[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jaką bransoletkę? - spytałam, udając zdziwienie. Nie zamierzałam z nikim rozmawiać o
amulecie, a już zwłaszcza z Robem.
- Och, przestań ze mną pogrywać - mruknął. - Tę, o którą tak się trzęsłaś. I którą najwyrazniej
nadal chciałabyś mieć, skoro cały czas łapiesz się za nadgarstek, na którym ją nosiłaś.
226
t, %
Trzeba przyznać, że wykazał się zaskakującą jak na niego spostrzegawczością, pomyślałam i
zwalczyłam pokusę schowania rąk pod stół.
- Musi być twoją naprawdę bliską przyjaciółką - mówił dalej kpiącym tonem.
- A więc widziałeś się z Catherine? - powiedziałam, próbując zmienić temat. - Kiedy? Myślałam,
że wyjechała z miasta.
- Więc zle myślałaś. Wczoraj spotkaliśmy się przy piwie.
Osłupiałam. Jeśli Rob wczoraj widział amulet, to znaczy, że Catherine go nie zniszczyła.
Uświadomiłam sobie, że patrzę na niego z otwartymi ustami, i gwałtownie je zamknęłam.
- Wczoraj? - zdołałam wykrztusić. - I miała bransoletkę?
- Uhm - mruknÄ…Å‚, pociÄ…gajÄ…c Å‚yk piwa.
Nie miałam pojęcia, jak to możliwe. Przecież widziałam na własne oczy, że Catherine rozbiła amulet
kamieniem. Odruchowo potarłam strup na policzku, odtwarzając w myślach tamtą scenę.
Niewątpliwie trzymała w ręce jakąś bransoletkę, ale z takiej odległości i w ulewnym deszczu nie
przyjrzałam się jej dokładnie. Widziałam to, co Catherine powiedziała mi, że widzę. Elementy
układanki wskoczyły na swoje miejsca: odłamek, który mnie skaleczył, przypominał raczej szkło niż
skomplikowaną strukturę błękitnego kamienia. Tłumaczyłam sobie różnicę tym, że z amuletu uszło
życie, tymczasem to naprawdę było tylko szkło!
Catherine chciała, żebym przestała szukać jej i amuletu. Musiała wiedzieć, że nie spocznę, dopóki go
nie odzyskam, zniszczyła więc fałszywą bransoletkę. W ten sposób nadal była chroniona przez
amulet, a równocześnie miała mnie z głowy. Naprawdę sprytne.
Wszystko to przemknęło mi przez głowę w ułamku sekundy. Posłałam Robowi wymuszony uśmiech.
227
*
S
- Więc w końcu mogłeś się jej dokładnie przyjrzeć? -spytałam, nawiązując do naszej rozmowy
na urodzinach Eloise, zakończonej interwencją Josha.
- Widziałem to, co chciałem zobaczyć - odparł enigmatycznie.
Catherine wciąż ma amulet, pomyślałam. To właśnie próbował mi powiedzieć Callum. Byłam tak
podekscytowana, że ledwo mogłam usiedzieć na krześle. Z trudem powstrzymywałam się, by nie
wybuchnąć radosnym śmiechem. Wcale nie straciłam Calluma! Wkrótce znowu go zobaczę!
Uśmiechnęłam się promiennie do Roba, który patrzył na mnie zdumiony.
- Jesteś pewien, że to ta sama bransoletka? Moja bransoletka? - Musiałam się upewnić.
- Uhm - mruknął. - I wygląda na cenną. Dziwię się, że ją oddałaś.
- Powiedzmy, że Catherine była bardzo przekonująca. -Odgarnęłam włosy z twarzy i zdjęłam
okulary, żeby mógł zobaczyć moje siniaki.
Myślałam, że ten widok nim wstrząśnie, ale on tylko uniósł brwi i rzekł:
- Mała bestyjka, co?
- Wiesz, Rob, naprawdę bardzo byś mi pomógł, gdybyś wiedział, gdzie ona może teraz być.
Mam coÅ› dla niej.
Uśmiechnął się z wyższością i pociągnął kolejny łyk piwa.
- Daj spokój, co cię obchodzi Catherine? - przekonywałam. Niemal słyszałam, jak w jego mózgu
pracują trybiki, i zastanawiałam się, co knuje. Zwykle nie był tak finezyjny.
- Nie wiem, gdzie jest teraz, ale wiem, gdzie będzie jutro - rzekł wreszcie.
Wyprostowałam się na krześle.
- Gdzie? Gdzie będzie jutro?
- Jak sama powiedziałaś, wyjeżdża. Ma już dość wszystkich tutaj.
228
- A dokąd jedzie? - spytałam, starając się hamować irytację. - Powiedziała ci?
- Zdaje się, że gdzieś na zachód. Do Newquay? Naprawdę nie pamiętam. Mówiła, że ma bilet
na pociÄ…g jutro rano.
Serce mi zamarło. Muszę odszukać Catherine, zanim zniknie. Jeśli wyjedzie, nie uda mi się jej znalezć,
a przecież muszę odzyskać amulet.
Siedziałam jak na szpilkach, ale starałam się zachować spokój. Pociągnęłam łyk lemoniady, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
- Jaką bransoletkę? - spytałam, udając zdziwienie. Nie zamierzałam z nikim rozmawiać o
amulecie, a już zwłaszcza z Robem.
- Och, przestań ze mną pogrywać - mruknął. - Tę, o którą tak się trzęsłaś. I którą najwyrazniej
nadal chciałabyś mieć, skoro cały czas łapiesz się za nadgarstek, na którym ją nosiłaś.
226
t, %
Trzeba przyznać, że wykazał się zaskakującą jak na niego spostrzegawczością, pomyślałam i
zwalczyłam pokusę schowania rąk pod stół.
- Musi być twoją naprawdę bliską przyjaciółką - mówił dalej kpiącym tonem.
- A więc widziałeś się z Catherine? - powiedziałam, próbując zmienić temat. - Kiedy? Myślałam,
że wyjechała z miasta.
- Więc zle myślałaś. Wczoraj spotkaliśmy się przy piwie.
Osłupiałam. Jeśli Rob wczoraj widział amulet, to znaczy, że Catherine go nie zniszczyła.
Uświadomiłam sobie, że patrzę na niego z otwartymi ustami, i gwałtownie je zamknęłam.
- Wczoraj? - zdołałam wykrztusić. - I miała bransoletkę?
- Uhm - mruknÄ…Å‚, pociÄ…gajÄ…c Å‚yk piwa.
Nie miałam pojęcia, jak to możliwe. Przecież widziałam na własne oczy, że Catherine rozbiła amulet
kamieniem. Odruchowo potarłam strup na policzku, odtwarzając w myślach tamtą scenę.
Niewątpliwie trzymała w ręce jakąś bransoletkę, ale z takiej odległości i w ulewnym deszczu nie
przyjrzałam się jej dokładnie. Widziałam to, co Catherine powiedziała mi, że widzę. Elementy
układanki wskoczyły na swoje miejsca: odłamek, który mnie skaleczył, przypominał raczej szkło niż
skomplikowaną strukturę błękitnego kamienia. Tłumaczyłam sobie różnicę tym, że z amuletu uszło
życie, tymczasem to naprawdę było tylko szkło!
Catherine chciała, żebym przestała szukać jej i amuletu. Musiała wiedzieć, że nie spocznę, dopóki go
nie odzyskam, zniszczyła więc fałszywą bransoletkę. W ten sposób nadal była chroniona przez
amulet, a równocześnie miała mnie z głowy. Naprawdę sprytne.
Wszystko to przemknęło mi przez głowę w ułamku sekundy. Posłałam Robowi wymuszony uśmiech.
227
*
S
- Więc w końcu mogłeś się jej dokładnie przyjrzeć? -spytałam, nawiązując do naszej rozmowy
na urodzinach Eloise, zakończonej interwencją Josha.
- Widziałem to, co chciałem zobaczyć - odparł enigmatycznie.
Catherine wciąż ma amulet, pomyślałam. To właśnie próbował mi powiedzieć Callum. Byłam tak
podekscytowana, że ledwo mogłam usiedzieć na krześle. Z trudem powstrzymywałam się, by nie
wybuchnąć radosnym śmiechem. Wcale nie straciłam Calluma! Wkrótce znowu go zobaczę!
Uśmiechnęłam się promiennie do Roba, który patrzył na mnie zdumiony.
- Jesteś pewien, że to ta sama bransoletka? Moja bransoletka? - Musiałam się upewnić.
- Uhm - mruknął. - I wygląda na cenną. Dziwię się, że ją oddałaś.
- Powiedzmy, że Catherine była bardzo przekonująca. -Odgarnęłam włosy z twarzy i zdjęłam
okulary, żeby mógł zobaczyć moje siniaki.
Myślałam, że ten widok nim wstrząśnie, ale on tylko uniósł brwi i rzekł:
- Mała bestyjka, co?
- Wiesz, Rob, naprawdę bardzo byś mi pomógł, gdybyś wiedział, gdzie ona może teraz być.
Mam coÅ› dla niej.
Uśmiechnął się z wyższością i pociągnął kolejny łyk piwa.
- Daj spokój, co cię obchodzi Catherine? - przekonywałam. Niemal słyszałam, jak w jego mózgu
pracują trybiki, i zastanawiałam się, co knuje. Zwykle nie był tak finezyjny.
- Nie wiem, gdzie jest teraz, ale wiem, gdzie będzie jutro - rzekł wreszcie.
Wyprostowałam się na krześle.
- Gdzie? Gdzie będzie jutro?
- Jak sama powiedziałaś, wyjeżdża. Ma już dość wszystkich tutaj.
228
- A dokąd jedzie? - spytałam, starając się hamować irytację. - Powiedziała ci?
- Zdaje się, że gdzieś na zachód. Do Newquay? Naprawdę nie pamiętam. Mówiła, że ma bilet
na pociÄ…g jutro rano.
Serce mi zamarło. Muszę odszukać Catherine, zanim zniknie. Jeśli wyjedzie, nie uda mi się jej znalezć,
a przecież muszę odzyskać amulet.
Siedziałam jak na szpilkach, ale starałam się zachować spokój. Pociągnęłam łyk lemoniady, [ Pobierz całość w formacie PDF ]