[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złościć, że próbował ją szpiegować, czy raczej śmiać,
że się przeliczył.
Nic dziwnego odparła. Zostawiłam swoją
kartę tam, gdzie poprzednio pracowałam i gdzie się
leczyłam.
134 JOSIE METCALFE
Więc w naszej bazie danych figurujesz jako Jane
Smith, pacjentka doktor Dawson?
Tak. Nie chcę, żeby moje prywatne sprawy stały
się własnością publiczną.
Przecież wiesz, że w końcu ludzie i tak się
dowiedzą, że jesteś w ciąży.
Niekoniecznie powiedziała niemal szeptem
przez ściśnięte gardło.
Zdecydowałaś się na aborcję? Trudno było
osądzić, czy jest zgorszony, czy zszokowany.
Nie będzie potrzebna odparła z goryczą.
Zachodziłam w ciążę siedem razy, ale nigdy nie
dotrwałamdo końca. Osiemtygodni to mój rekord.
Och, Leah westchnął, i zanim się zorien-
towała, już trzymał ją w ramionach.
Wtedy tama puściła, i Leah zaczęła wylewać
z siebie tłumiony żal. Kiedy łzy przestały wreszcie
płynąć, zebrała się w sobie i opowiedziała mu całą
historię. O dziwo, tymrazemjego bliskość wcale jej
nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, przytulona do
niego czuła się bezpiecznie, więc odważyła się mó-
wić o najbardziej bolesnych sprawach.
Najlepiej zacznij od początku poradził, wi-
dząc, że się waha. Miałaś męża, tak?
Tak. Pobraliśmy się tuż przed egzaminami koń-
cowymi, kiedy zorientowałam się, że jestemw ciąży.
Poroniłamw dniu ogłoszenia wyników.
Jej historia nie różniła się niczymod tych, jakie
słyszeli od kobiet zgłaszających się po pomoc. Podo-
bnie jak niektóre z nich, Leah zachodziła w ciążę, ale
traciła ją już w pierwszych tygodniach. Przeszła przez
to piekło siedem razy. Najpierw była euforia, że
DZIECKO SZCZZCIA 135
kiełkuje w niej nowe życie, a potemnadchodziła fala
ostrego bólu, pierwsza zapowiedz nadciągającej kata-
strofy. Profesor, który leczył Leah, zrobił jej wszelkie
możliwe badania, ale i tak nie odkrył przyczyny tych
poronień.
W końcu Gordon, mój były mąż, zwątpił, że
urodzę mu upragnionego syna, i znalazł sobie ko-
bietę, która z łatwością podołała zadaniu. Jej
pozbawiony radości śmiech zabrzmiał histerycznie.
Jak na ironię urodziła mu bliznięta już po czterech
miesiącach od naszego rozstania, więc nadrobił tro-
chę straconego czasu. Słyszałam, że spodziewają się
czwartego dziecka.
Rozumiem, że obydwoje się przebadaliście
spytał z zawodową dociekliwością.
Oczywiście. I podobnie jak Whittierowie, oby-
dwoje mieliśmy dobre wyniki, tyle że w przeciwieńst-
wie do nich, mogliśmy począć dziecko. Chociaż
powiedziała zmyślona nie udało się to nam już
przy pierwszympodejściu.
Czy to komplement pod moim adresem?
Roześmiała się, choć cała sytuacja nie wydawała
jej się ani trochę zabawna. A jednak David potrafił
dokonać rzeczy niemożliwej, nie tylko zresztą w jed-
nej dziedzinie. Gdyby tylko... Nie. Nie może żądać
gwiazdki z nieba. Zaszła z nimw ciążę, ale z Gordo-
nemteż zachodziła w ciążę. Tylko że jej szczęście
nigdy nie trwało dłużej niż przeklęte osiemtygodni.
Tak więc jestemw ciąży podsumowała, zdając
sobie sprawę, że ich rozmowa dobiega końca, a ona
chciała jeszcze wyrzucić z siebie to, co najbardziej
boli. Jestem pewna, że tym razem też poronię,
136 JOSIE METCALFE
ale uważam, że powinieneś o wszystkim wiedzieć.
Miałam zamiar powiedzieć ci o tym, ale mnie uprze-
dziłeś.
Pod powiekami poczuła łzy, a ponieważ nie chcia-
ła znowu płakać, zwróciła się ku temu, co zawsze
pomagało ukoić ból duszy, czyli ku swoim bonsai.
Będę musiała kupić jeszcze jedno drzewko
westchnęła, zastanawiając się, jaki gatunek poświę-
cić pamięci dziecka Davida.
Drzewko? Spojrzał na nią z taką miną, jakby
podejrzewał, że postradała zmysły.
Tak, bonsai odparła ze sztucznymożywieniem
i wyszła na balkon. Oto moje dzieci. Wskazała
drewniane półki, na których stały rośliny.
%7ładne z drzewek nie miało więcej niż pół metra
i było idealną miniaturą dorosłego przedstawiciela
swego gatunku.
David długo przypatrywał się imw milczeniu.
Są piękne. Doskonałe zachwycił się, dotykając
maleńkiego listka brzozy.
Leah przypomniała sobie, że gdy pierwszy raz
zobaczyła bonsai, też miała w oczach taki zachwyt.
Zachęcona jego szczerymzainteresowaniem, za-
częła opowiadać o poszczególnych okazach, opisując
ich największe zalety, takie jak siła, odporność,
długowieczność, wdzięk. Przyznała się, iż wyobraża
sobie, że jej dzieci, gdyby żyły, posiadałyby właśnie
takie cechy.
To ci naprawdę pomaga? zapytał, a ona
wiedziała, że myśli o swoim małym Simonie.
Do pewnego stopnia, bo gdy się nimi zajmuję,
potrafię się wyłączyć. %7łałowała, że musi zgasić
DZIECKO SZCZZCIA 137
płomyk nadziei, który zapalił się w jego oczach, ale
czułaby się nie w porządku, gdyby nie wyznała mu
całej prawdy. Jeśli pytasz, czy moje drzewka
potrafią zastąpić dzieci, które straciłam, to wiedz, że
nie. Nic ich nie zastąpi.
Leżał w ciemnościach i patrząc w sufit, zasta-
nawiał się, czy Leah zdaje sobie sprawę, jak wiele
się o niej dowiedział. Kiedy wypłakiwała na jego
ramieniu swoją gorycz, nieświadomie położyła dłoń
na brzuchu, w miejscu, gdzie umościło się jej dziecko
ich dziecko.
Gdy zobaczył ten gest, ogarnęło go współczucie.
Widział takie obrazki i słyszał podobne historie setki
razy, więc nie powinien aż tak się wzruszać, tym
razemjednak było inaczej. Nie potrafił powiedzieć
dlaczego, ale podejrzewał, że są ku temu dwa powo-
dy. Po pierwsze, dziecko, które z wyroku okrutnego
losu miało przedwcześnie umrzeć, było jego tym
razem nie było wątpliwości a po drugie, było
dzieckiem Leah. Logika wskazywała, że nie powi-
nien aż tak bardzo boleć nad jej stratą, bo obiecywał
sobie, że już nigdy nie zaangażuje się uczuciowo.
Nigdy nie mów nigdy... mruknął. Nie oszu-
kuj się, że jest dla ciebie tylko koleżanką z pracy.
Gdy te słowa zostały wreszcie wypowiedziane,
poczuł ogromną ulgę. Nie wiedział, kiedy Leah wkra-
dła się do jego serca i nie zamierzał tego analizować,
natomiast gotów był zrobić wszystko, co w ludzkiej
mocy, by oszczędzić jej cierpienia związanego z ko-
lejnymporonieniem.
Rozumiał, że być może nadmiernie ufa swojej
138 JOSIE METCALFE
wiedzy i umiejętnościom. W końcu profesor, który
prowadził ciąże Leah, był jednym z najlepszych
specjalistów. Pocieszał się, że w ostatnich latach
znacznie wzrosła wiedza na temat poronień z niewy-
jaśnionych przyczyn.
Podejrzewał, że niełatwo będzie namówić Leah,
by poddała się badaniom. Po siedmiu poronieniach
miała prawo zwątpić, że zdoła donosić ciążę. Problem
w tym, że aby jej pomóc, musiał narazić ją na
przeżycia, do których na pewno nie chciała wracać.
Może więc powinien zaczekać, nie mówić jej o ni-
czym, dopóki nie zapozna się z faktami medycznymi.
Po pierwsze, Leah musi się zgodzić, by zajrzał do jej
karty, a po drugie mają problem natury etycznej
przecież jest jej szefem, raz się z nią kochał i ma
szansę zostać ojcemjej dziecka. Nie wiadomo, czy
dyrekcja szpitala zgodzi się, by w tej sytuacji został
jej lekarzem.
Przecież nie mogę oddać jej w inne ręce! za-
wołał, robiąc w pamięci szybki przegląd wszystkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
złościć, że próbował ją szpiegować, czy raczej śmiać,
że się przeliczył.
Nic dziwnego odparła. Zostawiłam swoją
kartę tam, gdzie poprzednio pracowałam i gdzie się
leczyłam.
134 JOSIE METCALFE
Więc w naszej bazie danych figurujesz jako Jane
Smith, pacjentka doktor Dawson?
Tak. Nie chcę, żeby moje prywatne sprawy stały
się własnością publiczną.
Przecież wiesz, że w końcu ludzie i tak się
dowiedzą, że jesteś w ciąży.
Niekoniecznie powiedziała niemal szeptem
przez ściśnięte gardło.
Zdecydowałaś się na aborcję? Trudno było
osądzić, czy jest zgorszony, czy zszokowany.
Nie będzie potrzebna odparła z goryczą.
Zachodziłam w ciążę siedem razy, ale nigdy nie
dotrwałamdo końca. Osiemtygodni to mój rekord.
Och, Leah westchnął, i zanim się zorien-
towała, już trzymał ją w ramionach.
Wtedy tama puściła, i Leah zaczęła wylewać
z siebie tłumiony żal. Kiedy łzy przestały wreszcie
płynąć, zebrała się w sobie i opowiedziała mu całą
historię. O dziwo, tymrazemjego bliskość wcale jej
nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, przytulona do
niego czuła się bezpiecznie, więc odważyła się mó-
wić o najbardziej bolesnych sprawach.
Najlepiej zacznij od początku poradził, wi-
dząc, że się waha. Miałaś męża, tak?
Tak. Pobraliśmy się tuż przed egzaminami koń-
cowymi, kiedy zorientowałam się, że jestemw ciąży.
Poroniłamw dniu ogłoszenia wyników.
Jej historia nie różniła się niczymod tych, jakie
słyszeli od kobiet zgłaszających się po pomoc. Podo-
bnie jak niektóre z nich, Leah zachodziła w ciążę, ale
traciła ją już w pierwszych tygodniach. Przeszła przez
to piekło siedem razy. Najpierw była euforia, że
DZIECKO SZCZZCIA 135
kiełkuje w niej nowe życie, a potemnadchodziła fala
ostrego bólu, pierwsza zapowiedz nadciągającej kata-
strofy. Profesor, który leczył Leah, zrobił jej wszelkie
możliwe badania, ale i tak nie odkrył przyczyny tych
poronień.
W końcu Gordon, mój były mąż, zwątpił, że
urodzę mu upragnionego syna, i znalazł sobie ko-
bietę, która z łatwością podołała zadaniu. Jej
pozbawiony radości śmiech zabrzmiał histerycznie.
Jak na ironię urodziła mu bliznięta już po czterech
miesiącach od naszego rozstania, więc nadrobił tro-
chę straconego czasu. Słyszałam, że spodziewają się
czwartego dziecka.
Rozumiem, że obydwoje się przebadaliście
spytał z zawodową dociekliwością.
Oczywiście. I podobnie jak Whittierowie, oby-
dwoje mieliśmy dobre wyniki, tyle że w przeciwieńst-
wie do nich, mogliśmy począć dziecko. Chociaż
powiedziała zmyślona nie udało się to nam już
przy pierwszympodejściu.
Czy to komplement pod moim adresem?
Roześmiała się, choć cała sytuacja nie wydawała
jej się ani trochę zabawna. A jednak David potrafił
dokonać rzeczy niemożliwej, nie tylko zresztą w jed-
nej dziedzinie. Gdyby tylko... Nie. Nie może żądać
gwiazdki z nieba. Zaszła z nimw ciążę, ale z Gordo-
nemteż zachodziła w ciążę. Tylko że jej szczęście
nigdy nie trwało dłużej niż przeklęte osiemtygodni.
Tak więc jestemw ciąży podsumowała, zdając
sobie sprawę, że ich rozmowa dobiega końca, a ona
chciała jeszcze wyrzucić z siebie to, co najbardziej
boli. Jestem pewna, że tym razem też poronię,
136 JOSIE METCALFE
ale uważam, że powinieneś o wszystkim wiedzieć.
Miałam zamiar powiedzieć ci o tym, ale mnie uprze-
dziłeś.
Pod powiekami poczuła łzy, a ponieważ nie chcia-
ła znowu płakać, zwróciła się ku temu, co zawsze
pomagało ukoić ból duszy, czyli ku swoim bonsai.
Będę musiała kupić jeszcze jedno drzewko
westchnęła, zastanawiając się, jaki gatunek poświę-
cić pamięci dziecka Davida.
