[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stanie słuchać go bez drżenia. - Powinniśmy uczcić pierwszy dzień
73
RS
współpracy. Nie było łatwo, a nie doszło między nami do najmniejszej
choćby sprzeczki:
- Dobry pomysł - odpowiedziała nieśmiało.
- Czy masz jakieś ulubione miejsce, czy też zdajesz się na mnie?
- Ty wybierz.
- Dobrze. W takim razie zapraszam cię do  Samulele" -odparł.
 Samulele" ,to była najdroższa restauracja na Fala'isi i Anet
wiedziała, że bardzo trudno jest tam zdobyć stolik.
- Obawiam; się, że nic mam odpowiedniego stroju do takiej
restauracji - przyznała się z wahaniem. >
- Oczywiście, że masz. ^ Spojrzał na nią zdziwiony. -W tych
spodniach i bluzce wyglądasz świetnie, >
Anet speszyła się jeszcze bardziej, choć w, zasadzie wiedziała,
że to tylko zdawkowy komplement.
- Pewnie nie będzie wolnych miejsc -powiedziała.
- Tę restaurację prowadzi mój dobry znajomy, nie muszę nawet
dzwonić, żeby mieć pewność, że będzie dla nas stolik  odparł.
To było w zasadzie do przewidzenia, pomyślała. Lucas
Tremaine w wielu miejscach będzie traktowany: jak honorowy gość .
- Co ty na to, żebyśmy poszli tam na siódmą? - zaproponował. -
Jutro też nas czeka pracowity dzień, więc musimy się wyspać.
- Zgoda, Teraz możemy napić się herbaty, właśnie zaparzyłam. -
Nie, dziękuję - uśmiechnął się. - Wolę coś zimnego. Pół godziny
pózniej siedzieli już: w samochodzie. Anet wyglądała przez okno. ..
- Gdy pierwszy raz przyjechałam na Fala'isi, bardzo się
74
RS
zdziwiłam, że przedmieścia tutaj wyglądają tak samo jak w wielu
innych turystycznych miejscach - powiedziała zamyślona.
- To prawda, ale i tak Fala'isi jest wyjątkową wyspą, są tu
miejsca, w których czas zatrzymał się sto lat temu - odparł. - Niestety,
turystyka niszczy niepowtarzalny charakter tropików. Jeżeli nie zrobi
się czegoś, by powstrzymać ten proces, to już nasze wnuki być może
nie zobaczą rafy.
Spojrzała uważnie na Lucasa, bo w tym momencie coś odkryła.
- Czy dlatego podróżowałeś po Pacyfiku, by zobaczyć te
wszystkie wspaniałe miejsca, póki jeszcze istnieją?
- To był jeden z ważniejszych powodów - przyznał.
- Trudno oczekiwać od tubylców, by jako atrakcja turystyczna
mieszkali w trzcinowych chatach - powiedziała smutno. - Niestety,
zmiany są nieuniknione.
- To prawda - przyznał zamyślony.
Anet przyjrzała mu się uważnie. Trudno było wyczytać z jego
twarzy, co naprawdę myśli, ale jednego była pewna - los wspaniałej
przyrody wysp Pacyfiku leżał mu na sercu. Intuicja podpowiadała jej,
żeby nie drążyć dłużej tego tematu. Zresztą, dojechali właśnie do
restauracji i przerwanie rozmowy wypadło całkiem naturalnie.
Wnętrze restauracji było tak urządzone, by zagwarantować
klientom możliwie dużo intymności. Stoliki pooddzielane były od
siebie lekkimi ściankami działowymi, po których pięły się bujne
kwiaty. Miało się wrażenie, że siedzi się w środku bujnego,
tropikalnego lasu.
75
RS
- Bardzo tu pięknie - szepnęła do Lucasa, gdy kelner prowadził
ich do stolika.
- Sprytnie pomyślana restauracja - uśmiechnął się Lucas.
- Turyści dostają dokładnie to, czego oczekują: egzotykę, po
którą przyjeżdżają do tej części świata, i komfort, do którego są
przyzwyczajeni..
Lucas zamówił przed posiłkiem białe, nowozelandzkie wino,
które kelner zaraz im przyniósł.
- To, co mówisz, zdradza pewne wyrachowanie - powiedziała,
sama lekko zdziwiona swoją odwagą.
- Chyba masz rację. - Spojrzał na nią poważnie. - A z pewnością
nie jestem kimś, kto naiwnie wierzy we wszystko, co widzi. Nie
jestem też romantykiem... - Zadumał się.
- A ty, jesteś romantyczką?
- Nie... - odparła po chwili namysłu. - To znaczy... mocno
stąpam po ziemi i kieruję się zdrowym rozsądkiem.
Spojrzał na jej dłoń, którą tak zacisnęła na kieliszku wina, że aż
zbielały jej kostki.
- Masz długie, smukłe palce - powiedział. - Takie dłonie cechują
idealistów.
- Ty też masz długie, smukłe palce - odpowiedziała zaczepnie. -
Ale chyba nie wierzysz, że po dłoniach można poznać' charakter
człowieka?
- Nie traktuję tego poważnie - roześmiał się.  Choć byłoby to
łatwe... Na przykład ludzie z pełnymi ustami byliby namiętni, z
76
RS
wąskimi zimni, rudym nie można by było ufać, a niewysocy, o
pełnych kształtach; byliby z natury łagodni - wyrecytował.
- A jednak po twarzy człowieka widać, jaki jest - zaprzeczyła
nieśmiało. - Oczywiście nie można z niej wyczytać wszystkiego, ale
jednak coś nam o nim mówi. Chyba nie przypadkiem jednych mamy
ochotę bliżej poznać, a o innych z góry wiemy, że nie bylibyśmy w
stanie się z nimi zaprzyjaznić. - W tym momencie Anet poczuła na
sobie czyjeś spojrzenie. Rozejrzała się i zobaczyła Georgię Sanderson.
Ja to mam pecha, pomyślała.
Georgia zamachała do niej i ruszyła w kierunku ich stolika. Za
nią podążała Penny.
- O! Co za niespodzianka! - zawołała na widok Lucasa, który
natychmiast wstał, żeby przywitać się Z nimi. - Niezwykły zbieg
okoliczności. - Georgia odwróciła powoli wzrok w stronę Anet. -
Pewnie wzięłaś mnie wczoraj za skończoną idiotkę...
- Och, nie! Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak
niebezpieczne może być słońce - Anet starała się uśmiechnąć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl