[ Pobierz całość w formacie PDF ]

komórkowej. To może zabrać kilka dni.
 Tak, czytałem o tym. Ale w tej sytuacji uważam, że to dziwne, ponieważ wszyscy
pacjenci mają wiele objawów zakażenia górnych dróg oddechowych, więc wirusów powinno
tam być w nadmiarze. Przynajmniej tak napisano w książce, którą czytałem.
 Muszę powiedzieć, że swoim zaangażowaniem zrobiłeś na mnie wrażenie  pochwaliła
Sheila.
 Cóż, ta sytuacja mnie martwi. A jeśli to nowy szczep, nowa choroba? Mój przyjaciel
złapał to dwa dni temu i był naprawdę chory, ale tylko przez kilka godzin. Dla mnie to nie
wyglądało jak stara, normalna grypa. Poza tym gdy wyzdrowiał, przestał być sobą. Chciałem
powiedzieć, że jest zdrowy, ale dziwnie się zachowuje.
 Co to znaczy dziwnie?  Sheila zaczęła się martwić możliwością wystąpienia
wirusowego zapalenia mózgu. To była rzadko występująca komplikacja pogrypowa.
 Jak ktoś inny  odparł Pitt.  No, nie zupełnie inny, ale trochę inny. To samo chyba
przytrafiło się dyrektorowi szkoły.
 Jakaś drobna zmiana osobowości?
 Tak, chyba można by to tak określić  zgodził się Pitt. Bał się powiedzieć jej, że Beau
nagle stał się dużo silniejszy i szybszy i że zajmował pokój, który uległ zniszczeniu. Bał się,
że straci jej zaufanie. Obawiał się troszkę rozmowy z doktor Miller i z własnej woli nigdy by
jej nie zaczynał.  I jeszcze jedno  dodał, sądząc, że skoro doszedł tak daleko, może
powiedzieć wszystko.  Sprawdziłem kartę wczorajszej diabetyczki. Zanim dostała ataku,
pojawiły się u niej symptomy grypy.
Sheila patrzyła w ciemne oczy Pitta i zastanawiała się nad tym, co usłyszała. Nagle
odwróciła głowę i zapytała doktora Drapera, czy Louis Devereau miał objawy grypy przed
wystąpieniem ataków.
 Miał. Dlaczego pytasz?
Zignorowała pytanie kolegi. Zamiast odpowiedzieć, spojrzała znowu na Pitta.
 Ilu pacjentów przyjęliśmy z tą grypą i ilu jeszcze czeka?
 Razem pięćdziesięcioro troje  odparł Pitt. W ręku trzymał zestawienie chorych.
 Jezu Chryste  stęknęła Sheila. Przez chwilę patrzyła niewidzącymi oczami w dal i
przygryzała policzek od wewnątrz. Zastanawiała się nad dalszym postępowaniem.  Wez
papier i chodz ze mną!  powiedziała do Pitta.
Pitt z trudem nadążał za Sheilą, która szła, jakby to był chód sportowy.
 Dokąd idziemy?  spytał, kiedy znalezli się w zasadniczej części szpitala.
 Do biura szefa  odpowiedziała, nie zatrzymując się.
Wsiadł za nią do windy. Próbował coś wyczytać z jej twarzy, ale nie zdołał. Nie miał
pojęcia, po co zabrała go do działu zarządzania. Zaczął się bać, że to z powodów
dyscyplinarnych.
 Chcę się natychmiast zobaczyć z doktorem Halprinem  zakomunikowała pani
Kapland, kierowniczce sekretariatu szpitala.
 Teraz doktor Halprin jest zajęty  odpowiedziała pani Kapland z przyjaznym
uśmiechem na ustach.  Ale poinformuję go, że pani czeka. A tymczasem może mogę
zaproponować kawę albo coś chłodnego?
 Proszę mu powiedzieć, że to pilne  odparła jedynie Sheila.
Po dwudziestu minutach czekania sekretarka zaprowadziła ich do biura szefa. Sheila i Pitt
mogli stwierdzić, że mężczyzna nie czuje się dobrze. Był blady i niemal bez przerwy kasłał.
Kiedy usiedli, Sheila zwięzle streściła, co usłyszała od Pitta, i zasugerowała, żeby szpital
przedsięwziął odpowiednią akcję.
 Powoli  doktor Halprin wtrącił się między jednym atakiem kaszlu a drugim. 
Pięćdziesiąt przypadków grypy w sezonie grypowym to nie liczba, która upoważnia nas do
straszenia społeczeństwa. Do diabła, sam się zaraziłem, ale to nie jest znowu aż takie straszne.
Chociaż gdybym miał wybór, poszedłbym do domu i położył się do łóżka.
 Mówimy o ponad pięćdziesięciu przypadkach tylko w tym szpitalu  stwierdziła Sheila.
 Zgoda, ale jesteśmy największym szpitalem w mieście. Mamy najlepszy wgląd we
wszystko.
 Mam dwa przypadki śmiertelne; dwóch diabetyków wcześniej właściwie
prowadzonych, którzy zmarli prawdopodobnie na tę chorobę  powiedziała Sheila.
 W wypadku grypy to możliwe  skomentował Halprin.  Niestety wszyscy doskonale
wiemy, że grypa może być niebezpieczna szczególnie dla osób starszych i chorych.
 Pan Henderson zna dwie osoby, które cierpiały na tę chorobę, a po wyzdrowieniu
zmieniły się ich osobowości. Jednym z tych ludzi jest jego najlepszy przyjaciel.
 Zasadnicza zmiana osobowości?  zapytał Halprin.
 Nie zasadnicza, ale wyrazna  przyznał Pitt.
 Proszę dać mi przykład  poprosił pan Halprin i głośno wysiąkał nos.
Pitt opowiedział o nagłej beztrosce Beau i całodniowych wagarach połączonych z
wycieczką do muzeum i zoo.
Halprin opuścił chustkę i popatrzył na Pitta. Musiał się uśmiechnąć.
 Przepraszam, ale to nie brzmi jak trzęsienie ziemi.
 %7łeby zrozumieć, jakie to było zaskakujące, powinien pan znać Beau  Pitt obstawał
przy swoim.
 Cóż, mieliśmy pewne doświadczenia z tą chorobą w naszym dziale  powiedział doktor
Halprin.  Nie tylko ja na to cierpię dzisiaj, ale obie moje sekretarki miały te same objawy
wczoraj.  Pochylił się do przodu i nacisnął przycisk interkomu. Poprosił obie sekretarki, aby
przyszły do gabinetu.
Pani Kapland weszła niemal natychmiast, za nią zjawiła się młodsza kobieta. Nazywała
się Nancy Casado.
 Doktor Miller martwi się z powodu tej krążącej wokół nas grypy  stwierdził Halprin. 
Może potraficie rozwiać obawy pani doktor?
Panie spojrzały na siebie, nie wiedząc, która  z nich powinna zacząć. Rozpoczęła pani
Kapland, jako zajmująca wyższe stanowisko.
 Przyszła nagle i wywołała okropne samopoczucie  powiedziała.  Ale kilka godzin
pózniej zaczęła się poprawa. Teraz czuję się wspaniale. Lepiej niż w czasie wielu ostatnich
miesięcy.
 Ze mną było niemalże identycznie  powiedziała Nancy Casado.  Zaczęło się od
kaszlu i bólu gardła. Bez wątpienia miałam temperaturę, lecz nie zmierzyłam jej, więc nie
potrafię powiedzieć, ile stopni.
 Czy odniosły panie wrażenie, że osobowość koleżanki zmieniła się po wyzdrowieniu? 
zapytał Halprin.
Obie zachichotały, zakrywając usta dłońmi. Popatrzyły na siebie znacząco.
 Co jest takie zabawne?  spytał.
 To taki nasz prywatny żart  wyjaśniła pani Kapland.  Ale żeby odpowiedzieć na
pańskie pytanie: żadnej z nas nie wydaje się, abyśmy się zmieniły. A pan tak uważa, doktorze
Halprin?
 Ja? Chyba nie mam czasu na dostrzeganie takich drobiazgów, ale nie, nie sądzę,
żebyście się zmieniły.
 Czy znacie panie innych, którzy zachorowali?  włączyła się do rozmowy Sheila.
 Wielu  odparły równocześnie.
 Zauważyły panie jakieś zmiany w ich zachowaniu?
 Ja nie  powiedziała pani Kapland.
 Ani ja  dodała Nancy Casado.
Doktor Halprin rozłożył ręce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl