[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zdrętwiała z bólu Grace mogła tylko patrzeć na niego wyczekująco.
- Wspomniałaś, że wyposażenie kafejek kosztowało więcej, niż
przewidywałaś. Twój ojciec zawarł odpowiednią umowę z wykonawcą robót.
Omawiał potem z tobą kwestę wynagrodzeń?
Skinęła głową.
- 75 -
S
R
- Tak. Ojciec powiedział mi, że będą dodatkowe wypłaty dla
konsultantów wystroju kafejek. Czy tu też...?
- wierć miliona funtów. Zsumuj to wszystko, a będziesz miała swój
zysk. Byli dość sprytni, by nie pozwolić ci zbankrutować, bo wtedy straciliby
zródło dochodów. To wszystko sprawka twojego ojca, Grace. On jest przyczyną
twoich kłopotów.
- Tak. - Ledwo zdołała skinąć głową.
- Dlaczego to zrobił?
- Och... - Zdobyła się na słaby uśmiech. - Przypuszczam, że to przeze
mnie. Nie byłam dzieckiem, które dałoby mu satysfakcję. Nigdy nie byłam w
niczym najlepsza, do nawet sportu miałam dwie lewe nogi. Musiałam być dla
niego jednym wielkim rozczarowaniem.
- A jednak wszedł z tobą w spółkę.
- Tak. Jeszcze w szkole miałam mnóstwo pomysłów i zawsze wierzyłam,
że uda mi się zrobić w życiu coś wartościowego, nawet jeżeli w
niekonwencjonalny sposób. Ojciec obiecał, że mi pomoże. - Wstała i podeszła
do okna. - Myślę, że chciał wykorzystać okazję do przemiany rozczarowania w
sukces. Nigdy nie byłabym w stanie tego odkryć, prawda?
- Co chcesz teraz zrobić?
Wrzeszczeć? Pobić kogoś? Zapaść się pod ziemię? Błagać o litość?
- Nie mam pojęcia. Chyba poinformować ich, że wiem. - Wyprostowała
szczupłe ramiona. - Miałeś rację. Byłam bardzo głupia.
- Nie - odpowiedział z mocą. - Teraz widzę, że miałaś świetne pomysły i
zapał do ciężkiej pracy. Twoja pensja to grosze.
Wzruszyła ramionami.
- Nie zależało mi na pieniądzach. Już ci o tym mówiłam.
Odłożył dokumenty na biurko.
- Powiedz mi, na czym ci zależało.
- 76 -
S
R
- Chciałam się sprawdzić. Wszyscy zawsze uważali, że nic ze mnie nie
będzie. %7łe jestem i będę nikim.
- Kto ci to powiedział?
- Wszyscy. Moi nauczyciele, ojciec. Wiesz, jak się człowiek czuje, kiedy
słyszy, że jest nikim? %7łe nigdy nic nie osiągnie? - Grace pomyślała, że Rafael
prowadzący swoją firmę tak twardą ręką, nie będzie w stanie jej zrozumieć. -
Zresztą, nieważne.
- Dlaczego pozwolili ci tak myśleć? Z powodu dysleksji? - Zmarszczył
brwi, nie rozumiejąc. - Dlaczego ci po prostu nie pomogli? Szkoły są do tego
przygotowane.
- Nie moja. - Roześmiała się niewesoło. - Uważali, że jestem
niezdyscyplinowana i głupia. - W jej oczach zalśniły łzy. - Nienawidzę o tym
mówić.
Rafael szybko do niej podszedł i ujął twarz Grace w obie dłonie.
- Chcę, żebyś mi opowiedziała wszystko do końca.
I tak już nie mogła czuć się gorzej.
- W szkole byłam powolniejsza niż inne dzieci. Taka klasowa idiotka.
Nauczyciele często się niecierpliwili, a mój ojciec... - Przerwała, a Rafael
wstrzymał oddech.
- Twój ojciec?
- To było dla niego trudne. - Znów uciekła wzrokiem za okno. - Zawsze
chciał mieć syna, który przejąłby po nim firmę, nic mu po dziewczynie, w
dodatku niezdolnej pojąć matematyki.
- Nie przyszło mu do głowy, że masz jakiś problem?
- Wiedział o tym. Uważał, że jestem leniwa i... - zagryzła wargi - głupia.
Raz czy dwa próbował mi pomóc, ale nie mogłam go zrozumieć, więc dał sobie
spokój.
- Jak zostałaś zdiagnozowana?
- 77 -
S
R
- Do szkoły trafiła nowa nauczycielka. Miała spore doświadczenie z
dyslektykami. Od razu zwróciła na mnie uwagę i załatwiła mi badania.
Rezultaty zaskoczyły nawet ją. Miałam bardzo ciężką dysleksję i trudno jej było
uwierzyć, że nikt nie próbował mi pomóc. Można powiedzieć, że uratowała mi
życie. Pracowała ze mną godzinami, poświęcając swój czas. Nauczyła mnie, jak
walczyć z ograniczeniami. Pokazała, jak wiele rzeczy mogę robić naprawdę
dobrze. A przede wszystkim nauczyła mnie, żeby się nigdy nie poddawać.
Rafael przeczesał palcami włosy i na moment przymknął oczy.
- I uznałaś, że nie warto mi o tym wspominać.
- Nie chciałam się usprawiedliwiać.
- Przy udzielaniu pożyczki też nic mi nie powiedziałaś.
- Gdybym powiedziała, nie dostałabym jej. Rafael zmarszczył brwi.
- To nieprawda.
- Prawda. Uznałbyś, że nie jestem odpowiednią osobą do prowadzenia
firmy... i miałbyś rację. Teraz to wiem. Bo jeżeli nie można zaufać własnej
rodzinie, to komu?
- Nie odpowiem ci na to pytanie, bo z mojego doświadczenia wynika, że
nie można ufać nikomu, a już najmniej rodzinie.
- Och... - Uśmiechnęła się smutno. - Czy twoja rodzina kłamie, oszukuje i
próbuje cię oskubać?
- Ja nie mam rodziny, Grace - odpowiedział z błyskiem oku, który
zniechęcił ją do dalszej indagacji. - I nie mam żadnych złudzeń co do ludzi.
- No cóż. - Zamilkła, zastanawiając się co dalej. - Jestem ci bardzo
wdzięczna, że próbowałeś mi pomóc. Ale chyba nadal jesteś na mnie wściekły.
- Rzeczywiście, jestem na ciebie zły, a nawet wściekły.
- Tak. - Zmusiła się, żeby na niego spojrzeć. Dłonie jej zwilgotniały, a
kolana drżały. - Masz prawo być wściekły. Carlos i Filomena stracili przeze
mnie mnóstwo pieniędzy.
Zmarszczył ciemne brwi.
- 78 -
S
R
- Nie o to chodzi. Oczywiście Carlos i Filomena dostaną swoje pieniądze,
ale muszę to zrobić subtelnie, bo są bardzo dumni. Jestem wściekły, bo nie
powiedziałaś mi o tym wszystkim wcześniej.
- Mówiłam, że nie wzięłam tych pieniędzy - wymamrotała w nieudolnej
próbie samoobrony, ale słowa uwięzły jej w gardle, bo Rafael patrzył na nią
naprawdę wściekłym wzrokiem.
- Jak miałem ci wierzyć, kiedy zachowałaś dla siebie jedyną informację,
która mogła coś wyjaśnić, a dowody wskazywały właśnie na ciebie?
Zagryzła wargi.
- Chyba spodziewałam się, że mi zaufasz.
- A dlaczego? Nie jestem podobny do ciebie, Grace. Nie ufam ludziom,
których nie znam. Nie ufam nawet tym, których znam. Prawda jest taka, że nie
ufam nikomu. Nie pozwalam sobie na wątpliwości. Musiałaś to o mnie słyszeć.
- Słyszałam - przyznała. - Gazety nie przestają się tobą zajmować.
- I wiedząc o tym, zdecydowałaś się przyjechać i próbować mnie
przekonać do przedłużenia pożyczki? - Stał teraz bardzo blisko. - Musiałaś
wiedzieć, że będę ci zadawał niewygodne pytania dotyczące liczb.
Uśmiechnęła się blado. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl