[ Pobierz całość w formacie PDF ]
74
R
L
T
Co jest w tym pudle? zapytał Duncan, gdy odwoził ją do domu z
hotelu nad przystanią.
Przyniosła je z sobą na spotkanie i obiecała, że po przyjęciu wszystko
mu wyjaśni.
Ozdoby świąteczne. Chciałam ci w ten sposób podziękować za
wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
Co za ozdoby? zapytał podejrzliwie.
Nie bój się, nie zjedzą cię we śnie. Spodobają ci się.
Naprawdę tak myślisz czy próbujesz mnie zmanipulować?
Może i to, i to. Uśmiechnęła się.
W porządku westchnął. Pozwolę ci je nawet zawiesić, gdzie
uważasz za stosowne.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, zawrócił i po piętnastu minutach wjechali
do podziemnego parkingu wysokiego apartamentowca. Annie starała się
zachować spokój. To, że przywiózł ją do siebie, nie znaczy, że nagle z pary na
pokaz stali się prawdziwą. Byli wyłącznie przyjaciółmi i udawali, że są
razem. Mnóstwo osób tak robi.
Duncan wcisnął ostatni guzik w windzie. Annie poczuła ucisk w
żołądku, choć nie powinno jej dziwić, że Duncan mieszkał w luksusowym
apartamencie na szczycie budynku.
Z windy wyszli do holu. Duncan skierował się do drzwi po lewej,
otworzył je, zapalił światło i gestem zaprosił ją do środka. Mieszkanie miało
mnóstwo otwartej przestrzeni, jak lofty, które dotąd widywała tylko w
telewizji. Podłogi były drewniane, a w centralnym punkcie stały wygodne
meble do siedzenia i olbrzymi plazmowy telewizor. Z okien roztaczała się
panorama Los Angeles, a po prawej było wejście do kuchni. Bez trudu
zmieściłby się tu cały jej dom wraz z ogródkiem. Na pewno Duncan ma tu
75
R
L
T
więcej niż jedną łazienkę. Mogłaby do niego przysyłać blizniaczki na ich
piątkowe przygotowania do wyjścia. Zaoszczędziłaby sobie walki o lustro.
Duncan zamknął drzwi i spojrzał na nią.
Aadnie tu powiedziała, przenosząc wzrok z beżowych ścian na
brązowoszarą kanapę.
Lubię prostotę.
Beżowy to uniwersalny kolor dla faceta. Tak przynajmniej słyszałam.
Poszła za nim do części gościnnej. Skórzane meble wyglądały na
wygodne. Położyła torebkę na krześle, a pudło postawiła na jednym z
licznych stolików. Duncan ruszył do kuchni otwartej na salon.
Napijesz się wina?
Chętnie.
Odwrócił się i spojrzał na nią figlarnie.
Tym razem nie będzie z kartonu.
Całe szczęście odrzekła, śmiejąc się.
Gdy Duncan był zajęty w kuchni, wyjęła ozdoby: trzy przezroczyste
kule śnieżne z pozytywką, z których każda przedstawiała inny świąteczny
krajobraz, dwie elektryczne świece z kolorowymi podstawkami, kilka
girland, pojemnik na mydło w płynie w kształcie Zwiętego Mikołaja oraz
szopkę. Małe porcelanowe figurki leżały zapakowane w pudełku.
Rozejrzała się po mieszkaniu. Zwiece i girlandy może ułożyć na stole.
Kule śnieżne będą dobrze wyglądać na parapecie. W oknach nie było żaluzji,
więc nie będą przeszkadzać. W łazience, którą znalazła w korytarzu, zosta-
wiła pojemnik na mydło, a szopkę położyła na stole pod ogromnym
telewizorem. Gdy skończyła, Duncan podał jej kieliszek wina.
Bardzo ładnie skomentował. Tak domowo.
%7łartujesz sobie ze mnie?
76
R
L
T
Nie. Nie była pewna, czy mówił prawdę.
Chciałam przynieść choinkę, ale nie wiedziałam, czy ci się spodoba.
Moja gosposia nie byłaby zachwycona.
Zupełnie nie zdziwił jej fakt, że Duncan ma gosposię.
Chcesz zobaczyć resztę mieszkania?
Rozejrzała się dokoła i o mały włos nie zapytała: Jest tego jeszcze
więcej? Ale skinęła tylko głową.
