[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak. Dla dobra dziecka przystałbym na wszystko.
Oczywiście co jakiś czas mieszkałaby te\ u mnie, to w końcu
moja córka.
Joanna spojrzała na niego ze współczuciem, po czym
nalała mu solidną porcję whisky.
- Chcesz mnie upić? - spytał z uśmiechem.
- Niewykluczone. To pomo\e ci się odprę\yć chocia\
przez jeden wieczór. Nie obawiaj się, nie powiem nikomu.
Zadzwoniła po obsługę hotelową, pozbierano naczynia po
kolacji, a Gustavo, który przesiadł się na kanapę, przez ten
czas sączył trunek. Kiedy znów zostali sami, odchylił głowę
na oparcie, zmru\onymi oczami zapatrzył się na Joannę i
uśmiechnął się dziwnie.
- Słusznie, musisz mi pomóc, w końcu to wszystko twoja
wina.
- Moja?
- Owszem, przecie\ to przez ciebie o\eniłem się z Crystal.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Straciłeś dla niej głowę - przypomniała mu Joanna.
- Tak, lecz gdybyś nie zwolniła mnie z danego słowa,
wzięlibyśmy ślub i \yli długo i szczęśliwie. Zamiast tego
pozbyłaś się mnie z nieprzyzwoitym wręcz pośpiechem,
rzucajÄ…c na pastwÄ™ losu.
- Ach, czyli potrzebowałeś niani? - spytała \artobliwym
tonem, skoro i on \artował.
- Niektórych mę\czyzn trzeba pilnować, by nie popełniali
głupstw, widać i ja do nich nale\ę, spójrzmy prawdzie w
oczy...
Roześmiali się zgodnie.
- Naprawdę o\eniłbyś się ze mną, gdybym nie zwolniła cię
z danego przyrzeczenia i zmusiła do ślubu?
- Ty nigdy nikogo do niczego nie zmuszasz - rzekł cicho. -
Ale mogłaś mi przypomnieć, jak powinien postąpić człowiek
honoru.
- Przecie\ postąpiłeś jak człowiek honoru! Po pierwsze
zamierzałeś dotrzymać obietnicy, po drugie miłość była dla
ciebie wa\niejsza ni\ mój majątek. Nie mogę cię za to nie
podziwiać!
Gustavo oniemiał ze zdumienia.
- Aha, i skąd pewność, \e \ylibyśmy szczęśliwie? Przecie\
z\erałaby cię tęsknota za Crystal - dodała Joanna.
Przez chwilę panowało milczenie.
- Joanno, czy mogę cię o coś zapytać?
- SÅ‚ucham.
- Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała odpowiedzieć, bo
właściwie nie mam prawa, ale... Dlaczego zgodziłaś się za
mnie wyjść?
Przez jedną szaloną chwilę miała ochotę wyznać mu
prawdę, na szczęście w ostatnim momencie uświadomiła
sobie, \e to oznaczałoby nało\enie kolejnego cię\aru na jego
barki.
Wzruszyła ramionami z udawaną nonszalancją.
- Tak samo jak ty uległam presji rodziny. Miałam poślubić
kogoś wyjątkowego, a trudno było o kogoś lepszego ni\ ty.
Wywarłeś na mnie du\e wra\enie.
- A\ zrozumiałaś, jak mało ci zale\y na podobnej
wyjątkowości. .. Tak, zgadza się, nie bylibyśmy szczęśliwi,
nie mógłbym ci dać tego, czego potrzebujesz. Sama
zapewniłaś sobie \ycie, w którym znalazłaś spełnienie. Praca
sprawia ci więcej satysfakcji, ni\ mógłby to uczynić
jakikolwiek mÄ™\czyzna.
- Jakbym słyszała Freddy'ego! Mawiał, \e prowadzę
podwójne \ycie, a to drugie, zawodowe, jest dla mnie
wa\niejsze ni\ on.
- Miał rację? Pokiwała głową.
- Chyba tak... Biedny Freddy! Ja naprawdę nie nadawałam
się na jego \onę. Jedyne, co mi zawdzięcza, to Billy.
- Wspaniały chłopak - przyznał szczerze Gustavo. - Jest
podobny do ojca?
- Pod pewnymi względami. Po mnie ma logiczny umysł i
potrzebę niezale\ności, po nim nieodparty wdzięk.
- Twój mą\ był a\ tak czarujący?
- Był? Jest! Freddy będzie absolutnie rozbrajający do
końca swoich dni.
Gustavo patrzył zdumiony, jak Joanna uśmiecha się przy
tych słowach.
- Ty chyba nadal masz do niego słabość.
- Przepadam za nim, szczególnie od rozwodu.
Przesympatyczny, wesoły, dusza towarzystwa. Cudowny
kompan, pod warunkiem, \e nie jest siÄ™ jego \onÄ….
- Czemu się rozstaliście?
- Bardzo się starał dochować mi wierności, ale to wbrew
jego naturze. Skoro jednak przestałam być jego \oną, to ju\ mi
to nie przeszkadza i mo\emy się przyjaznić. Jest świetnym
ojcem, Billy go uwielbia, czemu wcale siÄ™ nie dziwiÄ™. Freddy
to w sumie du\y dzieciak, wieczny marzyciel. Och, on i te [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
- Tak. Dla dobra dziecka przystałbym na wszystko.
Oczywiście co jakiś czas mieszkałaby te\ u mnie, to w końcu
moja córka.
Joanna spojrzała na niego ze współczuciem, po czym
nalała mu solidną porcję whisky.
- Chcesz mnie upić? - spytał z uśmiechem.
- Niewykluczone. To pomo\e ci się odprę\yć chocia\
przez jeden wieczór. Nie obawiaj się, nie powiem nikomu.
Zadzwoniła po obsługę hotelową, pozbierano naczynia po
kolacji, a Gustavo, który przesiadł się na kanapę, przez ten
czas sączył trunek. Kiedy znów zostali sami, odchylił głowę
na oparcie, zmru\onymi oczami zapatrzył się na Joannę i
uśmiechnął się dziwnie.
- Słusznie, musisz mi pomóc, w końcu to wszystko twoja
wina.
- Moja?
- Owszem, przecie\ to przez ciebie o\eniłem się z Crystal.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Straciłeś dla niej głowę - przypomniała mu Joanna.
- Tak, lecz gdybyś nie zwolniła mnie z danego słowa,
wzięlibyśmy ślub i \yli długo i szczęśliwie. Zamiast tego
pozbyłaś się mnie z nieprzyzwoitym wręcz pośpiechem,
rzucajÄ…c na pastwÄ™ losu.
- Ach, czyli potrzebowałeś niani? - spytała \artobliwym
tonem, skoro i on \artował.
- Niektórych mę\czyzn trzeba pilnować, by nie popełniali
głupstw, widać i ja do nich nale\ę, spójrzmy prawdzie w
oczy...
Roześmiali się zgodnie.
- Naprawdę o\eniłbyś się ze mną, gdybym nie zwolniła cię
z danego przyrzeczenia i zmusiła do ślubu?
- Ty nigdy nikogo do niczego nie zmuszasz - rzekł cicho. -
Ale mogłaś mi przypomnieć, jak powinien postąpić człowiek
honoru.
- Przecie\ postąpiłeś jak człowiek honoru! Po pierwsze
zamierzałeś dotrzymać obietnicy, po drugie miłość była dla
ciebie wa\niejsza ni\ mój majątek. Nie mogę cię za to nie
podziwiać!
Gustavo oniemiał ze zdumienia.
- Aha, i skąd pewność, \e \ylibyśmy szczęśliwie? Przecie\
z\erałaby cię tęsknota za Crystal - dodała Joanna.
Przez chwilę panowało milczenie.
- Joanno, czy mogę cię o coś zapytać?
- SÅ‚ucham.
- Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała odpowiedzieć, bo
właściwie nie mam prawa, ale... Dlaczego zgodziłaś się za
mnie wyjść?
Przez jedną szaloną chwilę miała ochotę wyznać mu
prawdę, na szczęście w ostatnim momencie uświadomiła
sobie, \e to oznaczałoby nało\enie kolejnego cię\aru na jego
barki.
Wzruszyła ramionami z udawaną nonszalancją.
- Tak samo jak ty uległam presji rodziny. Miałam poślubić
kogoś wyjątkowego, a trudno było o kogoś lepszego ni\ ty.
Wywarłeś na mnie du\e wra\enie.
- A\ zrozumiałaś, jak mało ci zale\y na podobnej
wyjątkowości. .. Tak, zgadza się, nie bylibyśmy szczęśliwi,
nie mógłbym ci dać tego, czego potrzebujesz. Sama
zapewniłaś sobie \ycie, w którym znalazłaś spełnienie. Praca
sprawia ci więcej satysfakcji, ni\ mógłby to uczynić
jakikolwiek mÄ™\czyzna.
- Jakbym słyszała Freddy'ego! Mawiał, \e prowadzę
podwójne \ycie, a to drugie, zawodowe, jest dla mnie
wa\niejsze ni\ on.
- Miał rację? Pokiwała głową.
- Chyba tak... Biedny Freddy! Ja naprawdę nie nadawałam
się na jego \onę. Jedyne, co mi zawdzięcza, to Billy.
- Wspaniały chłopak - przyznał szczerze Gustavo. - Jest
podobny do ojca?
- Pod pewnymi względami. Po mnie ma logiczny umysł i
potrzebę niezale\ności, po nim nieodparty wdzięk.
- Twój mą\ był a\ tak czarujący?
- Był? Jest! Freddy będzie absolutnie rozbrajający do
końca swoich dni.
Gustavo patrzył zdumiony, jak Joanna uśmiecha się przy
tych słowach.
- Ty chyba nadal masz do niego słabość.
- Przepadam za nim, szczególnie od rozwodu.
Przesympatyczny, wesoły, dusza towarzystwa. Cudowny
kompan, pod warunkiem, \e nie jest siÄ™ jego \onÄ….
- Czemu się rozstaliście?
- Bardzo się starał dochować mi wierności, ale to wbrew
jego naturze. Skoro jednak przestałam być jego \oną, to ju\ mi
to nie przeszkadza i mo\emy się przyjaznić. Jest świetnym
ojcem, Billy go uwielbia, czemu wcale siÄ™ nie dziwiÄ™. Freddy
to w sumie du\y dzieciak, wieczny marzyciel. Och, on i te [ Pobierz całość w formacie PDF ]