[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi z powodu wszystkiego, co cię spotkało, synu. Przyskrzynimy tych& tych okropnych ludzi,
obiecujÄ™.
%7łe co? Leciutko popycham drzwi, żeby powiększyć szczelinę, choć robię to bardzo cicho,
by nie usłyszeli. Zaglądam do środka, po czym przeżywam szok. Tata i Jay się obejmują.
OdsuwajÄ… siÄ™ od siebie, a moje serce przyspiesza. Pospiesznie wracam na palcach do
swojego pokoju i wskakuję do łóżka. Kilka chwil pózniej słyszę, że tata i Jay wychodzą z gabinetu.
Moje drzwi skrzypią, ale trzymam zamknięte oczy, udając, że śpię. Praktycznie czuję, jak Jay mi się
przygląda, po chwili słyszę, jak wzdycha, po czym znów zamyka drzwi i opuszcza nasz dom.
Leżę przez długi czas, nieustannie odtwarzając w głowie ich rozmowę.
Nawet nie wiem, kiedy zasypiam, a gdy budzę się wcześnie rano, czuję się już dużo lepiej.
Nie boli mnie gardło ani mięśnie. Nie kręci mi się już w głowie. Postanawiam więc iść do sądu.
Biorę prysznic i ubieram kremową bluzkę z krótkim rękawem oraz granatową ołówkową spódnicę.
Suszę włosy, zostawiając je rozpuszczone. Nakładam nieco więcej makijażu niż normalnie, żeby
moja cera nie była taka blada po chorobie.
Kiedy schodzę na dół, dostrzegam tatę siedzącego na swoim zwyczajowym miejscu,
czytającego gazetę nad kubkiem kawy. Ma sińce pod oczami i wygląda, jakby w ogóle nie spał.
Przypomina mi się jego wczorajsza rozmowa z Jayem. Cokolwiek to było, najwyrazniej nie mógł
przez to zasnąć.
Podejrzewałam, że Jay mógł robić niezbyt legalne rzeczy. Nie jestem pewna dlaczego,
jednak ufałam mu w tym względzie. Wierzyłam, że wie, co robi. Musiał się jednak przyznać przed
tatą do wszystkiego, wyznać mu to, czego nie chciał wyznać mnie.
Obiecałam jednak, że nie będę zadawała pytań, więc mam zamiar dotrzymać słowa.
Dzień dobry mówię, wchodząc do kuchni, po czym podchodzę do tostera i wkładam
chleb.
Matildo mówi tata, posyłając mi wymuszony uśmiech. Dobrze wyglądasz. Jak się
czujesz?
Znacznie lepiej. Zadzwoniłam do zastępującej mnie dziewczyny i przekazałam, że już nie
będzie potrzebna. Jestem gotowa do pracy.
Tata marszczy czoło.
Na pewno? Ta sprawa się& skomplikowała. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś
postanowiła się w nią nie mieszać. Wiele nieprzyjemnych rzeczy wychodzi na światło dzienne.
Mówisz o Unie Harris włamującej się do telefonu Jaya? Słyszałam w wiadomościach.
Tata zaciska usta w wąską linię i przybiera surowy wyraz twarzy, chociaż wydaje się, że nie
jest on przeznaczony dla mnie.
To nie wszystko, co zrobiła ta kobieta, kochanie. Wydaje się, że od lat pozostawała
zdeterminowana w swoich ambicjach, a Jay ma zamiar to wszystko udowodnić.
SpoglÄ…dam na niego.
Jak?
Długo nad tym pracował i zdążył skrupulatnie się przygotować mówi tata. Jest coś
smutnego w jego głosie, coś nieswojego, a zarazem& czułego. Jakby z jakiegoś powodu współczuł
Jayowi.
Moje grzanki wyskakujÄ… z tostera, przez co podskakujÄ™. Odwracam siÄ™ od taty i idÄ™ po
masło. Po śniadaniu Will zawozi nas do sądu. Gdy tam docieramy, parkujemy przy nadbrzeżu.
Dziennikarze są dosłownie wszędzie, niczym mrówki na kostce cukru. Jay czeka na nas w środku,
sam. Na mój widok jego spojrzenie rozjaśnia się ulgą i szczęściem. Niestety po tym, co wczoraj
podsłuchałam, nie potrafię tego odwzajemnić.
Muszę poznać prawdę. Równie dobrze mogłabym mieć teraz opaskę na oczach. Mam
jedynie nadzieję, że kiedy opadnie, będę mogła zaakceptować, cokolwiek zostanie na mnie
zrzucone.
Watsonie! Wyzdrowiałaś mówi, porywając mnie w ramiona i ściskając po przyjacielsku,
zapewne z powodu obecności Willa i taty. Kiedy wchodzimy na salę sądową, przerzucam
dokumenty, mrucząc pod nosem z powodu kiepskiej pracy mojej zastępczyni. Nic nie jest tam,
gdzie być powinno, a naprawienie błędów zajmie mi wieki. Chociaż i tak musimy poczekać na
sędziego, który zjawi się nie wiadomo kiedy.
Podrywam głowę, gdy na salę wchodzą Una z Brianem, otoczeni całą drużyną adwokatów.
W przeciwieństwie do Jaya, który prosił, by tylko tata reprezentował go w sądzie, Brian ma
prawnika, faceta w średnim wieku, którego rozpoznaję. To Thomas Jenkins. Zna go większość
ludzi w mieście, ponieważ jest uważany za jednego z najbardziej utalentowanych ludzi w branży.
Mrużąc oczy, przyglądam się Brianowi. Musi być w nim coś szczególnego, co sprawia, że
Jay tak bardzo go nienawidzi.
Dobrze się czujesz, skarbie? pyta Jay, wyrywając mnie z zamyślenia. Najwyrazniej
zauważył, że gapię się na Briana.
Spoglądam na niego, a następnie na dokumenty, które mam przed sobą.
Tak, po prostu w tym gościu jest coś dziwnego. Nie mogę tylko wywnioskować co, bo
wydaje się taki przeciętny.
Jay pociera podbródek w zamyśleniu.
Czytałaś kiedyś coś Hannah Arendt? Muszę mieć na twarzy pustkę, bo wyjaśnia: Jest
teoretykiem politologii.
Kręcę głową.
Nie, nie studiowałam, Jay. Ludzie, którzy nie chodzą na studia, nie wiedzą nic
o politologii.
Nie wiem, dlaczego o tym mówię. Pewnie dlatego, że on wie, co jest nie tak z Brianem, ale
i tak mi nie powie.
Ja też nie studiowałem, ale rozumiem, co masz na myśli. Tak czy inaczej, ta autorka
napisała książkę po procesie nazisty, Adolfa Eichmanna, w latach sześćdziesiątych. Arendt była
%7łydówką, która wyjechała z Niemiec podczas rządów Hitlera, a w trakcie tamtego procesu ten
zbrodniarz musiał stawić czoła wszystkim przestępstwom, które popełnił. Rzeczom, do których
zdolny byłby jedynie potwór. Był badany przez psychiatrów i stwierdzono, że nie był psychopatą,
że właściwie wiódł normalne życie. To skłoniło Arendt do postawienia tezy, że zwykli, przeciętni
ludzie są zdolni do zbrodni, które zazwyczaj łączylibyśmy z najbardziej zdeprawowanymi,
okrutnymi członkami społeczeństwa. Nazwała to banalnością zła. To właśnie widzisz, gdy patrzysz
na Briana Scotta, Matildo. Jest najbardziej przyziemnym, szarym obywatelem, a mimo to...
Urywa, więc odwracam wzrok. Czuję się, jakbym wstrzymywała oddech w płucach.
A mimo to co, Jay?
Przyszedł sędzia mówi, obracając się i zacierając ręce. Wygląda na to, że impreza się
właśnie zaczyna.
Przybiega tata, gorączkowo mówi coś do Jaya, więc nie mam szansy, by powtórzyć pytanie.
Zerkam przez ramię i zauważam stojącą na galerii Jessie, która uśmiecha się do mnie i macha.
Również jej macham i siadam na swoim miejscu.
Nie jestem pewna dlaczego, ale mam przeczucie, że to będzie długi, interesujący dzień.
ROZDZIAA DWUDZIESTY SIÓDMY
Tata powołuje na świadka kobietę o imieniu Emma Feelan, która pracuje jako asystentka
Uny Harris. Jestem szczerze zaskoczona, że to zrobił. I nie jestem pewna, czy Una wcześniej o tym
wiedziała, ponieważ kiedy pani Feelan zostaje wezwana, jej szczęka opada ze zdziwienia.
Obserwuję, jak szok dziennikarki zastępuje złość, kiedy zwraca spojrzenie zielonych oczu
na pracownicę. A może powinnam powiedzieć byłą pracownicę ? Jestem pewna, że pod koniec
dnia kobieta dostanie wypowiedzenie. Przyglądam się, jak świadek składa przysięgę. Dłuższą
chwilę zajmuje mi zrozumienie, że przecież znam tę kobietę. To kocica z kasyna, przed którą
musieliśmy ratować Jessie, bo zaproponowała jej trójkącik razem z mężem.
Co tu się, u licha ciężkiego, dzieje?
Nie ma na sobie biżuterii ani wyzywającego ubrania, w którym widziałam ją po raz
pierwszy. Włosy zebrała w niski kok, założyła na siebie porządną garsonkę. Natychmiast zerkam na
Jessie, która siedzi na galerii i puszcza do mnie oko. Bezgłośnie mówię do niej:
O co chodzi?
Coś tu jest bardzo nie w porządku, ponieważ nie wierzę, że mógłby to być zbieg [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
mi z powodu wszystkiego, co cię spotkało, synu. Przyskrzynimy tych& tych okropnych ludzi,
obiecujÄ™.
%7łe co? Leciutko popycham drzwi, żeby powiększyć szczelinę, choć robię to bardzo cicho,
by nie usłyszeli. Zaglądam do środka, po czym przeżywam szok. Tata i Jay się obejmują.
OdsuwajÄ… siÄ™ od siebie, a moje serce przyspiesza. Pospiesznie wracam na palcach do
swojego pokoju i wskakuję do łóżka. Kilka chwil pózniej słyszę, że tata i Jay wychodzą z gabinetu.
Moje drzwi skrzypią, ale trzymam zamknięte oczy, udając, że śpię. Praktycznie czuję, jak Jay mi się
przygląda, po chwili słyszę, jak wzdycha, po czym znów zamyka drzwi i opuszcza nasz dom.
Leżę przez długi czas, nieustannie odtwarzając w głowie ich rozmowę.
Nawet nie wiem, kiedy zasypiam, a gdy budzę się wcześnie rano, czuję się już dużo lepiej.
Nie boli mnie gardło ani mięśnie. Nie kręci mi się już w głowie. Postanawiam więc iść do sądu.
Biorę prysznic i ubieram kremową bluzkę z krótkim rękawem oraz granatową ołówkową spódnicę.
Suszę włosy, zostawiając je rozpuszczone. Nakładam nieco więcej makijażu niż normalnie, żeby
moja cera nie była taka blada po chorobie.
Kiedy schodzę na dół, dostrzegam tatę siedzącego na swoim zwyczajowym miejscu,
czytającego gazetę nad kubkiem kawy. Ma sińce pod oczami i wygląda, jakby w ogóle nie spał.
Przypomina mi się jego wczorajsza rozmowa z Jayem. Cokolwiek to było, najwyrazniej nie mógł
przez to zasnąć.
Podejrzewałam, że Jay mógł robić niezbyt legalne rzeczy. Nie jestem pewna dlaczego,
jednak ufałam mu w tym względzie. Wierzyłam, że wie, co robi. Musiał się jednak przyznać przed
tatą do wszystkiego, wyznać mu to, czego nie chciał wyznać mnie.
Obiecałam jednak, że nie będę zadawała pytań, więc mam zamiar dotrzymać słowa.
Dzień dobry mówię, wchodząc do kuchni, po czym podchodzę do tostera i wkładam
chleb.
Matildo mówi tata, posyłając mi wymuszony uśmiech. Dobrze wyglądasz. Jak się
czujesz?
Znacznie lepiej. Zadzwoniłam do zastępującej mnie dziewczyny i przekazałam, że już nie
będzie potrzebna. Jestem gotowa do pracy.
Tata marszczy czoło.
Na pewno? Ta sprawa się& skomplikowała. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś
postanowiła się w nią nie mieszać. Wiele nieprzyjemnych rzeczy wychodzi na światło dzienne.
Mówisz o Unie Harris włamującej się do telefonu Jaya? Słyszałam w wiadomościach.
Tata zaciska usta w wąską linię i przybiera surowy wyraz twarzy, chociaż wydaje się, że nie
jest on przeznaczony dla mnie.
To nie wszystko, co zrobiła ta kobieta, kochanie. Wydaje się, że od lat pozostawała
zdeterminowana w swoich ambicjach, a Jay ma zamiar to wszystko udowodnić.
SpoglÄ…dam na niego.
Jak?
Długo nad tym pracował i zdążył skrupulatnie się przygotować mówi tata. Jest coś
smutnego w jego głosie, coś nieswojego, a zarazem& czułego. Jakby z jakiegoś powodu współczuł
Jayowi.
Moje grzanki wyskakujÄ… z tostera, przez co podskakujÄ™. Odwracam siÄ™ od taty i idÄ™ po
masło. Po śniadaniu Will zawozi nas do sądu. Gdy tam docieramy, parkujemy przy nadbrzeżu.
Dziennikarze są dosłownie wszędzie, niczym mrówki na kostce cukru. Jay czeka na nas w środku,
sam. Na mój widok jego spojrzenie rozjaśnia się ulgą i szczęściem. Niestety po tym, co wczoraj
podsłuchałam, nie potrafię tego odwzajemnić.
Muszę poznać prawdę. Równie dobrze mogłabym mieć teraz opaskę na oczach. Mam
jedynie nadzieję, że kiedy opadnie, będę mogła zaakceptować, cokolwiek zostanie na mnie
zrzucone.
Watsonie! Wyzdrowiałaś mówi, porywając mnie w ramiona i ściskając po przyjacielsku,
zapewne z powodu obecności Willa i taty. Kiedy wchodzimy na salę sądową, przerzucam
dokumenty, mrucząc pod nosem z powodu kiepskiej pracy mojej zastępczyni. Nic nie jest tam,
gdzie być powinno, a naprawienie błędów zajmie mi wieki. Chociaż i tak musimy poczekać na
sędziego, który zjawi się nie wiadomo kiedy.
Podrywam głowę, gdy na salę wchodzą Una z Brianem, otoczeni całą drużyną adwokatów.
W przeciwieństwie do Jaya, który prosił, by tylko tata reprezentował go w sądzie, Brian ma
prawnika, faceta w średnim wieku, którego rozpoznaję. To Thomas Jenkins. Zna go większość
ludzi w mieście, ponieważ jest uważany za jednego z najbardziej utalentowanych ludzi w branży.
Mrużąc oczy, przyglądam się Brianowi. Musi być w nim coś szczególnego, co sprawia, że
Jay tak bardzo go nienawidzi.
Dobrze się czujesz, skarbie? pyta Jay, wyrywając mnie z zamyślenia. Najwyrazniej
zauważył, że gapię się na Briana.
Spoglądam na niego, a następnie na dokumenty, które mam przed sobą.
