[ Pobierz całość w formacie PDF ]

historia ich związku nieco przypominała losy Steve a i Margaret. Frawleyowie poznali się na
studiach prawniczych. Ona i Josh studiowali razem medycynę w Columbii. Tylko że Frawleyowie
mieli blizniaczki, a Sylvia i jej mąż nigdy nie zaznali szczęścia posiadania dzieci. Po stażach
otworzyli wspólną praktykę pediatryczną. Potem Josh zaczął narzekać na ciągłe zmęczenie. Wykryto
u niego końcową fazę złośliwego raka płuc. Miał tylko czterdzieści dwa lata. Jedynie głęboka wiara
mogła pozwolić Sylvii pogodzić się z gorzką ironią losu.
 Tylko raz widziałam go zdenerwowanego podczas pracy. To było wtedy, kiedy wyczuł od matki
pacjenta zapach dymu tytoniowego  opowiadała przyjaciołom.  Spytał ją wtedy ostro, czy pali w
obecności dziecka.  Nie zdaje sobie pani sprawy z niebezpieczeństwa, na jakie je pani naraża?! Musi
pani przestać natychmiast! , krzyczał.
Margaret mówiła w telewizji o swojej obawie, że Kathy może być chora. Potem porywacz
udostępnił nagranie z głosami dziewczynek, na którym jedna z nich kasłała. Kathy ma bardzo słabą
odporność, pomyślała Sylvia. Porywacze raczej nie zaprowadzą jej do lekarza. Chyba powinnam
zadzwonić na posterunek w Ridgefield. Należałoby zorganizować konferencję prasową. Jako lekarka
dziewczynek mogłabym udzielić porywaczom wskazówek, jak mają postępować z chorą Kathy.
Zadzwonił telefon. Odruchowo sięgnęła po słuchawkę, chociaż nie miała ochoty z nikim
rozmawiać i wcześniej włączyła automatyczną sekretarkę. To była Margaret. Jej głos brzmiał
upiornie obojętnie i monotonnie.
 Sylvio, okup jest właśnie przekazywany i mamy nadzieję, że niedługo odzyskamy dziewczynki.
Czy mogłabyś do nas przyjechać? Wiem, że proszę o wiele, ale nie wiadomo, w jakim będą stanie.
Wiem tylko, że Kathy ma przerazliwy kaszel.
 Już jadę  odpowiedziała Sylvia Harris.  Podaj mi wskazówki, jak dojechać do waszego
domu.
28
Zadzwonił telefon. Franklin Bailey trzęsącymi się rękoma podniósł aparat do ucha.
 Franklin Bailey  odezwał się z trudem.
 Panie Bailey, pańska subordynacja jest godna podziwu. Moje gratulacje  powiedział
rozmówca ochrypÅ‚ym szeptem.  ProszÄ™ natychmiast iść ÓsmÄ… AlejÄ… w kierunku ulicy PięćdziesiÄ…tej
Siódmej. Skręci pan w prawo w Pięćdziesiątą Siódmą i uda się na zachód Dziewiątą Aleją. Zaczeka
pan na północno-zachodnim rogu. Każdy pana krok jest obserwowany. Zadzwonię znów dokładnie za
pięć minut.
Przebrany za bezdomnego agent Angus Sommers opierał się o mur architektonicznej ciekawostki
znanej niegdyś jako Muzeum Huntington Hartford. Sfatygowany wózek przykryty folią i wypełniony
starymi ubraniami oraz gazetami osłaniał go nieco przed potencjalnymi obserwatorami. Jego telefon,
podobnie jak komórki innych agentów znajdujących się w pobliżu, był tak zaprogramowany, aby
słyszeć rozmowę Franklina Baileya z Kobziarzem. Sommers śledził wzrokiem Baileya taszczącego
wózek z walizkami na drugą stronę ulicy. Nawet z tej odległości widział, że kosztuje go to dużo
wysiłku. Ponadto staruszek był już mocno przemoczony. Nie przestawało padać.
Agent obserwował okolice Columbus Circle spod zmrużonych powiek. Czy porywacze byli
gdzieś w tłumie przechodniów? A może mają do czynienia z jedną tylko osobą, która przegoni
Baileya po całym Nowym Jorku, aby się upewnić, że nikt go nie śledzi?
Kiedy Franklin zniknął z pola widzenia, Sommers powoli wstał i podszedł ze swoim wózkiem do
skrzyżowania. Spokojnie czekał na zielone światło. Kamery zamontowane na Time Warner i
rotundzie wszystko nagrywały.
PrzeciÄ…Å‚ PięćdziesiÄ…tÄ… ÓsmÄ… i skrÄ™ciÅ‚ w lewo. MÅ‚odszy agent, również przebrany za bezdomnego,
przejął wózek. Sommers wsiadł do jednego z samochodów FBI, a dwie minuty pózniej ubrany w
płaszcz przeciwdeszczowy Burberry i pasujący do niego kapelusz wysiadł koło Holiday Inn na
Pięćdziesiątej Siódmej Ulicy, pół przecznicy od Dziewiątej Alei.
 Bert, mówi Kobziarz. Podaj swoje położenie.
 ZaparkowaÅ‚em przy PięćdziesiÄ…tej PiÄ…tej Ulicy miÄ™dzy ÓsmÄ… a DziewiÄ…tÄ… AlejÄ…, obok hydrantu.
Nie mogę tu długo zostać. Ostrzegam cię. Według tego, co mówił Bailey, w okolicy roi się od FBI.
 Nie spodziewałem się niczego innego. Pojedz w kierunku Dziesiątej Alei i skręć na wschód w
Pięćdziesiątą Szóstą Ulicę. Zaparkuj gdzieś na poboczu i czekaj na dalsze polecenia.
Chwilę pózniej zadzwonił telefon Clinta, który czekał w kradzionym samochodzie na Zachodniej
Sześćdziesiątej Pierwszej. Dostał od Kobziarza identyczne wskazówki.
Franklin Bailey stał na północno-zachodnim rogu Dziewiątej Alei i Pięćdziesiątej Siódmej Ulicy.
Był przemoczony do suchej nitki i z trudem łapał oddech z wysiłku, gdyż zmęczył się dzwiganiem
ciężkich walizek. Mimo świadomości, że FBI obserwuje każdy jego ruch, był przerażony tą zabawą
w kotka i myszkę z porywaczami. Ręce trzęsły mu się tak bardzo, że upuścił telefon, kiedy znów
rozległ się sygnał. Odebrał, modląc się, aby aparat wciąż działał.
 Jestem na miejscu.
 Widzę. Teraz idz do Pięćdziesiątej Dziewiątej i Dziesiątej Alei. Wejdz do sklepu Duane Reade
na północno-zachodnim rogu. Kup telefon na kartę i torby na śmieci. Zadzwonię za dziesięć minut.
Każe mu się pozbyć naszego, odgadł agent Sommers. Jeśli jest w stanie obserwować Baileya, to
może być w jednej z tych kamienic. Po drugiej stronie ulicy zatrzymała się taksówka; wysiadła z niej
jakaś para. W okolicy krążyło co najmniej pół tuzina taksówek z agentami w roli kierowców i
pasażerów. Plan zakładał, że  klienci wysiądą z taksówki w pobliżu miejsca, gdzie będzie czekał
Bailey. Mógłby wtedy wsiąść do podstawionego samochodu, nie wzbudzając podejrzeń porywaczy.
Jednak teraz nie będzie można niepostrzeżenie śledzić Baileya. Kobziarz właśnie się o to postarał.
Musi przejść jeszcze cztery przecznice w tym deszczu, ciągnąc za sobą ciężkie walizy, martwił się
Sommers obserwując, jak Bailey kieruje się na północ zgodnie z poleceniem Kobziarza. Mam tylko
nadzieję, że nie zemdleje przed przekazaniem pieniędzy.
Taksówka zatrzymała się przy krawężniku. Sommers podbiegł do niej.
 Pojedziemy dookoła Columbus Circle  powiedział do agenta za kierownicą.  I zaparkujemy
na Dziesiątej Alei w okolicy Sześćdziesiątej Ulicy.
Minęło dziesięć minut, zanim Franklin Bailey dotarł do sklepu Duane Reade. Kiedy wyszedł, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl