[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sarkazmem i niechęcią żony. Z czasem nie musiał ich już chować, ponieważ same znik-
nęły. Potrafił obiektywnie ocenić każdą sytuację, niezależnie, czy dotyczyła jego osoby,
czy kogoś innego. Co do uczuć, podejrzewał, że jeśli nadal w nim są, to w stanie całko-
witej hibernacji.
- Chcę zlecić prace nad pałacem osobie, która jest zdolna zaangażować się w to bez
reszty.
Chciał dodać:  osobie, która przypomni mi, jaki kiedyś byłem".
- No cóż, jestem Sycylijczykiem - dodał, jakby to miało wszystko tłumaczyć.
- Ale ja nie jestem Sycylijką.
- Nie szkodzi. Wyczuwam w pani pasję.
- To nie pasja, tylko desperacja.
- Pani samokrytycyzm staje się męczący - westchnął.
Sophie chciała odpowiedzieć, ale rozmyśliła się, przypomniawszy sobie, że Marco
jest jej klientem. Poza tym musiała przyznać, że miał rację. Wszystko to z powodu
przyzwyczajenia. Od lat była krytykowana przez innych, dlatego z czasem nauczyła się
obojętności.
- Takie są moje warunki - powiedział Marco.
- Nawet gdybym chciała, Amber mi na to nie pozwoli. W jej firmie jestem nikim.
Moim zadaniem jest wyszukiwanie materiałów i przyjmowanie zleceń. Czuwam, żeby
wszystko grało.
- Rozumiem, że haruje pani za innych, a oni przypisują sobie pani osiągnięcia.
Aatwo mu było ją wyśmiewać. Od pierwszej chwili zachowywał się jak samiec alfa
- dominujący i władczy. Nie wiedział, co to znaczy być niewidzialnym, być czarną owcą
wśród pięknych i inteligentnych sióstr. Sophie kochała je, ale czuła się przy nich gorsza.
R
L
T
Ze smutkiem spojrzała na piękną twarz Marca. Nie mógł wiedzieć, co to znaczy
być przezroczystym, wtapiać się w tłum i odgrywać rolę kozła ofiarnego.
- Nie muszę być w centrum uwagi, ale nie pozwolę sobą pomiatać - powiedziała.
- Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości - odparł rozbawiony.
Przez lata nauczył się wydobywać z ludzi to, co najlepsze. Trzeba było tylko wie-
dzieć, które przycisnąć guziki, żeby kogoś zmotywować.
Sophie unikała kłótni i konfrontacji. Nie lubiła, gdy ktoś podnosił głos. Dopiero
niedawno zdała sobie sprawę, że czasem trzeba tupnąć nogą, by zyskać szacunek otocze-
nia. Zacisnęła pięści. Nie mogła pojąć, jak to możliwe, żeby obca osoba przejrzała ją na
wylot. Marco zachowywał się zupełnie jak jej ojciec. Zdenerwowała się. Miała dosyć
wysłuchiwania ciągłej krytyki.
- Mam tego dosyć! - krzyknęła. - Mam dosyć ludzi, którzy ciągle mówią mi, co
mam robić!
Marco przyglądał się jej ze szczerym zdziwieniem. Najwyrazniej przycisnął zbyt
wiele guzików naraz, ale teraz był pewien, że takiej osoby właśnie szukał - żarliwej i z
pasją.
- Kogo ma pani na myśli?
Sophie spuściła wzrok i przygryzła wargę. Jak mogła tak się zachować? Zaraz na-
stąpi koniec jej krótkiej kariery. Obecność Speranzy wyzwalała dziwne reakcje.
- Nie myślałam o panu - powiedziała wreszcie, próbując załagodzić sytuację.
- Chce pani dostać tę pracę?
- Czy chcę? Po tym, co powiedziałam?
Marco w milczeniu przyglądał się Sophie. Nie dobierał sobie współpracowników
pod kątem uległości, ale musiał przyznać, że zazwyczaj ludzie z nim nie dyskutowali.
Nie przypominał sobie, kiedy ostatnio ktoś otwarcie się z nim nie zgodził.
- Widzę, że poruszyłem osobisty dla pani temat, ale chyba nic się nie stało? Na
pewno się dogadamy, o ile nie zapomni pani, kto jest szefem.
- Nie ma obawy.
- Pytam po raz kolejny, czy chce pani tę pracę? Jeśli nie, proszę nie zabierać mi
więcej czasu.
R
L
T
- Tak, chcę! - krzyknęła Sophie. - Tak, panie Speranza - dodała ciszej. - Bardzo
zależy mi na tej pracy.
Sophie nie wierzyła, że Amber zgodzi się na takie warunki. Szefowa nie pozwoli,
by nowicjuszka kierowała tak ważnym dla firmy projektem. Marco zdawał się czytać w
jej myślach.
- Sam się zajmę pani szefową - powiedział i wstał. - Idziemy!
Zachowywał się jak król. Co prawda nie pstryknął na nią palcami jak na sługę, ale
widać było, że jest przyzwyczajony do uległości otoczenia. Miał tak silną osobowość, że
mało kto mu się przeciwstawiał. Sophie nie była wyjątkiem. Przy nim jej ojciec był jak
baranek.
- Dokąd?
- Do domu. Każdy go ma. Pani chyba też - odparł poirytowany i od razu pożało-
wał, widząc smutek w jej oczach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl