[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewna. On go kocha.
Prawie cztery godziny pózniej nadal krą\yli po buszu. Wszyscy byli ju\
wyczerpani morderczym marszem, a Nick ochrypł od ciągłego nawoływania.
Nieustannie pięli się w górę, niektórzy zastanawiali się nawet, czy nie weszli
zbyt wysoko. Nick wołał Harry ego po raz tysięczny i w pewnym momencie
wydało mu się, \e usłyszał nikły odzew.
Zatrzymał się gwałtownie. Serce podskoczyło mu do gardła. Shanni
poczuła, jak jego ręka mocno zaciska się na jej dłoni. Oboje mieli nadzieję, \e
się nie przesłyszeli.
Policjanci za nimi te\ przystanęli. Oni równie\ coś usłyszeli. Dzięki
Bogu, pomyślał Nick, więc to nie złudzenie...
Shanni chciała natychmiast pobiec w kierunku, skąd, jak sądziła,
dochodziło ciche wołanie. Jednak Nick trzymał mocno jej rękę, nie mógł
pozwolić jej odejść. Nie teraz.
 Harry!!!  Jego głos odbijał się głośnym echem od okolicznych
szczytów i wracał do nich zwielokrotniony.  Harry! To ja, Nick!
Znów usłyszeli słabą odpowiedz. Rzucili się w tym kierunku i po kilku
minutach zobaczyli chłopca. Uwięziony w kępie gęstych zarośli, nie miałby
szans wyjść sam. Pewnie wczołgał się tam, szukając drogi i utknął.
 Harry!  Nick rzucił się w jego stronę z okrzykiem ulgi i radości.
Przedzierał się przez krzaki, nie zwa\ając na kolce wbijające się w ciało.
Chciał jak najszybciej chwycić Harry ego w ramiona, przytulić go mocno i
uspokoić dr\ące z przemęczenia i strachu ciałko. Ju\ nigdy nie pozwoli mu
odejść.
Shanni przeciskała się przez splątane zarośla tu\ za nim. Po chwili dotarli
do dziecka. Nick złapał go mocno w objęcia i tulił jak największy skarb. Shanni
objęła ich obu ramionami. Nick poczuł, \e po twarzy spływają mu łzy, ale nie
wstydził się. Trwał w uścisku z uczuciem mocnej pewności, \e to jest jego
miejsce. Na zawsze.
 Myślałem, \e tam mieszkasz.
Pozostali członkowie ekipy wyrąbali w gąszczu drogę, aby ułatwić
powrót. Teraz stali, pozwalając całej trójce nacieszyć się szczęściem, pełni ulgi,
\e koszmar się skończył.
Harry był wyczerpany, ale jego rączki kurczowo obejmowały szyję
Nicka. Wpatrywał się w mę\czyznę z napięciem.
 Myślałem, \e mieszkasz tam, na górze  powtórzył.  Dlatego cię
szukałem.
 Nie mieszkam tam, Harry.  Głos Nicka był ochrypły z napięcia i
zmęczenia. Wcią\ nie mógł uwierzyć, \e trzyma Harry ego w ramionach.
 Ju\ nie?
 Nie.  Znad głowy Harry ego spojrzał na Shanni, po twarzy spływały jej
łzy, ale w oczach dostrzegł radość. I miłość.
 To gdzie mieszkasz?  pytał uparcie Harry. Ledwo mówił z
wyczerpania, ale koniecznie chciał to wiedzieć. I Nick rozumiał, dlaczego to dla
chłopca takie wa\ne. Harry musiał upewnić się, \e został odnaleziony naprawdę.
W przeciwnym razie znów wyruszy na poszukiwanie swojego Nicka.
Ale teraz Nick potrafił ju\ odpowiedzieć.
 Mieszkam z tobą  powiedział, przytulając Harry ego mocno.  Od
dzisiaj, Harry, od dzisiaj mieszkam z tobą. I z Shanni, jeśli się zgodzi.
 Shanni...  Harry popatrzył pytająco. Jej oczy błyszczały miłością.
 Wendy powiedziała ci, \e potrzebujesz mamy i taty, prawda?  Spojrzał
na Shanni, wpatrującą się w Harry ego z uczuciem. I wtedy jego serce zadr\ało.
 Co byś powiedział, gdybyśmy Shanni i ja zostali twoimi rodzicami?
Chłopiec zesztywniał. Wzrokiem pełnym napięcia próbował wybadać,
czy mo\e wierzyć, w to, co usłyszał.
 Będziesz moim tatą?
Nick usłyszał to proste pytanie i wzruszenie ścisnęło mu gardło. Jeśli się
nie opanuje, za chwilę wybuchnie płaczem. Odchrząknął i przypomniał sobie, \e
tacy twardzi faceci jak Nick Daniels nie płaczą.
 Jeśli zechcesz. Ja pragnę tego najbardziej na świecie.
 Dlaczego?
Właśnie, dlaczego? Odpowiedz jest tylko jedna.
 Bo cię kocham  powiedział ochrypłym głosem. Objął Shanni i przytulił
ją do siebie.  Kocham was oboje. I dlatego nie chcę ju\ mieszkać sam w
górach. Chcę mieszkać z wami.
Póznym popołudniem Harry dokładnie przebadany, z opatrzonymi
zranieniami, nasmarowanymi zadrapaniami, zmęczony prze\yciami le\ał w
łó\ku.
Nick obiecał, \e to jego ostatnia noc w domu dziecka. Kiedy się obudzi,
spakują wszystkie rzeczy i przeniosą je do domu Nicka.
Dorośli stali i patrzyli na śpiącego chłopca.
 Jestem ju\ na to za stara  powiedziała Wendy z odrobiną smutku w
głosie.  Powinnam chyba sama pomyśleć o adopcji.
 Nie mo\esz ciągle tak \yć. Przywiązywać się do dziecka, kochać je, a
potem oddawać komuś innemu  odpowiedziała Shanni, spoglądając ciepło na
przyjaciółkę.
Nick nawet nie mógł sobie tego wyobrazić. Kochać kogoś i oddać go
innym? Nigdy. Dopiero co sam nauczył się miłości i za nic na świecie nie
wyrzekłby się jej.
 Zrób tak  powiedział cicho.  Nie rezygnuj z nikogo, kogo kochasz.
Wendy spojrzała na niego i na Harry ego i uśmiechnęła się ze
wzruszeniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl