[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ta jakąś beznadziejną trzeciorz dną francuską
książk , bo wszystko, co było francuskie, było
samozadowolone i trzeciorz dne, zwłaszcza ich
wychwalany sposób życia, w którym brat si ko-
chał, i w którym tylko twierdził dobrze si
czuje, jakby nie widział zimnej twardości
i oschłej bezwzgl dności Francuzów, ich niena-
wiści do wszystkiego, co nie ichnie i ich niena-
wiści mi dzy sobą, tej właśnie, co doprowadziła
do opasania ich miast betonowymi obozami
Podnosiny 327
koncentracyjnymi dla wykorzystanych i zb d-
nych cudzoziemców, i co doprowadzało do
erupcji rewolt i podpalań, wielodniowych bija-
tyk z policją i całożyciowego wycia rozpaczy
sprasowanych tu jak ponure bydło analfabetów.
Paradoksem było, że to nie brat, ale on miał żo-
n Francuzk , wi c, że cechy przyziemności
i oszustwa i ponurości tak silne w jej narodzie
i ją ogarn ły, odkąd dorosła, cechy, z którymi
bratu byłoby do życia, bo brat by ich nie zauwa-
żył, albo je tłumaczył, jak ojciec ich tłumaczył
cechy złośliwości, egoizmu i głupoty utrzymują-
ce tak długo ich matk przy życiu.
Stał z tym Playboyem i z tą pi kną kr pą krótką
dziewczyną sfotografowaną w nim i wdychał za-
pach domu, spalonego chleba i sosen w mro-
znym otwartym oknie, i poczuł, jak jest wolny,
jak w ten słoneczny poranek jest po raz pierwszy
nadspodziewanie wolny od zmór niekochania
i urazów, od perspektyw niech ci, i poczuł, że to
ucieczka brata bardziej od wyjazdu żony go roz-
kuły, i pomyślał, że zadzwoni do tych dziewczyn
z chóru w Operze, które miały najwi ksze biu-
sty. Jego żona miała przez wiele lat najwi kszy
najpi kniejszy biust, ale po rocznej przygodzie
seksualnej z młodym kochankiem straciła go
bardziej niż po karmieniu dziecka, myślał, zasła-
niała teraz biust w łazience r koma i przygaszała
wieczorem światło, choć on i tak tego nie chciał,
pił wódk aby mieć powód do niechcenia jej,
328 Perseidy
czy też odwrotnie, myślał o piciu i pisaniu i za-
śni ciu, bo chciał napisać trzecią powieść polską
tak, jak namawiał ojca do napisania prawdy o so-
bie i okupacji i komunizmie i samotności, praw-
dy o nich, prostej prawdy, i ojciec nigdy tej
powieści nie napisał, wprzódy uśmiechając si
uprzejmie, a teraz klnąc i sycząc i łupiąc siekie-
rą, a gdy siadał przy swym stole do pisania, pisał
okruchy małe i czułe, uładzające boleść świata
i umajające to, co mu si zdarzyło, zapachami
i t sknotami i łagodnościami kłamstwa.
On nie umiał łupać siekierą w przerwach pisa-
nia, był niemanualny i nietechniczny, wi c gdy
nie pisał szukał pracy w filmie czy w operze, re-
żyserował film Grafomanka czy oper Stra-
szny Dwór , ale nikt z krytyków nie chciał zau-
ważyć ani lekkości, ani śmieszności, ani
aroganckiej wiedzy tego, co robił, krytycy pra-
gn li mogiły i cmentarza i narodowych świ to-
wań, wi c si brali za jego niepowag jak zawsze,
a on jedyną czerpał przyjemność z patrzenia na
te dwie dziewczyny w chórze, które w miar ty-
godni pocz ły wyłaniać si z bezkształtnej masy
jako rozśpiewane i wesołe, jedna na pozór star-
sza od drugiej, choć były w tym samym wieku,
t starszą przywoził do pracy elegancki macher
mercedesem, a ta młodsza przyjeżdżała tram-
wajem, ta starsza miała za ci żki, za stary maki-
jaż i wyglądała nowobogacko i obcinała sobie
i farbowała włosy coraz bardziej absurdalnie, by
Podnosiny 329
si upodobnić do tych skutecznych warszaw-
skich damulek żyjących z dzianymi wulgaryzato-
rami, a ta młodsza była t ga i obfita, i miała za
długi choć poddarty nos, i jak obie zobaczył na
generalnej próbie już w kostiumach jedną
w balowej sukni z pi knymi obnażonymi ramio-
nami, drugą w wiejskiej kiecy z obnażonym na-
bitym dekoltem poczuł, jak bardzo są podnie-
cające i żywe, i nie wiedział, czy to dlatego, że są
teatralne, choć wiedział, że całe życie jego było
teatralne, literackie i filmowe, czyli nic nie war-
te, należało sceną zatłuc czas i nieszcz ście ży-
cia, i obserwować maniakalnie, schizofrenicznie
i potem to spisywać i umieć i tyle.
Wi c na premierze, po której publiczność stała
i si cieszyła, póki si nie dowie od krytycznych
pluskiew, że nie należało, wziął od obu podnie-
conych dziewczyn numery telefonów i sfotogra-
fował si z nimi, jak sfotografował si z wieloma
dziewczynami z chóru, fotografowały ich siostry
i matki, a w wypadku tej dziewczyny otartej
o brzydki świat pieniądza fotografował przystoj-
ny i powściągliwy i gładko pachnący starszy ma-
cher. Gdy zapytał jej, dlaczego nie była na ostat-
nich próbach przed generalną (brak mu było jej
ci żkich piersi i białych z bów i spojrzenia i pa-
mi tał jak ona, po szczególnie egzaltowanej sce-
nie, przebiegając wyciągn ła niespodziewanie
r k i pochwyciła go za r k w przelocie) odpo-
wiedziała, że była ze swym partnerem w Londy-
330 Perseidy
nie, i że to pierwszy raz była w Londynie i jak
było czysto i schludnie, i jak ludzie byli uprzej-
mi, że aż si popłakała wracając tutaj do złości
i głupoty i szarego złego brudu. Ta druga wiej-
ska miała jeszcze wi kszy biust, ale cała też by-
ła bardziej t ga i nieprzyzwoita, pośladki miała
równie odstające, co piersi, a gdy trzymał ją przy
zdj ciu za spoconą r k , przygarn ła jego r k
do swej talii i poczuł rozbuchane wilgotne ciepło
od jej ciała i poczuł, że ma ona wałek tłuszczu na
brzuchu, i widział jej mocny biały nagi kark i ru-
mieniec i błyszczące wiewiórcze oczy i poczuł
w tym hallu pożądanie, cały zamienił si we wła-
snego chuja, chuj sterował nim i sterczał przed
nim z całkowitą wolnością i swobodą, i mierzył
w nią, odrywał si niezawiśle od niego i zmierzał
do niej i chciał jak najoczywiściej i z nami tną si-
łą w niej być.
A potem odezwali si krytycy, oskarżając go
chóralnie o pornografi i szarganie narodowych
świ tości, jako że pozwolił rosyjskim carskim
cenzorom, obecnym na pierwszym przedstawie-
niu Strasznego Dworu chodzić po scenie już
podczas uwertury, i oskarżono go o wyinaczenie
kretyńskiego libretta niejakiego Choińskiego
( nie ma niewiast w naszej chacie śpiewane
przez bohaterów w akompaniamencie licznego
chóru żeńskiego), oskarżano go o najgorsze i łga-
no, a potem zacz ły grzmoty i popierdy dobie-
gać z Ministerstwa Kultury nowo opanowanego
Podnosiny 331
przez niedoukich populistów z eks-Solidarności
Karierowiczów i Popłuczyn, i psychopatów ob-
sypanych złośliwym łupieżem i łgarzy ściskają-
cych mu prawic w zachwycie po premierze,
a udzielających nazajutrz wywiadów na temat
jego beztalencia, i
Wi c nie zadzwonił przez kilka tygodni do żad-
nej z piersiastych dziewcząt z chóru, dopiero te-
raz, gdy wyjechała żona i uciekł brat, i dlatego,
że wpatrzył si w pi kne piersi niewielkiej
dziewczyny sfotografowanej w Playboyu, i dla-
tego, że było za oknami ładnie, świeciło słońce,
jakby to było lato, a nie zima, podszedł do tele-
fonu i zadzwonił do tej bardziej cycatej, ale nie
zastał jej w domu, wi c zadzwonił do tej star-
szej, wyrafinowanie postarzałej i małomie-
szczańskiej, z nosem, który byłby orli, gdyby nie
rozłaził si u końca w kartoflaną klupk , ale kto
jest doskonały? I czy nos jest ważny? Była w do-
mu, i powiedziała efektownie, że właśnie odwioz-
ła Wacka czy Sławka na lotnisko, bo leciał za in-
teresami do Pragi, i żałowała, że nie poleciała do
Pragi, jak poleciała do Londynu, gdyż przygoto-
wywała si do egzaminu wst pnego na prawo,
i wzi ła urlop bezpłatny w Operze i b dzie stu-
diować prawo, i on ją zapytał po co? .
Umówił si z nią popołudniu, ale wiedział, po spo-
sobie jej noszenia si i przesadnego malowania
i czesania i pretensji do bezguścia, że należy zapro-
332 Perseidy
ponować drogą iucz szczaną przez cudzoziemców [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
ta jakąś beznadziejną trzeciorz dną francuską
książk , bo wszystko, co było francuskie, było
samozadowolone i trzeciorz dne, zwłaszcza ich
wychwalany sposób życia, w którym brat si ko-
chał, i w którym tylko twierdził dobrze si
czuje, jakby nie widział zimnej twardości
i oschłej bezwzgl dności Francuzów, ich niena-
wiści do wszystkiego, co nie ichnie i ich niena-
wiści mi dzy sobą, tej właśnie, co doprowadziła
do opasania ich miast betonowymi obozami
Podnosiny 327
koncentracyjnymi dla wykorzystanych i zb d-
nych cudzoziemców, i co doprowadzało do
erupcji rewolt i podpalań, wielodniowych bija-
tyk z policją i całożyciowego wycia rozpaczy
sprasowanych tu jak ponure bydło analfabetów.
Paradoksem było, że to nie brat, ale on miał żo-
n Francuzk , wi c, że cechy przyziemności
i oszustwa i ponurości tak silne w jej narodzie
i ją ogarn ły, odkąd dorosła, cechy, z którymi
bratu byłoby do życia, bo brat by ich nie zauwa-
żył, albo je tłumaczył, jak ojciec ich tłumaczył
cechy złośliwości, egoizmu i głupoty utrzymują-
ce tak długo ich matk przy życiu.
Stał z tym Playboyem i z tą pi kną kr pą krótką
dziewczyną sfotografowaną w nim i wdychał za-
pach domu, spalonego chleba i sosen w mro-
znym otwartym oknie, i poczuł, jak jest wolny,
jak w ten słoneczny poranek jest po raz pierwszy
nadspodziewanie wolny od zmór niekochania
i urazów, od perspektyw niech ci, i poczuł, że to
ucieczka brata bardziej od wyjazdu żony go roz-
kuły, i pomyślał, że zadzwoni do tych dziewczyn
z chóru w Operze, które miały najwi ksze biu-
sty. Jego żona miała przez wiele lat najwi kszy
najpi kniejszy biust, ale po rocznej przygodzie
seksualnej z młodym kochankiem straciła go
bardziej niż po karmieniu dziecka, myślał, zasła-
niała teraz biust w łazience r koma i przygaszała
wieczorem światło, choć on i tak tego nie chciał,
pił wódk aby mieć powód do niechcenia jej,
328 Perseidy
czy też odwrotnie, myślał o piciu i pisaniu i za-
śni ciu, bo chciał napisać trzecią powieść polską
tak, jak namawiał ojca do napisania prawdy o so-
bie i okupacji i komunizmie i samotności, praw-
dy o nich, prostej prawdy, i ojciec nigdy tej
powieści nie napisał, wprzódy uśmiechając si
uprzejmie, a teraz klnąc i sycząc i łupiąc siekie-
rą, a gdy siadał przy swym stole do pisania, pisał
okruchy małe i czułe, uładzające boleść świata
i umajające to, co mu si zdarzyło, zapachami
i t sknotami i łagodnościami kłamstwa.
On nie umiał łupać siekierą w przerwach pisa-
nia, był niemanualny i nietechniczny, wi c gdy
nie pisał szukał pracy w filmie czy w operze, re-
żyserował film Grafomanka czy oper Stra-
szny Dwór , ale nikt z krytyków nie chciał zau-
ważyć ani lekkości, ani śmieszności, ani
aroganckiej wiedzy tego, co robił, krytycy pra-
gn li mogiły i cmentarza i narodowych świ to-
wań, wi c si brali za jego niepowag jak zawsze,
a on jedyną czerpał przyjemność z patrzenia na
te dwie dziewczyny w chórze, które w miar ty-
godni pocz ły wyłaniać si z bezkształtnej masy
jako rozśpiewane i wesołe, jedna na pozór star-
sza od drugiej, choć były w tym samym wieku,
t starszą przywoził do pracy elegancki macher
mercedesem, a ta młodsza przyjeżdżała tram-
wajem, ta starsza miała za ci żki, za stary maki-
jaż i wyglądała nowobogacko i obcinała sobie
i farbowała włosy coraz bardziej absurdalnie, by
Podnosiny 329
si upodobnić do tych skutecznych warszaw-
skich damulek żyjących z dzianymi wulgaryzato-
rami, a ta młodsza była t ga i obfita, i miała za
długi choć poddarty nos, i jak obie zobaczył na
generalnej próbie już w kostiumach jedną
w balowej sukni z pi knymi obnażonymi ramio-
nami, drugą w wiejskiej kiecy z obnażonym na-
bitym dekoltem poczuł, jak bardzo są podnie-
cające i żywe, i nie wiedział, czy to dlatego, że są
teatralne, choć wiedział, że całe życie jego było
teatralne, literackie i filmowe, czyli nic nie war-
te, należało sceną zatłuc czas i nieszcz ście ży-
cia, i obserwować maniakalnie, schizofrenicznie
i potem to spisywać i umieć i tyle.
