[ Pobierz całość w formacie PDF ]
załapać na ciepłą posadkę w BBC. Ze zbolałą miną powlokłam się do Nicka,
wmówiwszy sobie uprzednio, że na pewno wypadłam wyjątkowo niekorzystnie i
że jedyne, co mi się udało, to nie zwymiotować na dywan.
- Siadaj - powiedział Nick z uśmiechem. (Z uśmiechem! Dobry znak.) - Mam dla
ciebie miłą wiadomość. Dostałaś tę pracę. Było sporo niezłych kandydatów, ale ty
okazałaś się najlepsza. Zrobiłaś bardzo dobre wrażenie na komisji. - (Naprawdę?)
- Jak mówiłem, będzie to oznaczać zmiany w zarządzie i nieco przeszeregowań
wśród pracowników, niektórzy mogą wypaść z obiegu. Będziesz kierować działem
planowania w radiu i telewizji tutaj i w East Midlands i przejmiesz obowiązki
Aleksa, więc musisz liczyć się z wyjazdami. Idz teraz do działu personalnego
porozmawiać o zarobkach, ale jak rozumiem, czeka cię znaczna podwyżka. Aha, i
dostaniesz samochód służbowy. Szczęśliwa?
Kiwnęłam tępo głową, czując się, jakby walnął we mnie piorun. Nie wiedziałam,
czy jestem szczęśliwa, czy nie.
92
- Co Mike powie na twoje dłuższe godziny pracy? Nie będziesz miała problemów
z rodziną?
- Ależ skąd - zapewniłam, przywołując na twarz uśmiech, żeby podkreślić
pewność siebie, której wcale nie czułam. - Mamy teraz nianię, jak wiesz, i jestem
pewna, że z chęcią będzie zostawać dłużej.
- Czy rzeczywiście?
- Dzięki, Nick. Bardzo się cieszę.
- To ja ci dziękuję - powiedział. - Wniosłaś wiele dobrego do pracy w zespole,
odkąd wróciłaś po... hmm... po dziecku... i naprawdę podziwiam, jak maszerujesz
do przodu.
Miałam wielką ochotę wstać i zasalutować, ale powtórzyłam tylko słabym głosem:
- Cieszę się. - I wyszłam.
Kate spojrzała na mnie pytająco, więc posłałam jej szeroki uśmiech, który mówił
sam za siebie. Wyrzuciła triumfalnie pięść w powietrze, a najlepsza ze
wszystkiego była kwaśna mina Georgii. Może jednak nie zrobiła najmądrzej,
wkładając najkrótszą minispódniczkę i pochylając się cały czas do komisji
głębokim dekoltem.
Kiedy usiadłam przy biurku, musiałam zmusić się, żeby zadzwonić do Mike a.
Wprawdzie bardzo mnie zachęcał, żebym starała się o to stanowisko, ale chyba
nie wierzył, że je dostanę. Poza tym, nie rozwodziłam się nad zwiększoną liczbą
godzin pracy ani nad wyjazdami, skupiając się raczej na większych zarobkach i
samochodzie. Będziemy mogli pożegnać się ze starym volvo, a pieniądze bardzo
się nam przydadzą na spłatę długu hipotecznego za Złote Dęby, jeśli ktoś
wreszcie zechce kupić nasz dom.
93
Sekretarka Mike a wykonała zwykłą gadaninę o tym, że szef jest zajęty i sprawdzi,
czy może rozmawiać, a kiedy mnie przełączyła, usłyszałam w tle głosy jego
zastępcy, Petera, i kierownika działu reklamy, Steve a. Najwyrazniej mieli
zebranie.
- Cześć - powitał mnie Mike krótko, głosem, który mówił: streszczaj się, bo jestem
zajęty, co od razu mnie zirytowało.
- Dostałam tę pracę - powiedziałam.
Długa przerwa.
- To świetnie - odezwał się w końcu. - Więcej pieniędzy i samochód. Brawo.
Słuchaj, nie mogę teraz rozmawiać, ale przyniosę wieczorem szampana.
Doskonale się spisałaś. Pa.
Gdybym była trochę mądrzejsza i odważniejsza, omówiłabym z nim przy tym
szampanie czekające nas problemy, ale nie jestem i nie zdobyłam się na to. Poza
tym cały wieczór zajęło mi pospieszne pakowanie (z zamroczoną szampanem
głową) i sporządzanie listy instrukcji dla Claire, którą miałam jej zostawić na stole
kuchennym obok worka pieniędzy, będącego naszą przepustką wyjazdową.
Kiedy poszłam na górę pocałować Rebekę, nie spała jeszcze i leżała skąpana we
łzach.
- Nie wyjeżdżajcie - zaszlochała, zarzucając mi ręce na szyję. - Nie chcę
zostawać z Claire. Krzyczy na mnie, kiedy robię bałagan. Dlaczego nie mogę
spać u Jill?
- Bo Tom zostałby sam i nie miałby się z kim bawić. Ale możesz chodzić do Susie,
kiedy chcesz. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Zadzwonię, jak tylko
dolecimy na miejsce, i przy wieziemy ci z tatą mnóstwo pięknych prezentów.
94
Claire ma przyjść o szóstej rano, żebyśmy zdążyli na lotnisko. Wszystkie bagaże
są spakowane i ustawione w równym szyku przy drzwiach. Turtle i Angus chowają
się pod stołem kuchennym, reagując nerwowo na widok walizek. Ale przynajmniej,
skoro Claire tutaj będzie, nie trzeba oddawać ich do schroniska dla zwierząt, skąd
wracają potem z histerycznym jazgotem i pchłami.
Kilka godzin pózniej, przed pójściem do łóżka, zajrzałam jeszcze do Rebeki.
Spala mocnym snem, z jedna nogą wystającą spod kołdry i z wyleniałym misiem
przyciśniętym do piersi. Obok leżała kartka z narysowanym przez nią reniferem o
wykrzywionych rogach i choinką. Podpis brzmiał: Dla Mamy i Taty. Koham was.
To jest dla Mikołaja . Kiedy ją całowałam, jej policzki były jeszcze mokre.
Niedziela, l 0 kwietnia
Nie wierzę własnym oczom. To miejsce jest tak piękne i tak odległe od mojego
normalnego życia, że czuję się, jakbym była na księżycu. Wszystko tu jest takie...
Na pewno istnieje właściwe słowo, żeby to opisać, ale jedyne, jakie mi przychodzi
do głowy, to wielkie . Kiedy jechaliśmy w stronę gór wynajętym na lotnisku
dżipem, nie mogłam powstrzymać okrzyków zachwytu i doprowadzałam Mike a do
szału, rozwodząc się bez końca nad pięknem krajobrazu i kolorem drzew.
Niestety, mężczyzni są mniej wrażliwi na piękno przyrody.
Nasz domek z bali wygląda jak z reklamy, ma wielki kominek i nawet niedzwiedzią
skórę na jednej ze ścian (tak, wiem, że to nieco kiczowate). Jak wszędzie na tym
kontynencie, w kuchni jest mnóstwo najnowszych gadżetów, takich jak wyciskarka
do soków, krajalnica do jajek, młynek do kawy, które natychmiast musiałam
wypróbować. Przyjaciel Mike a, Steve, był tu na nartach w zeszłym tygodniu i -
nadzwyczaj uprzejmie z jego strony - zostawił nam pełną lodówkę tutejszych
przysmaków.
95
Jak tylko przyjechaliśmy i rzuciliśmy nasze bagaże na kolorową narzutę na łóżku,
zaparzyłam nam dwie filiżanki aromatycznej kawy, które wzięliśmy na taras.
Roztacza się z niego zapierający w piersiach dech widok na góry, lasy i jeziora, i
widać nawet kolejkę linową w odległym o trzy kilometry ośrodku narciarskim.
Usiedliśmy na fotelach bujanych, okutani w puchówki, i spojrzeliśmy na siebie z
radosnym uśmiechem. %7ładnych dzieci, żadnej pracy, żadnych obowiązków. Mike
wziął mnie za rękę.
- Czyż nie jest cudownie?
- Jest cudownie, panie Adams - zgodziłam się entuzjastycznie.
- Nie miałaby pani czasem ochoty - spytał, upiornie przedrzezniając kanadyjski
akcent - na mały numerek przed kominkiem?
I poszliśmy na całość, wyzbywszy się wszystkich zahamowań, wolni od strachu
przed małymi rączkami pukającymi do drzwi z pilnymi sprawami. Po jakiejś
godzinie (nasz nowy rekord) wyswobodziłam się z ramion Mike a (seks na
podłodze z wiekiem staje się coraz mniej wygodny) i przyniosłam z kuchni
pieczywo, szynkę, ser, pomidory i piwo. Do diabła z dietą, jestem teraz
wystarczająco szczupła.
Chodzenie nago wydawało mi się rzeczą całkiem naturalną, a w nocy, leżąc
razem w wielkim, starym łóżku, czuliśmy ogarniającą nas harmonię i błogi spokój.
