[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tak samo Gelli postępował z generałami i przemysłowcami. Zbudował w ten sposób
potężną siatkę wzajemnych zależności, niemal rząd wewnątrz rządu, która utrzymywała
się aż do momentu, gdy w wyniku skandalu finansowego wszystko wyszło na jaw.
 A niech mnie  wykrzyknęła Lucy.  Przypomniałam sobie, że ten drań
Ravensburg zadzwonił do mnie w przeddzień potwierdzenia mojej nominacji na
kandydatkę w wyborach do Senatu. Pogratulował mi, a ja powiedziałam, że się
pospieszył. Zachichotał i wyjaśnił, że sprawa jest zaklepana. Musiał rozmawiać
z kimś dobrze zorientowanym!  Potrząsnęła z niedowierzaniem głową.  Nie
potraktowałam go poważnie. Ale być może inni  tak.
Zadzwonił telefon na biurku. Lucy odebrała.
 Zaraz tam będę  powiedziała i odłożyła słuchawkę.
 Muszę iść. Jeszcze dziś zacznę zadawać trudne pytania niektórym ludziom na
Kapitolu. Mark, chcę, żeby udał się pan do Tennessee i powęszył tam nieco.
 Jadę z nim  powiedziała szybko Agnes.  Mnie też interesuje ta sprawa.
Lucy wyraznie się zdziwiła.  A twoja klinika?
 Ktoś mnie zastąpi przez dwa tygodnie.
Lucy wzruszyła ramionami.
 Jak chcesz. Przynajmniej wiem, że z Markiem będziesz bezpieczna. I to pod
każdym względem  dodała z uśmiechem.  Zadzwońcie do mnie, kiedy już dotrzecie
na miejsce.
Po chwili wyszła.
 Co to znaczy, że będę z tobą bezpieczna pod każdym względem?  spytała
zaciekawiona Agnes.
70
Mark westchnął i opowiedział o swoim celibacie. Spodziewał się politowania, więc
reakcja dziewczyny przyjemnie go zaskoczyła.
 To szalenie ciekawe  stwierdziła z powagą Agnes.  Rozumiem, że masz
normalne potrzeby jak każdy inny mężczyzna?
 Pewnie, bez przerwy muszę się z nimi zmagać.
 Wyobrażam sobie. W zeszłym roku rzuciłam palenie, co było strasznie trudne,
ale w porównaniu z twoim zamierzeniem to drobnostka. Wydaje mi się, że w pewien
sposób czyni cię to silniejszym.
 Naprawdę tak uważasz?
 Tak. Triumf umysłu nad ciałem. Trochę jak w filozofii zen. No i oczywiście, mnie
ułatwi to sprawę. Będziemy blisko współpracować, dużo obcować ze sobą. Przynajmniej
nie muszę się obawiać, że spróbujesz wykorzystać sytuację, żeby się do mnie zbliżyć.
Wstała, wyprostowała swoje szczupłe, zgrabne ciało i zerknęła na zegarek.
 Ty zamów teraz coś do jedzenia, a ja tymczasem poproszę sekretarkę mamy, żeby
sprawdziła połączenia lotnicze do Knoxville.
Mark ruszył za nią korytarzem. Patrzył, jak kołyszą się jej biodra. A kołysały się
w takim rytmie, że nawet Rolling Stonsi mogliby pozazdrościć.
16
Doktor Jason Keen operował, ale był zdezorientowany. Obnażony mózg wyglądał
dziwnie: wił się i pulsował jak meduza. Nagle pękł na pół i wysypało się z niego
kłębowisko robaków. Miały brązowe ciała i żółte głowy z małymi czarnymi oczkami,
które patrzyły na doktora. Wzdrygnął się i cofnął z krzykiem, a potem obudził się
z twarzą zalaną potem.
Leżał długo, zbierając myśli. W ciągu tych dwóch nocy stale śniły mu się takie
koszmary.
Wreszcie spuścił nogi na podłogę, poszedł do łazienki i spryskał twarz zimną wodą.
Zegarek wskazywał czwartą trzydzieści i Jason wiedział, że już nie uśnie.
Zapalił światło w swojej celi. Wizerunki żaglowców z żaglami wydętymi wiatrem
wyraznie gryzły się z tym wnętrzem przypominającym bunkier. Nalał sobie szklankę
wody mineralnej i usiadł na skórzanym krześle przy stoliku ze szklanym blatem. Stał na
nim wazon pełen świeżych róż. Kobieta o kamiennej twarzy sprzątająca pomieszczenie
przyniosła je rano. Jason czuł ich słodką woń. One także nie pasowały do tego lochu.
Obok wazonu leżało małe płaskie pudełeczko z dyskietką komputerową. Położyła je
tam po południu Gail Saltz, wyjaśniając, że dyskietka zawiera wszystkie dane medyczne
Apolla. Wskazała komputer na biurku w kącie.
 To ten sam model, który miał pan w domu, z takim samym oprogramowaniem.
Już wcześniej Jason powiedział jej, że go to nie interesuje. Gail wzruszyła ramionami
i stwierdziła, że wkrótce zapadną decyzje.
Po jej wyjściu cierpliwość Jasona została wystawiona na próbę. Nawet teraz
ciekawość intelektualna pchała go do tego, żeby zobaczyć, co jest na dyskietce. Jednak
Jason nie był więzniem swojego intelektu, i postanowił sobie, że nie będzie miał nic
wspólnego z Apollem i NAZL. Mimo to nudził się beznadziejnie. Mógł oglądać jeden
z czterdziestu kanałów telewizyjnych lub poczytać którąś z książek zapełniających pół
ściany. Ale nawet one w jakiś niewytłumaczalny sposób kojarzyły się z Apollem, a Jason
nie chciał mieć do czynienia z niczym, co ma związek z tą istotą.
Włączył telewizor i przez dwadzieścia minut oglądał wiadomości CNN. Litania
klęsk żywiołowych, politycznej obłudy i banalnych reportaży o tak zwanych ludzkich
sprawach ani trochę nie poprawiła mu nastroju.
Nagle, jakby jego prawa ręka podlegała bezpośrednio władzy intelektualnej
ciekawości, Jason podniósł płaskie pudełeczko. Po chwili zbliżył się do komputera.
72
Przez następne dwie godziny śledził historię stworzenia Apolla. Zaczynała się od
samego początku, czyli od Weismanna i Spemanna, potem przyszły eksperymenty
Roux i McCinnella, i wreszcie genetycy lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
Jason parsknął śmiechem, gdy zobaczył fragment poświęcony duńskiemu pionierowi
klonowania Willandsenowi, który stworzył hybrydę krowy i owcy, by potem upiec ją na
rożnie podczas pożegnalnego przyjęcia na Uniwersytecie Cambridge i skonstatować, że
mięso jest żylaste. Jason przestał się śmiać, gdy zaczął czytać o powstaniu Apolla: tysiące
stworzonych i wyrzuconych embrionów, setki ukształtowanych płodów, zbadanych,
a następnie spalonych. Ogarnął go gniew, gdy obserwował jak moralność rozpływa
się w gąszczu suchych naukowych sformułowań i zniża do poziomu intelektualnych
dywagacji.
Wyłączył komputer i zapatrzył się w pociemniały ekran. Postanowił, że nie chce
wziąć żadnego udziału w tym eksperymencie, który rozpoczął się sto lat temu od
sztucznego zapłodnienia jaja żaby i doprowadził do stworzenia tak zwanego sztucznego
człowieka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl