[ Pobierz całość w formacie PDF ]
staruszki.
Staruszka" była 13 lat młodsza od komisarza. Irenę pozostawiła jego wypowiedz bez
komentarza.
- Morderca czuł się zagrożony - przytaknął Jonny.
- Wiedział, że ona istnieje - wtrącił Hannu.
- To ten artykuł w gazetach spowodował jej śmierć - westchnął Tommy.
Irenę kontynuowała:
- Morderca musiał dobrze wiedzieć, że Gunnela mogła tamtej nocy widzieć coś, co mogło mu
bardzo zaszkodzić. Być może jazdę na rowerze Lindy, a następnie ukrycie go w strumyku?
- Jasne! Też tak myślę. Morderca schował się tam, aby zdjąć mundurek pielęgniarki,
prawdopodobnie pod mostem. Potem wyszedł na drogę i uciekł.
- Może autem - zaczął Tommy.
- To bardzo prawdopodobne - przytaknęła Irenę.
- Czy można zaparkować samochód gdzieś w pobliżu trasy przelotowej? - zaciekawił się
komisarz.
- Nie, przy samej trasie, nie. Ale moją uwagę zwrócił, to fakt, duży parking niedaleko miejsca
morderstwa. Jakieś trzydzieści metrów dalej.
- Gdzie?
- Przy parku szpitalnym, za laskiem. Jest on przeznaczony dla odwiedzających szpital. Nie
może być dalej niż trzydzieści metrów od przesmyku.
Pozostali przetrawili jej konkluzję i po krótkiej chwili, przytakując, kiwnęli głowami.
Podbudowana tym Irenę mówiła dalej:
- Morderca miał doskonałe miejsce do zaparkowania samochodu. Kiedy zakradł się do
szpitala, Gunnela Hagg stała w altanie otoczonej krzakami bzu, obserwując go. Znała legendę
o siostrze Tekli i na pewno uwierzyła, że ujrzała zjawę.
Irenę rozejrzała się i stwierdziła, że większość kolegów chciała dalej słuchać.
- Ważne! Gunnela Hagg stała tam cały czas. Widziała, jak do szpitala przyjechała na rowerze
Linda. A potem jak ze szpitala wyszedł ktoś w stroju pielęgniarki, wsiadł na rower i odjechał.
Na taśmie mówi: Wzięła rower. Bóg karze za kradzież".
- A skąd wiadomo, że to nie była Linda? - przerwał jonny.
- Dlatego, że Kurt Hóók spytał Gunnelę jaki rower" i odpowiedziała wtedy tej, która żyła".
W jej zagmatwanym umyśle widziała przecież zjawę, a bliżej określiwszy, siostrę Teklę. A
zjawy muszą najpierw umrzeć, aby nimi się stać. Tej, co żyła" wskazywało z całym
prawdopodobieństwem na Linde. Ona nie była zjawą. Ona jeszcze żyła.
Andersson zaczął coś mówić i uderzył podekscytowany pięścią w stół, tak mocno, że
przewrócił się papierowy kubek z kawą, która zalała faksy. Złapał je szybko i aby całkiem nie
przemokły, zaczął je wycierać rękawami koszuli.
Irenę westchnęła i wyszła na korytarz, aby przynieść z toalety papierowy ręcznik. W drodze
powrotnej ujrzała w końcu korytarza Birgittę, która przemknęła nie zauważywszy jej. W
każdym razie nie odpowiedziała na pozdrowienie Irenę. Kiedy Irenę weszła do pokoju,
usłyszała wzburzony głos Anderssona:
- Jonny i Fredrik obejdziecie bloki w pobliżu szpitala i dowiecie się, czy ktoś nie widział
jakiegoś obcego samochodu zaparkowanego na parkingu dla odwiedzających tej nocy, której
dokonano morderstw. Chodzi o czas około północy. Odszukamy tego łajdaka i skończymy z
nim!
Głośno oddychał. Irenę poczuła znany wszystkim niepokój związany z ciśnieniem krwi
komisarza. Ale to był bardzo delikatny temat i starała się trzymać język za zębami. Komisarz
chwycił drugi faks i zaczął nim wymachiwać w powietrzu, aby go trochę osuszyć. Następnie
spytał:
- Kto był przy tej sekcji zwłok?
Rękę podniósł Fredrik Stridh. Pochylił się nad stołem, aby odebrać faks. Zanim zaczął czytać,
przebiegł szybko wzrokiem po tekście.
- Linda Svensson. Urodzona dwudziestego ósmego stycznia 1973 roku. Zgodnie z raportem
policji odnaleziona martwa na strychu, powieszona na więzbie dachowej w pozycji stojącej.
Górna część ciała, podbródek i głowa opasana podwójną liną. Przebarwienia po stronie
prawej i lewej z przodu głowy, jak również uszkodzenia prawej strony szyi. Na skórze szyi
widoczne wgłębienie po pętli i kawałek cienkiej liny. Pod nią obfite krwawienia w tkance
miękkiej i muskulaturze. Złamania chrząstki tarczowej i kości gnykowej. Punktowe
krwawienia w oczach i na błonie śluzowej w ustach. Wyniki sekcji zwłok mówią, że śmierć
nastąpiła przez uduszenie. Przypuszczalny czas śmierci - północ w nocy z dziesiątego na
jedenastego lutego. Prowadzi się kompleksowe badania toksykologiczne. Pobrano próby do
badań kryminalno--technicznych.
Fredrik podniósł oczy znad faksu i rzucił go na stół z obrzydzeniem.
- To wszystko jest chore! Już samo morderstwo jest czymś chorym, ale powieszenie jej w ten
sposób! Przecież już
nie żyła. Powieszenie ciała Lindy było jakimś rytuałem, do tego byle jak wykonanym. Pętla
założona pod brodą, przywiązana na środku czaszki, coś okropnego!
- Tak. To chore. Ale w chorym mózgu morderca miał jakiś zamysł - stwierdziła Irenę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
staruszki.
Staruszka" była 13 lat młodsza od komisarza. Irenę pozostawiła jego wypowiedz bez
komentarza.
- Morderca czuł się zagrożony - przytaknął Jonny.
- Wiedział, że ona istnieje - wtrącił Hannu.
- To ten artykuł w gazetach spowodował jej śmierć - westchnął Tommy.
Irenę kontynuowała:
- Morderca musiał dobrze wiedzieć, że Gunnela mogła tamtej nocy widzieć coś, co mogło mu
bardzo zaszkodzić. Być może jazdę na rowerze Lindy, a następnie ukrycie go w strumyku?
- Jasne! Też tak myślę. Morderca schował się tam, aby zdjąć mundurek pielęgniarki,
prawdopodobnie pod mostem. Potem wyszedł na drogę i uciekł.
- Może autem - zaczął Tommy.
- To bardzo prawdopodobne - przytaknęła Irenę.
- Czy można zaparkować samochód gdzieś w pobliżu trasy przelotowej? - zaciekawił się
komisarz.
- Nie, przy samej trasie, nie. Ale moją uwagę zwrócił, to fakt, duży parking niedaleko miejsca
morderstwa. Jakieś trzydzieści metrów dalej.
- Gdzie?
- Przy parku szpitalnym, za laskiem. Jest on przeznaczony dla odwiedzających szpital. Nie
może być dalej niż trzydzieści metrów od przesmyku.
Pozostali przetrawili jej konkluzję i po krótkiej chwili, przytakując, kiwnęli głowami.
Podbudowana tym Irenę mówiła dalej:
- Morderca miał doskonałe miejsce do zaparkowania samochodu. Kiedy zakradł się do
szpitala, Gunnela Hagg stała w altanie otoczonej krzakami bzu, obserwując go. Znała legendę
o siostrze Tekli i na pewno uwierzyła, że ujrzała zjawę.
Irenę rozejrzała się i stwierdziła, że większość kolegów chciała dalej słuchać.
- Ważne! Gunnela Hagg stała tam cały czas. Widziała, jak do szpitala przyjechała na rowerze
Linda. A potem jak ze szpitala wyszedł ktoś w stroju pielęgniarki, wsiadł na rower i odjechał.
Na taśmie mówi: Wzięła rower. Bóg karze za kradzież".
- A skąd wiadomo, że to nie była Linda? - przerwał jonny.
- Dlatego, że Kurt Hóók spytał Gunnelę jaki rower" i odpowiedziała wtedy tej, która żyła".
W jej zagmatwanym umyśle widziała przecież zjawę, a bliżej określiwszy, siostrę Teklę. A
zjawy muszą najpierw umrzeć, aby nimi się stać. Tej, co żyła" wskazywało z całym
prawdopodobieństwem na Linde. Ona nie była zjawą. Ona jeszcze żyła.
Andersson zaczął coś mówić i uderzył podekscytowany pięścią w stół, tak mocno, że
przewrócił się papierowy kubek z kawą, która zalała faksy. Złapał je szybko i aby całkiem nie
przemokły, zaczął je wycierać rękawami koszuli.
Irenę westchnęła i wyszła na korytarz, aby przynieść z toalety papierowy ręcznik. W drodze
powrotnej ujrzała w końcu korytarza Birgittę, która przemknęła nie zauważywszy jej. W
każdym razie nie odpowiedziała na pozdrowienie Irenę. Kiedy Irenę weszła do pokoju,
usłyszała wzburzony głos Anderssona:
- Jonny i Fredrik obejdziecie bloki w pobliżu szpitala i dowiecie się, czy ktoś nie widział
jakiegoś obcego samochodu zaparkowanego na parkingu dla odwiedzających tej nocy, której
dokonano morderstw. Chodzi o czas około północy. Odszukamy tego łajdaka i skończymy z
nim!
Głośno oddychał. Irenę poczuła znany wszystkim niepokój związany z ciśnieniem krwi
komisarza. Ale to był bardzo delikatny temat i starała się trzymać język za zębami. Komisarz
chwycił drugi faks i zaczął nim wymachiwać w powietrzu, aby go trochę osuszyć. Następnie
spytał:
- Kto był przy tej sekcji zwłok?
Rękę podniósł Fredrik Stridh. Pochylił się nad stołem, aby odebrać faks. Zanim zaczął czytać,
przebiegł szybko wzrokiem po tekście.
- Linda Svensson. Urodzona dwudziestego ósmego stycznia 1973 roku. Zgodnie z raportem
policji odnaleziona martwa na strychu, powieszona na więzbie dachowej w pozycji stojącej.
Górna część ciała, podbródek i głowa opasana podwójną liną. Przebarwienia po stronie
prawej i lewej z przodu głowy, jak również uszkodzenia prawej strony szyi. Na skórze szyi
widoczne wgłębienie po pętli i kawałek cienkiej liny. Pod nią obfite krwawienia w tkance
miękkiej i muskulaturze. Złamania chrząstki tarczowej i kości gnykowej. Punktowe
krwawienia w oczach i na błonie śluzowej w ustach. Wyniki sekcji zwłok mówią, że śmierć
nastąpiła przez uduszenie. Przypuszczalny czas śmierci - północ w nocy z dziesiątego na
jedenastego lutego. Prowadzi się kompleksowe badania toksykologiczne. Pobrano próby do
badań kryminalno--technicznych.
Fredrik podniósł oczy znad faksu i rzucił go na stół z obrzydzeniem.
- To wszystko jest chore! Już samo morderstwo jest czymś chorym, ale powieszenie jej w ten
sposób! Przecież już
nie żyła. Powieszenie ciała Lindy było jakimś rytuałem, do tego byle jak wykonanym. Pętla
założona pod brodą, przywiązana na środku czaszki, coś okropnego!
- Tak. To chore. Ale w chorym mózgu morderca miał jakiś zamysł - stwierdziła Irenę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]