[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spokojna. Toteż kiedy zmarła jej matka, przelała na niego
wszystkie uczucia, jakie do niej żywiła.
RS
82
Kim ona właściwie jest? Czy jest kobietą, która potrzebuje
oparcia w mężczyznie? Czy dlatego czuje się taka wewnętrznie
pusta i zagubiona, ponieważ Neil zaręczył się z Paulą? Czym w
ogóle jest miłość? Dla Kipa miłość była wspólnie spędzoną
nocą.
Wreszcie skończyła pracę. Zapaliła światło w pokoju, by
rzucić okiem na zawieszone na sznurku, mokre jeszcze zdjęcia,
gdy nagle zdrętwiała ze strachu i obrzydzenia. Na podłodze,
pomiędzy nią a drzwiami, siedziało sześć lśniących od wilgoci
ropuch. Ich ślepia skierowane były wprost na nią. Takich
ogromnych ropuch jeszcze nigdy nie widziała. Starała się
uspokoić, wmawiając w siebie, że są one zupełnie nieszkodliwe,
że ich duży rozmiar to coś normalnego pod równikiem i że z
powodu ciężaru ciała muszą być bardzo powolne. Ale gdy
zrobiła krok w kierunku drzwi, wstrętne płazy poruszyły się
natychmiast z szybkością błyskawicy. Przywarła plecami do
ławy z chemikaliami i zaczęła krzyczeć wzywając Kipa na
pomoc.
Wydawało jej się, że upłynęły wieki, zanim przybył. Gdy
wszedł do pokoju, ropuchy w popłochu rzuciły się do wnęk w
ścianach. Natalie niemal przefrunęła przez pokój wprost w
objęcia Kipa.
- Dlaczego tak długo nie przychodziłeś?! Tak bardzo cif
potrzebowałam!
- Byłem poza domem, przy bramie. Chryste, myślałem, że cię
ukąsił wąż, a to tylko ta banda niewinnych grubasków!
Usiłował powstrzymać się od śmiechu. Natalie spojrzała na
niego, czując, że ręce wciąż jej drżą ze strachu.
- Obecność ropuch świadczy o tym, że w domu jest brud!
Powinieneś odprawić Josha!
- Obecność ropuch świadczy o tym, że jesteśmy w Afryce!
- Musiały wejść, gdy w pokoju było ciemno. Kiedy zapaliłam
światło, sześć ropuch zagradzało mi drogę do drzwi.
RS
83
Zauważył, jak wzdrygnęła się z obrzydzenia, a na jej twarzy
pojawił się wyraz wściekłości.
- Maleńka, jesteś bezcenna!
Natalie odepchnęła go od siebie i wybiegła z pokoju na
werandę. Jak typowo męska była jego reakcja! Jak łatwa do
przewidzenia! A cóż on sobie wyobraża? %7łe miała przejść po
głowach tych ropuch? Gdy zjawił się przy niej na werandzie,
zesztywniała poirytowana.
- Nienawidzę cię, Kipie Forsythe!
- Jeśli twoja nienawiść będzie trwać krótko, to jakoś to
wytrzymam.
Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, udaremniając jej próbę
wyrwania się z jego objęć.
- Puść mnie! Idę do ciemni po swoje fotografie, a potem
wracam do hotelu. I moja noga nigdy już nie postanie w tym
domu! A co do ciebie...
Przechylił jej głowę do tyłu i przez dłuższą chwilę patrzył w
oczy dziewczyny. Przywarł ustami do jej warg.
Opierała mu się rozgniewana, ale Kip całował ją tak.
namiętnie, że szybko rozchyliła wargi. Wsunął ręce pod jej
bluzkę i zaczął pieścić piersi. Usłyszał słaby jęk Natalie
zdradzający pożądanie.
Zdecydowanym ruchem porwał ją w ramiona i zaniósł do
holu. Położył dziewczynę na kanapie i zaczął rozpinać jej
bluzkę.
- Josh...
- Już poszedł i dziś tu nie wróci - wymruczał. Natalie była tak
oszołomiona tym, co się stało, że leżała w bezruchu i bez
najmniejszego sprzeciwu pozwalała mu całować swoje ciało.
- Moja piękna Natalie - szeptał, a jego czuły głos jeszcze
bardziej rozpalał jej zmysły.
Czuła się zniewolona, oczarowana, zafascynowana. Nikt
jeszcze tak jej nie dotykał, nikt tak na nią nie patrzył i nikt tak
RS
84
czule nie obchodził się z nią. Wydawało jej się, że znalazła się
w całkiem dla niej nowym, urzekającym świecie.
Jednym szybkim ruchem rozpiął jej spódnicę. Przytuliła się
do Kipa jeszcze mocniej i spojrzała ma niego. Zdziwił ją napięty
wyraz jego twarzy.
- Czy ty się na mnie gniewasz? - spytała.
- Czy ja się gniewam? Co za pytanie!
Nagle dostrzegł na jej twarzy kuszący uśmiech. Teraz nie miał
już żadnych wątpliwości. Wziął ją na ręce i przeniósł prawie
nagą do swojej sypialni.
Natalie ani przez chwilę nie czuła strachu ani zagrożenia.
Zapytywała tylko siebie w duchu, dlaczego z Kipem wszystko
to było takie inne. Blask bijący z jego ciemnych oczu podniecił
ją tak bardzo, że kiedy poczuła na sobie ciężar jego ciała, była
już gotowa na wszystko.
Nagle poczuła dotyk jego ręki na swym łonie. Od razu
przywróciło ją to do rzeczywistości. Ujrzała siebie leżącą na
łóżku w sypialni Kipa. Całą sobą czuła, że nie chce teraz stąd
odchodzić, ale równocześnie coś wewnątrz niej nie pozwalało
jej zapomnieć o tym, co mówił o miłości na jedną lub dwie
noce. Spojrzała mu głęboko w oczy.
- Ty się boisz, Natalie? - Kip przyglądał się jej uważnie.
- Nie. Ja, ja tylko...
- Ty jesteś jeszcze dziewicą. Skąd wiec u ciebie ta
namiętność, skoro tak bardzo boisz oddać mi się?
- Ja, ja nie mogłam zapanować nad sobą. Byłeś taki miły i
namiętny, że...
- Chcesz przez to powiedzieć, że chciałem cię uwieść? -
Dojrzała w jego oczach przebłysk gniewu. - Czy zdajesz sobie
sprawę z tego, jak się zachowujesz w moich ramionach? Nie
graj już z nikim więcej w ten sposób, motylku, bo może się to
skończyć dla ciebie zle.
Zsunął się z łóżka i wyszedł z pokoju. Kiedy wrócił za chwilę,
zdążyła jedynie zasłonić się zgarniętą z podłogi bluzką.
RS
85
- Tak, pamiętam, że ostrzegałaś mnie wcześniej, że nie masz
zamiaru wdawać się ze mną w romans. Pozwól wiec, że ci
powiem, iż przed chwilą byłaś o krok od początku tego
romansu.
- Potrafię troszczyć się o siebie.
Wyrzuciła to z siebie wzburzonym głosem bliska łez. Kip
usiadł przy niej na łóżku, wyrwał z jej drżących palców bluzkę i
zaczął ją ubierać nie licząc się w ogóle z tym, czy jej się to
podoba, czy nie.
- Rozbierałem cię już dwa razy - przypomniał jej złośliwie,
gdy zaczęła protestować. - Teraz widzę jednak, że znacznie
trudniej jest cię ubrać.
Nałożył jej spódnicę przez głowę i szukając po omacku
zamka błyskawicznego przesunął dłonią po jej czarnych,
lśniących włosach.
- Uspokój się, Natalie. Wiem przecież dobrze, że to wszystko
było tylko udawaniem. Bystra, poświęcająca się pracy
zawodowej dama z telewizji, która okazała się subtelną,
przestraszoną jak dziecko dziewczyną.
Otworzyła usta, by zaprotestować, lecz stłumił jej głos
naciskiem swoich warg, które zarówno ostrzegały ją przed
czymś, jak i obiecywały jej coś.
- Nie zaprzeczaj. Gdybym nie wierzył w to, co mówię, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl akte20.pev.pl
spokojna. Toteż kiedy zmarła jej matka, przelała na niego
wszystkie uczucia, jakie do niej żywiła.
RS
82
Kim ona właściwie jest? Czy jest kobietą, która potrzebuje
oparcia w mężczyznie? Czy dlatego czuje się taka wewnętrznie
pusta i zagubiona, ponieważ Neil zaręczył się z Paulą? Czym w
ogóle jest miłość? Dla Kipa miłość była wspólnie spędzoną
nocą.
Wreszcie skończyła pracę. Zapaliła światło w pokoju, by
rzucić okiem na zawieszone na sznurku, mokre jeszcze zdjęcia,
gdy nagle zdrętwiała ze strachu i obrzydzenia. Na podłodze,
pomiędzy nią a drzwiami, siedziało sześć lśniących od wilgoci
ropuch. Ich ślepia skierowane były wprost na nią. Takich
ogromnych ropuch jeszcze nigdy nie widziała. Starała się
uspokoić, wmawiając w siebie, że są one zupełnie nieszkodliwe,
że ich duży rozmiar to coś normalnego pod równikiem i że z
powodu ciężaru ciała muszą być bardzo powolne. Ale gdy
zrobiła krok w kierunku drzwi, wstrętne płazy poruszyły się
natychmiast z szybkością błyskawicy. Przywarła plecami do
ławy z chemikaliami i zaczęła krzyczeć wzywając Kipa na
pomoc.
Wydawało jej się, że upłynęły wieki, zanim przybył. Gdy
wszedł do pokoju, ropuchy w popłochu rzuciły się do wnęk w
ścianach. Natalie niemal przefrunęła przez pokój wprost w
objęcia Kipa.
- Dlaczego tak długo nie przychodziłeś?! Tak bardzo cif
potrzebowałam!
- Byłem poza domem, przy bramie. Chryste, myślałem, że cię
ukąsił wąż, a to tylko ta banda niewinnych grubasków!
Usiłował powstrzymać się od śmiechu. Natalie spojrzała na
niego, czując, że ręce wciąż jej drżą ze strachu.
- Obecność ropuch świadczy o tym, że w domu jest brud!
Powinieneś odprawić Josha!
- Obecność ropuch świadczy o tym, że jesteśmy w Afryce!
- Musiały wejść, gdy w pokoju było ciemno. Kiedy zapaliłam
światło, sześć ropuch zagradzało mi drogę do drzwi.
RS
83
Zauważył, jak wzdrygnęła się z obrzydzenia, a na jej twarzy
pojawił się wyraz wściekłości.
- Maleńka, jesteś bezcenna!
Natalie odepchnęła go od siebie i wybiegła z pokoju na
werandę. Jak typowo męska była jego reakcja! Jak łatwa do
przewidzenia! A cóż on sobie wyobraża? %7łe miała przejść po
głowach tych ropuch? Gdy zjawił się przy niej na werandzie,
zesztywniała poirytowana.
- Nienawidzę cię, Kipie Forsythe!
- Jeśli twoja nienawiść będzie trwać krótko, to jakoś to
wytrzymam.
Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, udaremniając jej próbę
wyrwania się z jego objęć.
- Puść mnie! Idę do ciemni po swoje fotografie, a potem
wracam do hotelu. I moja noga nigdy już nie postanie w tym
domu! A co do ciebie...
Przechylił jej głowę do tyłu i przez dłuższą chwilę patrzył w
oczy dziewczyny. Przywarł ustami do jej warg.
Opierała mu się rozgniewana, ale Kip całował ją tak.
namiętnie, że szybko rozchyliła wargi. Wsunął ręce pod jej
bluzkę i zaczął pieścić piersi. Usłyszał słaby jęk Natalie
zdradzający pożądanie.
Zdecydowanym ruchem porwał ją w ramiona i zaniósł do
holu. Położył dziewczynę na kanapie i zaczął rozpinać jej
bluzkę.
- Josh...
- Już poszedł i dziś tu nie wróci - wymruczał. Natalie była tak
oszołomiona tym, co się stało, że leżała w bezruchu i bez
najmniejszego sprzeciwu pozwalała mu całować swoje ciało.
- Moja piękna Natalie - szeptał, a jego czuły głos jeszcze
bardziej rozpalał jej zmysły.
Czuła się zniewolona, oczarowana, zafascynowana. Nikt
jeszcze tak jej nie dotykał, nikt tak na nią nie patrzył i nikt tak
RS
84
czule nie obchodził się z nią. Wydawało jej się, że znalazła się
w całkiem dla niej nowym, urzekającym świecie.
Jednym szybkim ruchem rozpiął jej spódnicę. Przytuliła się
do Kipa jeszcze mocniej i spojrzała ma niego. Zdziwił ją napięty
wyraz jego twarzy.
- Czy ty się na mnie gniewasz? - spytała.
- Czy ja się gniewam? Co za pytanie!
Nagle dostrzegł na jej twarzy kuszący uśmiech. Teraz nie miał
już żadnych wątpliwości. Wziął ją na ręce i przeniósł prawie
nagą do swojej sypialni.
Natalie ani przez chwilę nie czuła strachu ani zagrożenia.
Zapytywała tylko siebie w duchu, dlaczego z Kipem wszystko
to było takie inne. Blask bijący z jego ciemnych oczu podniecił
ją tak bardzo, że kiedy poczuła na sobie ciężar jego ciała, była
już gotowa na wszystko.
Nagle poczuła dotyk jego ręki na swym łonie. Od razu
przywróciło ją to do rzeczywistości. Ujrzała siebie leżącą na
łóżku w sypialni Kipa. Całą sobą czuła, że nie chce teraz stąd
odchodzić, ale równocześnie coś wewnątrz niej nie pozwalało
jej zapomnieć o tym, co mówił o miłości na jedną lub dwie
noce. Spojrzała mu głęboko w oczy.
- Ty się boisz, Natalie? - Kip przyglądał się jej uważnie.
- Nie. Ja, ja tylko...
- Ty jesteś jeszcze dziewicą. Skąd wiec u ciebie ta
namiętność, skoro tak bardzo boisz oddać mi się?
- Ja, ja nie mogłam zapanować nad sobą. Byłeś taki miły i
namiętny, że...
- Chcesz przez to powiedzieć, że chciałem cię uwieść? -
Dojrzała w jego oczach przebłysk gniewu. - Czy zdajesz sobie
sprawę z tego, jak się zachowujesz w moich ramionach? Nie
graj już z nikim więcej w ten sposób, motylku, bo może się to
skończyć dla ciebie zle.
Zsunął się z łóżka i wyszedł z pokoju. Kiedy wrócił za chwilę,
zdążyła jedynie zasłonić się zgarniętą z podłogi bluzką.
RS
85
- Tak, pamiętam, że ostrzegałaś mnie wcześniej, że nie masz
zamiaru wdawać się ze mną w romans. Pozwól wiec, że ci
powiem, iż przed chwilą byłaś o krok od początku tego
romansu.
- Potrafię troszczyć się o siebie.
Wyrzuciła to z siebie wzburzonym głosem bliska łez. Kip
usiadł przy niej na łóżku, wyrwał z jej drżących palców bluzkę i
zaczął ją ubierać nie licząc się w ogóle z tym, czy jej się to
podoba, czy nie.
- Rozbierałem cię już dwa razy - przypomniał jej złośliwie,
gdy zaczęła protestować. - Teraz widzę jednak, że znacznie
trudniej jest cię ubrać.
Nałożył jej spódnicę przez głowę i szukając po omacku
zamka błyskawicznego przesunął dłonią po jej czarnych,
lśniących włosach.
- Uspokój się, Natalie. Wiem przecież dobrze, że to wszystko
było tylko udawaniem. Bystra, poświęcająca się pracy
zawodowej dama z telewizji, która okazała się subtelną,
przestraszoną jak dziecko dziewczyną.
Otworzyła usta, by zaprotestować, lecz stłumił jej głos
naciskiem swoich warg, które zarówno ostrzegały ją przed
czymś, jak i obiecywały jej coś.
- Nie zaprzeczaj. Gdybym nie wierzył w to, co mówię, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]