[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pozostało jeszcze do załatwienia kilka drobiazgów, ale nie ma już
problemów nie do rozwiązania. Dziewczyna z Mayo wykazuje w takich sprawach
nadzwyczajną bystrość, zwłaszcza od czasu odseparowania jej od inspektora. Bez jej
pomocy nie zaszlibyśmy tak daleko w tak krótkim czasie.
- Za jaką cenę kupiliście tę pomoc? - spytał nagle Wildheit.
- Nie twój interes. Zresztą skoro już pytasz, za obietnicę wyzwolenia ludu
planety Mayo spod ucisku Federacji.
- Do licha! Powinienem się domyślić - Wildheit prawie się uśmiechnął. -
Komandorze, przekonasz się, że dobiłeś najgorszego ze złych targów.
- Nie ma tam nic takiego, czego nie załatwiłoby kilka miotaczy - cynicznie
odparł Zecol.
- Nie wydaje ci się, że Różdżka przepowiedziałaby to zawczasu? O nie,
komandorze, nawet diabeł pomyślałby dwa razy, nim zdecydowałby się paktować z
którymś ze Zmysłowców.
- Rozczarowujesz mnie, inspektorze. Oddaję ci cześć jako człowiekowi
dzielnemu, ale przegranemu. Nie psuj wyobrażenia o sobie szukaniem dziury w
całym. Nie planujemy już więcej żadnych testów. Możesz więc odprężyć się do czasu
przybycia żandarmerii.
Kiedy komandor opuścił stację, Wildheit zebrał swoich ludzi.
- Coś tu nie gra - zaczął. - Penemue, widziałeś wyniki ostatniego testu? Czy
cokolwiek wskazywało na zasadniczą zmianę wzorów?
- Wręcz przeciwnie. Doszły dwie cyfry istotne dla dokładnego określenia
czasu.
- Wobec tego jaką grę prowadzi Zecol? Zapewne nie jest aż tak głupi, żeby
polegać na tej małej. Z przepowiedni Chaosu nie dowie się, co ona knuje.
- Jak myślisz, dokąd zabrali Różdżkę?
- Pewnie nie dalej, niż do stacji sterowania Bronią.
- Mieli zatem dość czasu na wykonanie dodatkowych badań Chaosu -
stwierdził Penemue. - Niewykluczone, że znaleźli coś jeszcze. Podejrzewam jednak
inne rozwiązanie. Sądzę, że mała pokazała im metodę przedstawiania, dzięki której
odnoszące się do ciebie równanie może być spełnione przez zniszczenie ciebie.
Skutek, aczkolwiek gwałtowny, będzie miał czysto lokalny zasięg. Innymi słowy, to
co się teraz stanie, nie oznacza ostatecznej katastrofy w ogóle, lecz ostateczną
katastrofę przydarzającą się Nad-inspektorowi J. Wildheitowi.
- Wątpię, czy można czegoś takiego dokonać - zaprotestował Kasdeya. -
Wyzwolono by za dużo energii. Jeśli na przykład w tej chwili zostałaby wyzwolona
energia wszystkich znajdujących się na tej stacji urządzeń napędowych, z pewnością
uległoby zniszczeniu kilka najbliższych stacji. Jeżeli Różdżka jest w jednej z nich,
zginęłaby i ona.
- Nieprawda - zareagował Penemue. - W strefie styku skutki ulegają
przestrzennemu ograniczeniu. Ta stacja uległaby zagładzie, a inna, oddalona zaledwie
o metry, pozostałaby nietknięta. W obrębie styku nie istnieje wzajemny przepływ
energii.
- Czy to możliwe, żeby zaplanowali właśnie coś takiego? Przypuśćmy jednak,
że rzeczywiście zamierzają zniszczyć stację razem z inspektorem, by dokonać
podstawienia entropii, spełniającego równanie Chaosu.
- Do zrównoważenia liczbowych wartości energii konieczny byłby piekielny
wybuch.
To prawda. Ale zmagazynowana energia, której nie wysłano by na styk
musiałaby zostać odbita. Stacja ma kolisty kształt, a odbicia wewnątrz kuli
wywołałyby w samym jej środku zjawisko indukcji.
- Co zatem robimy, inspektorze - spytał Penemue. Z brutalnych praw
termodynamiki zaczyna wynikać, że ostateczna katastrofa może być upozorowana
właśnie tu, na tej stacji.
- Powiem wam, co zrobimy: skoncentrujemy wszystkie wysiłki, by wydostać
się stąd wszelkimi dostępnymi środkami. Jeżeli mnie tu nie będzie, przewidywany
przez Chaos wybuch zostanie zastąpiony przez jakieś inne zjawisko. Największa
szkoda, jaką możemy wyrządzić Ra - to kradzież statku nadającego się do lotu w
głębokiej przestrzeni i wyprowadzenie go poza styk do starego wszechświata. I niech
tam, gdzieś w samym środku flotylli Ra, dokonującej inwazji, dosięgnie nas
katastrofa.
- Ten plan odpowiada mi całkowicie - stwierdził Penemue. - Tak, naprawdę,
chociaż ma jedną słabość - nie mamy tutaj dostępu do żadnych jednostek, które
można by ukraść.
- A ten okręt żandarmerii, który ma przylecieć? - przy - pomiał Kasdeya.
- Ciekaw jestem, czy to w ogóle prawda - Penemue pogrążył się w głębokiej
zadumie. - Jeżeli zamierzają dokonać podstawienia, nie ma najmniejszego sensu, żeby
przysyłali okręt żandarmerii. Wtedy, nawet jeżeli by tu przybył, nie będzie co zbierać.
Jeśli natomiast pojazd rzeczywiście się zjawi, to bylibyśmy w błędzie co do
podstawienia.
- W tej kwestii nie możemy się mylić. W żaden inny sposób nie da się
wytłumaczyć różnicy między ustaleniem czasu katastrofy przez inspektora i przez
nich.
- To paradoks. Sądzę, że mała potrafiłaby go rozwikłać.
- Zaczynam zastanawiać się, czy Różdżka nie ponosi za niego
odpowiedzialności - oświadczył Wildheit. - Umie przepowiadać Chaos w czasie
realnym. Zaś Ra potrzebują kilku megaton sprzętu i wiele czasu na obliczenia, aby
uzyskać choćby ułamkową część danych, które ona odczytuje jednym spojrzeniem.
Bije ich na głowę, jeśli chce.
- Do czego zmierzasz, inspektorze?
- Co by było, gdyby podstawienie zmajstrował nie Zecol, tylko Różdżka?
Jeżeli ona wykorzystuje zarówno nas, jak i Ra dla swych własnych celów?
- Posuwasz się za daleko...
- Zastanów się nad tym. Dla pozoru dobiła targu z Zeco - lem, w zamian za co
uzyskała obietnicę uwolnienia Mayo z jarzma Federacji. Przecież to planeta nigdy nie
znajdowała się pod panowaniem Federacji. Mayo sama narzuciła sobie izolację. Cóż
zatem to dziewczyna chciałaby osiągnąć usiłując wytargować coś, co nie jest jej
potrzebne? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • akte20.pev.pl