Drzewko? Spojrzał na nią z taką miną, jakby
podejrzewał, że postradała zmysły.
Tak, bonsai odparła ze sztucznymożywieniem
i wyszła na balkon. Oto moje dzieci. Wskazała
drewniane półki, na których stały rośliny.
%7ładne z drzewek nie miało więcej niż pół metra
i było idealną miniaturą dorosłego przedstawiciela
swego gatunku.
David długo przypatrywał się imw milczeniu.
Są piękne. Doskonałe zachwycił się, dotykając
maleńkiego listka brzozy.
Leah przypomniała sobie, że gdy pierwszy raz
zobaczyła bonsai, też miała w oczach taki zachwyt.
Zachęcona jego szczerymzainteresowaniem, za-
częła opowiadać o poszczególnych okazach, opisując
ich największe zalety, takie jak siła, odporność,
długowieczność, wdzięk. Przyznała się, iż wyobraża
sobie, że jej dzieci, gdyby żyły, posiadałyby właśnie
takie cechy.
To ci naprawdę pomaga? zapytał, a ona
wiedziała, że myśli o swoim małym Simonie.
Do pewnego stopnia, bo gdy się nimi zajmuję,
potrafię się wyłączyć. %7łałowała, że musi zgasić
DZIECKO SZCZZCIA 137
płomyk nadziei, który zapalił się w jego oczach, ale
czułaby się nie w porządku, gdyby nie wyznała mu
całej prawdy. Jeśli pytasz, czy moje drzewka
potrafią zastąpić dzieci, które straciłam, to wiedz, że
nie. Nic ich nie zastąpi.
Leżał w ciemnościach i patrząc w sufit, zasta-
nawiał się, czy Leah zdaje sobie sprawę, jak wiele
się o niej dowiedział. Kiedy wypłakiwała na jego
ramieniu swoją gorycz, nieświadomie położyła dłoń
na brzuchu, w miejscu, gdzie umościło się jej dziecko
ich dziecko.
Gdy zobaczył ten gest, ogarnęło go współczucie.
Widział takie obrazki i słyszał podobne historie setki
razy, więc nie powinien aż tak się wzruszać, tym
razemjednak było inaczej. Nie potrafił powiedzieć
dlaczego, ale podejrzewał, że są ku temu dwa powo-
dy. Po pierwsze, dziecko, które z wyroku okrutnego
losu miało przedwcześnie umrzeć, było jego tym
razem nie było wątpliwości a po drugie, było
dzieckiem Leah. Logika wskazywała, że nie powi-
nien aż tak bardzo boleć nad jej stratą, bo obiecywał
sobie, że już nigdy nie zaangażuje się uczuciowo.
Nigdy nie mów nigdy... mruknął. Nie oszu-
kuj się, że jest dla ciebie tylko koleżanką z pracy.
Gdy te słowa zostały wreszcie wypowiedziane,
poczuł ogromną ulgę. Nie wiedział, kiedy Leah wkra-
dła się do jego serca i nie zamierzał tego analizować,
natomiast gotów był zrobić wszystko, co w ludzkiej
mocy, by oszczędzić jej cierpienia związanego z ko-
lejnymporonieniem.
Rozumiał, że być może nadmiernie ufa swojej
138 JOSIE METCALFE
wiedzy i umiejętnościom. W końcu profesor, który
prowadził ciąże Leah, był jednym z najlepszych
specjalistów. Pocieszał się, że w ostatnich latach
znacznie wzrosła wiedza na temat poronień z niewy-
jaśnionych przyczyn.
Podejrzewał, że niełatwo będzie namówić Leah,
by poddała się badaniom. Po siedmiu poronieniach
miała prawo zwątpić, że zdoła donosić ciążę. Problem
w tym, że aby jej pomóc, musiał narazić ją na
przeżycia, do których na pewno nie chciała wracać.
Może więc powinien zaczekać, nie mówić jej o ni-
czym, dopóki nie zapozna się z faktami medycznymi.
Po pierwsze, Leah musi się zgodzić, by zajrzał do jej
karty, a po drugie mają problem natury etycznej
przecież jest jej szefem, raz się z nią kochał i ma
szansę zostać ojcemjej dziecka. Nie wiadomo, czy
dyrekcja szpitala zgodzi się, by w tej sytuacji został
jej lekarzem.
Przecież nie mogę oddać jej w inne ręce! za-
wołał, robiąc w pamięci szybki przegląd wszystkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]