[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie mogę, Julie - tłumaczył Ben. - Nawet sobie nie
wyobrażasz, co zrobiłem.
- Więc mi o tym opowiedz - nie ustępowała Julie. - Na
wszystko jest jakiś sposób, więc i z tym jakoś sobie pora
dzimy. Nie wiesz, że co dwie głowy, to nie jedna?
Paskudna przeszłość ciągnęła go z powrotem do gabi
netu, żądała, by wrócił do trybu życia, jaki prowadził, nim
Julie ponownie zjawiła się w jego domu. Nie chciał tego.
Pragnął, by Julie z nim została. Była dla niego oddechem,
pozwalającym przeżyć kolejny dzień.
- Odezwij się do mnie, Ben - poprosiła.
- To nie ma sensu, Julie. - Ben pokręcił głową. I tak odej
dzie, pomyślał. A jeśli jej powiem, odejdzie i będzie mną po
gardzać. - Nie mogę ci dać tego, czego pragniesz. Nie opusz
czę Nine Oaks, a nie mogę cię prosić, żebyś tu została.
- A gdybyś mnie jednak poprosił? Jak myślisz, co bym
odpowiedziała?
- To byłoby zbyt okrutne, kochanie. - Pogłaskał ją po
głowie. - Jesteś taka energiczna, taka żywa.
- Tamtej nocy ty też taki byłeś - wypaliła bez namysłu.
scandalous
Uśmiechnął się leciutko, popatrzył w smutne oczy Julie
i zapragnął skończyć z pustelniczym trybem życia.
- Ja stąd nie wyjadę - oświadczył stanowczo, wbrew
własnej woli.
- Wobec tego ja to zrobię. - Julie cofnęła się o krok. -
Wyjeżdżam. Jutro rano.
- Decyzja należy do ciebie. - Potworny ból w sercu
sprawił, że słowa zabrzmiały łagodnie.
Ben patrzył w ślad za odchodzącą Julie i myślał, że oto je
dyna szansa nie tylko na normalne życie, ale na coś nadzwy
czaj cudownego właśnie prześlizguje mu się przez palce.
Julie odłożyła słuchawkę, powrócił dawny strach. Szła
korytarzem bez celu, obejmujÄ…c siÄ™ ramionami. Na dwo
rze szalała burza, to samo działo się w jej sercu.
- Kto dzwonił? - zapytał Ben, który ni stąd, ni zowąd
stanÄ…Å‚ jej na drodze.
- Nikt - odparła, przystając, ale nie chciała na niego
patrzeć. - Daj mi spokój.
- Ja tylko chcę ci pomóc. - Dotknął jej ramienia.
Julie drgnęła, popatrzyła na Bena.
- Powiedz mi, co się stało? - spytał, dostrzegłszy w jej
oczach strach. - Coś złego?
- Dzwonił mój adwokat - powiedziała, wpatrując się
w podłogę. - To znaczy ten, którego ty wynająłeś. Jutro
zaczyna siÄ™ proces.
- To dobrze - ucieszył się Ben. - Wkrótce będzie po
wszystkim.
scandalous
- Wypuszczą go! - krzyknęła histerycznie Julie. - Ten
koszmar nigdy się nie skończy!
Odeszła, Ben został sam w wielkim holu. Przyglądał
się, jak Julie wbiega na górę po schodach.
W chwilę pózniej był w swoim gabinecie, dzwonił do
adwokata. Okazało się, że Julie nie chce zeznawać. A jeśli
nie będzie zeznawać, Kreeg odzyska wolność. Przez całe
życie będzie się musiała oglądać za siebie, będzie się bała
i w końcu odetnie się od świata. Stanie się więzniem, tak
samo jak on. Nie mógł na to pozwolić.
Pobiegł do jej pokoju, wszedł bez pukania.
- Musisz złożyć zeznanie - oznajmił.
- Nie muszę - prychnęła Julie.
- Kreeg popełnił przestępstwo - nalegał Ben. - Musisz
go wsadzić za kratki.
- Fakty mówią same za siebie. Jeżeli one nie wystarczą,
to i ja nic nie pomogÄ™.
- Twoje zeznanie uwiarygodni fakty.
- Nie mogę! - krzyknęła. - Zrozum!
Ben podszedł do niej, ukląkł przy fotelu, zmusił Julie,
by na niego spojrzała.
- Boisz się - stwierdził.
- Nie mogę na niego patrzeć! Nie mogę! Dotykał mnie!
Chciał mnie zabić! Ma świetnych adwokatów i mnóstwo
forsy. Poradzi sobie. A ja jestem nikim.
- Nieprawda - zaprzeczył Ben z całą stanowczoś
cią. - Ty możesz go wsadzić do więzienia. Tylko ty, nikt
inny.
scandalous
Julie pokręciła głową. Ben zrozumiał, że odzyskany
ostatnio spokój prysnął jak bańka mydlana.
- Nie możesz się teraz schować. Jeśli teraz nie poślesz
go do więzienia, to już nigdy nie będziesz bezpieczna. -
Z trudem przełknął ślinę. - Staniesz się więzniem jak ja.
- To wcale nie jest zły pomysł - odparła Julie. Naresz
cie spojrzała mu prosto w oczy.
- Fatalny - zaprotestował Ben. - Nie dopuszczę do tego.
- Ciekawe, jak chcesz to zrobić?
- PojadÄ™ z tobÄ….
- Coś ty powiedział? - zdumiała się Julie. Nie mogła
uwierzyć własnym uszom.
Ben odetchnął głęboko. Odezwał się dopiero po długiej
chwili milczenia.
- PojadÄ™ z tobÄ… do sÄ…du i ani na moment ciÄ™ nie opusz
czę - oświadczył z mocą.
Julie oniemiała. Dopiero po chwili dotarł do niej sens
tych słów.
A więc wyjedzie z Nine Oaks? Przerwie pięcioletnią
samotność? Dla mnie?
- Masz pojęcie, co się stanie, kiedy pojawisz się pub
licznie? Twoja obecność wywoła większą sensację niż sam
proces.
- Dziennikarze będą się zajmować mną, a nie tobą. To
chyba dobrze?
- Ale dlaczego? Dlaczego chcesz to zrobić?
- Musisz być bezpieczna. Zrozum, Julie, jeśli nie zło
żysz zeznania przed ławą przysięgłych, to sędziowie wy-
scandalous
puszczą tego drania i będzie mógł zrobić innej kobiecie to
samo, co zrobił tobie.
- Ben... - Julie się rozpłakała.
- Będę przy tobie, maleńka, przysięgam. Obronię cię.
Przytuliła się do niego, wzruszona do głębi serca.
Właśnie w tej chwili Ben zdał sobie sprawę z tego, że
szczęście Julie jest dla niego ważniejsze niż jego własne.
scandalous [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
- Nie mogę, Julie - tłumaczył Ben. - Nawet sobie nie
wyobrażasz, co zrobiłem.
- Więc mi o tym opowiedz - nie ustępowała Julie. - Na
wszystko jest jakiś sposób, więc i z tym jakoś sobie pora
dzimy. Nie wiesz, że co dwie głowy, to nie jedna?
Paskudna przeszłość ciągnęła go z powrotem do gabi
netu, żądała, by wrócił do trybu życia, jaki prowadził, nim
Julie ponownie zjawiła się w jego domu. Nie chciał tego.
Pragnął, by Julie z nim została. Była dla niego oddechem,
pozwalającym przeżyć kolejny dzień.
- Odezwij się do mnie, Ben - poprosiła.
- To nie ma sensu, Julie. - Ben pokręcił głową. I tak odej
dzie, pomyślał. A jeśli jej powiem, odejdzie i będzie mną po
gardzać. - Nie mogę ci dać tego, czego pragniesz. Nie opusz
czę Nine Oaks, a nie mogę cię prosić, żebyś tu została.
- A gdybyś mnie jednak poprosił? Jak myślisz, co bym
odpowiedziała?
- To byłoby zbyt okrutne, kochanie. - Pogłaskał ją po
głowie. - Jesteś taka energiczna, taka żywa.
- Tamtej nocy ty też taki byłeś - wypaliła bez namysłu.
scandalous
Uśmiechnął się leciutko, popatrzył w smutne oczy Julie
i zapragnął skończyć z pustelniczym trybem życia.
- Ja stąd nie wyjadę - oświadczył stanowczo, wbrew
własnej woli.
- Wobec tego ja to zrobię. - Julie cofnęła się o krok. -
Wyjeżdżam. Jutro rano.
- Decyzja należy do ciebie. - Potworny ból w sercu
sprawił, że słowa zabrzmiały łagodnie.
Ben patrzył w ślad za odchodzącą Julie i myślał, że oto je
dyna szansa nie tylko na normalne życie, ale na coś nadzwy
czaj cudownego właśnie prześlizguje mu się przez palce.
Julie odłożyła słuchawkę, powrócił dawny strach. Szła
korytarzem bez celu, obejmujÄ…c siÄ™ ramionami. Na dwo
rze szalała burza, to samo działo się w jej sercu.
- Kto dzwonił? - zapytał Ben, który ni stąd, ni zowąd
stanÄ…Å‚ jej na drodze.
- Nikt - odparła, przystając, ale nie chciała na niego
patrzeć. - Daj mi spokój.
- Ja tylko chcę ci pomóc. - Dotknął jej ramienia.
Julie drgnęła, popatrzyła na Bena.
- Powiedz mi, co się stało? - spytał, dostrzegłszy w jej
oczach strach. - Coś złego?
- Dzwonił mój adwokat - powiedziała, wpatrując się
w podłogę. - To znaczy ten, którego ty wynająłeś. Jutro
zaczyna siÄ™ proces.
- To dobrze - ucieszył się Ben. - Wkrótce będzie po
wszystkim.
scandalous
- Wypuszczą go! - krzyknęła histerycznie Julie. - Ten
koszmar nigdy się nie skończy!
Odeszła, Ben został sam w wielkim holu. Przyglądał
się, jak Julie wbiega na górę po schodach.
W chwilę pózniej był w swoim gabinecie, dzwonił do
adwokata. Okazało się, że Julie nie chce zeznawać. A jeśli
nie będzie zeznawać, Kreeg odzyska wolność. Przez całe
życie będzie się musiała oglądać za siebie, będzie się bała
i w końcu odetnie się od świata. Stanie się więzniem, tak
samo jak on. Nie mógł na to pozwolić.
Pobiegł do jej pokoju, wszedł bez pukania.
- Musisz złożyć zeznanie - oznajmił.
- Nie muszę - prychnęła Julie.
- Kreeg popełnił przestępstwo - nalegał Ben. - Musisz
go wsadzić za kratki.
- Fakty mówią same za siebie. Jeżeli one nie wystarczą,
to i ja nic nie pomogÄ™.
- Twoje zeznanie uwiarygodni fakty.
- Nie mogę! - krzyknęła. - Zrozum!
Ben podszedł do niej, ukląkł przy fotelu, zmusił Julie,
by na niego spojrzała.
- Boisz się - stwierdził.
- Nie mogę na niego patrzeć! Nie mogę! Dotykał mnie!
Chciał mnie zabić! Ma świetnych adwokatów i mnóstwo
forsy. Poradzi sobie. A ja jestem nikim.
- Nieprawda - zaprzeczył Ben z całą stanowczoś
cią. - Ty możesz go wsadzić do więzienia. Tylko ty, nikt
inny.
scandalous
Julie pokręciła głową. Ben zrozumiał, że odzyskany
ostatnio spokój prysnął jak bańka mydlana.
- Nie możesz się teraz schować. Jeśli teraz nie poślesz
go do więzienia, to już nigdy nie będziesz bezpieczna. -
Z trudem przełknął ślinę. - Staniesz się więzniem jak ja.
- To wcale nie jest zły pomysł - odparła Julie. Naresz
cie spojrzała mu prosto w oczy.
- Fatalny - zaprotestował Ben. - Nie dopuszczę do tego.
- Ciekawe, jak chcesz to zrobić?
- PojadÄ™ z tobÄ….
- Coś ty powiedział? - zdumiała się Julie. Nie mogła
uwierzyć własnym uszom.
Ben odetchnął głęboko. Odezwał się dopiero po długiej
chwili milczenia.
- PojadÄ™ z tobÄ… do sÄ…du i ani na moment ciÄ™ nie opusz
czę - oświadczył z mocą.
Julie oniemiała. Dopiero po chwili dotarł do niej sens
tych słów.
A więc wyjedzie z Nine Oaks? Przerwie pięcioletnią
samotność? Dla mnie?
- Masz pojęcie, co się stanie, kiedy pojawisz się pub
licznie? Twoja obecność wywoła większą sensację niż sam
proces.
- Dziennikarze będą się zajmować mną, a nie tobą. To
chyba dobrze?
- Ale dlaczego? Dlaczego chcesz to zrobić?
- Musisz być bezpieczna. Zrozum, Julie, jeśli nie zło
żysz zeznania przed ławą przysięgłych, to sędziowie wy-
scandalous
puszczą tego drania i będzie mógł zrobić innej kobiecie to
samo, co zrobił tobie.
- Ben... - Julie się rozpłakała.
- Będę przy tobie, maleńka, przysięgam. Obronię cię.
Przytuliła się do niego, wzruszona do głębi serca.
Właśnie w tej chwili Ben zdał sobie sprawę z tego, że
szczęście Julie jest dla niego ważniejsze niż jego własne.
scandalous [ Pobierz całość w formacie PDF ]