Tak, po prostu w tym gościu jest coś dziwnego. Nie mogę tylko wywnioskować co, bo
wydaje się taki przeciętny.
Jay pociera podbródek w zamyśleniu.
Czytałaś kiedyś coś Hannah Arendt? Muszę mieć na twarzy pustkę, bo wyjaśnia: Jest
teoretykiem politologii.
Kręcę głową.
Nie, nie studiowałam, Jay. Ludzie, którzy nie chodzą na studia, nie wiedzą nic
o politologii.
Nie wiem, dlaczego o tym mówię. Pewnie dlatego, że on wie, co jest nie tak z Brianem, ale
i tak mi nie powie.
Ja też nie studiowałem, ale rozumiem, co masz na myśli. Tak czy inaczej, ta autorka
napisała książkę po procesie nazisty, Adolfa Eichmanna, w latach sześćdziesiątych. Arendt była
%7łydówką, która wyjechała z Niemiec podczas rządów Hitlera, a w trakcie tamtego procesu ten
zbrodniarz musiał stawić czoła wszystkim przestępstwom, które popełnił. Rzeczom, do których
zdolny byłby jedynie potwór. Był badany przez psychiatrów i stwierdzono, że nie był psychopatą,
że właściwie wiódł normalne życie. To skłoniło Arendt do postawienia tezy, że zwykli, przeciętni
ludzie są zdolni do zbrodni, które zazwyczaj łączylibyśmy z najbardziej zdeprawowanymi,
okrutnymi członkami społeczeństwa. Nazwała to banalnością zła. To właśnie widzisz, gdy patrzysz
na Briana Scotta, Matildo. Jest najbardziej przyziemnym, szarym obywatelem, a mimo to...
Urywa, więc odwracam wzrok. Czuję się, jakbym wstrzymywała oddech w płucach.
A mimo to co, Jay?
Przyszedł sędzia mówi, obracając się i zacierając ręce. Wygląda na to, że impreza się
właśnie zaczyna.
Przybiega tata, gorączkowo mówi coś do Jaya, więc nie mam szansy, by powtórzyć pytanie.
Zerkam przez ramię i zauważam stojącą na galerii Jessie, która uśmiecha się do mnie i macha.
Również jej macham i siadam na swoim miejscu.
Nie jestem pewna dlaczego, ale mam przeczucie, że to będzie długi, interesujący dzień.
ROZDZIAA DWUDZIESTY SIÓDMY
Tata powołuje na świadka kobietę o imieniu Emma Feelan, która pracuje jako asystentka
Uny Harris. Jestem szczerze zaskoczona, że to zrobił. I nie jestem pewna, czy Una wcześniej o tym
wiedziała, ponieważ kiedy pani Feelan zostaje wezwana, jej szczęka opada ze zdziwienia.
Obserwuję, jak szok dziennikarki zastępuje złość, kiedy zwraca spojrzenie zielonych oczu
na pracownicę. A może powinnam powiedzieć byłą pracownicę ? Jestem pewna, że pod koniec
dnia kobieta dostanie wypowiedzenie. Przyglądam się, jak świadek składa przysięgę. Dłuższą
chwilę zajmuje mi zrozumienie, że przecież znam tę kobietę. To kocica z kasyna, przed którą
musieliśmy ratować Jessie, bo zaproponowała jej trójkącik razem z mężem.
Co tu się, u licha ciężkiego, dzieje?
Nie ma na sobie biżuterii ani wyzywającego ubrania, w którym widziałam ją po raz
pierwszy. Włosy zebrała w niski kok, założyła na siebie porządną garsonkę. Natychmiast zerkam na
Jessie, która siedzi na galerii i puszcza do mnie oko. Bezgłośnie mówię do niej:
O co chodzi?
Coś tu jest bardzo nie w porządku, ponieważ nie wierzę, że mógłby to być zbieg [ Pobierz całość w formacie PDF ]