Wi c na premierze, po której publiczność stała
i si cieszyła, póki si nie dowie od krytycznych
pluskiew, że nie należało, wziął od obu podnie-
conych dziewczyn numery telefonów i sfotogra-
fował si z nimi, jak sfotografował si z wieloma
dziewczynami z chóru, fotografowały ich siostry
i matki, a w wypadku tej dziewczyny otartej
o brzydki świat pieniądza fotografował przystoj-
ny i powściągliwy i gładko pachnący starszy ma-
cher. Gdy zapytał jej, dlaczego nie była na ostat-
nich próbach przed generalną (brak mu było jej
ci żkich piersi i białych z bów i spojrzenia i pa-
mi tał jak ona, po szczególnie egzaltowanej sce-
nie, przebiegając wyciągn ła niespodziewanie
r k i pochwyciła go za r k w przelocie) odpo-
wiedziała, że była ze swym partnerem w Londy-
330 Perseidy
nie, i że to pierwszy raz była w Londynie i jak
było czysto i schludnie, i jak ludzie byli uprzej-
mi, że aż si popłakała wracając tutaj do złości
i głupoty i szarego złego brudu. Ta druga wiej-
ska miała jeszcze wi kszy biust, ale cała też by-
ła bardziej t ga i nieprzyzwoita, pośladki miała
równie odstające, co piersi, a gdy trzymał ją przy
zdj ciu za spoconą r k , przygarn ła jego r k
do swej talii i poczuł rozbuchane wilgotne ciepło
od jej ciała i poczuł, że ma ona wałek tłuszczu na
brzuchu, i widział jej mocny biały nagi kark i ru-
mieniec i błyszczące wiewiórcze oczy i poczuł
w tym hallu pożądanie, cały zamienił si we wła-
snego chuja, chuj sterował nim i sterczał przed
nim z całkowitą wolnością i swobodą, i mierzył
w nią, odrywał si niezawiśle od niego i zmierzał
do niej i chciał jak najoczywiściej i z nami tną si-
łą w niej być.
A potem odezwali si krytycy, oskarżając go
chóralnie o pornografi i szarganie narodowych
świ tości, jako że pozwolił rosyjskim carskim
cenzorom, obecnym na pierwszym przedstawie-
niu Strasznego Dworu chodzić po scenie już
podczas uwertury, i oskarżono go o wyinaczenie
kretyńskiego libretta niejakiego Choińskiego
( nie ma niewiast w naszej chacie śpiewane
przez bohaterów w akompaniamencie licznego
chóru żeńskiego), oskarżano go o najgorsze i łga-
no, a potem zacz ły grzmoty i popierdy dobie-
gać z Ministerstwa Kultury nowo opanowanego
Podnosiny 331
przez niedoukich populistów z eks-Solidarności
Karierowiczów i Popłuczyn, i psychopatów ob-
sypanych złośliwym łupieżem i łgarzy ściskają-
cych mu prawic w zachwycie po premierze,
a udzielających nazajutrz wywiadów na temat
jego beztalencia, i
Wi c nie zadzwonił przez kilka tygodni do żad-
nej z piersiastych dziewcząt z chóru, dopiero te-
raz, gdy wyjechała żona i uciekł brat, i dlatego,
że wpatrzył si w pi kne piersi niewielkiej
dziewczyny sfotografowanej w Playboyu, i dla-
tego, że było za oknami ładnie, świeciło słońce,
jakby to było lato, a nie zima, podszedł do tele-
fonu i zadzwonił do tej bardziej cycatej, ale nie
zastał jej w domu, wi c zadzwonił do tej star-
szej, wyrafinowanie postarzałej i małomie-
szczańskiej, z nosem, który byłby orli, gdyby nie
rozłaził si u końca w kartoflaną klupk , ale kto
jest doskonały? I czy nos jest ważny? Była w do-
mu, i powiedziała efektownie, że właśnie odwioz-
ła Wacka czy Sławka na lotnisko, bo leciał za in-
teresami do Pragi, i żałowała, że nie poleciała do
Pragi, jak poleciała do Londynu, gdyż przygoto-
wywała si do egzaminu wst pnego na prawo,
i wzi ła urlop bezpłatny w Operze i b dzie stu-
diować prawo, i on ją zapytał po co? .
Umówił si z nią popołudniu, ale wiedział, po spo-
sobie jej noszenia si i przesadnego malowania
i czesania i pretensji do bezguścia, że należy zapro-
332 Perseidy
ponować drogą iucz szczaną przez cudzoziemców [ Pobierz całość w formacie PDF ]