[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gemma zawołała: No dalej, powiedz jej. Tak będzie dobrze, powiedz jej, powiedz...
Więc spróbowałem.
To było trudne. Nie znałem ich. Gemma stale się wtrącała. Wszystkim chciała się
podzielić z Lily. Nieważne, czy to coś należało do niej, czy nie. Mówiła o moich
rodzicach, jakby byli dwójką potworów, i to mi się nie podobało. Moja mama... ona po
prostu nie umie dać sobie rady. Nie postępuje zle dlatego, że tak chce. Tak samo mój
tato. Oni po prostu nie potrafią inaczej. Zaklinowali się i nie dają rady.
Prawdopodobnie nie powinni byli mieć dzieci. To wszystko.
Lily stale uciszała Gemmę. Nie mówiła dużo, po prostu słuchała. Nie wiem, co sobie
myślała.
Mieszkali w dużym starym domu na rogu City Road. Umieścił ich tam Richard. Musiał
chyba włamać się do połowy pustych domów w Bristolu. Mieli mieszkanie na parterze
i duży ogród. Wewnątrz panował bałagan. Wszystko wypakowane różnymi rzeczami:
książkami, ubraniami, narzędziami. Na podłodze leżał na wpół rozebrany silnik.
Należał do Roba, który ciągle albo budował silniki, albo rozbierał je na kawałki.
Lily nastawiła czajnik i włączyła muzykę. Zacząłem rozmawiać z Robem. Był w
porządku. Bardzo sympatyczny. Brakowało mu dwóch przednich zębów, więc
wyglądał jak prawdziwy zabijaka, ale w rzeczywistości był bardzo delikatny i
88
uprzejmy. Jedynie ta luka w ustach przypominała, że potrafiłby być nieprzyjemny,
gdyby zechciał.
Gemma i Lily zaczęły zapalać świece. Z początku wyglądało to fajnie, ale pózniej nie
wiedziałem, co się dzieje, bo przynosiły ich coraz więcej i więcej. Bez końca nowe
świece. Lily wydobywała je z szafki. Robiło się coraz zabawniej. Nawet Rob był
zaskoczony. Nie miał pojęcia, skąd je wzięła, a przecież z nią mieszkał. Zmialiśmy
się do rozpuku przy każdym kolejnym pudełku.
- Specjalna okazja - zauważył Rob.
Zaczął opowiadać o rozłożonym na podłodze silniku, który wydobył z jakiegoś
śmietnika. Był to silnik motocyklowy.
Zapewniał mnie, że potrafi go naprawić i sprzedać. Bardzo wcześnie zdobył wiedzę o
silnikach. Miał dziwne dzieciństwo. Jego mama należała do grupy hipisów. Zimą
zatrzymywali się na dłuższy postój, a latem podróżowali po całym kraju, z festiwalu
na festiwal. Musiał nauczyć się naprawiać silniki w wieku ośmiu lat, bo zawsze ktoś w
pobliżu rozbierał motor swojego wozu i bawił się w mechanika.
- Tak - powiedziała Lily. - Wielka honda, tysiąc centymetrów sześciennych, brum-
brum-brum. Wspaniali mężczyzni na swych szalejących maszynach - zaczepiała go,
ale on tylko się śmiał i w ogóle się tym nie przejmował.
Pokój wypełnił się światłem świec. Bałem się, że coś się w końcu od nich zapali.
Zwiece stały na stole pomiędzy rondlami i talerzami z ich ostatniego posiłku. Może
dwadzieścia lub trzydzieści sztuk, świecących silnym blaskiem. Zwiece na kominku,
świece na podłodze, przyklejone do książek, półek, stolików - nawet na górnej
krawędzi drzwi. Robiło się od nich gorąco.
- Ona kolekcjonuje świece - oznajmił Rob.
- Zwiece to magia. Kolekcjonuję magię - wyjaśniła Lily.
Pózniej, w tym całym blasku... nie wiem, jak mam to opowiedzieć. Podeszła i
pociągnęła mnie, żebym powstał. Gemma uśmiechała się.
- Zrobiłeś to - powiedziała Lily.
- Zrobiłem? Co?
- Próbowali zmienić cię w zwierzę, ale się wyrwałeś. Uciekłeś!
- Tak? - odparłem. Czułem się jak idiota. Stałem, gapiłem się na świece i myślałem,
co będzie dalej.
89
- Jesteś cholernym Człowiekiem z Tytanu! Tak!... Smółka... Człowiek z Tytanu! -
krzyknęła znienacka Lily.
Poderwała i uniosła moje ramię. Chciałem je opuścić, ale ona ponownie je poderwała
i zaczęła tańczyć dookoła mnie.
- Tak, to prawda. Wyrwałeś się, człowieku - przytaknął Rob, szczerząc się.
- Smółka! Ona mówi, że zrobiłeś najwspanialszą rzecz. Zrobiłeś to, zrobiłeś... ! -
krzyczała Gemma.
- Nie mam pojęcia, skąd wziąłeś taką siłę. Naprawdę zrobiłeś to, człowieku. I jesteś
tu, i reszta twojego życia będzie WSPANIAAA! I jesteś taki sexy i kocham cię,
człowieku. Kocham cię, mmmmmm, tak. Nie wiem, jak ktoś mógłby ci się oprzeć.
Jesteś taki... taki WSPANIAAY! -Lily rzuciła się na mnie, odchyliła mi głowę do tyłu i
zaczęła mnie całować i napierać całym ciałem, jakbym był jakąś gwiazdą rocka.
Nie wiedziałem, co mam robić... Bo nic na sobie nie miała, no i Rob był w pobliżu. Ale
ona wiwatowała i Gemma tak samo. Więc całowałem ją, moje ręce przesuwały się po
całym jej ciele, starałem się wykorzystać tę okazję do maksimum...
- Mmmm, mmmm, jesteś taki SEXY, jesteś taki SILNY, jesteś Człowiekiem z Tytanu -
powtarzała Lily.
A ja pomyślałem: Ależ tak... Bo przecież to zrobiłem, może nie? Zawsze sądziłem, że
brak mi siły. Tak myślałem. I dlatego czułem się taki słaby i pełen poczucia winy,
jakbym ciągle uciekał, lecz... Nic dziwnego. Wydostanie się z tego było trudne. O
mało mnie nie zniszczyło. Ale dokonałem tego. Wydostałem się. Zrobiłem to...
- ZROBIAEM TO! - powiedziałem. - Zrobiłem... -To było niesamowite. Wcześniej nie
zdawałem sobie z tego sprawy. - Zrobiłem to. Uwolniłem się... TAAAAK!
ROZDZIAA 12
Rob
To był weekend, chociaż dni tygodnia mało mnie obchodzą. Dzień to dzień.
Zwlekliśmy się z łóżek może o pierwszej. Pózniej miałem pewien interes do
załatwienia, ale tymczasem można było posiedzieć, posłuchać muzyki, popatrzeć na
ludzi. Tak wygląda połowa mojego życia. Gemma wstała i zaczęła się nerwowo
krzątać, dopóki nie pochwyciła nastroju tego miejsca. Usiadła na ławie, podkuliła
stopy i uśmiechnęła się. Lily włączyła muzykę. Podszedłem do Gemmy i mocno ją
ucałowałem.
90
- Powiedziałaś mu? - spytałem.
- Nie, nie. Na razie nie mogłam. Powiem mu pózniej - odparła.
Poprzedniej nocy zostaliśmy w pokoju, kiedy Smółka poszedł do łóżka, i Gems
opowiedziała nam wszystko. O sobie i o nim. O tym, jak bardzo ją kochał, a ona jego
nie. I o tym, że nie chciała go zranić - tak bardzo go lubiła. O wszystkich tych
sprawach.
W gruncie rzeczy Gems czuła się trochę skrępowana. Mogłem ją zrozumieć. Smółka
przeszedł swoje. Jak na razie miał dość niespodzianek. Na jakiś czas potrzebował
schronienia. Ale Gems - ona pragnęła brać wszystko szturmem. Ogromnie jej na nim
zależało i nie chciała go rozczarować - nie wiedziała jeszcze, jak bardzo będzie za
nim tęsknić...
Pół nocy spędziliśmy na dyskusji, czy powinna go zostawić, czy nie.
- Zamieszkaj tutaj... - stwierdziła Lily w pewnej chwili. Gemma spojrzała na mnie.
- Dobrze. Dlaczego nie? - powiedziałem.
- Mówisz poważnie? Naprawdę mówisz poważnie? Strasznie bym chciała tu być.
Cudownie byłoby z wami mieszkać...
Wszyscy mieliśmy wrażenie, że to prawda. Zaledwie ten pomysł zakiełkował, od razu
wiedzieliśmy, że jest dobry. Skakaliśmy z radości po sofie i zaczęliśmy się ściskać,
łącząc się w ciasno zbitą masę.
- Witaj w domu, Gems - zawołałem. Omówiliśmy wszystkie szczegóły. Smółka miał
wrócić do Richarda, Vonny i włamywania się do pustych domów, a Gemma - zostać
tutaj. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
Gemma zawołała: No dalej, powiedz jej. Tak będzie dobrze, powiedz jej, powiedz...
Więc spróbowałem.
To było trudne. Nie znałem ich. Gemma stale się wtrącała. Wszystkim chciała się
podzielić z Lily. Nieważne, czy to coś należało do niej, czy nie. Mówiła o moich
rodzicach, jakby byli dwójką potworów, i to mi się nie podobało. Moja mama... ona po
prostu nie umie dać sobie rady. Nie postępuje zle dlatego, że tak chce. Tak samo mój
tato. Oni po prostu nie potrafią inaczej. Zaklinowali się i nie dają rady.
Prawdopodobnie nie powinni byli mieć dzieci. To wszystko.
Lily stale uciszała Gemmę. Nie mówiła dużo, po prostu słuchała. Nie wiem, co sobie
myślała.
Mieszkali w dużym starym domu na rogu City Road. Umieścił ich tam Richard. Musiał
chyba włamać się do połowy pustych domów w Bristolu. Mieli mieszkanie na parterze
i duży ogród. Wewnątrz panował bałagan. Wszystko wypakowane różnymi rzeczami:
książkami, ubraniami, narzędziami. Na podłodze leżał na wpół rozebrany silnik.
Należał do Roba, który ciągle albo budował silniki, albo rozbierał je na kawałki.
Lily nastawiła czajnik i włączyła muzykę. Zacząłem rozmawiać z Robem. Był w
porządku. Bardzo sympatyczny. Brakowało mu dwóch przednich zębów, więc
wyglądał jak prawdziwy zabijaka, ale w rzeczywistości był bardzo delikatny i
88
uprzejmy. Jedynie ta luka w ustach przypominała, że potrafiłby być nieprzyjemny,
gdyby zechciał.
Gemma i Lily zaczęły zapalać świece. Z początku wyglądało to fajnie, ale pózniej nie
wiedziałem, co się dzieje, bo przynosiły ich coraz więcej i więcej. Bez końca nowe
świece. Lily wydobywała je z szafki. Robiło się coraz zabawniej. Nawet Rob był
zaskoczony. Nie miał pojęcia, skąd je wzięła, a przecież z nią mieszkał. Zmialiśmy
się do rozpuku przy każdym kolejnym pudełku.
- Specjalna okazja - zauważył Rob.
Zaczął opowiadać o rozłożonym na podłodze silniku, który wydobył z jakiegoś
śmietnika. Był to silnik motocyklowy.
Zapewniał mnie, że potrafi go naprawić i sprzedać. Bardzo wcześnie zdobył wiedzę o
silnikach. Miał dziwne dzieciństwo. Jego mama należała do grupy hipisów. Zimą
zatrzymywali się na dłuższy postój, a latem podróżowali po całym kraju, z festiwalu
na festiwal. Musiał nauczyć się naprawiać silniki w wieku ośmiu lat, bo zawsze ktoś w
pobliżu rozbierał motor swojego wozu i bawił się w mechanika.
- Tak - powiedziała Lily. - Wielka honda, tysiąc centymetrów sześciennych, brum-
brum-brum. Wspaniali mężczyzni na swych szalejących maszynach - zaczepiała go,
ale on tylko się śmiał i w ogóle się tym nie przejmował.
Pokój wypełnił się światłem świec. Bałem się, że coś się w końcu od nich zapali.
Zwiece stały na stole pomiędzy rondlami i talerzami z ich ostatniego posiłku. Może
dwadzieścia lub trzydzieści sztuk, świecących silnym blaskiem. Zwiece na kominku,
świece na podłodze, przyklejone do książek, półek, stolików - nawet na górnej
krawędzi drzwi. Robiło się od nich gorąco.
- Ona kolekcjonuje świece - oznajmił Rob.
- Zwiece to magia. Kolekcjonuję magię - wyjaśniła Lily.
Pózniej, w tym całym blasku... nie wiem, jak mam to opowiedzieć. Podeszła i
pociągnęła mnie, żebym powstał. Gemma uśmiechała się.
- Zrobiłeś to - powiedziała Lily.
- Zrobiłem? Co?
- Próbowali zmienić cię w zwierzę, ale się wyrwałeś. Uciekłeś!
- Tak? - odparłem. Czułem się jak idiota. Stałem, gapiłem się na świece i myślałem,
co będzie dalej.
89
- Jesteś cholernym Człowiekiem z Tytanu! Tak!... Smółka... Człowiek z Tytanu! -
krzyknęła znienacka Lily.
Poderwała i uniosła moje ramię. Chciałem je opuścić, ale ona ponownie je poderwała
i zaczęła tańczyć dookoła mnie.
- Tak, to prawda. Wyrwałeś się, człowieku - przytaknął Rob, szczerząc się.
- Smółka! Ona mówi, że zrobiłeś najwspanialszą rzecz. Zrobiłeś to, zrobiłeś... ! -
krzyczała Gemma.
- Nie mam pojęcia, skąd wziąłeś taką siłę. Naprawdę zrobiłeś to, człowieku. I jesteś
tu, i reszta twojego życia będzie WSPANIAAA! I jesteś taki sexy i kocham cię,
człowieku. Kocham cię, mmmmmm, tak. Nie wiem, jak ktoś mógłby ci się oprzeć.
Jesteś taki... taki WSPANIAAY! -Lily rzuciła się na mnie, odchyliła mi głowę do tyłu i
zaczęła mnie całować i napierać całym ciałem, jakbym był jakąś gwiazdą rocka.
Nie wiedziałem, co mam robić... Bo nic na sobie nie miała, no i Rob był w pobliżu. Ale
ona wiwatowała i Gemma tak samo. Więc całowałem ją, moje ręce przesuwały się po
całym jej ciele, starałem się wykorzystać tę okazję do maksimum...
- Mmmm, mmmm, jesteś taki SEXY, jesteś taki SILNY, jesteś Człowiekiem z Tytanu -
powtarzała Lily.
A ja pomyślałem: Ależ tak... Bo przecież to zrobiłem, może nie? Zawsze sądziłem, że
brak mi siły. Tak myślałem. I dlatego czułem się taki słaby i pełen poczucia winy,
jakbym ciągle uciekał, lecz... Nic dziwnego. Wydostanie się z tego było trudne. O
mało mnie nie zniszczyło. Ale dokonałem tego. Wydostałem się. Zrobiłem to...
- ZROBIAEM TO! - powiedziałem. - Zrobiłem... -To było niesamowite. Wcześniej nie
zdawałem sobie z tego sprawy. - Zrobiłem to. Uwolniłem się... TAAAAK!
ROZDZIAA 12
Rob
To był weekend, chociaż dni tygodnia mało mnie obchodzą. Dzień to dzień.
Zwlekliśmy się z łóżek może o pierwszej. Pózniej miałem pewien interes do
załatwienia, ale tymczasem można było posiedzieć, posłuchać muzyki, popatrzeć na
ludzi. Tak wygląda połowa mojego życia. Gemma wstała i zaczęła się nerwowo
krzątać, dopóki nie pochwyciła nastroju tego miejsca. Usiadła na ławie, podkuliła
stopy i uśmiechnęła się. Lily włączyła muzykę. Podszedłem do Gemmy i mocno ją
ucałowałem.
90
- Powiedziałaś mu? - spytałem.
- Nie, nie. Na razie nie mogłam. Powiem mu pózniej - odparła.
Poprzedniej nocy zostaliśmy w pokoju, kiedy Smółka poszedł do łóżka, i Gems
opowiedziała nam wszystko. O sobie i o nim. O tym, jak bardzo ją kochał, a ona jego
nie. I o tym, że nie chciała go zranić - tak bardzo go lubiła. O wszystkich tych
sprawach.
W gruncie rzeczy Gems czuła się trochę skrępowana. Mogłem ją zrozumieć. Smółka
przeszedł swoje. Jak na razie miał dość niespodzianek. Na jakiś czas potrzebował
schronienia. Ale Gems - ona pragnęła brać wszystko szturmem. Ogromnie jej na nim
zależało i nie chciała go rozczarować - nie wiedziała jeszcze, jak bardzo będzie za
nim tęsknić...
Pół nocy spędziliśmy na dyskusji, czy powinna go zostawić, czy nie.
- Zamieszkaj tutaj... - stwierdziła Lily w pewnej chwili. Gemma spojrzała na mnie.
- Dobrze. Dlaczego nie? - powiedziałem.
- Mówisz poważnie? Naprawdę mówisz poważnie? Strasznie bym chciała tu być.
Cudownie byłoby z wami mieszkać...
Wszyscy mieliśmy wrażenie, że to prawda. Zaledwie ten pomysł zakiełkował, od razu
wiedzieliśmy, że jest dobry. Skakaliśmy z radości po sofie i zaczęliśmy się ściskać,
łącząc się w ciasno zbitą masę.
- Witaj w domu, Gems - zawołałem. Omówiliśmy wszystkie szczegóły. Smółka miał
wrócić do Richarda, Vonny i włamywania się do pustych domów, a Gemma - zostać
tutaj. [ Pobierz całość w formacie PDF ]