorstko.
- Wiem. - Uśmiechnął się. - Ale gdybyś opowiedziała mi coś
o sobie, to chętnie bym posłuchał.
- Dlaczego? - Wyczuwała, że Linus czaruje, i natychmiast
obudziły się w niej podejrzenia.
- Bo chciałbym coś o tobie wiedzieć. Urodziłaś się w Australii
czy też rodzice są emigrantami?
- Urodziłam się tam. - Postanowiła go czymś zaskoczyć.
- A moi starzy, oboje, są potomkami więzniów, których
przetransportowano do kolonii karnej w 1787 roku.
RS
55
Nie wyglądał bynajmniej na zdziwionego.
- Czyli że twoi prapradziadkowie należeli do pierwszych
osadników.
Pozwoliła, by jej australijski akcent zabrzmiał w całej pełni.
- Prawda. Zrośliśmy się z Australią jak, nie przymierzając,
kangury.
Uśmiechnął się szeroko.
- Pochodzisz zatem z twardego plemienia. Musisz być z tego
dumna.
- Z czego? %7łe moimi przodkami byli więzniowie?
- Czemu nie? W historii wszystkich rodzin, gdyby tak dobrze
pogrzebać, znalazłyby się jakieś czarne owce... Masz zamiar
wrócić do Australii?
Zaśmiała się niewesoło.
- Będę musiała, chyba że się gdzieś zahaczę.
- Z powodu braku pieniędzy?
- Nie. - Pokręciła głową. - Ze względu na mojego ojca. Dał mi
na Anglię rok. Nie uda mi się, no to wracam.
- Rozumiem... - Patrzył na nią przez chwilę, po czym wstał. -
Napijesz się czegoś?
- Chętnie szkockiej.
Nalał szklaneczkę i podszedł, żeby jej ją podać, ale nie oddalił
się od razu.
- Nie bardzo udała się nam próba zawieszenia broni -
powiedział. - Może moglibyśmy spróbować jeszcze raz?
- Czemu mi to proponujesz?
Stał tak blisko, że nagle poczuła się niepewnie, ale tylko
wzruszył ramionami.
- Bo cenię twoją serdeczność wobec Felicji. Bo...
- Nie potrzeba mi wdzięczności... - przerwała ostro.
- Możliwe. Ale jestem ci wdzięczny, czy tego chcesz, czy
nie... A poza tym... - dodał powoli - poza tym zaczynam myśleć,
że być może zle cię osądzałem.
RS
56
Odchylając się na oparcie i zakładając nogę na nogę, Red
wybuchnęła nieszczerym śmiechem.
- To znaczy, że nie wydaje ci się już, że jestem malowaną
lalą, która chce wykorzystać znajomość z tobą? Zacząłeś
podejrzewać, że być może obrażałeś mnie bezpodstawnie?
Patrzył na jej długie nogi.
- No... właśnie.
- Ale wciąż nie jesteś do końca pewien - zakpiła. - Czy też
może uważasz, że przeproszenie mnie byłoby poniżej twojej
godności?
- Jestem gotów traktować cię z szacunkiem.
- Uniżenie dziękuję. W zamian obiecuję, że nie poproszę cię,
żebyś zrobił ze mnie gwiazdę. - Roześmiała się prowokacyjnie. -
Zresztą, prawdę mówiąc, nie wierzę, że umiałbyś wykreować
gwiazdę.
Jego oczy zwęziły się na moment.
- To by zależało wyłącznie od tego, czy ktoś, z kim miałbym
pracować, stanowiłby odpowiedni materiał.
- Nie wyzłośliwiaj się - powiedziała, chociaż dałaby się
pokroić w talarki za cień nadziei na to, że mogłaby się
sprawdzić. - A skoro masz mnie za zero, to co tu mówić o
szacunku.
Linus podniósł ręce, jakby się poddawał.
- Jesteś niesamowita. Wierz mi jednak, to nie była z mojej
strony czcza przechwałka. Paru osobom moje filmy naprawdę
przyniosły sławę. - Wymienił kilka nazwisk znanych aktorów. -
Słyszałaś o nich?
Trudno było nie słyszeć.
- Wspaniale. Ale przecież nie pracują wyłącznie u ciebie.
- To prawda. Tyle że role w kręconych u nas serialach
przyniosły im popularność, pozwoliły zwrócić na siebie uwagę
innych producentów. To był ten dobry start, bez którego nie ma
kariery.
Red zamyśliła się na moment.
RS
57
- Zapewne - powiedziała. - Skoro jednak tamci aktorzy
zdobyli sławę, to musieli być utalentowani. Z próżnego i
Salomon nie naleje.
- Naturalnie. Gdyby nie mieli talentu, to bym ich nie
zatrudnił.
- No właśnie! - Uśmiechnęła się triumfalnie. - Nie jesteś więc
nikim innym, jak tylko łowcą talentów. A wszyscy ci ludzie i
tak wcześniej czy pózniej by sobie poradzili.
Nie wyglądał na urażonego.
- Widzę, że nie jesteś przekonana o mojej wielkości. Będę się
musiał zastanowić, jak ci to udowodnić - powiedział i zmienił
temat: - Umiesz grać w szachy?
- Umiem.
- No to chodz, zagramy. - Wstał i pociągnął ją za rękę. Jego
dłoń była mocna i ciepła. Zaraz jednak puścił jej rękę,
przystawił do małego stolika dwa krzesła z prostymi oparciami i
rozstawił szachownicę.
- Ostrzegam, jestem dobra w te klocki - uprzedziła, siadając
naprzeciwko niego.
- Skromność godna podziwu - zakpił, ale już po kilku ruchach
popatrzył na nią z uwagą. - Niezle. Kto cię uczył tej gry?
- Mama. Czasem grałam też z ojcem... po jej śmierci.
Ton jej głosu musiał go zaniepokoić, gdyż natychmiast utkwił
wzrok w jej twarzy. Z brodą wspartą na dłoni była tak
zaabsorbowana grą, że nie dostrzegła napięcia, z jakim się jej
przyglądał.
- Twój ruch - powiedziała, spoglądając spod ciemnych rzęs, i
nagle natknęła się na to skupione, uważne spojrzenie, którym od
pewnego czasu ją lustrował. Słowa uwięzły jej w gardle i
poczuła przyspieszone bicie serca. W tej samej sekundzie Linus
opuścił wzrok na szachownicę i przesunął figurę.
- Szach i mat!
Powoli spuściła oczy, lecz dopiero po sekundzie przytomnie
oceniła grę i kiwnęła głową.
RS
58
- Wygrałeś - powiedziała nienaturalnie schrypniętym głosem i
wstała. Była dziwnie poruszona i czuła, że musi jak najszybciej
odejść. - Dobranoc, Linusie.
- Czy wiesz... - Zawahał się i wybuchnął śmiechem. - Czy
wiesz, że spędziliśmy ze sobą prawie trzy godziny bez
sprzeczki?
Z rozjaśnioną nagle twarzą wydała mu się piękna.
- Trafiło się ślepej kurze ziarno - powiedziała, kręcąc głową, i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl