[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obserwować, to wolisz, żebyśmy ci się pokazali z najlepszej, czy z
najgorszej strony?
Skye z niepokojem spojrzała na innych, ale niepotrzebnie się
denerwowała.
- Błagam, powiedz, że chcesz poznać nas od najgorszej strony -
odezwała się Jessica, piękna żona Michaela, która również była psychiatrą.
Obdarzyła Kyle a zniewalającym uśmiechem. - Dobrze się zabawimy, a
całą winę zrzucimy na ciebie. Powiemy, że chcieliśmy dostarczyć ci
ciekawego materiału do obserwacji. Tak się cieszę, że tu jesteś!
Atmosfera się rozluzniła, niektórzy wybuchnęli śmiechem.
- Jeśli jeszcze coś mogę dla ciebie zrobić, wystarczy powiedzieć -
zapewnił Kyle, również w świetnym humorze.
- W takim razie nalegam, żebyś ze mną zatańczył - oznajmiła piękna
Jessica.
- Z przyjemnością. - Kyle spojrzał na nią porozumiewawczo.
- Jessie, zostaw tego biedaka w spokoju - zaprotestował Michael.
Kyle zesztywniał, nie przyzwyczajony do tego, by ktokolwiek, a
zwłaszcza przystojny wielkolud, nazywał go biedakiem". Tymczasem
Michael, nie zauważywszy, jak jego słowa podziałały na Kyle'a, mówił
dalej:
- Musisz tańczyć z nią bardzo ostrożnie, jeśli chcesz uniknąć kontuzji
stóp. Wiesz, kiedy ją poznałem, zrzuciła mnie ze schodów, omal nie
złamała mi nogi i nabiła mi kilka siniaków. Mógłbym wyliczać jeszcze
długo, ale chcę oszczędzić jej wstydu. Jest niebezpieczna, kiedy
zachowuje się grzecznie. Strach pomyśleć, co będzie, jeśli zechce ci się
pokazać od najgorszej strony. Mam nadzieję, że jesteś dobrze ubez-
pieczony. I nie mów pózniej, że cię nie ostrzegałem!
Kyle rozluznił się i zaśmiał, Skye natomiast poczuła że ogarniają ją
sprzeczne uczucia. Była wdzięczna że Michael i Jessica rozładowali
napiętą atmosferę, ale jednocześnie czuła się odsunięta na drugi plan.
Ukłuła ją zazdrość. Dlaczego ona nie potrafi zachowywać się tak
swobodnie w towarzystwie Kyle'a? Pocieszała się, że nie powinna być
zazdrosna o Jessikę. Wszyscy przecież wiedzieli, że państwo Knight są
wyjątkowo dobrze dobranym i szczęśliwym małżeństwem.
Po raz pierwszy starała się odgadnąć, jak też mógł czuć się Kyle. Ludzie
rzadko zachowywali się przy nim naturalnie. Kiedy poznawał kogoś
nowego, ten ktoś zwykle miał nad nim przewagę, ponieważ dużo o nim
wiedział, choć na ogół były to informacje nieprawdziwe, zaczerpnięte z
brukowców.
Przypomniała sobie, jak Kyle zesztywniał, kiedy przez chwilę wydawało
mu się, że Michael wyraża się o nim z wyższością i pobłażaniem.
Zapewne często się zdarzało, że nowi znajomi usiłowali mu udowodnić, że
nie jest lepszy od nich, albo starali się mu zaimponować. Stwierdziła, że
doskonale radził sobie w takich sytuacjach. Najwyrazniej od czasu ich
pierwszego spotkania udało mu się dojrzeć.
Z zamyślenia wyrwał ją dotyk męskiego ramienia, obejmującego ją w
talii. Kyle poprowadził ją do sąsiedniej sali, gdzie właśnie zaczęto
podawać kolację.
- Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłaś - wyszeptał jej do ucha. -
Zapowiada się bardzo miły wieczór.
- Wdzisz tu ciekawy materiał do swoich badań? - zapytała uszczypliwie.
- Nie bądz złośliwa - zganił ją z uśmiechem. - To do ciebie nie pasuje.
Chciałem tylko powiedzieć, że polubiłem twoich przyjaciół i z
przyjemnością spędzę czas w miłej, leniwej atmosferze.
- Nie nastawiaj się na lenistwo - ostrzegła go. - Po kolacji zaczną się
tańce.
- Jak mógłbym o tym zapomnieć. - Roześmiał się. -Mam w
perspektywie taniec z uroczą Jessiką, co może okazać się tragiczne w
skutkach.
Ten komentarz wcale się Skye nie spodobał, chociaż powtarzała sobie,
że przecież nie jest to randka, tylko grzecznościowe spotkanie z
przyjacielem brata, więc Kyle nie ma wobec niej żadnych zobowiązań.
Kyle jakby czytał w jej myślach. Przyciągnął ją do siebie i wyszeptał
prosto do ucha:
- Czy już ci mówiłem, że pięknie dziś wyglądasz? To pytanie jeszcze
bardziej ją zirytowało.
- Dobrze wiesz, że nie mówiłeś - warknęła, ale natychmiast się
opanowała. Przecież wcale nie to chciała powiedzieć. - Zresztą wcale nie
wyglądam pięknie - dodała bez zastanowienia co tylko pogorszyło
sytuację.
- Ależ wyglądasz. - Jego ciepły oddech na jej uchu wywołał u niej gęsią
skórkę. Chciała się od niego odsunąć, ale trzymał ją mocno. - Czy to nowa
suknia? Chciałbym myśleć, że kupiłaś ją specjalnie dla mnie.
- Potrzebowałam nowej sukienki - wyjaśniła ale musiała przyznać, że
gdyby nie on, nigdy nie zdecydowałaby się na tak śmiałą kreację z
głębokim dekoltem na plecach i rozcięciem z boku, które na pewno bardzo
ułatwi jej taniec.
Przez chwilę spoglądali sobie w oczy i Skye miała wrażenie, jakby nagle
cały świat zniknął i zostali tylko oni dwoje. Gwar rozmów przywołał ją do
rzeczywistości. Przypomniała sobie, że już kiedyś tak się przy nim czuła.
Nie zapomniała jak to się wtedy skończyło. Szybko odwróciła wzrok,
zdążyła jednak dostrzec iskierki w jego oczach.
Kolację zjadła bez apetytu, nie czując smaku potraw, które kelnerzy
sprawnie nakładali na talerze gości. Siedzący naprzeciw Kyle przyglądał
jej się z rosnącym niepokojem, ale pogrążona w myślach wcale tego nie
zauważyła.
Zastanawiała się, dlaczego tak gwałtownie zareagowała na jego
bliskość. Musiała w końcu przyznać, że bardzo jej się podobał, i na domiar
złego chyba to zauważył. Właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze. Nie,
to niemożliwe, żeby jej się podobał. To na pewno tylko chwilowa słabość.
%7łeby ją przezwyciężyć, wdała się w ożywioną rozmowę z Michaelem i
nowym lekarzem szpitala, Calumem McNeilem.
Zauważyła, że Kyle'a zabawiają rozmową dwie piękne kobiety; urocza
Jessica oraz żona jednego z konsultantów. Robiły to tak skutecznie, że
niemal przestał ją zauważać.
Skye lak bardzo wyprowadziło to z równowagi, że postanowiła
ignorować go przez resztę wieczoru.
Okazało się to trudniejsze, niż się spodziewała. Kiedy po kolacji
rozległy się dzwięki szkockiej muzyki, Kyle porwał ją do tańca tak
szybko, że nie zdążyła zaprotestować. Wkrótce, urzeczona skocznymi
rytmami, zapomniała o swym postanowieniu. Grano jedną melodię po
drugiej i Skye tańczyła z coraz to innymi partnerami. Kyle również nie
podpierał ścian.
Kiedy na chwilę umilkła muzyka, skierował się ku niej, wyraznie chcąc
zaprosić ją do tańca, ale wystraszona perspektywą ponownej bliskości
stchórzyła i szybko poprosiła do tańca Caluma. Mijając Kyle'a, posłała mu
figlarny uśmiech i z przyjemnością ruszyła w tany w ramionach nowego
partnera. Po chwili jednak dobry humor prysł, kiedy zobaczyła, że Kyle
prowadzi na parkiet Jessikę. Trochę za często prosił do tańca tę piękną
brunetkę. Poszukała wzrokiem Michaela, by sprawdzić, jak on reaguje na
tę sytuację, ale mąż Jessiki całą uwagę skupił na tańcu z ładną, filigranową
lekarką, która niedawno zaczęła u nich pracę.
Nagle nie wiadomo skąd rozległ się dzwonek telefonu i Calum
sprowadził ją z parkietu. Przeprosił ją, wyjął z kieszeni telefon
komórkowy i spojrzał na nią z pełnym skruchy uśmiechem.
- Przykro mi, ale mam dzisiaj dyżur telefoniczny - wyjaśnił. Po minucie
rozmowy i kolejnych przeprosinach szybko wyszedł z sali.
Kyle zauważył zniknięcie Caluma i natychmiast znalazł się przy jej
boku.
- Opuszczona? - zapytał ciepłym tonem. Wyjaśniła mu, dlaczego Calum
musiał wyjść. Jako lekarz przyjęła to ze zrozumieniem. - Do tego trzeba
się chyba długo przyzwyczajać - stwierdził z namysłem Kyle.
- To wcale nie jest takie trudne! - Roześmiała się beztrosko. - Zresztą,
jeśli ktoś nie toleruje długich godzin pracy i ciągłej gotowości do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
obserwować, to wolisz, żebyśmy ci się pokazali z najlepszej, czy z
najgorszej strony?
Skye z niepokojem spojrzała na innych, ale niepotrzebnie się
denerwowała.
- Błagam, powiedz, że chcesz poznać nas od najgorszej strony -
odezwała się Jessica, piękna żona Michaela, która również była psychiatrą.
Obdarzyła Kyle a zniewalającym uśmiechem. - Dobrze się zabawimy, a
całą winę zrzucimy na ciebie. Powiemy, że chcieliśmy dostarczyć ci
ciekawego materiału do obserwacji. Tak się cieszę, że tu jesteś!
Atmosfera się rozluzniła, niektórzy wybuchnęli śmiechem.
- Jeśli jeszcze coś mogę dla ciebie zrobić, wystarczy powiedzieć -
zapewnił Kyle, również w świetnym humorze.
- W takim razie nalegam, żebyś ze mną zatańczył - oznajmiła piękna
Jessica.
- Z przyjemnością. - Kyle spojrzał na nią porozumiewawczo.
- Jessie, zostaw tego biedaka w spokoju - zaprotestował Michael.
Kyle zesztywniał, nie przyzwyczajony do tego, by ktokolwiek, a
zwłaszcza przystojny wielkolud, nazywał go biedakiem". Tymczasem
Michael, nie zauważywszy, jak jego słowa podziałały na Kyle'a, mówił
dalej:
- Musisz tańczyć z nią bardzo ostrożnie, jeśli chcesz uniknąć kontuzji
stóp. Wiesz, kiedy ją poznałem, zrzuciła mnie ze schodów, omal nie
złamała mi nogi i nabiła mi kilka siniaków. Mógłbym wyliczać jeszcze
długo, ale chcę oszczędzić jej wstydu. Jest niebezpieczna, kiedy
zachowuje się grzecznie. Strach pomyśleć, co będzie, jeśli zechce ci się
pokazać od najgorszej strony. Mam nadzieję, że jesteś dobrze ubez-
pieczony. I nie mów pózniej, że cię nie ostrzegałem!
Kyle rozluznił się i zaśmiał, Skye natomiast poczuła że ogarniają ją
sprzeczne uczucia. Była wdzięczna że Michael i Jessica rozładowali
napiętą atmosferę, ale jednocześnie czuła się odsunięta na drugi plan.
Ukłuła ją zazdrość. Dlaczego ona nie potrafi zachowywać się tak
swobodnie w towarzystwie Kyle'a? Pocieszała się, że nie powinna być
zazdrosna o Jessikę. Wszyscy przecież wiedzieli, że państwo Knight są
wyjątkowo dobrze dobranym i szczęśliwym małżeństwem.
Po raz pierwszy starała się odgadnąć, jak też mógł czuć się Kyle. Ludzie
rzadko zachowywali się przy nim naturalnie. Kiedy poznawał kogoś
nowego, ten ktoś zwykle miał nad nim przewagę, ponieważ dużo o nim
wiedział, choć na ogół były to informacje nieprawdziwe, zaczerpnięte z
brukowców.
Przypomniała sobie, jak Kyle zesztywniał, kiedy przez chwilę wydawało
mu się, że Michael wyraża się o nim z wyższością i pobłażaniem.
Zapewne często się zdarzało, że nowi znajomi usiłowali mu udowodnić, że
nie jest lepszy od nich, albo starali się mu zaimponować. Stwierdziła, że
doskonale radził sobie w takich sytuacjach. Najwyrazniej od czasu ich
pierwszego spotkania udało mu się dojrzeć.
Z zamyślenia wyrwał ją dotyk męskiego ramienia, obejmującego ją w
talii. Kyle poprowadził ją do sąsiedniej sali, gdzie właśnie zaczęto
podawać kolację.
- Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłaś - wyszeptał jej do ucha. -
Zapowiada się bardzo miły wieczór.
- Wdzisz tu ciekawy materiał do swoich badań? - zapytała uszczypliwie.
- Nie bądz złośliwa - zganił ją z uśmiechem. - To do ciebie nie pasuje.
Chciałem tylko powiedzieć, że polubiłem twoich przyjaciół i z
przyjemnością spędzę czas w miłej, leniwej atmosferze.
- Nie nastawiaj się na lenistwo - ostrzegła go. - Po kolacji zaczną się
tańce.
- Jak mógłbym o tym zapomnieć. - Roześmiał się. -Mam w
perspektywie taniec z uroczą Jessiką, co może okazać się tragiczne w
skutkach.
Ten komentarz wcale się Skye nie spodobał, chociaż powtarzała sobie,
że przecież nie jest to randka, tylko grzecznościowe spotkanie z
przyjacielem brata, więc Kyle nie ma wobec niej żadnych zobowiązań.
Kyle jakby czytał w jej myślach. Przyciągnął ją do siebie i wyszeptał
prosto do ucha:
- Czy już ci mówiłem, że pięknie dziś wyglądasz? To pytanie jeszcze
bardziej ją zirytowało.
- Dobrze wiesz, że nie mówiłeś - warknęła, ale natychmiast się
opanowała. Przecież wcale nie to chciała powiedzieć. - Zresztą wcale nie
wyglądam pięknie - dodała bez zastanowienia co tylko pogorszyło
sytuację.
- Ależ wyglądasz. - Jego ciepły oddech na jej uchu wywołał u niej gęsią
skórkę. Chciała się od niego odsunąć, ale trzymał ją mocno. - Czy to nowa
suknia? Chciałbym myśleć, że kupiłaś ją specjalnie dla mnie.
- Potrzebowałam nowej sukienki - wyjaśniła ale musiała przyznać, że
gdyby nie on, nigdy nie zdecydowałaby się na tak śmiałą kreację z
głębokim dekoltem na plecach i rozcięciem z boku, które na pewno bardzo
ułatwi jej taniec.
Przez chwilę spoglądali sobie w oczy i Skye miała wrażenie, jakby nagle
cały świat zniknął i zostali tylko oni dwoje. Gwar rozmów przywołał ją do
rzeczywistości. Przypomniała sobie, że już kiedyś tak się przy nim czuła.
Nie zapomniała jak to się wtedy skończyło. Szybko odwróciła wzrok,
zdążyła jednak dostrzec iskierki w jego oczach.
Kolację zjadła bez apetytu, nie czując smaku potraw, które kelnerzy
sprawnie nakładali na talerze gości. Siedzący naprzeciw Kyle przyglądał
jej się z rosnącym niepokojem, ale pogrążona w myślach wcale tego nie
zauważyła.
Zastanawiała się, dlaczego tak gwałtownie zareagowała na jego
bliskość. Musiała w końcu przyznać, że bardzo jej się podobał, i na domiar
złego chyba to zauważył. Właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze. Nie,
to niemożliwe, żeby jej się podobał. To na pewno tylko chwilowa słabość.
%7łeby ją przezwyciężyć, wdała się w ożywioną rozmowę z Michaelem i
nowym lekarzem szpitala, Calumem McNeilem.
Zauważyła, że Kyle'a zabawiają rozmową dwie piękne kobiety; urocza
Jessica oraz żona jednego z konsultantów. Robiły to tak skutecznie, że
niemal przestał ją zauważać.
Skye lak bardzo wyprowadziło to z równowagi, że postanowiła
ignorować go przez resztę wieczoru.
Okazało się to trudniejsze, niż się spodziewała. Kiedy po kolacji
rozległy się dzwięki szkockiej muzyki, Kyle porwał ją do tańca tak
szybko, że nie zdążyła zaprotestować. Wkrótce, urzeczona skocznymi
rytmami, zapomniała o swym postanowieniu. Grano jedną melodię po
drugiej i Skye tańczyła z coraz to innymi partnerami. Kyle również nie
podpierał ścian.
Kiedy na chwilę umilkła muzyka, skierował się ku niej, wyraznie chcąc
zaprosić ją do tańca, ale wystraszona perspektywą ponownej bliskości
stchórzyła i szybko poprosiła do tańca Caluma. Mijając Kyle'a, posłała mu
figlarny uśmiech i z przyjemnością ruszyła w tany w ramionach nowego
partnera. Po chwili jednak dobry humor prysł, kiedy zobaczyła, że Kyle
prowadzi na parkiet Jessikę. Trochę za często prosił do tańca tę piękną
brunetkę. Poszukała wzrokiem Michaela, by sprawdzić, jak on reaguje na
tę sytuację, ale mąż Jessiki całą uwagę skupił na tańcu z ładną, filigranową
lekarką, która niedawno zaczęła u nich pracę.
Nagle nie wiadomo skąd rozległ się dzwonek telefonu i Calum
sprowadził ją z parkietu. Przeprosił ją, wyjął z kieszeni telefon
komórkowy i spojrzał na nią z pełnym skruchy uśmiechem.
- Przykro mi, ale mam dzisiaj dyżur telefoniczny - wyjaśnił. Po minucie
rozmowy i kolejnych przeprosinach szybko wyszedł z sali.
Kyle zauważył zniknięcie Caluma i natychmiast znalazł się przy jej
boku.
- Opuszczona? - zapytał ciepłym tonem. Wyjaśniła mu, dlaczego Calum
musiał wyjść. Jako lekarz przyjęła to ze zrozumieniem. - Do tego trzeba
się chyba długo przyzwyczajać - stwierdził z namysłem Kyle.
- To wcale nie jest takie trudne! - Roześmiała się beztrosko. - Zresztą,
jeśli ktoś nie toleruje długich godzin pracy i ciągłej gotowości do [ Pobierz całość w formacie PDF ]