- Trzeba zadzwonić do domu - powiedziałam w końcu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
załapać na ciepłą posadkę w BBC. Ze zbolałą miną powlokłam się do Nicka,
wmówiwszy sobie uprzednio, że na pewno wypadłam wyjątkowo niekorzystnie i
że jedyne, co mi się udało, to nie zwymiotować na dywan.
- Siadaj - powiedział Nick z uśmiechem. (Z uśmiechem! Dobry znak.) - Mam dla
ciebie miłą wiadomość. Dostałaś tę pracę. Było sporo niezłych kandydatów, ale ty
okazałaś się najlepsza. Zrobiłaś bardzo dobre wrażenie na komisji. - (Naprawdę?)
- Jak mówiłem, będzie to oznaczać zmiany w zarządzie i nieco przeszeregowań
wśród pracowników, niektórzy mogą wypaść z obiegu. Będziesz kierować działem
planowania w radiu i telewizji tutaj i w East Midlands i przejmiesz obowiązki
Aleksa, więc musisz liczyć się z wyjazdami. Idz teraz do działu personalnego
porozmawiać o zarobkach, ale jak rozumiem, czeka cię znaczna podwyżka. Aha, i
dostaniesz samochód służbowy. Szczęśliwa?
Kiwnęłam tępo głową, czując się, jakby walnął we mnie piorun. Nie wiedziałam,
czy jestem szczęśliwa, czy nie.
92
- Co Mike powie na twoje dłuższe godziny pracy? Nie będziesz miała problemów
z rodziną?
- Ależ skąd - zapewniłam, przywołując na twarz uśmiech, żeby podkreślić
pewność siebie, której wcale nie czułam. - Mamy teraz nianię, jak wiesz, i jestem
pewna, że z chęcią będzie zostawać dłużej.
- Czy rzeczywiście?
- Dzięki, Nick. Bardzo się cieszę.
- To ja ci dziękuję - powiedział. - Wniosłaś wiele dobrego do pracy w zespole,
odkąd wróciłaś po... hmm... po dziecku... i naprawdę podziwiam, jak maszerujesz
do przodu.
Miałam wielką ochotę wstać i zasalutować, ale powtórzyłam tylko słabym głosem:
- Cieszę się. - I wyszłam.
Kate spojrzała na mnie pytająco, więc posłałam jej szeroki uśmiech, który mówił
sam za siebie. Wyrzuciła triumfalnie pięść w powietrze, a najlepsza ze
wszystkiego była kwaśna mina Georgii. Może jednak nie zrobiła najmądrzej,
wkładając najkrótszą minispódniczkę i pochylając się cały czas do komisji
głębokim dekoltem.
Kiedy usiadłam przy biurku, musiałam zmusić się, żeby zadzwonić do Mike a.
Wprawdzie bardzo mnie zachęcał, żebym starała się o to stanowisko, ale chyba
nie wierzył, że je dostanę. Poza tym, nie rozwodziłam się nad zwiększoną liczbą
godzin pracy ani nad wyjazdami, skupiając się raczej na większych zarobkach i
samochodzie. Będziemy mogli pożegnać się ze starym volvo, a pieniądze bardzo
się nam przydadzą na spłatę długu hipotecznego za Złote Dęby, jeśli ktoś
wreszcie zechce kupić nasz dom.
93
Sekretarka Mike a wykonała zwykłą gadaninę o tym, że szef jest zajęty i sprawdzi,
czy może rozmawiać, a kiedy mnie przełączyła, usłyszałam w tle głosy jego
zastępcy, Petera, i kierownika działu reklamy, Steve a. Najwyrazniej mieli
zebranie.
- Cześć - powitał mnie Mike krótko, głosem, który mówił: streszczaj się, bo jestem
zajęty, co od razu mnie zirytowało.
- Dostałam tę pracę - powiedziałam.
Długa przerwa.
- To świetnie - odezwał się w końcu. - Więcej pieniędzy i samochód. Brawo.
Słuchaj, nie mogę teraz rozmawiać, ale przyniosę wieczorem szampana.
Doskonale się spisałaś. Pa.
Gdybym była trochę mądrzejsza i odważniejsza, omówiłabym z nim przy tym
szampanie czekające nas problemy, ale nie jestem i nie zdobyłam się na to. Poza
tym cały wieczór zajęło mi pospieszne pakowanie (z zamroczoną szampanem
głową) i sporządzanie listy instrukcji dla Claire, którą miałam jej zostawić na stole
kuchennym obok worka pieniędzy, będącego naszą przepustką wyjazdową.
Kiedy poszłam na górę pocałować Rebekę, nie spała jeszcze i leżała skąpana we
łzach.
- Nie wyjeżdżajcie - zaszlochała, zarzucając mi ręce na szyję. - Nie chcę
zostawać z Claire. Krzyczy na mnie, kiedy robię bałagan. Dlaczego nie mogę
spać u Jill?
- Bo Tom zostałby sam i nie miałby się z kim bawić. Ale możesz chodzić do Susie,
kiedy chcesz. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Zadzwonię, jak tylko
dolecimy na miejsce, i przy wieziemy ci z tatą mnóstwo pięknych prezentów.
94
Claire ma przyjść o szóstej rano, żebyśmy zdążyli na lotnisko. Wszystkie bagaże
są spakowane i ustawione w równym szyku przy drzwiach. Turtle i Angus chowają
się pod stołem kuchennym, reagując nerwowo na widok walizek. Ale przynajmniej,
skoro Claire tutaj będzie, nie trzeba oddawać ich do schroniska dla zwierząt, skąd
wracają potem z histerycznym jazgotem i pchłami.
Kilka godzin pózniej, przed pójściem do łóżka, zajrzałam jeszcze do Rebeki.
Spala mocnym snem, z jedna nogą wystającą spod kołdry i z wyleniałym misiem
przyciśniętym do piersi. Obok leżała kartka z narysowanym przez nią reniferem o
wykrzywionych rogach i choinką. Podpis brzmiał: Dla Mamy i Taty. Koham was.
To jest dla Mikołaja . Kiedy ją całowałam, jej policzki były jeszcze mokre.
Niedziela, l 0 kwietnia
Nie wierzę własnym oczom. To miejsce jest tak piękne i tak odległe od mojego
normalnego życia, że czuję się, jakbym była na księżycu. Wszystko tu jest takie...
Na pewno istnieje właściwe słowo, żeby to opisać, ale jedyne, jakie mi przychodzi
do głowy, to wielkie . Kiedy jechaliśmy w stronę gór wynajętym na lotnisku
dżipem, nie mogłam powstrzymać okrzyków zachwytu i doprowadzałam Mike a do
szału, rozwodząc się bez końca nad pięknem krajobrazu i kolorem drzew.
Niestety, mężczyzni są mniej wrażliwi na piękno przyrody.
Nasz domek z bali wygląda jak z reklamy, ma wielki kominek i nawet niedzwiedzią
skórę na jednej ze ścian (tak, wiem, że to nieco kiczowate). Jak wszędzie na tym
kontynencie, w kuchni jest mnóstwo najnowszych gadżetów, takich jak wyciskarka
do soków, krajalnica do jajek, młynek do kawy, które natychmiast musiałam
wypróbować. Przyjaciel Mike a, Steve, był tu na nartach w zeszłym tygodniu i -
nadzwyczaj uprzejmie z jego strony - zostawił nam pełną lodówkę tutejszych
przysmaków.
95
Jak tylko przyjechaliśmy i rzuciliśmy nasze bagaże na kolorową narzutę na łóżku,
zaparzyłam nam dwie filiżanki aromatycznej kawy, które wzięliśmy na taras.
Roztacza się z niego zapierający w piersiach dech widok na góry, lasy i jeziora, i
widać nawet kolejkę linową w odległym o trzy kilometry ośrodku narciarskim.
Usiedliśmy na fotelach bujanych, okutani w puchówki, i spojrzeliśmy na siebie z
radosnym uśmiechem. %7ładnych dzieci, żadnej pracy, żadnych obowiązków. Mike
wziął mnie za rękę.
- Czyż nie jest cudownie?
- Jest cudownie, panie Adams - zgodziłam się entuzjastycznie.
- Nie miałaby pani czasem ochoty - spytał, upiornie przedrzezniając kanadyjski
akcent - na mały numerek przed kominkiem?
I poszliśmy na całość, wyzbywszy się wszystkich zahamowań, wolni od strachu
przed małymi rączkami pukającymi do drzwi z pilnymi sprawami. Po jakiejś
godzinie (nasz nowy rekord) wyswobodziłam się z ramion Mike a (seks na
podłodze z wiekiem staje się coraz mniej wygodny) i przyniosłam z kuchni
pieczywo, szynkę, ser, pomidory i piwo. Do diabła z dietą, jestem teraz
wystarczająco szczupła.
Chodzenie nago wydawało mi się rzeczą całkiem naturalną, a w nocy, leżąc
razem w wielkim, starym łóżku, czuliśmy ogarniającą nas harmonię i błogi spokój.
- Trzeba zadzwonić do domu - powiedziałam w końcu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]