[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hawksmoor tymczasem otrząsał się z wody,, próbując
wyjść na brzeg.
Eliza wysiadła z powozu. Magnus zeskoczył na ziemię,
i teraz w prawej ręce trzymał lejce swego czarnego wierz
chowca, w lewej zaÅ› lejce konia Reginalda.
Hawksmoor położył się na brzegu całkowicie wyczerpa
ny, mokry i zabłocony. Grace uklęknęła obok, starając się
jakoś mu pomóc.
scandalous
Eliza z zaciśniętymi pięściami podeszła do Magnusa. By
ła wzburzona. Po cóż on to utrudniał? Utrudniał wszyst
kim?
- Dlaczego? - spytała. - Dlaczego to zrobiłeś? - W przy
pływie furii popchnęła go energicznie. - Odpowiedz mi, je
śli potrafisz. Dlaczego?
- To tylko sport, Elizo - Magnus uśmiechnął się niewinnie.
Eliza z niedowierzaniem uniosła brwi.
- Sport? Czy to właśnie nazywasz sportem? - Dziewczy
na pchnęła go ponownie.
Wściekłość Magnusa sięgnęła szczytu. Puścił lejce i moc
no chwycił Elizę za nadgarstki.
- Posłuchaj, to był uczciwy pojedynek miedzy gentlema
nami.
- Uczciwy pojedynek? - słysząc te słowa, Eliza roześmia
ła się gorzko. - Jak możesz tak twierdzić? Hawksmoor nie
był dla ciebie odpowiednim przeciwnikiem. Chwilę przed
twoim przybyciem spadł z konia przy prostym manewrze.
Magnus zachichotał.
- Cóż, może jezdzcy nie byli równorzędni, ale konie
z pewnością tak. Poza tym, o ile sobie przypominasz, uprze
dziłem go o moich umiejętnościach.
- To nie ma nic wspólnego ze sportem. Tu chodzi tylko
o zazdrość. Twoją zazdrość. Nie musiałeś robić z Reginal-
da głupca ani poniżać go. Pomiędzy nami nic nie ma. Już
nie. Rób, co powinieneś, ożeń się z panną Peacock, a o mnie
zapomnij!
Magnus patrzył groznie na Elizę. Wciąż ciężko oddychał
po morderczym wyścigu. I milczał.
- Nie będziemy razem - Eliza ściszyła glos. - Kiedy mi
wreszcie uwierzysz?
- Nigdy.
To było jedyne słowo, które wypowiedział.
A potem puścił ręce Elizy. Objął ją za szyję, przyciągnął
do siebie i pocałował.
scandalous
Ona zaś nie odepchnęła go i poddała się ciepłym, namięt
nym ustom ukochanego.
- W takim razie... ja tylko zabiorÄ™ mojego konia - ode
zwał się cicho Hawksmoor.
Eliza odwróciła się gwałtownie. Z niedowierzaniem pa
trzyła na Reginalda, z którego butów przy każdym kolej
nym kroku wylewała się woda. Hrabia uśmiechnął się
i chwycił za lejce. Czy to możliwe, by i on był w zmowie
z ciotkami? Nie, musiała się mylić.
Kawałek dalej, w powozie, pochrapywała ciotka Viola.
Letitia i Grace podeszły bliżej. Ale, wbrew oczekiwaniom
Elizy, wcale nie wyglądały na złe czy zaszokowane. Uśmie
chały się przebiegle i chyba nawet sobie nawzajem gratulo
wały.
- Dobra robota, Grace - mówiła ciotka Letitia przyciszo
nym głosem.
- Dziękuję, ciociu - odparła Grace, uśmiechając się dum
nie i odgarniając z czoła kosmyk złotych włosów.
Eliza nie wierzyła własnym oczom. Grace, która obieca
ła wspierać jej wysiłki w unikaniu lorda Somerton, teraz
spiskowała razem z ciotkami.
Patrzyła na nie tak długo, aż obie kobiety wreszcie umilkły.
- Czy wy nie rozumiecie? To niemożliwe z wielu powo
dów. I nigdy nie będzie możliwe - powiedziała Eliza, głos
jej zaś brzmiał wyjątkowo piskliwie. - Błagam was wszyst
kich, przestańcie - dodała, po czym ujęła w dłonie skraj suk
ni i wspięła się po stopniach powozu.
scandalous
Zasada Siedemnasta
Rozszyfruj plany przeciwnika, a potem użyj ich przeciwko
niemu.
Następnego ranka Eliza zasiadła w ogrodzie naprzeciw
ko świeżo naciągniętego na sztalugi płótna. Bezradnie wpa
trywała się w pustą, białą powierzchnię.
Co powinna teraz zrobić? Planowała namalować pejzaż,
rozległy widok na wrzosowiska w Dunley Parish. Ale jej
bujna zazwyczaj wyobraznia dziś poważnie zawodziła.
Eliza nie potrafiła przywołać w myślach znajomych zie
lonych połaci upstrzonych fioletowymi kwiatami. Choć
przez ostatni rok wykonała co najmniej tuzin potrzebnych
szkiców, to i tak nie miało żadnego znaczenia.
Jeden obraz odsuwał na bok wszystkie pozostałe: obraz
Magnusa. Nawet teraz dziewczyna miała wrażenie, że hra
bia stoi tuż obok, tak jak wtedy nad sadzawką. W błyszczą
cych oczach ukochanego mogła dostrzec zazdrość, złość
i zmieszanie.
Eliza odwróciła się od płótna, odłożyła na stół węgiel
i odepchnęła farby olejne. Do diabla! Zapomnij o nim.
Ale jak mogła dopiąć celu, gdy on bez przerwy powra
cał - z czystym, wrażliwym sercem, prosząc jedynie o mi
łość. Jak długo mogła to jeszcze znosić?
Czas działał na niekorzyść Magnusa. Musiał ożenić się
z Caroline Peacock, by ocalić Somerton. Eliza wiedziała, że
scandalous
nie może już być tak łagodna jak dawniej. Powinna sprawić,
by hrabia ostatecznie uwierzył, iż ona wcale go nie kocha.
Czy była do tego zdolna? Każde rozwiązanie powinno
być w tej sytuacji zdecydowane i śmiałe - nie na tyle jed
nak, by doprowadzić do katastrofy. Eliza nie chciała skoń
czyć równie żałośnie, jak biedy Hawksmoor w sadzawce.
I wtedy właśnie drzwi domu otworzyły się z hukiem,
a na zewnątrz wypadła ciotka Viola.
- Na niebiosa! Co za niespodzianka! - Starsza pani drep
tała szybko, szaleńczo wymachując w powietrzu laską. -
Nie uwierzysz, kiedy o wszystkim ci opowiem! Po prostu
nie uwierzysz!
Po chwili w ogrodzie pojawiła się również ciotka Letitia.
Starając się wyprzedzić siostrę, przedzierała się przez rząd
różanych krzewów, sprawiając, że delikatne płatki kwiatów
gęsto posypały się na chodnik.
- Na Boga, Elizo, nawet nie wyobrażasz sobie, co się stało!
Eliza zerwała się na równe nogi.
- Czy to coś złego?
Podbiegła do ciotki Letitii i chwyciła ją za ramiona, chcąc
uspokoić starszą damę.
Ciotka Viola klasnęła w dłonie i głęboko zaczerpnęła po
wietrza.
- To nic złego - wydusiła wreszcie. - Wręcz przeciwnie.
Od strony domu nadeszła również Grace. Dumnie kro
czyła po usłanej różanymi płatkami ścieżce. Zamyślona,
lekko uśmiechała się sama do siebie.
- Czy zechcesz mi pogratulować, siostro? - spytała, sta
jąc obok Elizy. Była cała rozpromieniona.
Eliza puściła ciotkę i desperacko wyrzuciła ręce w górę.
- Pogratulować czego, na Boga?! Czy ktoś nareszcie wy
jaśni mi, co się stało?
- Och, ja to zrobię - odezwała się ciotka Letitia. - To ta
ka wspaniała wiadomość. No i w końcu ja jestem przecież
głową rodziny.
scandalous
Ciotka Viola splotła ręce na piersi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
Hawksmoor tymczasem otrząsał się z wody,, próbując
wyjść na brzeg.
Eliza wysiadła z powozu. Magnus zeskoczył na ziemię,
i teraz w prawej ręce trzymał lejce swego czarnego wierz
chowca, w lewej zaÅ› lejce konia Reginalda.
Hawksmoor położył się na brzegu całkowicie wyczerpa
ny, mokry i zabłocony. Grace uklęknęła obok, starając się
jakoś mu pomóc.
scandalous
Eliza z zaciśniętymi pięściami podeszła do Magnusa. By
ła wzburzona. Po cóż on to utrudniał? Utrudniał wszyst
kim?
- Dlaczego? - spytała. - Dlaczego to zrobiłeś? - W przy
pływie furii popchnęła go energicznie. - Odpowiedz mi, je
śli potrafisz. Dlaczego?
- To tylko sport, Elizo - Magnus uśmiechnął się niewinnie.
Eliza z niedowierzaniem uniosła brwi.
- Sport? Czy to właśnie nazywasz sportem? - Dziewczy
na pchnęła go ponownie.
Wściekłość Magnusa sięgnęła szczytu. Puścił lejce i moc
no chwycił Elizę za nadgarstki.
- Posłuchaj, to był uczciwy pojedynek miedzy gentlema
nami.
- Uczciwy pojedynek? - słysząc te słowa, Eliza roześmia
ła się gorzko. - Jak możesz tak twierdzić? Hawksmoor nie
był dla ciebie odpowiednim przeciwnikiem. Chwilę przed
twoim przybyciem spadł z konia przy prostym manewrze.
Magnus zachichotał.
- Cóż, może jezdzcy nie byli równorzędni, ale konie
z pewnością tak. Poza tym, o ile sobie przypominasz, uprze
dziłem go o moich umiejętnościach.
- To nie ma nic wspólnego ze sportem. Tu chodzi tylko
o zazdrość. Twoją zazdrość. Nie musiałeś robić z Reginal-
da głupca ani poniżać go. Pomiędzy nami nic nie ma. Już
nie. Rób, co powinieneś, ożeń się z panną Peacock, a o mnie
zapomnij!
Magnus patrzył groznie na Elizę. Wciąż ciężko oddychał
po morderczym wyścigu. I milczał.
- Nie będziemy razem - Eliza ściszyła glos. - Kiedy mi
wreszcie uwierzysz?
- Nigdy.
To było jedyne słowo, które wypowiedział.
A potem puścił ręce Elizy. Objął ją za szyję, przyciągnął
do siebie i pocałował.
scandalous
Ona zaś nie odepchnęła go i poddała się ciepłym, namięt
nym ustom ukochanego.
- W takim razie... ja tylko zabiorÄ™ mojego konia - ode
zwał się cicho Hawksmoor.
Eliza odwróciła się gwałtownie. Z niedowierzaniem pa
trzyła na Reginalda, z którego butów przy każdym kolej
nym kroku wylewała się woda. Hrabia uśmiechnął się
i chwycił za lejce. Czy to możliwe, by i on był w zmowie
z ciotkami? Nie, musiała się mylić.
Kawałek dalej, w powozie, pochrapywała ciotka Viola.
Letitia i Grace podeszły bliżej. Ale, wbrew oczekiwaniom
Elizy, wcale nie wyglądały na złe czy zaszokowane. Uśmie
chały się przebiegle i chyba nawet sobie nawzajem gratulo
wały.
- Dobra robota, Grace - mówiła ciotka Letitia przyciszo
nym głosem.
- Dziękuję, ciociu - odparła Grace, uśmiechając się dum
nie i odgarniając z czoła kosmyk złotych włosów.
Eliza nie wierzyła własnym oczom. Grace, która obieca
ła wspierać jej wysiłki w unikaniu lorda Somerton, teraz
spiskowała razem z ciotkami.
Patrzyła na nie tak długo, aż obie kobiety wreszcie umilkły.
- Czy wy nie rozumiecie? To niemożliwe z wielu powo
dów. I nigdy nie będzie możliwe - powiedziała Eliza, głos
jej zaś brzmiał wyjątkowo piskliwie. - Błagam was wszyst
kich, przestańcie - dodała, po czym ujęła w dłonie skraj suk
ni i wspięła się po stopniach powozu.
scandalous
Zasada Siedemnasta
Rozszyfruj plany przeciwnika, a potem użyj ich przeciwko
niemu.
Następnego ranka Eliza zasiadła w ogrodzie naprzeciw
ko świeżo naciągniętego na sztalugi płótna. Bezradnie wpa
trywała się w pustą, białą powierzchnię.
Co powinna teraz zrobić? Planowała namalować pejzaż,
rozległy widok na wrzosowiska w Dunley Parish. Ale jej
bujna zazwyczaj wyobraznia dziś poważnie zawodziła.
Eliza nie potrafiła przywołać w myślach znajomych zie
lonych połaci upstrzonych fioletowymi kwiatami. Choć
przez ostatni rok wykonała co najmniej tuzin potrzebnych
szkiców, to i tak nie miało żadnego znaczenia.
Jeden obraz odsuwał na bok wszystkie pozostałe: obraz
Magnusa. Nawet teraz dziewczyna miała wrażenie, że hra
bia stoi tuż obok, tak jak wtedy nad sadzawką. W błyszczą
cych oczach ukochanego mogła dostrzec zazdrość, złość
i zmieszanie.
Eliza odwróciła się od płótna, odłożyła na stół węgiel
i odepchnęła farby olejne. Do diabla! Zapomnij o nim.
Ale jak mogła dopiąć celu, gdy on bez przerwy powra
cał - z czystym, wrażliwym sercem, prosząc jedynie o mi
łość. Jak długo mogła to jeszcze znosić?
Czas działał na niekorzyść Magnusa. Musiał ożenić się
z Caroline Peacock, by ocalić Somerton. Eliza wiedziała, że
scandalous
nie może już być tak łagodna jak dawniej. Powinna sprawić,
by hrabia ostatecznie uwierzył, iż ona wcale go nie kocha.
Czy była do tego zdolna? Każde rozwiązanie powinno
być w tej sytuacji zdecydowane i śmiałe - nie na tyle jed
nak, by doprowadzić do katastrofy. Eliza nie chciała skoń
czyć równie żałośnie, jak biedy Hawksmoor w sadzawce.
I wtedy właśnie drzwi domu otworzyły się z hukiem,
a na zewnątrz wypadła ciotka Viola.
- Na niebiosa! Co za niespodzianka! - Starsza pani drep
tała szybko, szaleńczo wymachując w powietrzu laską. -
Nie uwierzysz, kiedy o wszystkim ci opowiem! Po prostu
nie uwierzysz!
Po chwili w ogrodzie pojawiła się również ciotka Letitia.
Starając się wyprzedzić siostrę, przedzierała się przez rząd
różanych krzewów, sprawiając, że delikatne płatki kwiatów
gęsto posypały się na chodnik.
- Na Boga, Elizo, nawet nie wyobrażasz sobie, co się stało!
Eliza zerwała się na równe nogi.
- Czy to coś złego?
Podbiegła do ciotki Letitii i chwyciła ją za ramiona, chcąc
uspokoić starszą damę.
Ciotka Viola klasnęła w dłonie i głęboko zaczerpnęła po
wietrza.
- To nic złego - wydusiła wreszcie. - Wręcz przeciwnie.
Od strony domu nadeszła również Grace. Dumnie kro
czyła po usłanej różanymi płatkami ścieżce. Zamyślona,
lekko uśmiechała się sama do siebie.
- Czy zechcesz mi pogratulować, siostro? - spytała, sta
jąc obok Elizy. Była cała rozpromieniona.
Eliza puściła ciotkę i desperacko wyrzuciła ręce w górę.
- Pogratulować czego, na Boga?! Czy ktoś nareszcie wy
jaśni mi, co się stało?
- Och, ja to zrobię - odezwała się ciotka Letitia. - To ta
ka wspaniała wiadomość. No i w końcu ja jestem przecież
głową rodziny.
scandalous
Ciotka Viola splotła ręce na piersi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]