[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niebie i na ziemi, nieważne, gdzie jest, nieważne, co robi, ma natychmiast się stawić i wyruszyć na
poszukiwanie Lucyfera. Ty zaś, Skyle, postaraj się trzymać Jessikę z dala od niego.
Ian pokiwał głową. Akurat, już mu się to uda.
- A ty, Gabrielu?
Chłopak posłał mu zmartwione spojrzenie. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Skoro Archanioł
zwołuje wszystkie zastępy to jest gorzej niż sądził.
- Wyruszam na poszukiwanie Lucyfera. Natychmiast.
- Początkowe strony to tylko opisy tego, co dzieje się z jego ciałem i umysłem w trakcie
przemiany i krótko po niej stwierdziła Jessica, przerzucając kartki w dzienniku Broussarda.
Siedziała po turecku na łóżku w pokoju Aidana, a upadły anioł stał pod oknem, opierając się o nie
plecami. Założył ręce na piersi i intensywnie przyglądał się dziewczynie.
- Przejrzyj dalsze strony zasugerował. Szczerze wątpię, żeby ten wampir planował założyć
Zakon, kiedy jeszcze nic nie wiedział o naszym świecie.
Jessica pokiwała głową i kartkowała dalej. Nie miała pojęcia, czy znajdą coś, co im się przyda,
ale każda chwila spędzona z nim była warta tego wszystkiego, co zrobiła. Zdrada Gabriela, Iana,
wszystkich przyjaciół w Niebie, wszystkiego, w co dotychczas wierzyła. Teraz liczyło się tylko to,
że byli razem. Dwa tygodnie. Dokładnie tyle dla siebie mieli. Oczywiście ona miała planu, żeby
dołączyć do niego w Piekle, ale Aidan sądził, że taka opcja w ogóle nie wchodzi w grę. No cóż,
jeszcze zobaczymy.
- Spójrz powiedziała, marszcząc brwi. Chłopak podszedł do niej i usiadł na łóżku. Zapiski
nagle kończą się z dniem czwartym stycznia tysiąc osiemset dwudziestego ósmego roku. Następny
wpis jest dopiero w roku tysiąc dziewięćsetnym. Dwudziestego kwietnia. Posłuchaj. Nigdy
wcześniej nie spotkałem kogoś takiego jak on. Każda rana, jakiej dozna, natychmiast się goi. Jest
szybszy i silniejszy niż jakikolwiek wampir czy wilkołak, ale potrafi posługiwać się magią. Nie
można go zabić w żaden znany mi sposób. Spotkałem go i żałuję tego. Po tym spotkaniu pozostała
mi blizna. Nigdy nie poznałem nikogo tak okrutnego. Lucyfer zszedł na ziemię. Moim
obowiązkiem jest go zniszczyć&
- Znalazł się obrońca ludzkości mruknął Aidan.
Jessica posłała mu tylko rozbawione spojrzenie i czytała dalej.
- Dlatego powziąłem pewną decyzję. Założę tajne stowarzyszenie, które będzie zwalczać zło.
Będziemy walczyć ze sługami Lucyfera. A raz na dziesięć lat, kiedy on we własnej osobie zejdzie
na ziemię, będziemy usiłowali zgładzić jego. Potem przechodzi już na inny temat. Ale nie widzę
tutaj wzmianki o miejscu, gdzie znajduje się siedziba Zakonu.
- Pokaż.
Chłopak wyciągnął dłoń, kiedy Jessica podała mu dziennik. Przyjrzała mu się, kiedy przerzucał
strony ze zmarszczonymi brwiami. Kruczoczarne włosy opadały mu na czoło, a zielone oczy
utkwione były w zapiskach Broussarda. Po niespełna kwadransie zamknął z trzaskiem tom i
spojrzał na dziewczynę.
- Stary zamek w Walking Rock. Zaledwie kilkanaście mil od Warm Springs. Zwołam moją
armię. Będziemy musieli zaatakować jeszcze dzisiejszej nocy, kiedy większość z ich ludzi nas
szuka.
Anielica pokiwała głową i spojrzała na Lucyfera z zastanowieniem.
- Skoro są tak bardzo zaangażowani w poszukiwania ciebie to dlaczego nikt z nich nie
obserwuje cały czas twojej posiadłości?
Chłopak zamarł. Natychmiast poderwał się z łóżka, odrzucając na bok dziennik i doskoczył do
okna. Jessica poszła w jego ślady i oboje jednocześnie zauważyli kilka postaci na skraju lasu. Niebo
było zasnute chmurami i siąpił lekki deszcz, więc wszyscy mieli na sobie długie czarne płaszcze z
szerokimi kapturami. I wszyscy wpatrywali się prosto w nich.
- Cholera mruknęła Jess.
Lucyfer nie odzywał się. Zamknął oczy i wstrzymał oddech, wytężając wszystkie zmysły.
- Dwoje wampirów, wilkołak i trójka czarnoksiężników.
Jessica posłała mu zdziwione spojrzenie.
- Potrafisz to wyczuć na taką odległość? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
Niebie i na ziemi, nieważne, gdzie jest, nieważne, co robi, ma natychmiast się stawić i wyruszyć na
poszukiwanie Lucyfera. Ty zaś, Skyle, postaraj się trzymać Jessikę z dala od niego.
Ian pokiwał głową. Akurat, już mu się to uda.
- A ty, Gabrielu?
Chłopak posłał mu zmartwione spojrzenie. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Skoro Archanioł
zwołuje wszystkie zastępy to jest gorzej niż sądził.
- Wyruszam na poszukiwanie Lucyfera. Natychmiast.
- Początkowe strony to tylko opisy tego, co dzieje się z jego ciałem i umysłem w trakcie
przemiany i krótko po niej stwierdziła Jessica, przerzucając kartki w dzienniku Broussarda.
Siedziała po turecku na łóżku w pokoju Aidana, a upadły anioł stał pod oknem, opierając się o nie
plecami. Założył ręce na piersi i intensywnie przyglądał się dziewczynie.
- Przejrzyj dalsze strony zasugerował. Szczerze wątpię, żeby ten wampir planował założyć
Zakon, kiedy jeszcze nic nie wiedział o naszym świecie.
Jessica pokiwała głową i kartkowała dalej. Nie miała pojęcia, czy znajdą coś, co im się przyda,
ale każda chwila spędzona z nim była warta tego wszystkiego, co zrobiła. Zdrada Gabriela, Iana,
wszystkich przyjaciół w Niebie, wszystkiego, w co dotychczas wierzyła. Teraz liczyło się tylko to,
że byli razem. Dwa tygodnie. Dokładnie tyle dla siebie mieli. Oczywiście ona miała planu, żeby
dołączyć do niego w Piekle, ale Aidan sądził, że taka opcja w ogóle nie wchodzi w grę. No cóż,
jeszcze zobaczymy.
- Spójrz powiedziała, marszcząc brwi. Chłopak podszedł do niej i usiadł na łóżku. Zapiski
nagle kończą się z dniem czwartym stycznia tysiąc osiemset dwudziestego ósmego roku. Następny
wpis jest dopiero w roku tysiąc dziewięćsetnym. Dwudziestego kwietnia. Posłuchaj. Nigdy
wcześniej nie spotkałem kogoś takiego jak on. Każda rana, jakiej dozna, natychmiast się goi. Jest
szybszy i silniejszy niż jakikolwiek wampir czy wilkołak, ale potrafi posługiwać się magią. Nie
można go zabić w żaden znany mi sposób. Spotkałem go i żałuję tego. Po tym spotkaniu pozostała
mi blizna. Nigdy nie poznałem nikogo tak okrutnego. Lucyfer zszedł na ziemię. Moim
obowiązkiem jest go zniszczyć&
- Znalazł się obrońca ludzkości mruknął Aidan.
Jessica posłała mu tylko rozbawione spojrzenie i czytała dalej.
- Dlatego powziąłem pewną decyzję. Założę tajne stowarzyszenie, które będzie zwalczać zło.
Będziemy walczyć ze sługami Lucyfera. A raz na dziesięć lat, kiedy on we własnej osobie zejdzie
na ziemię, będziemy usiłowali zgładzić jego. Potem przechodzi już na inny temat. Ale nie widzę
tutaj wzmianki o miejscu, gdzie znajduje się siedziba Zakonu.
- Pokaż.
Chłopak wyciągnął dłoń, kiedy Jessica podała mu dziennik. Przyjrzała mu się, kiedy przerzucał
strony ze zmarszczonymi brwiami. Kruczoczarne włosy opadały mu na czoło, a zielone oczy
utkwione były w zapiskach Broussarda. Po niespełna kwadransie zamknął z trzaskiem tom i
spojrzał na dziewczynę.
- Stary zamek w Walking Rock. Zaledwie kilkanaście mil od Warm Springs. Zwołam moją
armię. Będziemy musieli zaatakować jeszcze dzisiejszej nocy, kiedy większość z ich ludzi nas
szuka.
Anielica pokiwała głową i spojrzała na Lucyfera z zastanowieniem.
- Skoro są tak bardzo zaangażowani w poszukiwania ciebie to dlaczego nikt z nich nie
obserwuje cały czas twojej posiadłości?
Chłopak zamarł. Natychmiast poderwał się z łóżka, odrzucając na bok dziennik i doskoczył do
okna. Jessica poszła w jego ślady i oboje jednocześnie zauważyli kilka postaci na skraju lasu. Niebo
było zasnute chmurami i siąpił lekki deszcz, więc wszyscy mieli na sobie długie czarne płaszcze z
szerokimi kapturami. I wszyscy wpatrywali się prosto w nich.
- Cholera mruknęła Jess.
Lucyfer nie odzywał się. Zamknął oczy i wstrzymał oddech, wytężając wszystkie zmysły.
- Dwoje wampirów, wilkołak i trójka czarnoksiężników.
Jessica posłała mu zdziwione spojrzenie.
- Potrafisz to wyczuć na taką odległość? [ Pobierz całość w formacie PDF ]