Obok łazienki, którą odkryła wcześniej, znajdowała się przestronna
sypialnia dla gości. Po przeciwnej stronie był gabinet ze ścianami obitymi
boazerią i pokaznym drewnianym biurkiem pośrodku. Jej uwagę przykuły
jednak puchary ustawione na półkach. Były ich dziesiątki małe i duże,
niektóre w kształcie rękawic bokserskich, inne z doczepioną figurką boksera.
Wygrałeś je stwierdziła raczej, niż zapytała.
Skinął głową i wypił łyk wina.
Annie podeszła do półek, by przeczytać dedykacje. Na każdym trofeum
wygrawerowane były nazwisko, daty i miejsca. Leżały tam również medale w
szklanych oprawach.
Nie rozumiem powiedziała, odwracając się do Duncana twarzą
dlaczego ludzie okładają się pięściami.
Kąciki jego ust uniosły się. lekko.
Nie chodzi tylko o okładanie pięściami. W boksie jest coś ze sztuki.
Potrzebny jest talent, siła, ale i spryt. Trzeba wiedzieć, kiedy i gdzie uderzyć,
żeby przechytrzyć przeciwnika. I nie wystarczy potężna budowa; determina-
cja i doświadczenie też odgrywają ważną rolę.
Jak w interesach zauważyła.
W obu przypadkach przydają się podobne umiejętności.
Ale to nie boli? Skrzywiła się.
77
R
L
T
Trochę. Wychowywał mnie wuj, więc dorastałem z boksem. Inaczej
wałęsałbym się tylko po ulicy i pakował w kłopoty.
Chcesz powiedzieć, że nie zszedłeś na złą drogę dzięki bijatykom?
Coś w tym stylu. Odstaw kieliszek.
Annie postawiła go na biurku. Duncan postawił tam również swój i
stanął przed nią.
Uderz mnie powiedział.
Nie mogę. Schowała ręce za plecami.
Rozbawiło go to.
Naprawdę sądzisz, że byłabyś w stanie zrobić mi krzywdę?
Obrzuciła spojrzeniem jego muskularny tors.
Pewnie nie. Ale mogłabym złamać rękę.
Zsunął marynarkę, rozluznił krawat, jednym gestem zdjął go przez
głowę i rzucił na krzesło.
Unieś ręce i zaciśnij je w pięści poinstruował ją. Kciuki trzymaj na
zewnątrz.
Było jej trochę głupio, ale zrobiła, jak kazał. Znowu ustawił się przed [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
74
R
L
T
Co jest w tym pudle? zapytał Duncan, gdy odwoził ją do domu z
hotelu nad przystanią.
Przyniosła je z sobą na spotkanie i obiecała, że po przyjęciu wszystko
mu wyjaśni.
Ozdoby świąteczne. Chciałam ci w ten sposób podziękować za
wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
Co za ozdoby? zapytał podejrzliwie.
Nie bój się, nie zjedzą cię we śnie. Spodobają ci się.
Naprawdę tak myślisz czy próbujesz mnie zmanipulować?
Może i to, i to. Uśmiechnęła się.
W porządku westchnął. Pozwolę ci je nawet zawiesić, gdzie
uważasz za stosowne.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, zawrócił i po piętnastu minutach wjechali
do podziemnego parkingu wysokiego apartamentowca. Annie starała się
zachować spokój. To, że przywiózł ją do siebie, nie znaczy, że nagle z pary na
pokaz stali się prawdziwą. Byli wyłącznie przyjaciółmi i udawali, że są
razem. Mnóstwo osób tak robi.
Duncan wcisnął ostatni guzik w windzie. Annie poczuła ucisk w
żołądku, choć nie powinno jej dziwić, że Duncan mieszkał w luksusowym
apartamencie na szczycie budynku.
Z windy wyszli do holu. Duncan skierował się do drzwi po lewej,
otworzył je, zapalił światło i gestem zaprosił ją do środka. Mieszkanie miało
mnóstwo otwartej przestrzeni, jak lofty, które dotąd widywała tylko w
telewizji. Podłogi były drewniane, a w centralnym punkcie stały wygodne
meble do siedzenia i olbrzymi plazmowy telewizor. Z okien roztaczała się
panorama Los Angeles, a po prawej było wejście do kuchni. Bez trudu
zmieściłby się tu cały jej dom wraz z ogródkiem. Na pewno Duncan ma tu
75
R
L
T
więcej niż jedną łazienkę. Mogłaby do niego przysyłać blizniaczki na ich
piątkowe przygotowania do wyjścia. Zaoszczędziłaby sobie walki o lustro.
Duncan zamknął drzwi i spojrzał na nią.
Aadnie tu powiedziała, przenosząc wzrok z beżowych ścian na
brązowoszarą kanapę.
Lubię prostotę.
Beżowy to uniwersalny kolor dla faceta. Tak przynajmniej słyszałam.
Poszła za nim do części gościnnej. Skórzane meble wyglądały na
wygodne. Położyła torebkę na krześle, a pudło postawiła na jednym z
licznych stolików. Duncan ruszył do kuchni otwartej na salon.
Napijesz się wina?
Chętnie.
Odwrócił się i spojrzał na nią figlarnie.
Tym razem nie będzie z kartonu.
Całe szczęście odrzekła, śmiejąc się.
Gdy Duncan był zajęty w kuchni, wyjęła ozdoby: trzy przezroczyste
kule śnieżne z pozytywką, z których każda przedstawiała inny świąteczny
krajobraz, dwie elektryczne świece z kolorowymi podstawkami, kilka
girland, pojemnik na mydło w płynie w kształcie Zwiętego Mikołaja oraz
szopkę. Małe porcelanowe figurki leżały zapakowane w pudełku.
Rozejrzała się po mieszkaniu. Zwiece i girlandy może ułożyć na stole.
Kule śnieżne będą dobrze wyglądać na parapecie. W oknach nie było żaluzji,
więc nie będą przeszkadzać. W łazience, którą znalazła w korytarzu, zosta-
wiła pojemnik na mydło, a szopkę położyła na stole pod ogromnym
telewizorem. Gdy skończyła, Duncan podał jej kieliszek wina.
Bardzo ładnie skomentował. Tak domowo.
%7łartujesz sobie ze mnie?
76
R
L
T
Nie. Nie była pewna, czy mówił prawdę.
Chciałam przynieść choinkę, ale nie wiedziałam, czy ci się spodoba.
Moja gosposia nie byłaby zachwycona.
Zupełnie nie zdziwił jej fakt, że Duncan ma gosposię.
Chcesz zobaczyć resztę mieszkania?
Rozejrzała się dokoła i o mały włos nie zapytała: Jest tego jeszcze
więcej? Ale skinęła tylko głową.
Obok łazienki, którą odkryła wcześniej, znajdowała się przestronna
sypialnia dla gości. Po przeciwnej stronie był gabinet ze ścianami obitymi
boazerią i pokaznym drewnianym biurkiem pośrodku. Jej uwagę przykuły
jednak puchary ustawione na półkach. Były ich dziesiątki małe i duże,
niektóre w kształcie rękawic bokserskich, inne z doczepioną figurką boksera.
Wygrałeś je stwierdziła raczej, niż zapytała.
Skinął głową i wypił łyk wina.
Annie podeszła do półek, by przeczytać dedykacje. Na każdym trofeum
wygrawerowane były nazwisko, daty i miejsca. Leżały tam również medale w
szklanych oprawach.
Nie rozumiem powiedziała, odwracając się do Duncana twarzą
dlaczego ludzie okładają się pięściami.
Kąciki jego ust uniosły się. lekko.
Nie chodzi tylko o okładanie pięściami. W boksie jest coś ze sztuki.
Potrzebny jest talent, siła, ale i spryt. Trzeba wiedzieć, kiedy i gdzie uderzyć,
żeby przechytrzyć przeciwnika. I nie wystarczy potężna budowa; determina-
cja i doświadczenie też odgrywają ważną rolę.
Jak w interesach zauważyła.
W obu przypadkach przydają się podobne umiejętności.
Ale to nie boli? Skrzywiła się.
77
R
L
T
Trochę. Wychowywał mnie wuj, więc dorastałem z boksem. Inaczej
wałęsałbym się tylko po ulicy i pakował w kłopoty.
Chcesz powiedzieć, że nie zszedłeś na złą drogę dzięki bijatykom?
Coś w tym stylu. Odstaw kieliszek.
Annie postawiła go na biurku. Duncan postawił tam również swój i
stanął przed nią.
Uderz mnie powiedział.
Nie mogę. Schowała ręce za plecami.
Rozbawiło go to.
Naprawdę sądzisz, że byłabyś w stanie zrobić mi krzywdę?
Obrzuciła spojrzeniem jego muskularny tors.
Pewnie nie. Ale mogłabym złamać rękę.
Zsunął marynarkę, rozluznił krawat, jednym gestem zdjął go przez
głowę i rzucił na krzesło.
Unieś ręce i zaciśnij je w pięści poinstruował ją. Kciuki trzymaj na
zewnątrz.
Było jej trochę głupio, ale zrobiła, jak kazał. Znowu ustawił się przed [ Pobierz całość w formacie PDF ]